Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie wiem co o tym myśleć

Chłopak, po 4,5 letnim związku zaproponował mi.... konkubinat !

Polecane posty

Gość Nie wiem co o tym myśleć

Ja liczyłam zawsze na coś więcej - i on dobrze o tym wiedział, że chcę mieć kochającą rodzinę ( no może nie teraz, lecz w przyszłości). Nie jestem smarkata wiedźma on też nie jest głupkowatym smarkaczem( przynajmniej nie powinien być ) choć jesteśmy młodzi ( po ćwierćwieczu prawie każdy ) Żal mnie ściska ze tak długo cholera sie z tym ociągał zeby mi to powiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze sie jeszcze nie wyszalał, swoja droga dziwia mnie tacy ludzie. Albo idziemy w jedną stronę albo w drugą. Jak czytam o takich sytuacjach to mnie za przeproszeniem kurwica bierze! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
A co mnie ma niby brać ??? Sytuacja miała miejsce jakiś miesiąc temu - od tego czasu normalnie biję się z myślami - rozmawiałam z nim nawet - potłumaczył się jak dzieciak, że w afekcie tak powiedział, że on takie poczucie humoru ma itp. w każdym razie brednie, którym nie wierze nawet w 50%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja siostra tak sie z takim jednym prowadzala 7 lat, teraz jest sama... Decyduj, niektorzy goscie nigdy nie dorastają! Nie mozna na nich polegac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto powiedział żem kobieta
ja się prowadzałam z takim podobnym, co do ślubu był ostatni, albo "za rok, za rok..." No i "za rok" się skończyło. Byliśmy razem 11 lat, w konkubinacie właśnie. Dupa. Uciekaj dziewczyno i znajdź sobie takiego, co od razu się określi. Serio. Szkoda Twojego czasu. Dom, rodzina, dzieci... to piękne, ale od samego gadania się nie zrobi. Facet nie chce się wiązać, zobowiązań unika, stabilizacji, konkretów. Żaden z niego kandydat na ojca, męża, partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Wiem, że powinnam to zakończyć póki jeszcze jestem młoda i będę mieć szanse na normalne życie - choć w moim wieku większość ludzi jest już zajętych i najzwyczajniej w świecie się boję że zostanę sama. Jesteśmy razem nie od wczoraj, zresztą jasne zasady moje poznał już na początku - na co się godzę na co nie - ja go nie oszukiwałam, dlatego tak boli to, że wiedział jakie mam podejście. Z tym konkubinatem było tak, że zaproponował mi bym szukała mieszkania, bo chciałby wreszcie ze mna mieszkać ( tak, jakby on szukać nie potrafił ...) na to ja mu pytanie, że jako kto ze mną ma zamiar tam mieszkać. W odpowiedzi usłyszałam , że jako konkubent mój oczywiście. Potem tłumaczył , że to przecież był zart, że sie nie znam na żartach, że nie mam poczucia humoru - i w sumie sie zastanawiam, może to rzeczywiście nie powinnam brać poważnie ?? Ale czuję obawę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że po prostu
sobie zażartował, aczkolwiek nieudolnie nie przejmuj się tak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Nie wiem, dla mnie jest to przegięcie, zresztą on tematy poważne omija szerokim łukiem, ja go też nie naciskałam nigdy. Ponadto w ogóle zauważylam ze jakiekolwiek proby rozmowy z nim na ten temat , czy to przez jego rodzine, wzbudzaja w nim jedynie złość. Gdy jego siostra w żartach zaproponowala mu, że po tylu latach wypadałoby mu sie zareczyc, to tylko jadowicie sie odcial ze nie jej sprawa i zeby go nie wk..... Więc znajac jego podejscie do sprawy nawet nie zaczynałam z nim nigdy tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Nie wiem, dla mnie jest to przegięcie, zresztą on tematy poważne omija szerokim łukiem, ja go też nie naciskałam nigdy. Ponadto w ogóle zauważylam ze jakiekolwiek proby rozmowy z nim na ten temat , czy to przez jego rodzine, wzbudzaja w nim jedynie złość. Gdy jego siostra w żartach zaproponowala mu, że po tylu latach wypadałoby mu sie zareczyc, to tylko jadowicie sie odcial ze nie jej sprawa i zeby go nie wk..... Więc znajac jego podejscie do sprawy nawet nie zaczynałam z nim nigdy tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe kiedy się ockniesz... po 5,6,10 latach bycia razem? 