Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dia Women

Jego koleżanka ze studiów ciagle prosi go o pomoc i zasypuje telefonami...

Polecane posty

ok. poznalam troche wiecej zycia niz autorka. oczywiscie czasy studenckie mijaja ale ja nie widze powodu, dla ktorego mam konczyc przyjaznie z tym zwiazane. dzieczyna pisze, ze pomagal jej naprawiac kompa raz a za jakis czas drugi raz. to sie zdarza niestety, komputery to wredne maszyny i ja tez wiele razy prosilam o pomoc kolegow. nie wiem czy autroka mieszka juz z tym chlopakiem, nie doczytalam ale jesli nie to sumie dlaczego kolezanka maialaby nie zadzwonic nawet i o poznej porze? nieraz mi sie zdarzylo debatowac z kolegami na gadu gadu do rana. jesli mieszkalismy blisko siebie to i wpadniecie do kogos na piwo po 10 wieczorem nie bylo niczym nadzwyczajnym. poza tym, co autorka waza za nachlnosc? telefon 10 razy na dzien czy raz na jakis czas? wiem, ze sa dziewczyny, ktore uwazaja, ze jak przyjaciola zadzwonic raz na tydzien to jest zasypywanie telefonami. wiec co? moze nich autorka sprecyzuje. bo ja tez kiedys uslyszalam od takiej dziewuchy, ze jest wkurwiona moim ciaglym wydzwanianiem. a zadzwonilam w sulie dwa razy w ciagu jednego tygodnia do kolegi bo cholera mialam noge w gipsie i potrzebne byly mi wieci na telat tego kiedy sa kolokwia. jego laska potel do mnie zadzwonilai owidziala, zebym przestala zameczac jej faceta ciaglymi telefonami ... i co? skad mam wiedziec, ze autorka nie ma tak samo? jednak troche doswiadczenia mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnesina
Sabina -- ja nie jestem zazdrosna o kolezanki mojego meza ale tez dlatego bo stosunki miedzy nami wszystkimi sa jasne. Co wiecej, ja te dziewczyny lubie i lubie sie z nimi spotykac. Dzieje sie jednak tak gdyz w momencie kiedy moj maz poznal mnie potrafil sie okreslic. Poki wszyscy ( on i one) byli wolni to normalne ze mogli sie spotykac i imprezowac ile wlezie. Ale w momencie kiedy on poznal mnie to potrafil umiejetnie dac do zrozumienia ze on teraz jest zajety bo jestem ja a one potrafily to przyjac i nie narzucac sie. Potem zreszta tak samo one zaczely poznwac swoich facetow i wiedzac ze dana osoba jest zajeta i ma kogos ta druga mu sie nie narzuca. Efekt tego jest ze lubimy wszyscy razem sie spotykac bo sytuacja i powietrze miedzy nami sa zdrowe. I z czystym sumieniem mowie ze przyjaznimi sie wszyscy razem ale nie wchodzimy sobie w droge. Szanujemy wybory drugiej osoby. I w tym momenci jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agula89
do Agula co się tak słabo starałaś- pewie któregoś byś namówiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Agula
nie, jeden mi powiedział, że nie może, bo ma dziewczyne i to mnie zniechęcilo. Głupi jakiś? W czym mu to przeszkadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet jak mieli to i tak sie spotykalismy. tez milam facetow a trakcie studiow i gdyby ktorys wyskoczyl mi z tekstem, ze nie moge isc sama z kolegami na piwo to chyba poslamabym go do diabla. przeciez mam prawo do swojego zycia. teraz mam faceta, mieszkam za granica i jakos zyjemy. on ma koleznaki, ktore czasem do niego dzwonia i wupelnie mi to nie przeszkadza. to jest dziecinada jesli wlasnemu facetowi czy dziecwyznie zabrania sie przyjaznic z kims innym. pomijam juz fakt, ze jak przyjazni sie z kims 5 lat to zna sie te osobe lepiej niz nawet wlasnego chloapak czy dziecczyne po rku i dwoch miesiacach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agula89
