CO RZĄDZI ŚWIATEM MIŁOŚĆ, PRZYPADEK CZY ZŁOŚĆ ....

WItam wszystkich, nie wiem czy powinnam pisać ale... Jest mi ciężko i bardzo przykro, życie wciąż mnie zaskakuje i doświadcza. Jestem od kilku lat mężatką ale chyba już niedługo.... Nie układa nam sie, na poczatku myślałam że jest dla mnie całym światem a ja dla niego tą jedyną ... ale życie pisze nam inny scenariusz... Z mężem poznalismy się dzieki mojemu eks, wręcz była to próba dla mnie ... teraz wiem że chyba niezbyt trafiona Zawsze kiedy było mi smutno myslałam jak to byłoby z moim eks... aż jednego dnia usłyszałam że nie żyje ... odebrał sobie życie... Czy ja jestem temu winna, czy mogłam zmienic bieg życia? Chciałam byc z nim ale młodość jest szalona i niedojrzała, "koniec" znajomości skończył sie na złości , żalu i smutku że nigdy nie będziemy razem ... chciałm udowodnic że jestem cośc warta Był dla mnie kimś ważnym, kimś o kim marzyłam i był dla mnie idealny...Teraz wiem że nie żyje , nie ułożyło mu sie w życiu .... chociaż ja chciałalm w nim byc chociaz przez chwilę... Jest mi przykro że tyle lat sie nie odzywaliśmy tylko sie mijalismy w zyciu , że nie pogodziliśmy sie i że nie ułożyło nam sie wspólnie w zyciu

No ale minęło kilka lat od waszego rozstania do momentu jego samobójstwa wiec może inne byly przyczyny.

To prawda że kilka lat, ale mam do siebie czasami żal że byłam zbyt dumna i złośliwa dla niego . Wiem że rozpamiętywanie co by było gdyby nie ma sensu bo czasu nie cofne ale jak każdy tak i ja miałam kogoś kto był moim "jedynym -pierwsza miłością" której sie nie zapomina. Nie znam dokładnie co było powodem jego ostatniej decyzji ale gryzie mnie to że nie wybaczyłam, nie pogodziłam sie z nim. Teraz wiem że trzeba wybaczac bo czasami już może byc za późno