4,5 roku to kawał czasu a Ty boisz sięgo zapytać? Ile tak będizesz trwała w strachu? To tylko pytanie? Czym ryzykujesz? że stracisz mężczyznę (a zaoszczędzisz lata)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulubiony dowcip o konkubinacie
para żyje w konkubinacie prawie 20 lat. Pewnego dnia on się pyta: -a może byśmy ślub wzieli, co? Ona: -fajnie by było, ale kto nas teraz zechce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Hahaha dowcip rzeczywiście niezły Po tym co wtedy wypalił, jako że przez ostatni czas wiele rzeczy nie było między nami takich, żeby je móc nawet nazwać poprawnymi, postanowiłam z nim porozmawiać, bo ten tekst przepełnił miarkę. I wtedy dowiedziałam się, że on zartował, że on planuje - za rok poprosic mnie o rękę itp. Z tym, że on takie rzewne teksty smuci zawsze wtedy, gdy coś jest nie tak, żeby poprawić nastrój- swoją drogą gdybym słuchała tego, że za rok poprosi i gdyby było to prawdą - w tej chwili miałabym może ze 3 pierścionki. Boję się , że powiedział tak tylko dlatego, iż wywaliłam z siebie jaka sie czulam niekochana i nieszanowana przez ostatni czas, a pomysł z konkubinatem byl tylko kropla, ktora przelala miarke; i był to jedynie tekst na poprawe niemiłej sytuacji. A jego zdanie na temat zareczyn zawsze wygłaszane było takie : ( swoja droga tez sie niezle nadaje na zart ) " kobieta chce pierscionka zeby moc bez wyrzutów sumienia rozłożyć przed facetem nogi "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...no i zawsze mozna pospiewac \"...otwieram wino z moją konkubiną\" :) Sama znasz go najlepiej i po tych 4 i pół roku chyba potrafisz conieco powiedzieć o nim i czego sie po nim mozna spodziewac. Strach przed zerwaniem... :) a wiesz ilu singli sie kreci, chocby tutaj? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albo rybki albo akwarium
to powiedz mu albo rybki albo akwarium

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Owszem strach jest, i to cholerny. Może nawet nie przed tym, że do konca życia zostanę sama- nie chyba nie, strach raczej przed tym, że znów tak kiepsko trafię i wtedy nie będę mieć już tyle rozumu, co teraz. Jak każdy człowiek ma on swoje zalety i wady. Nie wiem, może za długo uważałam , że tych wad nie widzę , może teraz, gdy coraz dłużej jesteśmy razem coraz ciężej mu przychodzi świadomość, że coś trzeba bedzie kiedys z tym zrobić.... Nie wiem, czuję, że nie powinnam z nim wiązać zadnych nadziei, a tym bardziej życia. Moja mama stwierdziła, że do nas sie wtracac nie bedzie, bo nie chce se mieszac jestem dorosla i powinnam decydowac sama, ale nie radziła mi sie z nim zenic nawet gdyby jakims cudem tego chcial - bo nie widzi go w roli meza a tym bardziej ojca.Moj chlopak ma bowiem delikatny problem z pieniążkami- czytaj sknerstwo. Do czasu, jak nie zaczal przeginać było mi wszystko jedno , czy płace za siebie czy za nas oboje, ale w koncu mi obrzydlo, gdy olał nasza rocznicę, moje urodziny ... Przecież nie jestem Matka Teresa i mam prawo do szacunku prawda ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprzysz tak od
