Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość juz nie wiem co ze mna nie tak

Jak Wy to robicie, ze poznajecie tych swoich mezow? No jak???

Polecane posty

Gość companera
Mam 23 lata i nie zapowiada sie na to, abym kogos poznala. Nie chce obnizac swojej poprzeczki tylko po to, aby z kims byc. Chce sie zakochac ze wzajemnoscia, ale jeszcze nie spotkalam faceta, ktory wzbudzil by we mnie wieksze emocje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja swojego meza poznalam
w... I klasie liceum :) zaczelismy ze soba chodzic w 3 klasie liceum i tak przetrwalismy studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mojego przyszlego
Poznalam na imprezie, moj owczesny facet wlasnie mnie olewal wiec dalam sie zaprosic przez kolezanke na impreze u jej faceta i tam poznalam jego absolutnie nie bylam gotowa na nowy zwiazek,, ale potem spotykalismy jeszcze wiele razy i za kazdym razem cos iskryzlo mimo iz byl zupelnie inny niz faceci z ktorymi sie dotychczas spotykalam w koncu zaczelismy sie spotykac, byla wielka namietnosc ale nadal twierdzilismy, ze to tylko chwilowe i bez zobowiazan, potem powoli rodzila sie milosc po 2 latach zamieszkalimsy razem po praiwe 4 on sie oswiadczyl w przyslym roku slub z nim po raz pierwszy poszlam do lozka nie bedac pewna, ze kocham, i nie zaluje jest cudownie najwaznoiejsze w milosci to nic na sile powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
solniczka.. -- 23. I tylko prosze, nie pisz mi, ze mam jeszcze czas; bo mi wlasnie teraz kogos brakuje i to dla mnie marne pocieszenie. Tym bardziej, ze tak naprawde caly czas bylam sama, bez zadnych epizodow z uczuciem w tle. Tak mniej wiecej w 3,4 klasie LO uswiadomilam sobie, ze to juz, ze moze juz bym chciala, ze juz czegos mi zaczyna brakowac. Wczesniej nie przywiazywalam do tego wagi, ale teraz z kazdym rokiem jest coraz trudniej. Wlasnie sobie pije :) Wasze zdrowko, dziewczynki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mojego przyszlego
kochna nie dawaj sie smutkom! moze pozwol sobie na jakis niewinny flircik? to ci poprawi humor!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
ja mojego przyszlego -- dzieki kochana. Przemysle. ;) Chos w moim przypadkku kewstia niewinnych flircikow jest dosc skomplikowana. A co tam, napisze... Po 1. bo nie ma nikgo odpowiedniego na horyzoncie, nie liczac chetnych na flircik osobnikow zonatych i dzieciatych a swoja droga kurwa to smutne jest, ze im takie rzeczy w glowie jak pozakaldali swoje rodziny, przysiegali, zobowiazali sie itd. No ale. Po 2. bo jakbym miala is z kims do lozka po raz pierwszy raz bez milosci, przyjazni czy czehokolwiek to bym siebie chyba znienawidzila i to w polaczeniu z pkt.1 byloby chyba najnizszym upadkiem moralnym. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
Jezu przpraszam za litrowki, nie powinnam wiecej pic :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mojego przyszlego
nie idz od razu do lozka, idz do klubu na impreze i poflirtuj z kims gwarantuje ze bedzie ci lepiej ghlowa do gory, szpilki i powodzenia! chociaz milosci to niezastapi a zonatych omijaj wokol mnie sie taki jeden krecil i nawet prawie zakrecil mi w glowi, ale w pore sie otrzasnelam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
ja mojego przyszlego - dzieki za rady :) Pozdraiwam i milych snow 🌼 obranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość solniczka..