do Agula. wciaz twierdze, ze slabo sie staralas.jeden taki tez mi mowil, ze nie- on ma zone. a jak sie pokrecilam, to od razu chętny do skoku w bok. monogamia jest do kitu..( informacja dla moherów- oczywiscie nic z tego nie wyszło)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agnesina tak to rozumiem :) , jeśli je poznałaś i wszystko miedzy wami jest jasne. Poza tym to są też Twoje koleżanki, a nie tylko Twojego męża. Też mam takich kolegów, z którymi chetnie pogadałabym przy piwie. Jednak jest to niemożliwe, bo mają dziewczyny, które są zazdrosne. Wcześniej spotykalismy się, a teraz nasze kontakty zostały ograniczone. Szkoda..jednak ja potrafię się wczuć w sytuację tych dziewczyn. Nie znają mnie i nie wiedzą jakie mam zamiary :) Trzeba wziąć pod uwagę przyjaźń..nieprzyjaźń..spotkanie wieczorem przy piwie alkohol robi swoje :P i nikt mi nie wmówi , że facet tylko z koleżanką rozmawia :P . Na pewno w spodniach się mu podnosi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agula89
chcesz mnie obrazić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie nie obchodzi np. co sie kolegom robi w spodniach jak ze mnia rozmawiaja przy piwie. a gdyby sie jedna z druga troche na fecteach znala to wiedzialaby, ze po paru piwach to nie ma szans sie podniesc ... jakie moze miec zamiary kolezanka wychodzaca z kolegami na piwo? seks grupowy? bez przesady. ja niektore dzieczyny poznalam i smiem twierdzic, ze im mlodsze tym glupsze. jedna z druga mysli, ze jak facet raz na jakis czas sam wyjdzie z domu to zaraz leci szukac obiektu do wyruchania. trzeba byc pewnym swojego faceta a nie sachowywac sie jak male dziecko. faceci nie sa az tecy glupi. jesli ktorys ma madra i ladne dziewczyne to nie bedzie jej zdradzal. jesli jednak ta dziewczyna ciagle suszy mu glowe to ja predzej zostawi bo zaden facet tego nie zniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do lady in red: Jak sie ma przyjaciela, który sie zakochał i widać, że zależy mu na tej miłości, to lepiej by było okazać się prawdziwą przyjaciółką i nie nazywać jego dziewczyny głupią siksą, przez sam szacunek do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lady_in_red21 ja Cię nawet rozumiem :). Nie próbowałaś się zaprzyjaźnić z dziewczynami swoich przyjaciół ? Może po prostu traktujesz je z góry i jesteś wyniosła i arogancka i one widzą w Tobie wroga. Może też jesteś wobec nich złośliwa i dziewczyny dochodzą do wniosku, że chcesz im odbić faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
probowalam sie zaprzyjaznic a przynajmniej zakolegowac. ale niestety tylko z jedna mi sie taka sztuka udala. jak pisalam wczesniej, byla taka co dwa talefony w ciagu tygodnia uznala za bycie nahalna. to nic, ze mialam noge w gipsiei nie bylo mnie na zajeciach. po prostu zadzwonilam do kupla z roku, zeby sie zapytac co i jak i czy moze mi okserowac notatki bo nie moge sie ruszac. inn a przyszla pilnowac chlopaka jak pisalismy projekt. 18letnia glupitka dziewczynka. powiedzialam, ze nie ma zadneg problemu. zapyatama czy chcialaby obejrzec film z drugim pokoju, poczytac gazety a moze porobic cos innego. otoz nie, usiadla pomiedzy nami przed kompem i co minute zadwala pytania w stylu \' a co jest?\', \' a co to znaczy?\', \' o jej jaki moj misio jest madry\'. ona miala ferie a my sesje. gowno ja obchodzilo, ze bez niej wszytko byloby zrobione w dwa dni, reszte pokonczylisbysmy oddzielnie. siedziala z nami prez tydzien. byly tez inne, ktory syczaly na wiesc, ze ich faceci ida na impreze do akademika gdzie beda dwie dziewuchy. a czy to jakies przestepstwo oblewac sesje z kolgami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lady in red21- ta 18 nastka miała prawo być zazdrosna :P Bo po pierwsze miałaś na pewno lepszy kontakt z nim, niż z nia :P choc jestem kilka lat starsza, też czułabym się dziwnie :D Jednak ja próbowałabym się z Tobą zakolegować :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lady > skoro masz 24 lata to studia chyba dopiero kończysz, lub ledwo skończyłaś, więc zrozumiałym jest dlaczego czasy studenckie się jeszcze dla ciebie nie skończyły, musisz poczekać jeszcze parę lat, niektórzy potrzebują więcej czasu, żeby dojrzeć :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym Ty chyba jestes dziewczyną, z którą można konie kraść. I na pewno masz więcej kolegów niz koleżanek .