rzeczy i dlatego pewnie wasz związek tez jest taki, bo wy jesteście dokładnie porąbani Żal mi was, może dobrze by bylo zacząć mysleć o waszej przyszlości bo myslenie wbrew pozorom nie boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
a co twoim zdaniem składa się na myslenie o przyszłości skoro pieprze od rzeczy ? Byłabym wdzieczna za rade co robic zeby nie byc porabanym, bo niedlugo sie dowiem ze jestem wszystkiemu winna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Aha, i fajnie by było, gdyby on też zaczął myśleć - problem niestety w tym, że go nie zmusze do tego jeśli nie ma takiej ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze ze Twoja mama ma zdrowe podejscie do sprawy, mysle ze dobrze Ci radzi, wyrazila swa opinie i daje Ci prawo wyboru. Zastanow sie dobrze czego chcesz... nikt za Ciebie nie zdecyduje. Czy kiepsko trafisz? Co ja Ci moge powiedziec? Mozesz trafic kiepsko ale mozesz trafic i lepiej! Sztuka wyboru! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Nie wiem tylko czy dawać mu szansę i poczekać ten rok ? Może mówił poważnie i podejmie jakąś decyzję w końcu - nie chcę żeby odebrał to tak, że on się teraz stara, a ja go kopie w tyłek. Choć jak powtarzam wersja z tym, że za rok.... to i tamto, rzeczywiście jakoś nie przemawia do mojej wyobraźni i watpię w jej realność. Gdyby rzeczywiście miał zamiar, nie odwlekałby niczego w nastepne lata, mnie to wygląda na kombinowanie , aż sprawa ucichnie i znów bedzie mieć swiety spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech Ci pokaże efekty tych starań. A sprawa pewnie ucichnie jak mowisz... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy wy mieszkacie razem
? bo z tego co piszesz to nic nie wynika :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sosiam
a ja powiem Ci tak,na moim wlasnym przykladzie.Mieszkamy razem juz 3 lata i oczywiscie tez mowil ze juz byl bliki zareczyn no ale zawsze zrobilam mu kilka dni wczesniej jakis "skandal" i potem mu juz przechodzila ochota na romantyczne chwile.To byla jego odpowiedz na moje pytania dotyczace tematu przszlosci.Po ostanim skandalu...odczekalam dwa tygodnie i zrobilam mu wyklad o temacie"jesli facet naprawde chce byc z kobirta to stanie na glowie aby z nia byc wiec jesli tak naprawde planujesz ze mna przyszlosc to jakies glupie skanadale o pierdolki nie przeszkodzilyby Ci w tym co zamierzales zrobic"..i dzis juz mam okreslona sytuacje,wybieramy miejsce...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
sosiam --> gratuluję bo z tego, co piszesz wnioskuję, że jemu na tobie jednak zależało i wszystko skończy się szczęśliwie. Nie, nie mieszkamy razem, proponował mi owszem, bym znalazła mieszkanie, bo on chce ze mna mieszkać, jednak taki układ, jaki on mi proponuje, po prostu mi nie pasuje. On by chciał wszystko, to co łączy sie z przyjemnościami, ale odpowiedzialności mu brak. Nie wiem, zastanawaim się czy to ma jeszcze sens , skoro ja mam wątpliwości i to od dłuższego czasu, bo ponad rok już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
Ty nie jestes pewna swoich uczuc do niego, on pewnie tez, stad ta obawa przed zareczynami a co dopiero slubem... Jestescie razem...z rozpedu i z braku innych mozkliwosci "na razie", a jak sie trafi "coś lepszego" i bardziej interesujacego na boku to bez zalu sie rozejdziecie...tak to wyglada z boku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
Nic na sile, nie szukaj mieszkania na sile...Bylam kiedys w podobnej sytuacji, ale z drugiej strony, 5 lat z chlopakiem.... chlopakowi b. zalezalo szukal mieszkania, staral sie , oswiadczal , a ja wciaz "nie bylam gotowa", bo studia bo cos tam, zrywalalismy, odpoczywalismy od siebie wracalismy, do wspolnego mieszkania nigdy nie doszlo jednak itp...Az w koncu poznalam innego, zakochalam sie i w ciagu roku byl slub i dziecko i juz nagla bylam gotowa :)...Minelo 10 lat i niczego nie zaluje......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość love story...___love