Pomyślałam, że może 18 czy coś ;) Ja swojego pierwszego poznałam mając 21 lat, już myślałam, że w życiu nikogo nie poderwę/i nikt nie poderwie mnie. W sumie po dziś dzień nie umiem zainteresować sobą faceta na żywo ale od czego jest internet... Naprawdę, spróbuj, po pierwsze takie randkowanie zabija czas, nie ma się kiedy rozmyślać o samotności bo ciągle wyskakuje nowa wiadomość z komplementami itp ;) Po drugie można poznać kogoś wartościowego o ile się zrobi odpowiednią selekcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajrzałam, żeby zobaczyć, co u Ciebie. Hmm, widzę, że mocno Cię wczoraj \"wzięło\". Tak w ogóle to Twoja historia przypomina mi historię mojej przyjaciółki. Pytasz, co z Tobą jest nie tak - oceń, co z nią jest \"nie tak\", to może spojrzysz na swoją sytuację z boku. Pierwsze, co się rzuca w oczy, gdy spotyka się moją przyjaciółkę, to fakt, że jest zjawiskowo piękna. Naturalne, kruczoczarne loki do pasa. Oczy tak zielone, że wręcz hipnotyzują. Nie nosi makijażu, a wygląda lepiej, niż 99,9% kobiet w pełnej gali. Świetna figura. Jeśli nie poprzestaniesz na pierwszym wrażeniu, to odkryjesz wkrótce, że jest niesamowitym człowiekiem. Mądra. Umysł jak brzytwa. Niezdolna do manipulowania, do gierek, do machlojek. Wspaniały charakter, który miałam okazję poznać dobrze podczas wieloletniego mieszkania razem i różnych podróży. Można na niej polegać dużo bardziej, niż na Zawiszy. Reasumując- ze 200 razy bardziej wartościowa, niż np. ja. Ma 26lat. I nawet nie o to chodzi, że nie ma nikogo. Nigdy nie miała. Uwierzysz??? Gdybym każdy na tym świecie dostawal to, na co zasługuje, faceci powinni dla niej zdobywać szklane góry. Jak myślisz, czy z nią jest coś nie tak? Nie. To ze światem czasami bywa coś nie tak. Ona także cierpi. Zwłaszcza, że bardzo chciałaby zostać mamą. Nie raz wypłakiwała mi się na ramieniu, że chyba już nikogo nie spotka. Ale znalazła receptę na takie myśli - postawiła na samorozwój. 3/4 roku spedza na zagranicznych stażach, kończy 2 kierunki studiów jednocześnie, podróżuje też dla przyjemności. Kiedyś podróżowałyśmy razem, teraz mogę tylko czytać kratki od nej. Coś za coś. Głęboko wierzę, że znajdzie wreszcie Tego Mężczyznę. Interesuje się nią wielu, ale jakoś szybko rezygnują, gdy nie zachęca ich trzepotem rzęs czy podejmowaniem gierek. Musi czekać na tego, który jest jej wart - to moje zdanie. Poza tym, uważam, że dzisiejsi faceci to w większości lenie. Lubią szybkie przyjemności (albo jakiś skoczek w boczek - jak ci, o których piszesz) i jak mają się wysilać, to w większości wymiękają. Ale na szczęście - nie wszysycy:) Nic nie jest z Tobą nie tak. To trochę gra losowa. Dużo świetnych kobiet jest w Twojej sytuacji. Dziób w górę - samotna starość jeszcze Ci nie grozi;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co, drugie polowki poznaje sie czesto w najmniej spodziewanym momencie wiec mowie ci, swoja poznasz w takiej chwili, w jakiej nigdy bys nie myslala, ze ja spotkasz. Ja swoja druga polowe poznalam na wakacjach w USA. Ja Polka, on Holender, a poznalismy sie w Dallas :D Oboje studenci, oboje wykonywalismy wakacyjna prace i bylismy tzw. wakcyjnymi milosciami dla siebie. Nikt nie dawal nam szans na przetrwanie z wielu wzgledow: narodowosci, odleglosci, roznicy kulturowej, ze to wakacyjna miloscia itd., a jednak my wbrew wielu trwalismy...W tej chwili jestesmy razem 7 lat, od prawie 2 lat jestesmy malzenstwem i nadal szalenie sie kochamy, rozumiemy i nie wyobrazamy sobie bycia z kims innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, myślę dokładnie tak jak Zabu i chcę to podkreślić: nic nie jest z Tobą \"nie tak\" !!!!:):):) myślę, że wręcz przeciwnie i dlatego nie rozmieniasz się bezsensownie na drobne, tylko wypatrujesz kogoś właściwego:) a to cytat z dedykacją dla Ciebie;): „...Nic się nie dzieje przedwcześnie, i nic się nie dzieje za późno, i wszystko się dzieje w swoim czasie wszystko... Wszystkie uczucia, spotkania, odejścia, powroty, czyny i zamiary. Zawsze właściwą godzinę biją Boże zegary.” ( cytat od Agital, którą pozdrawiam:) ) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lusii
