Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość amores

czemu podobam sie tylko tym facetom ktorzy mi sie nie podobaja?

Polecane posty

Gość hipokrytka206
Hej Wam, mam podobny problem, raz w życiu miałam faceta, który mi się podobał, a to dziwne, bo jestem naprawdę ładną dziewczyną i to nie tylko moja opinia, ubieram się elegancko i gustownie, mam proporcjonalną figurę i serio ładną twarz. Mój problem jest o tyle dziwny, że najbardziej zainteresowanie okazuje mi ten typ meżczyzn, którego ja najbardziej nie lubię - mięśniak, macho, moze nawet pod dresiarza. Nie mam pojęcia, czemu tak jest, zawsze wydawało mi się, że tacy mężczyźni wolą jakieś blachary, tlenione lampucery spod remizy, ja mam naturalnie ciemne włosy, oczy, nie maluję się jakoś mocno, po prostu jestem ładna. Żadnych sportowych ciuchów, brońcie panie Boże adidasów i sztucznych paznokci albo solary, no nie mam pojęcia. Uprzedzając Wasze pytania, z moją inteligencją takze wszystko w porządku ;P I o co tutaj, do jasnej ciasnej, może chodzić?:P Innym też się podobam, widzę to, ale oni jakoś tak pozostawiają to wszystko bez inicjatywy. Może to trochę strach przed odrzuceniem, a taki macho uważa, że pewnie każda na niego poleci? Ja też wyznaję zasadę, że wygląd nie jest najważniejszy, ale no bez przesady, nie mogę całe życie się pocieszać, że "to nie wszystko". Byłam pół roku z facetem, który mi się nie podobał i życie erotyczne z nim było koszmarem, trzymało mnie uczucie, ale z czasem to wygasło. Od jakiegoś czasu spotykam się z innym, jest opiekuńczy, troskliwy, dba o mnie, nawet w łóżku jest świetnie, ale wstydzę się go wśród znajomych, rodzina też mówi, że do siebie nie pasujemy, że mogłabym mieć lepszego. Nie naskakujcie na mnie, że mam jakieś za wysokie mniemanie o sobie, ja po prostu też chcę się czuć w związku/relacji spełniona, a nie całe życie wybierać ochłapy. Chyba każdy z nas ma prawo mieć przynajmniej kogoś w swoim typie, prawda? Nie musi to być jakiś cud świata, ale no niech chociaż troszkę przykuwa oko... ja mam o tyle dobrze, że nie boję się samotności, nie byłam w związku od 2 lat, po prostu spotykam się z kimś od czasu do czasu i tak sobie próbuję, ale nic z tego nie wychodzi :) Macie jakiś pomysł, z czego to się może brać? Co można spróbować w sobie zmienić, by jakoś bardziej przyciągnąć ten swój bliższy typ? Gdybym sama była jakaś niezbyt estetyczna albo niegrzesząca rozumem, to bym się nie czepiała, ale jest przeciwnie i bardzo mnie to irytuje... Mnie się podobają wysocy bruneci z ciemnymi oczami, stylowi, jakaś marynareczka, ale nie do przesady, taki elegancki luz, jeśli wiecie o co chodzi ;) bardzo też lubię troszkę dłuższe włosy a nawet taki lekko rockowo metalowy styl. Sama już się tak nie ubieram, choć od czasu do czasu mi się zdarza i mam jeszcze w szafie swoje ukochane glany, ale przy tym wszystkim fakt, że przyciagam facetow o sportowym stylu jest co najmniej niedorzeczny. Czy mam na siłę wrócić do swojego poprzedniego stylu? Wydaje mi się, że to trochę na poziomi gimbazy by było, nie czuję potrzeby manifestowania ubiorem tego, jakiej muzyki słucham i...ach, nie będę się rozpisywać dalej jak szalona, i tak zaraz zostanę zlinczowana ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
miało być półtora roku*, a nie pół ;) jak ja to wytrzymałam hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to facet nie ma wyboru? jak ty chcesz to facet też musi chcieć? phi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A skąd wygrzebałaś ten temat niewiasto?Ostatni wpis przed twoim pochodzi z roku pańskiego 2007 O_o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