a mój kolega ożenił się miesiąc temu z dziewczyną którą poznał.... W LUTYM TEGO ROKU :) sam nie miał szczęscia w miłości, dziewczyny ciągle go rzucały. ona była z gościem 7 lat i też ją rzucił bo nie chciał się zenić a ona juz chciała stanowczo mieć rodzine. no i poznali się w lutym. po miesiącu zażyłej znajomości powstały rozmowy o ślubie. wszyscy się pukaliśmy w głowe ze to zbyt szybko. no i miesiąc temu odbył się ślub. państwo młodzi szczęśliwi i mają w nosie czy się to komuś podoba czy nie hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
Jest w tym trochę racji. Jesteśmy ze sobą od ukończenia szkoły - do której wcześniej 5 lat razem chodziliśmy ( nie jako para). Fakt, że są to nasze pierwsze poważniejsze związki, nie mieliśmy się okazji wcześniej wyszaleć ( tzn. generalnie ja nie miałam okazji) Ja weszłam w tę znajomość po nieudanej próbie stworzenia czegoś z kimś innym ( on był bardzo nieśmiały i ja też , tak że nie dało rady się skomunikować :P ) on też po jakiejś znajomości z dzieciństwa ( która podobno była dobra, gdy coś od niego chciała- mogłam wcześniej zwracać uwagę na takie małe drobiażdże teksciki). Ja od początku chciałam by nasza znajomość była wyjątkowa, starałam się jak mogłam,chciałam udowowdnić chyba sobie, że skoro wcześniej mi nie wyszło , to nie znaczy że jestem patologiczna, on na początku traktował to wszystko lekko ( " co będzie, to będzie", mawiał...) , po czasie jakby bardziej zaczęło mu zależeć, myślałam, że może dojrzał... Ale szybko i ten stan się skończył. Obecnie wygląda to tak, na moje oko, że jest ze mną bo jest, bo mu tak jest wygodnie. A i ja myślę sobie, że gdybym spotkała kogoś , kto przewróciłby mi w głowie, byłoby mi ciężko, ale pewnie odeszłabym. Tyle,że na to są małe szanse :P Jest tylko jedna osoba , która wchodziłaby w rachubę, ale to więcej niż niemożliwe :) Nie jestem pewna swoich uczuć, fakt, nie jestem też pewna, czy i on nie myśli podobnie jak ja. Gdyby wszystko mogłoby być tak, jakbyśmy chcieli........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysle ze...
No to nie szukaj tego mieszkania, poluzuj troche tę znajomość, daj sobie i jemu troche wolnosci i czasu, moze osobno dojdziecie do jakichs wniosków, ze chcecie byc jrazem lub wlasnie nie chcecie... korci mnie zeby zapytac o tę osobe któa jedna jedyna wchodzilaby w grę ? Jest gdzies daleko czy jest zajęta? Bo jeslli slubu nie bylo, to jeszcze wszystko sie moze zdarzyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie wiem co o tym myśleć
do Mysle ze ---> moja sytuacja różni się od twojej tym, że chyba obojgu nam się nie spieszy, zresztą wszystkie obowiązki związanie z owym szukaniem zwala na mnie ( a ja nic w tej sprawie mieszkania nie robię ), a twój były jednak się starał ... Właśnie interesuje mnie, jak on to przyjął, czy gdy poznałaś męża, byłaś jeszcze z wcześniejszym chłopakiem? Jak on to przyjął że chcesz odejść?? Ja ma wyrzuty sumienia, że tyle lat komuś we łbie zawracałam, a potem chcę odejść ... nie chcę by się chłopak przeze mnie na depresję leczył lub nigdy nikogo nie znalazł........ do love story - --> ładna historiia, życzę bratu i jego żonie dużo szczęscia, jest coś w tym , że krótsze związki częściej się kończa deklaracją, a dłuższe , tzw. przechodzone, zazwyczaj sie kończą - niczym . Serdeczne gratulacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×