Ja poznałam sojego narzeczonego prze przyjaciółkę z liceum. Spotkałyśmy go na drodze (z moją przyjaciólką znali sie od paru lat, jet przyjacielem jej brata) i poszedł z nami na spacer. Od tamtej pory spaceruje ze mną już od 6 lat. za dwa tygodnie mamy ślub:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój przyszły mąż mieszka 150 kroków odemnie! a jednak sie zawsze mijalismy, ja bylam z kims 4 lata, on byl z kims 3.5 roku. nie raz gadalismy ze soba na gg , a nie wiedzielismy ze to my :) i tak przez rok czasu zwierzalismy sie sobie przez gg, a potem jakos wyszlo.. ze sie \"zaczepilismy\" na sympatii i jak sie okazalo... znalismy sie dlugo :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panczurka
Kiedyś pytałaś mnie autorko co to są połowinki - odpowiadam: jak sama nazwa wskazuje, jest to zabawa organizowana na połowę przebytego liceum (które kidyś trwało 4 lata). Powiem Ci, że ja też nie miałam nigdy jako tako powodzenia, a przyczyna była m. in. taka, że miałam bardzo piękną przyjaciółkę, z którą nie opuszczałyśmy się ani na krok (podobną jak w opisie wyżej): czarne do pasa falowane włosy, świetna figura i czarne oczy. I dla facetów miała jeszcze jedną zaletę: szybko szła z facetem do łóżka. A więc dla większości mężczyzn ideał. No i zgarniała mi wszystkich facetów :P (z perspekywy czasu jestem jej bardzo za to wdzięczna hehe). Ta jej ostatnia wspomniana 'zaleta' dzieliła nas trochę (ja mam inny światopogląd na sprawy 'szybkich numerków'). Powiem Ci, że zerwanie tej znajomości wyszło mi naprawdę na dobre. Zyskałam pewność siebie i tym samym zainteresowanie mężczyzn. Moim zdaniem najważniejsza jest właśnie pewność siebie i dystans do krytyki, która zewsząd nas dotyka. Ja sama podeszłam do faceta i go zaprosiłam na zabawę. No i w sobotę zostaniemy mężem i żoną :D Po jakimś czasie od poznania, jak rozmawialiśmy, mówił mi, że podobałam mu się już w podstawówce tylko myślał, że nie ma szans u takiej dziewczyny jak ja. I że gdybym go nie zaczepiła, nigdy nie zdobyłby się na odwagę. Czasami kobiety muszą brać sprawy w swoje ręce. Moja (bardzo zakompleksiona koleżanka, taka typowa 'szara myszka') posłuchała mojej rady. Raz podeszła -dostała kosza, ale za drugim razem już się udało. Trzeba liczyć się oczywiście z odmową, ale kto nie próbuje, ten nie ma :) Pamiętej, że dzisiaj można już łamać reguły i nie trzeba czekać na pierszy krok mężczyzny, bo można się niedoczekać... Jak spotakasz ciekawego faceta - zdobądź się na odwagę, bo może on pragnie tego, co Ty, tylko boi się dostać kosza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Droga Autorko głowa do góry!!!! Jest dokładnie tak jak piszą dziewczyny, ja znam masę super wartościowych i pięknych kobiet, które miały wybitnego pecha do facetów (ja miałam podobnie, bo albo żonaci, albo nie zwracali na mnie większej uwagi, albo liczyli tylko na jedno...) nie łatwo ufam ludziom (facetom) bo wiele razy się sparzyłam ale jak mnie bierze to na Amen i wtedy zawsze zdarzała się \"katastrofa\" wierz mi wiele przepłakałam i też był czas, ze czułam że czegoś mi brakuje i myślałam, że będę sama już do końca życia i właśnie będąc w takim dole emocjonalnym