A to akurat nie był żaden problem znaleźć taki temat, nie patrzyłam na daty :P Dylemat chyba zawsze będzie aktualny, tylko nowi ludzie ;) jasne, że facet też ma prawo wyboru, ale nie tak brzmiało moje pytanie. Ja się zastanawiam, czemu przyciągam konkretny typ najczęściej i co Waszym zdaniem można zmienić, żeby to też się zmieniło, bo nie jestem w stanie zaangażować się uczuciowo w takie relacje i to nie jest moje widzimisię, tak już mam. Help :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem dlaczego.natomiast nie rozumiem dlaczego ty nie przejmiesz inicjatywy i zadowalasz sie "ochłapami". Być może nawet jest to jakaś odpowiedź na twoje pytanie.Jesteś pasywna.Może to kręci akurat tylko taki "typ".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym określone "typy" zbierają sie w określonych miejscach więc nie rozumiem również dlaczego cie to dziwi. Masz glany w szafie..No fajnie, że masz glany w szafie. MOże te karki i dresy tez mają w szafie glany;)A ponadto nie rozumiem po co rozkręcasz durne prowokacje chociaż wiem na jakie odpowiedzi liczysz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dresiarze są po prostu bardziej bezczelni i bez problemów uderzają do ładnych dziewczyn. Inni faceci są trochę mniej śmiali. I cóż, takich trochę trzeba zachęcić, jakiś zalotny uśmiech, spojrzenie. Problem w tym, że te naprawdę ładne dziewczyny uważają, że to świat powinien się kręcić wokół nich i nie dają żadnych znaków, często nawet wydają się zimnymi królowymi śniegu. I kółko się zamyka, bo do takich podejdą tylko bezczelni dresiarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
Oczywiście, że daję znaki, ale nie lubię się narzucać. Ale okej, może trochę poniekąd odpowiedzieliście na moje pytanie :) Wydaje mi się, że problem może być u mnie nie tyle z udawaniem niedostępnej, a z popadaniem w skrajności. Jak mi się ktoś nie podoba (a dobrze mi się z nim rozmawia i chcę mieć kontakt) to relacja sobie trwa, kiedy nie mogę albo nie mam ochoty się spotkać, piszę o tym, ale kulturalnie itp. A jak facet mi się strasznie podoba, to dostaję małpiego rozumu i gotowa jestem rzucić wszystko, odwołać ważne sprawy i lecieć na łeb na szyję. Chyba po prostu nie umiem trzymać emocji na wodzy, dzięki za uświadomienie mi jednej z wielu ważnych rzeczy kwestii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
Oczywiście, że daję znaki, ale nie lubię się narzucać. Ale okej, może trochę poniekąd odpowiedzieliście na moje pytanie :) Wydaje mi się, że problem może być u mnie nie tyle z udawaniem niedostępnej, a z popadaniem w skrajności. Jak mi się ktoś nie podoba (a dobrze mi się z nim rozmawia i chcę mieć kontakt) to relacja sobie trwa, kiedy nie mogę albo nie mam ochoty się spotkać, piszę o tym, ale kulturalnie itp. A jak facet mi się strasznie podoba, to dostaję małpiego rozumu i gotowa jestem rzucić wszystko, odwołać ważne sprawy i lecieć na łeb na szyję. Chyba po prostu nie umiem trzymać emocji na wodzy, dzięki za uświadomienie mi jednej z wielu ważnych rzeczy kwestii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipokrytka206
