Skocz do zawarto艣ci
Szukaj w
  • Wi臋cej opcji...
Znajd藕 wyniki, kt贸re zawieraj膮...
Szukaj wynik贸w w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie mo偶na dodawa膰 nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

DO wieczorka kochani 馃憚 emuzyka.pl » teksty piosenek » Kol臋dy » A wczora z wieczora tekst piosenki A wczora z wieczora - Kol臋dy A wczora z wieczora A wczora z wieczora, a wczora z wieczora z niebieskiego dwora, z niebieskiego dwora. Przysz艂a nam nowina, przysz艂a nam nowina: Panna rodzi Syna, Panna rodzi Syna. Boga prawdziwego, nieogarnionego. Za wyrokiem Boskim, w Betlejem 偶ydowskim. Pastuszkowie mali w polu wtenczas spali, gdy Anio艂 z p贸艂nocy 艣wiat艂o艣膰 z nieba toczy. Chwa艂臋 oznajmuj膮c, szop臋 pokazuj膮c, chwa艂臋 Boga tego, dzi艣 nam zrodzonego. 'Tam Panna Dzieci膮tko, mi艂e Niemowl膮tko, uwija w pieluszki, po艣pieszcie pastuszki!' Natychmiast pastuszy 艣piesz膮 z ca艂ej duszy, weseli bez miary, nios膮 z sob膮 dary. M膮dro艣ci druhowie, z daleka kr贸lowie, pragn膮 widzie膰 swego Stw贸rc臋 przedwiecznego. Dzi艣 Mu pok艂on daj膮 w ciele ogl膮daj膮. Ka偶dy si臋 dziwuje, 偶e B贸g nas mi艂uje. I my te偶 po艣pieszmy, Jezusa ucieszmy ze serca darami: modlitwa, cnotami. Jezu najmilejszy, ze wszech najwdzi臋czniejszy, zmi艂uj si臋 nad nami grzesznymi s艂ugami.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Jak b臋dziecie mieli przerwie to ciekawe... Figlarz ( Bar Strace艅c贸w) AUTOR: grilu A-autor W odludnej cz臋艣ci Kazimierza jest pewna uliczka zako艅czona 艣lepym zau艂kiem. Pusta i cicha. Nie parkuj膮 tu 偶adne samochody. Nie ma drobnych cwaniaczk贸w w dresach, chodz膮cych rozbujanym krokiem. Babcie z pieskami omijaj膮 to miejsce z daleka. Wydawa艂oby si臋, 偶e to wymarzone miejsce dla okolicznej dzieciarni. 呕adnych niebezpiecze艅stw, ani zagro偶e艅 ze strony starszych. Mo偶na gra膰 w gum臋 lub kopa膰 pi艂k臋 przez calusie艅ki dzie艅. A jednak panuj膮cej ciszy nie rozdziera p艂acz, 艣miech nie rozbrzmiewa pomi臋dzy kamienicami. Mieszkania po obu stronach ulicy 艣wiec膮 pustkami. W oknach deski, p艂yty z tektury, lub zgo艂a nic, tylko rozbite szyby i pogni艂e framugi. Dawni lokatorzy opu艣cili to miejsce, a potem nikt ich nie zast膮pi艂. Nawet bezdomni nie pokusili si臋, by przebiedowa膰 tu na dziko. Ludzie omijaj膮 to miejsce z daleka. Budynki na ulicy Chmielnej nale偶膮 do pa艅stwa. Pr贸bowano je kiedy艣 sprzeda膰, ale bezskutecznie. Nie pomog艂a 艣miesznie niska cena. Potencjalni inwestorzy patrzyli z niedowierzaniem na og艂oszenia w gazetach, o otwartym przetargu. 