poznałam mojego męża no i wstyd sie przyznać bo on od początku wiedział że jestem TĄ kobietą a ja nie chciałam nic nawet zaczynać :( Cóż pomęczył się 9 miesięcy jako mój \"znajomy\" aż w końcu dotarło do mnie, ze mogę przegapić Najważniejszego człowieka w moim życiu!Teraz jesteśmy małżeństwem od prawie 3 miesięcy :) Moja znajoma też nie raz mówiła mi te same smutne słowa i też nagle okazało się, że kolega faceta, w którym Ona się podkochiwała od dwóch lat jest Nią zauroczony i... 29 marca 2008 biorą ślub! :) Zobaczysz, że kiedyś wspomnisz nasze słowa i będziesz szczęśliwa :) Panczurko rozumiem jak to jest mieć super laskę przyjaciółkę (miałam taka prawie całe liceum i studia i zawsze miałam przez Nią doły... potem przyjaźń została przez Nią podeptana ale nie żałuje :) Martaannko powielasz mój cytat? Ojej bo się będę wstydać :D Pozdrawiam ciepło Ciebie Martaannko i wszystkie inne dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
solniczka.. -- wiem, takie "randkowanie internetowe" jest bardzo mile, tez to przerabialam. Czasami czytam na forum, ze niektore dziewczyny wlasnie w ten spsob poznaly kogos na dluzej i wydaje mi sie, ze mialy niesamowite szczescie trafic na odpowiednia osobe albo po prostu maja to cos w sobie. W moim przypadku takie znajomosci konczyly sie wlasciwie jeszcze na etapie "zaposredniczenia laczem" i skutkowaly ponownym, tylko jeszcze wiekszym dolkiem, bo zdazylam sie juz w jakis sposob do danego czlowieka przywiazac. Nie mam pojeca, moze ja robilam cos nie tak i tym samym rozwlalalam taka znajomosc a moze zwyczajnie nie trafialam na facetow, z ktorymi mogloby cos wyjsc. Ale poki bylo dobrze, to bylo milo, fakt. ;) zabulina -- ciesze sie, ze wpadlas :) Nom, wzielo mnie. :O To sie zdarza coraz czesciej. Ciekawi mnie, w jakiej rodzinie wychowywala sie ta Twoja przyjaciolka? Czy jest z pelnej rodziny, czy z rozbitej, czy Jej rodzina borykala sie z jakims permanentnym problemem, nalogiem etc. 26 samemu (choc wsrod ludzi) to moim zdaniem strasznie dlugo. Rozumiem ja, tak mi sie wydaje. A jesli chodzi o porownanie, jakiego dokonalas, to wydaje mi sie, ze to nie jest obiektywne. Sama przyznasz, ze trudno dokonac obiektywnej oceny, gdy jest sie jednoczesnie sedzia, jak i podmiotem poddawanym tej ocenie. ;) Dla Twojego meza to Ty bylas i jestes najbardziej wartosciowa kobieta i dlatego to z Toba wlasnie postanowil zwiazac sie na powaznie. Bo to chyba o to chodzi, zeby byc kims waznym dla Tej Jednej Osoby, niekoniecznie dla calego swiata. :) Mag79 -- czyli przywiazlas sobie meza zza oceanu? :D Od niedawna tez mam Holendra w rodzinie. :) Moja kuzynka wyszla za maz za Holendra, z ktorym poznala sie przez internet. Sciagnela go do Polski, wzieli slub, a teraz wija swoje wspolne gniazdko i oczekuja na dzidziusia. Fajnie, ze w Polsce robi sie tak kosmopolitycznie, to wyjdzie na dobre kulturze i nie tylko. :) martaanna -- dzieki. "myślę, że wręcz przeciwnie i dlatego nie rozmieniasz się bezsensownie na drobne, tylko wypatrujesz kogoś właściwego" Pewnie tak, aczkolwiek z czasem coraz czesciej zdarza mi sie watpic w to, ze tego kogos spotkam, ze sie jakos poznamy i ze jakos ta znajomosc sie rozwinie, nie zerwie sie jeszcze przed prawdziwym rozpoczeciem. Watpie w to, ze ktos w ogole sie mna na powaznie zainteresuje. Gdyby to sie jakims cudem stalo, chyba nie uwierzylabym i wietrzyla jakis podstep. Zwatpienie w sens tego wypatrywania i oczekiwania, az trafi sie ktos "moj" pojawia sie coraz czesciej i obwawiam sie, ze jezeli to jednak sie nie wydarzy to bede sobie plula z brode, ze "nie rozmienialam sie na drobne", mimo ze takie rozmienianie wydaje sie nie byc dla