Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

No to dalej ... \" Nie dzieje sie nic\" Grzegorz Turnau. Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz, będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę. Słowo to zimny powiew nagłego wiatru w przestworze; może orzeźwi cię, ale donikąd dojść nie pomoże. Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca, lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic - aż do końca. Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz, będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę. Zaufaj tylko warg splotom, bełkotom niezrozumiałym, gestom w próżni zawisłym, niedoskonałym. Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca, lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic - aż do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakochanaaaaa
Góry-śnieżyca-chatka-kominek-dwa kieliszki wina. Była głęboka zimowa noc. Trzecią dobę nieustannie padał śnieg. Niewysokie góry całkowicie pokrył biały puch. Wyglądały niezwykle przyjaźnie, ale temu, kto wybrałby się na wycieczkę ukazałyby swoją przebiegłość i bezwzględność. Stały spokojnie i nie mniej majestatycznie od swoich kuzynów w Tatrach. Z trzech stron otaczały małą, ale solidną chatkę z drewna – o niej za chwile. Nad wszystkim górował księżyc, który swoim blaskiem próbował przebić się przez chmury i śnieżycę. Nie było go widać, ale dobrze było czuć jego obecność. Chyba był poirytowany, bo kończyła się pełnia a on nie mógł ciągle pokazać się w pełnej klasie ludziom – będzie musiał poczekać, biedaczek. Temperatura powietrza wynosiła zaledwie parę kresek poniżej zera. Widoczność ograniczona była do kilkunastu metrów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie jeździł samochodem a inni, no cóż czekali aż przestanie sypać i będą mogli się odkopać. Żaden człowiek mieszkający w okolicy, włącznie z turystami nie narzekał. Dawno nie widzieli tyle śniegu i bardzo się cieszyli. W końcu co to za zima z deszczem? Mogli spokojnie porozmawiać z rodziną, znajomymi i przyjaciółmi. Po nadrabiać zaległości w czytaniu, pobawić się ze swoimi pociechami, oddać się swoim hobby lub po prostu patrzeć na spadający z nieba śnieg. Chmury mają chyba nieskończoną siłę przerobową, pomyślał starszy profesor ekonomii otulający ramieniem żonę, z którą podziwiał to niespotykane od kilku już lat zjawisko. Z minuty na minutę przybywał kolejny centymetr białego puchu. Pokrył wszystko co mógł ale wciąż było mu mało. Dawno go tu nie było i chciał by ludzie go zapamiętali. Mała solidna drewniana chatka znajdowała się trochę z dala od innych jej podobnych. Składała się tylko z parteru i poddasza. Obok niej stał garaż, też drewniany i szopa na drewno. Ze spadzistego dachu systematycznie zsuwały się płaty śniegu. Dach był solidnie wykonany i nie było mowy o zarwaniu – teraz już się tak nie buduje. Wydawał się być szczęśliwy, ostatnio tylko deszcz i plucha, a teraz śnieg i mróz – do tego został stworzony. W środku znajdowała się duża kuchnia, łazienka, pokój z kominkiem i oczywiście spiżarnię. Na poddaszu ustawiono małe szafy na ubrania i łóżka opatulone szczelnie grubymi pierzynami - dziś też już takich nie ma. Kuchnia miała duży kaflowy piec, nad którym suszyły się różne zioła, grzyby, owoce, warzywa