艁apali za telefony, by si臋 upewni膰 czy to nie jaka艣 pomy艂ka. Pomy艂ki nie by艂o. - Gdzie艣 tu musi by膰 haczyk – my艣la艂 jeden z drugim. – Gdzie艣 musi by膰. Znalaz艂o si臋 nawet kilki takich, co przybyli na miejsce zrobi膰 rozeznanie. - Tam straszy – odpowiadali na pytania okoliczni mieszka艅cy. Kupcy kr臋cili g艂owami szczerze ubawieni. P贸藕niej jednak, po paru niewyja艣nionych zdarzeniach i tajemniczych wypadkach po koleji rezygnowali z licytacji. Okoliczna ludno艣膰 mia艂a racj臋. Tam straszy. Wraz z nastaniem nocy, ulic臋 zalewa艂 mrok. Zniszczone, pordzewia艂e latarnie z porozbijanymi kinkietami, od dawna ju偶 nie rozja艣nia艂y zalegaj膮cych tu noc膮 cieni. Mroczne to by艂o miejsce. - Dla jednych mroczne, dla innych skoczne – odezwa艂 si臋 m臋ski g艂os. – Dalej panowie, idziemy do baru strace艅c贸w. Grupa niskich, przysadzistych postaci ruszy艂a w g艂膮b uliczki, nic sobie nie robi膮c z jej ponurej s艂awy. Gdy doszli do bramy stoj膮cej na samym ko艅cu, jeden z nich, by膰 mo偶e przyw贸dca, za艂omota艂 w drzwi. Odg艂os rozszed艂 si臋 dalekim echem, chciwie wch艂aniany przez otaczaj膮c膮 cisz臋. Wreszcie drzwi si臋 otworzy艂y. Na ulic臋 wyla艂 si臋 czaj膮cy si臋 za nimi 艣miech i gwar, a tak偶e ciep艂e, mi艂e dla oka 艣wiat艂o. Tajemnicza grupka wesz艂a do 艣rodka zamykaj膮c za sob膮 drzwi. Bar strace艅c贸w. Dziwne to miejsce. Jedni powiadaj膮, 偶e gdy B贸g chcia艂 stworzy膰 piek艂o, z braku lepszego pomys艂u poprzesta艂 na tej spelunie. Dla innych by艂 to istny raj na ziemi. Jaskinia rozpusty i mistyczny Eden zarazem. Nielegalna gorzelnia pracuj膮ca na zapleczu s艂yn臋艂a w ca艂ej okolicy. Tak pod艂ego i zab贸jczego bimbru pr贸偶no by szuka膰 w promieniu wielu kilometr贸w. W艂a艣cicielem by艂 podobno niedosz艂y umrzyk. Wisielec, co ze stryczka si臋 urwa艂 i przed kaciskiem uciek艂. Wieszano go wraz z bratem, za rozliczne mordy i gwa艂ty. A 偶e byli bli藕niakami to, co jednemu usz艂o, drugi prze偶y艂 dwukrotnie. No, mo偶e nie do ko艅ca prze偶y艂, ju偶 pierwszy stryczek za艂atwi艂 spraw臋. Ale zanim trup ostyg艂 zawiesili go po raz drugi. Raport spisano. Bracia Wi艣niewscy powieszeni i w ziemi zakopani. Ot, drobna pomy艂ka, 偶e tylko jedne zw艂oki posz艂y w ziemie. Pawe艂 Wi艣niewski, gdy tylko uciek艂 od razu wystara艂 si臋 o fa艂szywe papiery, a zgromadzone 艂upy zainwestowa艂 w knajp臋. Ku czci egzekucji i swojego zmar艂ego brata nazwa艂 j膮 „Pod Strace艅cami”. Krew nie woda, ani mleko. O rodzinie si臋 nie zapomina. W ciemn膮 bezksi臋偶ycow膮 noc zakrad艂 si臋 Pawe艂 na wi臋zienny cmentarz i wykopa艂 braciszka. Naj膮艂 na lewo studencin臋 medycyny i zw艂oki kaza艂 zabalsamowa膰. I ku uciesze klienteli powiesi艂 bli藕niaka na haku nad barem. Dynda tam, a czasem za spraw膮 znudzonych pijaczk贸w ko艂ysze si臋 z lekka, dodaj膮c miejscu uroku i klimatu. Sala barowa urz膮dzona by艂a z i艣cie kr贸lewskim przepychem. Resztki wypalonych 艣wiec i sp艂ywaj膮ce z nich kaskady wosku. Drewniany bar stanowi艂 ukoronowanie prac pijanego cie艣li z po艂amanymi r臋kami. Ca艂y w drzazgach, o powierzchni o wiele r贸wniejszej ni偶 Tatry. Obs艂uga nale偶ycie o niego dba艂a regularnie nacieraj膮c resztkami drink贸w i sos贸w 艣cier膮 nieskalan膮 nigdy proszkiem do prania. Dzi臋ki tym czu艂ym zabiegom piel臋gnacyjnym lada mieni艂a si臋 wszystkimi kolorami t臋czy i jad艂ospisu. Poniszczone 艣ciany, z pozdzieran膮 tapet膮 stanowi艂y tablic臋 dla og艂osze艅 r贸偶nego rodzaju. Wi臋kszo艣膰 z nich to by艂y reprodukcje 