mnie, chyba nie moglabym tak. Mam wrazenie, ze czas przelatuje mi przez palce, a ja zyje glownie zyciem innych ludzi uczestniczac w ich szczesciu, chodzac na ich sluby, kupujac ciuszki i zabawki dla ich dzieci... Czasami czuje sie niewidzialna... A czasami nawet chce sie tak czuc. To zalezy. Lusii -- juz za 2 tyg.? :) To gratulacje i wszystkiego dobrego na wspolnej drodze zycia ;) 🌼 wredne to jakies -- no i mozna by sie zastanwiac, przypadek czy przeznaczenie... ;) panczurka -- dzieki za rozszyfrowanie tajemniczych polowinek :) A jesli chodzi o reszte, to wlasnie, moze w tym jest problem. Bo ja nie widze jak na razie w swoim otoczeniu mezczyzny, w stosunku do ktorego chcialabym zrobic ten pierwszy krok. I nie wiem, czy to dlatego, ze nie poczulam dotad "tego czegos", czy po prostu jestem zimna, nieczula, wyniosla i aspoleczna, i na zawsze zostane sama. :O agital -- ja sie chyba trudno zakoch.uje, tez jestem nieufna, w dodatku nie potrafie odczytywac sygnalow i jak mnie ktos nie klepnie mocno w ramie, mowiac: "popatrz, tu jestem" to gotowam przeoczyc milosc mojego zycia. Ja na zywo chyba nawet nie umiem rozmawiac z facetami w taki sposob, zeby zainteresowac ich soba jako kobieta-potencjalna partnerka do zwiazku. "(ja miałam podobnie, bo albo żonaci, albo nie zwracali na mnie większej uwagi, albo liczyli tylko na jedno...)" - no wypisz, wymaluj, moge sie pod tym podpisac. Dziekuje Wam wszystkim za wpisy, bo jak sie tak naczytam, ze jednak ludzie jakos sie poznaja i cos ladnego im z tego zalazka pozniej wychodzi, to mi wraca po trosze wiare w sens tego calego czekania i nierozmieniania sie na drobne. Wiem, ze moze jeszcze dotad po prostu nie trafilam na Tego Kogos, ale najgorsza jest ta niepewnosc, czy w ogole kiedykolwiek sie na Niego trafi. Bo jak do tej pory w uczuciach jest taka martwica, to chyba musialby nastapic cud, zeby to sie nagle zmienilo. A ja, prawde mowiac, do cudow mam raczej sceptyczne nastawienie. ;) Dzieki jeszcze raz i pozdrawiam Was Wszystkie :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Wiem, ze moze jeszcze dotad po prostu nie trafilam na Tego Kogos, ale najgorsza jest ta niepewnosc, czy w ogole kiedykolwiek sie na Niego trafi.\" ileż razy tak myślałam jak TY....mój pamiętnik jest pełen zapisów takich stanów niepewności;) ale trwałam dzielnie, czasem płacząc też, watpiąc...sporo się modliłam i robiłam swoje. Cuda chyba się zdarzają:):):):):) dobrej nocy😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko właśnie z jej rodziną wszystko jest jak najlepiej, To chyba najbardziej zgodna rodzina, jaką znam - gdyby rzecz polegała na odreagowaniu toksycznej rodziny, to byłoby dużo prostsze, no i byłoby z nią \"coś nie tak\". Tymczasem chodzi po prostu o to, że nie na każdego w tym samym czasie przychodzi.. odpowiednia pora. Niektórzy muszą poczekać dłużej. Często ci naprawdę niezwykli. Co do porównania - oczywiście, że to moje subiektywne porównanie, i to była taka tylko dygresja;) wiadomo, że dla mojego M jestem naj-naj tylko ja, a ja - dla niego:) Po prostu uważam, że jestem zdolna do wielu złych rzeczy, do których ona nie jest zdolna - więc uważam, że jest po prostu lepszym (z charakteru) człowiekiem :) ale to nie ma znaczenia w tej materii. Zgadzam się z Agital, Martaanna - na wszystko przychodzi czas w odpowiednim czasie;) Ja także dużo się modliłam w okresie \"czekająco - smucącym\", zaczytywałam się w Stachurze i takie tam;) itak, jak było w przypadku moim czy Mag - często to pzychodzi wtedy, kiedy jesteś akurat chwilowo pewna, że nie przyjdzie;) :P Pozdrawiam Cię cieplutko 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość solniczka..