w zależności od pory roku i potrzeb. Pod oknem stała długa dębowa ława, mimo swego wieku ciągle doskonale spełniająca swe zadanie. Na ścianach wisiały szafki ręcznej roboty, podobnie jak wszystkie meble w tej chacie. Spiżarnia była wręcz zapchana różnego rodzaju przetworami, przyprawami, serami i trunkami wszelkiej odmiany. Mimo iż sercem domu była kuchnia, dziś główną rolę odgrywał pokój z kominkiem. Miał dwa okna na prostopadłych do siebie ścianach. Naprzeciwko jednego stał kominek a obok wiklinowy kosz na drewno. Oprócz tego ustawiono w pokoju jeszcze mały dębowy stół, krzesła i wygodną sofę. Na podłodze, która też była drewniana i ręcznie wykonana leżały skóry niedźwiedzi upolowanych i przywiezionych z wyższych gór. Całe mieszkanie było bardzo ciepłe i przytulne mimo surowości wykonania oraz wyposażenia. Na dworze zaczynało wiać coraz mocniej. Był to jednak przyjemny, wesoły i beztroski taniec żywiołu. W kominku wesoło skakał ogień w rytm nadawany przez trzaskające drewno, jakby zazdrościli wiatrowi zabawy. Cały pokój wypełniało ciepło i delikatna woń jej perfum. Tak. Na sofie przy kominku siedziały dwie osoby. W ręku trzymali kieliszki wina, opróżniane po raz kolejny. Siedzieli bardzo blisko siebie. Rozmawiali, wspominali, marzyli i przy tym głośno się śmiali od kilku godzin, nieświadomi, iż bardzo blisko jest do świtu. To nie miało znaczenia. Nie dziś i pewnie nie będzie miało znaczenia jutro. Liczyli się tylko oni. Nie kochankowie lecz przyjaciele – rzadko spotykane w dzisiejszych czasach. Na dworze mocniej zahuczało. Oboje spojrzeli za okno ale poza białą kurtyną nie zobaczyli nic więcej. On wstał i przyniósł gruby koc. Okryli się nim dokładnie. Dolali sobie wina. Wznieśli toast lekko bełkoczącym językiem. Spostrzegli to i wybuchnęli śmiechem. Nigdy nie czół się bardziej szczęśliwy i ona chyba też. Beztroska, spokój, cisza, wszystko znów było proste. Nie trzeba było pędzić do pracy na zajutrz, przygotowywać sprawozdań na wczoraj, doszukiwać się błędów w bilansach i kończyć kolejny kierunek studiów jednocześnie. Znali się od kilku lat, wiedli dwa odmienne tryby życia a dziś byli tacy sami. Poznawali się na nowo i sprawiało im to nieopisaną przyjemność a wiatr pilnował by nic im w tym nie przeszkadzało. …

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka
Bardzo mi sie spodobal ten wiersz i muzyka http://www.youtube.com/watch?v=W5rKlo-nGxw Paryż 1888 (pierwszy koncert Paderewskiego) W tej godzinie nieboskłon nie śmiał się przesuwać kurhany zastygły jeszcze bardziej zamilkły na wieki czyjeś skrzypce w tonacji moll; wtedy okna otwarte były na oścież - siekał deszcz, umilkły ptaki, bo wiatr oplótł treść fortepian Ignacego pogrywał z daleka. Dzisiaj w półmroku w Paryżu, w auli rządził myślą i ręką nad strunami, które drgały w omdleniu między pauzą a dźwiękiem. Requiem dla strun!... - krzyczały gardła tłumów, jak na Podolu w śnie z dzieciństwa… Pięknie jest umrzeć w auli w Paryżu - dodały będące świadkami klawisze; palce mistrza zabrały im wszelką wrażliwość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka
Ale widze, ze jestem poranny ptaszek. Szkoda, ze u nas nie jest jak w tym wierszyku Zimowy spacer Dziś spadł pierwszy śnieg i świat stał się jaśniejszy zachwycam się nim lecz z tobą ten widok byłby piękniejszy i poszlibyśmy za rękę na spacer po miękkim śnieżnym dywanie i znów powiedziałbyś do mnie jak kiedyś "wracajmy,bo zmarzniesz,kochanie" i choć poszedłeś własną drogą ja wciąż łudzę się nadzieją że jeszcze kiedyś pójdziemy na spacer białą parkową aleją. http://www.rundum.cz/ger/images/prehrada-zima.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka
W pewnym miejscu na świecie byl sobie pewien pan(nazwijmy go Robert).Mimo mlodego wieku przeżył dużo i sporo sie dorobił.Miał wszystko czego potrzebowal oprocz ulokowania ..... .Pomyslał sobie ze moze wynająć coś,albo wziaść na raty.Lecz To by mu nie pomogło.Pewnego pieknego słonecznego poranka wpadl na pomysl,że sam zbuduje mieszkanie dla siebie.Obiecał sobie ze dokona wszelkich starań zeby domek stanął.No i natychmiast pojechał po materiały.Byl to czlowiek kompletnie niezalezny,nic go nie blokowalo ani trzymało.Mógł w kazdej sytuacji zrobic co zechce.Najpowazniejszym mankamentem bylo to ,ze posiadal malo funduszy i kompletnie nie znal sie na budownictwie... Na niebie słoneczko troszke mniej biło... Po godzinie poszukiwan Robert znalazl idealne miejsce na swoj domek.Wypakowal wszystko co kupil i zaczał myślec od czego zacząć...Myślał myślał... Słońce zaczelo sie chowac za jescze jasne chmury,ale juz nie razilo w oczy... Poźniej okazało sie ze Robert chcial troszke zaoszczedzic na cegłach i zaprawach i kupił kilkaset talii kart do grania.Wreszcie krzyknął:,,No to Budujemy".I tak Robert postawil 3 poziomy swojego przyszego cuda.Przy 4 poziomie sciany zaczely sie obsuwac.Ups...chyba zapomnial o fundamentach swojej willi.Pomyslał ,,hmmm,tak to jest przejsciowe"... Zaczeło sie chmurzyć.O słońcu mozna bylo tylko pomarzyć.Chmury byly ciemniejsze.Przez nie świat zrobil sie szary jak gazeta... Robert nie zwarzał na to.Nie przestawal budowac.Zbudowal juz 8 poziomow z czego 4 utopily sie w ziemi pod ciezarem kolejnych segmentow.Kart mial pod dostatkiem... Z chmur zaczał kropic deczyk... Na polu pozostal tylko On i tysiace kart do gry.deszcz namoczyl karty.Dom zaczal sie wyginac we wszsytkie strony.Chyba tylko wiara i modlitwa roberta podtrzymywała segmenty.Był już przy 15 poziomie.karty z poprzednich poziomow zaczely dopadac,niszczyc sie.zrobily sie luki w budownictwie.Nie mogl sie wrocic na doł,gdyz byl za wysoko.Musiał budowac dalej.starał sie z calych sił... Mała mrzawka zmienila sie w ulewe.Z ulewą przyszła wichura.A nastepnie nadciagnela burza z piorunami... Wszystko latało w powietrzy,ludzie pochowali sie do swoich domow.Nawet psy i koty pouciekaly.Na ulicach nie bylo zywej duszy poza jedną osobą ktora miala w sobie resztki nadziei.Robert przestal budować.Wzrok utkwil mu na domku.Patrzył jak kolejne karty odpadaja i jak wiatr szarpie scianami.Zadawal sobie wciąż to samo pytanie: ,,Dlaczego Ja???,Dlaczego???".Nie mial juz nic.wszystko poswiecil.Zza jego plecow waliły pioruny.byli coraz blizej i blizej.Jeden z nich uderzyl w drzewo rosnące 20 metrow od Roberta.Robert wpadl szybko do domku i krzyknął:,,Jak On Mi Nie Pomógł To Sam Sobie Poradze".Po chwili piorun uderzył wprost w domek.Prosto w srodek budowlu,gdzie leżał w oczekiwaniu Robert.Komek Zaczął plonąć a Robert Spłonął żywcem Razem z Nim... ...Minęło Kilka lat.To samo Miejsce,te