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lat 24 skoncze w listpadzie a obronilam sie w lipcu. urodzona w roku 1983 wiec mozna latwo policzyc. co wiecej, ja naprawde nigdy nie chcialam zadnej dzieczynie odbic chlopaka; projekty niestety trzeba bylo robic i sie robilo. zaden wykladowca nie pyta czy akurat telu czy innemu koledze dziewczyna pozwoli robic projekt z kolezanka. a jak bylam jedna w grupie to jednak wasze wypadalo, ze musze projekt robic z jakims chlopakiem. czasy studenckie sie niestety juz dla mnie skonczyly i bardzo zauje. na studiach poznalam super fajnych kumpli i zaluje, bo wiekszosc sie rozjechala po europie albo dalej zara po obronie, w tym ja. nataomiast w trakcie studiow starlam sie zaprzyjaznic z dziewczynami kolegow co one odbieraly jako zamach na ich facetow. brakowalo mi babskiego towarzytwa to fakt, ale zadna nie wykazywala checi zaprzyjaznienia sie. nawet na polowinkach mielismy zarezerowany wposlny stolik 5ciu par to tedzieczyny patrzyly na mnie jak na rywalke. chociaz przyszlam z osobistym facetem i akurat wtedy nie wygladalo, zebym miala zamiar sukac nowego. i co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam to i sie przerazam boshe jakie chore relacje najlepiej zamieszkac razem i nie spotykac sie z zandymi ludzmi poza najblizsza rodzina ai to ostroznie jakie smutne i wyzute z zaufania musza byc zwiazki tych dziewczyn ktore tu pisza ze przyjaciolki ich facetow to demoniczne zagrozenia i nie wiedomo co im po lbie chodzi tak jakby kazda wolna laska skupiala sie tylko na tym jak uwiesc wszyskich znajopmych plci meskiej smutne:/ takie dozywocie we dwoje szkoda tez ze faceci sa tacy bez charakteru i pozwalaja na to byleby miec darmowe rzniecie w domu ....:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady, nie chodzi o to żeby facet z nikim się nie spotykał, ja to już stara rura jestem i zarówno podejście autorki topiku jak i lady wydają mi się dość dziwne, dla mnie naturalną rzeczą jest, że mąż kumpluje się z koleżankami z pracy, ale żadna z nich nie wydzwania do niego o późnych porach, bo po prostu się tego nie robi, tak jak do mnie koledzy nie dzwonią po 22 wyciągnąć mnie na piwo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze po studiach to juz troche dziwne chodzic do siebie pograc w katy po 10 wieczorem ale z drugiej strony 26 lat to jeszcze nie emerytura.zreszta po to sie jest mlodym, zeby miec znajomych pic z nimi piwo, chodzic na imprezy i sie bawic. jak beda dzieci to juz tak nie ma. oczywiscie elementarna przyzwoitosc nakazuje nie dzwonic w srodku nocy do znajomych ale akurat mi przy pisaniu lagisterki tez sie zdarzylo. konkternie drukowalam, godzina 23.30 a tu drukarka odmowila wspolparcy. przeciez o tej porze do zadnego serwisu nie zadzwnosie ale do kumpla tak bo to placa sytuacja zwlaszca gdy musisz oddac prace do nastepnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to rozumiem, ale musicie pamiętac, ze na poczatku związku kazda dziewczyna jest zazdrosna. Zwłaszcza, że facet ma mnóstwo kolezanek z którymi zna się \"od piaskownicy\". Mozna się wtedy poczuć jak piąte koło..:o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was rozumiem