Cóż, więc pozostaje czekać i nie dołować się zbytnio :/ Też mam świetną koleżankę, która nie może nikogo poznać a jeśli już to bardzo szybko urywa jej się kontakt z chłopakiem. Niezbadane są ścieżki męskiego gustu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
juz nie wiem co ze mna nie tak-------- Głowa do góry nie wszystkim coś ważnego w życiu przychodzi łatwo (a widzisz, ze tutaj więcej kobiet, które musiały swoje wyczekać) to świadczy o naszej sile więc nie smutaj się :) Uśmiech poproszę! :) i 🌼 dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
Dzięki wielkie Wam wszystkim. 🌼 Nie jest dobrze. To wszystko bezsensu. Szkoda, ze czlowiek nie moze wyłączyć czucia. Pozdrawiam i trzymajcie sie, Kochane 🌼🖐️ Ps. Dziekuje moderatorce, że nie usunęła tego tematu, mimo ze topik pod wzgl. merytorycznym wyszedl - przyznaje - raczej malo weselny, jak na ten dział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no...doskonale Cię rozumiem, autorko topiku...ale pomyśl, jaka jestes młoda jeszcze!!!...ja jestem w podobnej sytuacji, tyle, że mnie stuknęło 32 lata.......i też zasypiam przytulając sama siebie ...hmm,od zawsze właściwie. Nie muszę mówić, że moje szanse na dziecko równiez maleją i to w gwałtownym tempie...A nastroje, które opisujesz są mi naprawdę bliskie. To co ratuje człowieka to pasje, rozwój siebie i przyjaciele, przynajmniej w moim przypadku. Pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po uszy****
Ja swojego narzeczonego poznalam na wyjezdzie na narty, na ktory zostalam zaproszona przez przyjaciolke, jeszcze z czasow liceum. Ona i jej chlopak chcieli mnie koniecznie zeswatac z najlepszym kolega mojego wspanialego narzeczonego (ktory tez tam byl). oczywiscie nic z tego nie wyszlo - nienawidze byc swatana i w ogole mialam wtedy olewcze podejscie do facetow:) Nie umialam jezdzic na nartach i 1 dnia On musial mi pomoc zjechac nartostrada (konkretnie zholowac w plugu;) Do dzis twierdze ze zrobil to niechetnie (potem mnie porzucil i wpadlam w krzaki:/) ktoregos dnia za duzo wypilismy i on mnie pocalowal. Zasnelismy przytuleni do siebie - 1 raz spalam wtulona w zupelnie obcego mi mezczyzne i bylo mi tak dobrze... potem byly jeszcze inne ciekawe, czesto nieprzyjemne przygody:( ale na narty juz zawsze bedziemy jezdzic razem:) w tym roku juz jako malzenstwo:) moja historia jest najlepszym przykladem ze mozna sie zakochac nawet bardzo tego nie chcac. Tak mocno, ze nie myslalo sie ze to mozliwe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie wiem co ze mna nie tak
„Samotność jak gorączka nocą dopada Sam na sam z bezsennością bez skutku się zmagam… (...) Nazajutrz blues pustego łóżka Cisza wokół i wódka, która nadal parzy w usta Biegne przed siebie nieznaną mi drogą Nie wiem gdzie, po co i nie wiem dla kogo” ------------------------------------------------------------------ Roma31 -- dla Ciebie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oki doki...