艣redniowiecznych plakat贸w informuj膮cych o egzekucji. Ale by艂y te偶 notki w Stylu: dam prac臋, szukam pracy. Spuszcz臋 krew – za darmo i profesjonalnie. Pan Rokita – ekspresowe czyszczenie komin贸w. Sto艂y, wi臋kszo艣膰 z jedn膮 n贸偶k膮 kr贸tsz膮 ni偶, nakryte by艂y podartymi i wielokrotnie cerowanymi obrusami, kt贸re prawdopodobnie r贸wnie偶 nie zazna艂 proszku do prania. Naprzeciwko drzwi, po drugiej stronie lokalu sta艂a scena, a raczej scenka, na razie zas艂oni臋ta grubymi, by膰 mo偶e kiedy艣 czerwonymi kurtynami. By艂o jeszcze za wcze艣nie na nocne atrakcje. P贸藕niej, gdy impreza si臋 rozkr臋ci, kurtyna rozsunie si臋 ukazuj膮c ukrywane skarby. A ca艂o艣ci tego przecudnego obrazu dope艂nia艂a klientela. Nocne m臋ty z piek艂a wyrzucone za z艂e sprawowanie. Jedyna w swoim rodzaju zbieranina potwor贸w tysi膮ca nocy i jednego dnia. Strzygi wampiry wilko艂aki. Umarlaki i nieumarlaki. Pono膰 wpada艂 tu nawet czasem wampir Lestat w nieod艂膮cznym towarzystwie tej zdziry Louisa. - To nie jaka艣 prowincjonalna knajpa – zwyk艂 mawia膰 barman. – Mamy tu nawet w艂asnego pisarza alkoholika. Drzwi zadr偶a艂y od 艂omotu. Uwi臋ziony w nich demon str贸偶 zlustrowa艂 intruz贸w zak艂贸caj膮cych mu spok贸j - Kto tam? –spyta艂 zdenerwowany, 偶e przerwano mu kontemplacje niesko艅czono艣ci. -Weso艂a gromadka, ty g艂upi chuju. – odpowiedzia艂 gruby basowy g艂os. - No, no, no. Tylko bez takich. – warkn膮艂 demon, ale otworzy艂 drzwi. Obcych m贸g艂 zjada膰, ale swoich musia艂 wpuszcza膰. Taka by艂a cz臋艣膰 paktu, w jaki wrobi艂 go jeden wredny adwokacina. – W艂a藕cie. Siedem niskich postaci wtarabani艂o si臋 do 艣rodka. Siedem niskich, za to pot臋偶nie umi臋艣nionych facet贸w z bardzo d艂ugimi brodami, splecionymi w warkocze. Ka偶dy z brodaczy mia艂 zawieszony przy pasie toporek. Ostrza tych topork贸w mog艂y spokojnie s艂u偶y膰 za brzytwy do golenia, tak by艂y ostre. Splecione brodziska stanowi艂y jawny dow贸d marnotrawstwa ostrych zabaweczek. Chocia偶 kto wie, mo偶e czasem s艂u偶y艂y do golenia, tyle 偶e nie swoich w艂a艣cicieli. - Si臋 ma ch艂opaki! – zawo艂a艂 w艂a艣ciciel wychodz膮c z zaplecza. Zwykle nie pojawia艂 si臋 na sali przed jedenast膮, ale od藕wierny demon poinformowa艂 go kto przyszed艂. Z tymi krasnoludami lepiej by膰 na dobrej stopie, inaczej mo偶na straci膰 swoj膮 stop臋. - Sie ma. – zawo艂a艂 P臋pur. - Sie ma!! – krzykn膮艂 Kiciu艣. - Si臋 ma!!! – hukn膮艂 艁apserdak. - …? – 艁omot poprzesta艂 na pytaj膮cym milczeniu. By艂o to zachowanie nieuprzejme i niezrozumia艂e, ale po 艁omocie nie nale偶a艂o spodziewa膰 si臋 niczego innego. - Si臋 ma!!! – Wrzasn臋艂y ch贸rem trzy pozosta艂e krasnoludy. - Co dla was? – spyta艂 Pawe艂 Wi艣niewski. - Piwa. - Du偶o piwa! - Bardzo du偶o piwa!! - …? - Barman! – zawo艂a艂 w艂a艣ciciel. –Beczka na m贸j koszt. - Masz gest ch艂opie. – ucieszy艂 si臋 P臋pur. - O przyjaci贸艂 trzeba dba膰. - Jakby co, – 艁omot zdecydowa艂 si臋 wreszcie odezwa膰, gdy pozostali rozsiadali si臋 za sto艂em. – Jakby, co si臋 dzia艂o, to wal do nas jak w dym. Krasnoludy