same karty do gry.Ciała brak... Nie opodal przechodzil pewien młodzieniec(Mariusz).Zatrzymal się przy stosie kart i uklęknął zamyslając się nad historią tego miejsca.Tak myslal myslal aż przypomnial sobie mowe pewnego starca który bez powodu nie otwierał ust.Wogole całe miasteczko milkło jak się tylko pytano o historię związaną z budową tego domu...No Ale że mlodzieniec był dociekliwy drązył temat co i rusz.Więc wrocił do starca i po paru godzinnych namowach przekonal by ten mu uszczknął rąbek tajemnicy. Okazało się ze starzec jest dziadkiem ,,nieżyjącej” kobiety która była zamieszana w całą ta dziwną sytuacje. Głownym podmiotem był Robert, który niefortunnie (wg publiki) zginął w fundamentach swojego domu.Chodziły sluchy ze przed probą budowy domu ,Robert całkowicie postradał zmysły, ze Wchodzil w coś potem parząc się na tym , znow wchodził w taka sama sytuacje żeby znow się sparzyc.Naprawde bardzo dziwne.Mariusz wiedzial już wszystko co powininen.Pomyslal i przyrzekł sobie: Nigdy nie zrobic takiego błędu co Robert i będę staral się nie wpadac w cos co już na poczatku nie ma sensu...Będę inny niż On.Będę Odwazniejszy i przezorniejszy. Musze, nie mam innego wyjscia... Minęlo troszke czasu az Mariusz przyszedl w to samo miejsce gdzie wszelkie marzenia się skonczyly w płomieniach wydanych na swiat przez piorun.Mariusz rzekł po cichutku do siebie:Ja tego dokonam!!!, pokaże wszystkim ,ze nadzieja to cos Wielkiego i trwałego. Po dwoch tygodniach Mariusz przyjechal na to miejsce przesiąkniete przeszlością z jakas osobą,kobietą...Lidią...Tuż za nimi przyjechala jakas wielka ekipa z cegłami,betonem i cementem.Szybko posprzatali stare karty do gry i wyrownali grunt –tak jakby zaczynali wszystko od nowa,tabula rasa.Wysadzili wszystko kolo pamietnego miejsca i odjechali w siną dal. I tak leciał dzien za dniem, a wymarzony Dom zacząl rosnąc w oczach.Postawiono fundamenty,pierwszy poziom,drugi poziom.Nadeszła Jesien,potem Zima,Wiosna az wreszcie Lato a Dom Został skonczony w całości.Podczas budowania domu budowalo się także cos innego,cos wewnatrz obojga Ludzi.Ich przyjazn obrastała w trwałe tworzywo,które zostało tak zakorzenione ze chyba nikt nie bylby wstanie wyrwac ich z gruntu.Coraz bardziej się poznawali.Pokazywali swoje wady i zalety.Czasami się klocili,ale szybko się godzili bo poco się klocic skoro można być przyjaznie nastawionym do siebie.Poco tracic jakze cenny czas i cenne zycie na klotnie,niedomowienia i jakies rozsterki.Należy dazyc się szacunkiem,miloscią i uczuciem. Oni tego nie widzieli tak naprawde ze podczas budowy domu budowała się miedzy nimi wielka więź emocjonalna i uczuciowa... Gdy dom już stal i wszystko było na dobrej drodze...ludzie zaczeli zazdrościc tak pieknego tworzywa obojga ludzi.Przychodzili i klamliwie mowili:ale piekny domek,nie wiarygodne ze go sami zrobiliscie.ble ble ble. A w glowach mieli: a niech się wam na glowe zawali,na pewno jest nietrwaly,znow walnie piorun i będzie powtorka z rozrywki...Wszystko się ułożylo po myśli tych dwojga.Dom był piekny,nic nie było w stanie go rozwalic albo naruszyc-ich uczucia. Także Ci, którzy pluli jadem, skapili i zazdroscili im wiedząc ze sa niczego warci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka
Witam cię Różyczko❤️ Lrgwan ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sniezna panienka
Zakochana ❤️ I wszystkim którzy tu wpadają❤️❤️❤️❤️❤️❤️ ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HALLO! Jak leci ? Co Nowego? Ja pracuje,sprzątam , piorę i gotuje i ciesze się dla kogo , ze mam ... Bo chociaż nie gorzknieje tak jak ta nieszczęsna, która tu chciała zamieszać... Witam i pozdrawiam wszystkie dziewczyny te ciut nowe i te troszkę starsze,ale lubię was wszystkie jednakowo... Bo jak wirtualnie można się nie lubić i sobie nawzajem dokuczać...? Wpadnę jeszcze z doskoku :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry ! miało być:-D❤️ Ciesze się , ze mam to dla kogo robić... KOLĘDA WĘDROWNA Po lodzie po lodzie Póki duch w narodzie Po śniegu po śniegu Ale bez pośpiechu Po nocy po nocy Nikt nas nie zaskoczy Po grudzie po grudzie Potem będzie luźniej Po lesie po lesie Czasem też nas niesie Po prośbie po prośbie Kiedy w sercu mroźnie Po pracy po pracy Wypić coś z rozpaczy Po niebie po niebie Gdy nasz dom w potrzebie Powoli powoli Bo już wszystko boli Po trochu po trochu Do Nowego Roku Prowadź nas raźnie Nasza polska biedo Dobrze że nadzieja Jest w tobie kolędo Adam Ziemianin To mój ulubiony i wspaniały poeta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOLĘDA KACPRA - JEDNEGO Z TRZECH MĘDRCÓW Jak szukać dziś drogi Gdy wkoło zamiecie Gdzie szukać dziś gwiazdy Gdy świat na zakręcie Czy iść w stronę miasta Czy raczej pod prąd Jak pytać o drogę Gdy umyka ląd Z kim szukać nadziei Gdy wszyscy samotni Z kim szukać stajenki którą świat nam odkrył W kim szukać dziś brata A kogo unikać Tak mało dziś śladów Brakuje sternika Na skróty gdzieś poszli Melchior z Baltazarem A ja w środku nocy Nagle sam zostałem Gdzieś przy wigilijnym stole Wolne miejsce czeka Może ktoś mnie dziś zaprosi Nim przyjdzie Pasterk Adam Ziemianin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WItamWBW! Zycze nadchodzacego milego Weekendu a zatem i drugiego adwentowego tygodnia ... Juz w niedziele zapalimy 2 swieczke w wianuszku Adwentowym:-D Ja osobiscie uwielbiam ten okres adwentowy i dowoli rozkoszuje sie piosenkami i koledami swiatecznymi... Witam moja kolezanke kochana i dziekuje za wspanialle @ http://pozytywny.wrzuta.pl/audio/pYsCYkfQ6w/koledy_-_swieta_swieta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Opowiadanie o zwykłej kobiecie Jak zwykle wcześnie rano budzik oznajmia, że wybiła właśnie 5:15 i czas wstawać do pracy. Za oknami ciemno, a ja jeszcze nie wstaję, leniwe oczy nawet nie chcą się otworzyć. Wtedy, gdy jestem pomiędzy niedokończonym snem, a jawą, zaczynam rozmyslać nad tym, co mnie spotkało przez całe życie. Kim jestem? Staram odpowiedzieć sobie na pytania o sens własnej egzystencji, nie jestem pewna, czy w dobrą stronę podążam. Budzę się ze zgubionymi ideałami, bez planów na życie, przyjmuje dary od losu takie, jakimi są. Może powinnam zmienić swoje podejście? Wtedy otwieram oczy. Nie widzę żadnego sensu w każdym kolejnym dniu. Ale dzisiaj było inaczej. Pomyślałam o Bogu, o swoim życiu przed zmianami politycznymi w Polsce. Kilka lat temu było całkiem inaczej, byłam zagorzałą katoliczką, chodziłam regularnie do Kościoła. Dziś patrząc na życie ludzi mieszkających w tym kraju zaczynam wątpić w Boga. Gdzie On jest, że