A ja nie chcę mieć masy znajomych i nie mogłabym być z facetem , który ma tony koleżanek. Sama nie wiem jakiś bliskich kolegów, a jak mi drukarka odmawia podsłuszeństwa to ją naprawiam, ale nie dzwonię do ludzi w nosy. No i co z tego. Niech i do ciebie dotrze, że nie każdy musi żyć tak jak Ty, lubić to co Ty i Twoje młode, pełne znajomych życie nie każdemu musi się podobać, co nie znaczy, że inne życie, jest nienormalne lub chore. THE END.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki – nie dziwie się, ze nie podoba ci się sytuacja w której się znajdujesz. Ja jestem w podobnej - chodzi tutaj o kolezanke z pracy mojego chlopaka. Mimo ze mialam wiele dowodow na to, ze ona nie traktuje go jak kazdego inego kolege z pracy, staralam sie ja akceptowac i nie podejmowalam zadnych dzialan (na poczatku bylo to nawet mile, ze moj chlopak wzbudza zainteresowanie wsrod innych dziewczyn). Jednakze od momentu kiedy ja poznalam, jego kolezanka przechodzila sama siebie bedac bardzo beszczelna w stosunku do mnie. Doszlo nawet do tego ze miala pretensje do niego, ze odwiedzam go raz na jakis czas w pracy, co podkreślała slowami: „jak mozesz mi to robic”. Ta dziewczyna zupełnie nie liczyla się z moim istnieniem. Zachowywala się tak jak by mnie nie było. Czula przewage dlatego, ze pracowali ze soba. Dlatego takie jak ona trzeba trzymac krotko! Nie chodzi mi o to żeby z nimi walczyc, bo widzac , ze jesteśmy zazdrosne, czuja się pewniej. Ja w swoim przypadku nigdy jej nie wyzwalam, nie pobilam ani nic w tym stylu. Delikatnie dalam jej do zrozumienia, ze się osmiesza, a kiedy to nie poskutkowalo, zdobylam nr telefonu jej chłopaka (tak ma chłopaka) i mu przedstawilam cala sytuacje. Mysle, ze tym telefonem wyrządziłam jej wieksza krzywde niż wyzwiskami itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sabina S. Ja jestem wrecz dumna z tego co zrobilam, bo mowiac szczerze nie bylo latwo zdobyc nr telefonu jej chlopaka. Jednak ta dziewczyna okazala sie mniej inteligentna niz myslalam i dala sie nabrac i sama mi go podala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to chyba stara już jestem i na emeryturze, bo jak mam pracę oddać następnego dnia, to jej nie drukuję w nocy. Jak widać czasy studenckie skończyły się tylko w teorii dla niektórych. Skoro ty w wieku 24 lata trochę w życiu widziałaś, to ile ja musiałam widzieć w wieku lat 29? A mnie się ciągle wydaje, żem mloda... Do rzeczy. Pierwsze primo, nie lubię tak sformułowanych postów, jak post autorki. Ja jestem taka piękna, a ona taka mysz, czego ona tu szuka. Uroda nie w ładnej buzi leży, kotku, i im szybciej to sobie uświadomisz, tym dla ciebie zdrowiej. Drugie primo, byłam na studiach, teraz jestem mężatką. Na studiach było tak, a w małżeństwie inaczej. Ja do moich znajomych nie wydzwaniam i ich nie nachodzę i nie wyobrażam sobie, zeby jakieś kolezanki mojego męża do niego wydzwaniały wieczorami czy w nocy, o nachodzeniu nie wspomnę. To jest mój teren i moje życie także, już nie tylko jego, i one to muszą respektować. On się ze swoimi koleżankami spotyka w dużym gronie, jak mają jakies spotkania po-studenckie, ja ze swoimi, ale na spotkania koleżenskie i przyjacielskie chodzimy razem - bo jesteśmy małżeństwem, rodziną. I albo ktoś to akceptuje, albo wara. Proste. Trzeba sobie umiec ustawić w życiu jakies priorytety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauczyciele to w większości po
pewnie przez te 5 lat skrywała się z miłością do niego a kiedy ty się pojawiłaś postanowiła walczyć lub choć trochę mieć go dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×