Któryś z Was jeszcze pisał, że to może być także kwestia miejsc, które odwiedzam. Pewnie tak, ale to niezbyt pocieszający fakt, bo na pewno nie chadzam po klubach, nie lubię muzyki klubowej, w ogóle nie lubię tańczyć za bardzo (co nie odejmuje mi kobiecości, jak niektórym się wydaje, bo nie ruszam się jak kłoda, po prostu nie jest to moim żywiołem, jak dla niektórych dziewczyn). Wychodzę do miasta, na imprezy, czasem jakieś koncerty i uwaga - na koncercie jeszcze nigdy, ale to nigdy nie nawiązałam żadnej znajomości. Zdaję sobie sprawę, że pewnie grupa znajomych odstrasza potencjalnych zainteresowanych, ale parę razy zostałam z samymi koleżankami i też nic. I serio nie mówicie mi, że akurat może nikomu się nie spodobałam, bo zawsze w jakiejś grupie nie pozostaję obojętna (i nie spoufalam się, tylko przedstawiam suche fakty). Ponadto tak naprawdę wcale mi to już nie imponuje, a denerwuje. Nie wiem, czy ten typ mężczzyny, jaki preferuję jest na ogół niedostępny, czy w ogóle można tu mówić o jakimś typie i jeśli miałabym wyjść z inicjatywą, to jak to Panowie widzicie? Żeby nie zrobić z siebie kretynki. Zawsze mi niewiele wychodziło z relacji, w których zbyt wcześnie okazałam zainteresowanie. I bynajmniej nie chodzi tu o umiejętność flirtu czy zagadania i wynajdywania tematów na poziomie, a za razem na luzie, ale o to, że taki facet czuł się zbyt pewny siebie i z czasem leciał ze mną w kulki albo nagle kontakt się urywał. Wiele się słyszy o tym, że "z ładnej miski się nie najesz", ale to bzdura totalna, bo to by znaczyło, że każda ładna kobieta nadaje się tylko do popatrzenia alo do seksu. Ja np mam wiele ciekawych pasji i jestem naprawdę barwną osobą, możecie mnie zabić, ze się wychwalam, czy zarzucić mi zarozumiałość, ale tak nie jest, po prostu piszę Wam jak jest, żeby obiektywniej ocenić sytuację, bo ja tego sama zrozumieć nie potrafię. Jeśli z moim charakterem i wyglądem wszystko w porządku to o co może chodzić? Może jakaś karma albo coś xD Oczywiście ironizuję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nimlothia81
Hipokrytka, też zastanawiam się nad tym "fenomenem" moja historia jest dokładnie taka sama jak Twoja..tylko glany niestety mi się rozpadły :P Czasami wydaje mi się nawet, że chyba jednak jestem trochę pusta skoro zwracam tak dużą uwagę na atrakcyjny wygląd ( który nota bene dla każdego znaczy coś innego), ale z drugiej strony nie jestem w stanie zmienić mojego poczucia estetyki. Na prawdę rzadko się zdarza, że zwracają na mnie uwagę mężczyźni którzy są w moim typie. Ostatnio usłyszałam, że go onieśmielałam, myślę sobie o co chodzi? W moim mniemaniu ( i nie tylko moim) mężczyzna ten jest atrakcyjny, dba o siebie, ma poczucie humoru (dość specyficzne ;P ), jest inteligentny. okazuje się jednak, on myśli o sobie inaczej. Wiele atrakcyjnych osób myśli w podobny sposób. Też się nie chcę przechwalać, pięknością raczej bym się nie nazwała, ale brzydka też nie jestem, według opinii znajomych nie powinnam mieć powodów do narzekania..ale nie wierzę w siebie, może to jest powód? Dlaczego Ci którzy mają podstawy do tego by uważać się za atrakcyjnych, chowają się, a Ci którzy ich nie mają (nikogo nie chcę obrażać) uważają się czasami za chodzące ideały? Dotyczy to tak samo kobiet, oraz przymiotów innych niż wygląd.. Ehhh my chyba za dużo myślimy, zbyt dużo analizujemy, boimy się odrzucenia, ponieważ po nas to tak łatwo nie "spływa". Zawsze mam uśmiech na twarzy, więc raczej nie odstraszam wyniosłością, być może to, że potrafię bez problemu nawiązać kontakt z nieznajomą osobą, ludziom wydaje się, ze jestem pewna siebie? Jeżeli mam jeszcze jakieś resztki tejże pewności to tracę je zupełnie przy atrakcyjnym mężczyźnie..i wygląda na to,że ta druga strona pewnie przeżywa dokładnie to samo.. chyba sobie właśnie odpowiedziałam na nurtujące mnie pytanie.. Tylko co zrobić, by to przełamać? Tylko proszę nie mówcie mi, że mam przejąć inicjatywę, od tego moim zdaniem są mężczyźni, ja powinnam tylko okazać zainteresowanie lub jego brak.. uff ale się rozpisałam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×