aja poznalam meza wlasnie tez w trakcjie smutku...jak bardzo kogos potrzebowalam ...tak jak ty teraz... zbuntowalam sie i poprostu udawalam wyrostek...by odpoczac od swiata i ludzi,, tak wlasnie tak .mego meza poznalam w szpitalu .... moze te pasiaste pidzamki przyciagaja bueheheh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lukrecyja
Masz 23 lata - świat przed Tobą. Możesz realizować marzenia, spełniać się w wielu dziedzinach, poznawać mnóstwo ludzi. A tego jedynego spotkasz - może jutro, może pojutrze. Uszy do góry. Nie marnuj czasu na zamartwianie się co z Tobą jest nie tak. Wszystko jest w porządku. Pomyśl, że Twój czas jeszcze nie nadszedł, albo może Twoja połówka jest jeszcze w przedszkolu ;P Widzisz - mam 31 lat. W grudniu ubiegłego roku, po szeregu niepowodzeń uczuciowych, zaczęły mi świtać różne dziwne myśli, że może nie powinnam plątać się po tym świecie. Zostałam wykorzystana oszukana, byłam załamana. Pojechałam na drugi koniec Polski pożegnać się z moim przyjacielem. Nie chciało mi się nawet oddychać. To było w okolicy mikołajek - przyjechała do mnie dobra koleżanka z pracy, przywiozła mi prezent. Nie miał kto jej odwieźć do domu, więc zadzwoniła po swojego kolegę ze szkoły. Przyjechał po nią i podobno jak mnie zobaczył był już zgubiony;) Zdobył mój nr telefonu, umówił się ze mną. Po tygodniu znajomości kupił pierścionek, a oświadczył się w Wigilię. Ślub był 19 maja - dokładnie tydzień i sześć miesięcy od daty naszego pierwszego spotkania. Mój mąż jest moim aniołem. Nie wyobrażałam sobie, że można tak kochać i być tak kochanym. Aha - jest 7 lat ode mnie młodszy - czyli jak ja miałam np studniówkę to on miał wtedy 10 lat;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do zabuliny... wierzę, że Twoja koleżanka jest super kobietą... pytanie tylko, kiedy ona ma poznać swoją Miłość jeśli 3/4 czasu spędza na zagranicznych stażach a resztę dzieli między podróże i nie wiem co jeszcze?... teoretycznie można spotkać drugą połówkę wszędzie, zagranicą również... ale trzeba chyba czasem zwolnić... bo najfajniejszy facet chyba nie jest w stanie za nią nadążyć... Swojego narzeczonego poznałam na dyskotece... Nigdy nie sądziłam, że można w ten sposób poznać kogoś kto się z perspektywy okaże drugą połówką, zwłaszcza że chociaż wtedy lubiłam imprezy ale pojawiałam się na nich dość sporadycznie;) Podszedł do mnie na parkiecie, na którym szalałam pół wieczoru (i w towarzystwie facetów, i koleżanek, i sama) Zaprosił mnie do tańca przy ostatnim kawałku i towarzyszył przy wyjściu z lokalu, wziął numer... i tak się zaczęło, choć jeszcze sporo wody upłynęło zanim zaczęliśmy się spotykać na poważnie. Podobno ujęło go wtedy, że potrafię się dobrze bawić. A ja myślę, że jasny kolor włosów (ciemny blond) jaki wtedy miałam też miał swoje znaczenie. Faceci wolą blondynki!;) A tak poważnie... juz nie wiem co ze mna nie tak, nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz kogoś dla siebie naprawdę ważnego... może już go znasz, ale jeszcze o tym nie wiesz?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja swojego meża poznałam u siebie w pracy ja pracuje w aptece jestem technikiem farmacji a on w tym czasie pracował w jednej z hurtowni leków i dowoził nam paczki z lekami i coś nami targneło od pierwszego spojrzenia i bardzo szybo nawiązaliśmy kontakt i po 2 tygoniach Tomek pomieszkiwał ze mna i tak rozkwitała nasza miłość teraz jesteśmy małżenstwem i mamy synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×