nie widzi tego całego chaosu, jaki spowodowali politycy? To niewłaściwi ludzie na złych stanowiskach są przyczyną głodu, cierpienia i bólu. Co ja mogę zrobić? Postanowiłam jednak spróbować się pomodlić. Dawno zapomniałam wyklepanych w przedszkolu, sztywnych regułek modlitwy. Nie pamiętałam ani jednego słowa, oprócz : 'ojcze nasz, któryś jest w Niebie…" Może i jest, ale co mi z tego? Podobno jest wszędzie, więc gdzie jego wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka? Ubrałam się jak zwykle na szaro. Takie smętne ubrania w sam raz pasują do otoczenia. Nie mam ochoty na nic, na żadną rozrywkę, tak naprawdę pragnę tylko, by to wszystko jakoś ktoś zmienił. Mam dość zadawania sobie pytań, kiedy to się skończy? Już za wiele razy nie znajdywałam odpowiedzi. Ryk syren. Jak zwykle spóźniona na autobus, oznajmia, że kolejny dzień pracy się rozpoczął. Jakoś wcale mnie to nie cieszy. Wszelkie plakaty poobwieszane na murach bloków deklarują, że praca jest największym priorytetem życia, że bez niej nasze społeczeństwo byłoby niczym. Ludzie są głupi, więc wierzą w to, co napisali, a ci, co nie wierzą, i tak się już dawno poddali. Czy jest sens walczyć? Czy jeszcze kiedyś ujrzę wolne, niepodległe miasto? Wolny… kraj? Wsiadam w tramwaj. Ten, który przyjeżdża zawsze o 6:00. Otulam się płaszczem, jest potwornie zimno na dworze. Ludzie nic nie mówią, nie uśmiechają się, tylko jadą. Egzystują, czekają, aż ten dzień w końcu minie. Nienawidzą pracy, chociaż każą im ją kochać. Dziwię się samej sobie, że jeszcze tutaj żyję. To wszystko mnie męczy psychicznie, nie potrafię dalej tego ciągnąć. Bawię się trzema pierścionkami na dłoni i próbuję się pomodlić. Teraz, albo nigdy. Ojcze nasz, któryś jest niemy, który nic nie odpowiesz na żadne wołanie, a tylko rykiem syren co rano dajesz znać, że świat ciągle jeszcze istnieje, przemów: Musze usłyszec Twój głos By przezyć Jeszcze jeden świt…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiala
Usta 👄👄👄👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ WbW👄 Pozdrawiam ! Pewnie robota u was wre...:-D Ja tez nie narzekam:-D pomyłam, poprałam, poprasowałam no a teraz to tylko takie jak zwykle pobieżne porządki... Przyznaje , ze pomagał mi najmłodszy syn ... A ja za to, sprawie mu niespodziankę i jutro na drugi adwent napiekę mu wyciskanych ciasteczek... Od dziecka te najbardziej uwielbiał... Jak dobrze ,ze mam jeszcze dla kogo to robić ... To prawda w życiu jest różnie, ale każdy pewnie lubi jak widzi zadowolona swoja rodzinkę jak apetycznie pożerają z talerzy i bardzo dziękują... CZĘSTO PEWNIE TO SŁYSZYCIE:-D \"MAMO DZIĘKUJE BYŁO PYSZNE\" \"TERAZ TY SOBIE POSIEDŹ. MY POZMYWAMY ,TY SIĘ DZIŚ PRZY OBIEDZIE JUŻ NASKAKAŁAŚ\" Kocham moja rodzinę, kocham moje kochane dzieci.....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzis mam dobry dzień! Pragnę i wam kochane koleżanki dołożyć na tacy jeszcze więcej optymizmu:-D Życie Kiedy tak patrzę w Twoje oczy, Widzę w nich radość mojego życia. Życie człowieka powoli się toczy Gdy nie wie, gdzie jego jest granica. Trzymam swe ręce, w miłości odruchu Gdyż jest to, instynktem człowieka. Serca z tęsknoty ustają w bezruchu, I każą na siebie czekać. Autor: Zolw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Saro, jak ty pieknie piszesz! Wyobraz sobie, ze moje dzieci wlasnie mi tez tak dziekuja... Wiesz, to jest takie slodkie dla serca matki ... Ja tez lubie patrzec jak wszystkim smakuje i palaszuja z wielkim apetytem... Mysle , ze nie jestem dobra kucharka , bo praca w kuchni meczy mnie i nudzi, ale jestem matka i wlasnie dlatego ,ze tu mieszkam, musze moim dzieciom i wnuczce tradycje polskie przekazac... To jest moim obowiazkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
