odszedł... czy to moja wina?

A Ty jesteś pewna że on Cie kocha ??? Bo mnie sie wydaje że gdyby kochał naprawdę to nie uciekł by tak szybko ... moze szukał pretekstu tylko do ucieczki ??

Ten koleś to jakiś palant: Po pierwsze: dziwacznie zaplanował sobie te zaręczyny, szkoda, że nie zrobił tego \"u cioci na imieninach\". Po drugie: zaręczyny to na tyle intymna chwila, że powinno się być tylko we dwoje. Po trzecie: odszedł, bo nie wyszła mu cała ta niefortunna szopka. Jeśli przez taką pierdołę jest w stanie opuścić kobietę, z którą jeszcze kilka dni temu chciał spędzić resztę życia, to chyba dość wymownie świadczy o miałkości jego \"uczuć\".

Jako facet, cały czas to gadam ale grochem o ściane:D:D

Widzę, widzę - dosyć często zresztą występujemy w tych samych wątkach i mamy podobne opinie. Ech, niektóre przypadki są beznadziejne :-(

jeśli już nic nie da się zrobić to nie ma co się narzucać... kiedyś się z tym pogodzę.. tak mi smutno i źle :/

czesc, i ty masz swoje racje (tez bym sie nie zmuszala jechac,jakbym sie zle czula :P) i on ma swoje (rozumiem ,ze go urazilas) na twoim miejscu szukalabym u kogos pomocy, nie ma jakiejs siostry,brata, moze macie wspolnego przyjaciela?? nie dotrzesz teraz do niego ,bo jest urazony,jezeli ktos postronny moglby z nim pogadac...moze sie uda cos wyjasnic... a jezeli bedzie nadal tak uparty, to juz nie wiem co masz zrobic, chyba tylko sie zastanowic czy oby na pewno on cie kochal :(

trzymaj się, tego kwiatu pół światu....