👄 Wspaniale z was kobiety i matki :) Ja nie mam komu gotować, mm odszedł 4 lata temu... A dzieci nigdy nie mogłam mieć... Dlatego zazdroszczę wam tych zwierzeń... Ja mam 59 lat i opiekuje się starsza od siebie o 10 lat sąsiadką ... Ona jezdzi na wózku i ciesze się, ze ja mam bo tak samej by mi przyszło spędzać wigilie i święta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
Witwicki Stefan Życzenie Gdybym ja była słoneczkiem na niebie, Nie świeciłabym, jak tylko dla ciebie. Ani na wody, ani na lasy: Ale przez wszystkie czasy Pod twym okienkiem i tylko dla ciebie, Gdybym w słoneczko mogła zmienić siebie. Gdybym ja była ptaszkiem w pięknym gaju, Tylko bym w twoim chciała śpiewać kraju. Ani na wody, ani na lasy: Ale przez wszystkie czasy Pod twym okienkiem i tylko dla ciebie... Czemuż nie mogę w ptaszka zmienić siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja was lubie
Osiecka Agnieszka Gdzie kochają nas Nie żałuj mnie serdecznie tak, bo na cóż mi ten żal. W kochaniu, gdy szczerości brak - czy warto ciągnąć bal? W szufladzie tej, gdzie trzymasz mnie, porządek chcesz, to zrób, ja wrócę tam, gdzie sosny dwie, początek moich dróg. Księżycu płyń, złe wody miń, już na nas obu czas. Wędrujmy tam, zmierzajmy tam tam gdzie kochają nas. Błyszczało się, śpiewało się wśród koncertowych sal. Lecz kiedy los odbierze głos - czy warto ciągnąć bal? Na pierwszy znak, koledzy wszak zadadzą drugi cios ... Za sławą, gdy lekkości brak, czy warto iść na stos? Księżycu płyń, złe wody miń już na nas obu czas. Zmierzajmy tam, wędrujmy tam, tam, gdzie czekają nas. Bywało, że rzeźbiło się kanapę, krzesło, stół. Dziś prace te nie wchodzą w grę i milczy serca pół. Zbudowałabym większego coś, ważniejszą jakąś rzecz. mam siły dość, by znaleźć ją chociażby na dnie rzek. Księżycu płyń, złe wody miń, już na nas obu czas. Zmierzajmy tam, wędrujmy tam, tam gdzie nie było nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wanilia38
Witam ! Jaka jest nasza zima? Zima, zima śnieżek prószy, Aż zajączki tulą uszy. Jak tu jasno, jak tu biało, Śnieg obsypał ziemie całą. Skrzypi śnieżek gwiazdeczkami, Świat obrodził bałwankami, Zaszronione okna szklana, Kwiaty mrozem malowane. Zimą cały las pamięta, O kolędach i o świętach! Autor:Gabriela Salachna kl.II

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zima Piękna i mroźna jest zima. Puchowa pierzynka ziemię pokrywa. Drzewa jak z bajki-tak sobie marzę Okna jak kwieciste witraże. Autor:Marta Braksator kl.II Szron Biały proszek dziś przyozdobił drzewa biało teraz na tych drzewach w ogródku ładniej ptak śpiewa Autor:Sylwia Obrębska kl.II

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam dziewczynki! Net podskakuje i nie chce wpuszczać:-D I nie pomogą żadne granatki i granaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×