zatopi艂y brody w dzbanach piwa. Sala odetchn臋艂a bezg艂o艣nie z ulg膮. Na razie nie zanosi艂o si臋 na drak臋. Przerwane wcze艣niej rozmowy powoli wraca艂y na swoje tory. Barman wciera艂 kolejn膮 porcj臋 sosu w lad臋 barow膮. Wszystko wraca艂o do normy. Weso艂a gromadka potrafi艂a nap臋dzi膰 ka偶demu nie lada strachu. Oj, nieweso艂a to by艂a banda. Cho膰 tak naprawd臋 to poczciwe by艂y z nich ch艂opaki. Ch艂opaki, czyli 艁omot, Kicia, P臋pur, 艁apserdak i jeszcze trzech innych rzeczywi艣cie by艂y poczciwe. Niestety z powodu soczystego j臋zyka i do艣膰 nieokrzesanych manier wi臋kszo艣膰 nie dostrzega艂a tego. Woleli omija膰 ich z daleka. By艂a to jawna i jak偶e krzywdz膮ca niesprawiedliwo艣膰. Przecie偶 nikt nie powinien oczekiwa膰 od krasnolud贸w manier 偶ywcem wzi臋tych z high class cocktail party. A 偶e czasem za 艂by si臋 wezm膮 lub komu艣 艂eb wezm膮 i odkr臋c膮 to ka偶dy powinien zrozumie膰. Zdrowy ch艂op, du偶y czy ma艂y, musi si臋 czasem zabawi膰. Trzeba by艂o sobie jako艣 radzi膰, na chleb i mleko zarobi膰. Jakie艣 kasabubu na zupk臋 chmielow膮 oszcz臋dzi膰. Jak m贸wi przys艂owie, 偶adna praca nie ha艅bi. Krasnoludy pomne nauk ojc贸w i dziad贸w za艂o偶y艂y firm臋. „Hej ho” sp贸艂ka z.o.o. Wyp艂yn臋li na szerokie wody biznesu oferuj膮c szeroki wachlarz us艂ug. By艂y to, mi臋dzy innymi ochrona osobista, ochrona mienia, rewindykacja d艂ug贸w prawdziwych, rewindykacja d艂ug贸w urojonych ( inaczej bezczelne 艣ci膮ganie haraczy), lichwa i spuszczanie 艂omotu. Rynek w Polsce spragniony profesjonalist贸w wszelkiej ma艣ci przyj膮艂 ich z rado艣ci膮, a firma bardzo szybko zacz臋艂a przynosi膰 dochody. -Barman! – krzykn膮艂 艁apserdak. – Co to za szczyny nam da艂e艣. - 呕e szczyny to jasne – wrzeszcza艂 P臋pur. – Ale czemu tak ma艂o? - Dawaj piwa! – nawo艂uje reszta. - Bo ci br贸dk臋 podgolimy – salwa 艣miechu. - A jak br贸dki nie ma to cosik si臋 zawsze znajdzie. Hulanka „Pod Strace艅cami” nabiera艂a tempa. Na tali t艂oczno, gwarno i duszno. Nad g艂owami wszystkich, pod sufitem sk艂臋bi艂y si臋 ,niczym chmury burzowe, ob艂oki spalonej nikotyny i substancji smolistych. Krasnoludy w wybornych nastrojach rozpi膮wszy guziki w spodniach, rozbraja艂y kolejn膮 beczk臋. Przy barze, na wysokich poobijanych sto艂kach, z lekka si臋 chwiej膮c siedzia艂y dwa ostro podchmielone wampiry. Przekrwione oczy m贸wi艂y wyra藕nie, 偶e nie jeden litr dzi艣 ju偶 wy偶艂opa艂y. - Barman! – sepleni jeden z nich, machaj膮c niepewnie r臋k膮. – Dwie z艂o艣nice. - Przynie艣膰 czy przyprowadzi膰? - Nie mam si艂y na zapasy. Daj w kropl贸wce, Rh+ je艣li jest. Przy stoliku, 膰mi膮c cygara, r偶n膮 w pokera siedmioletnie dzieciaki. To wieczne m艂okosy. Na stole ,tu偶 obok zapasowej talii, stoj膮 dwie karafki, uzupe艂nianie w trakcie wieczoru przez obs艂ug臋. To eliksir m艂odo艣ci. Tr贸jka niewinnie wygl膮daj膮cych dzieciaczk贸w tankuje to regularnie od sze艣膰dziesi臋ciu lat. I graj膮 tu co wiecz贸r. Stawki s膮 wysokie, ale ch臋tnych nigdy nie brakuje. Potencjalne ofiary, zwabione szans膮 ogrania dzieciarni, lgn膮 do tego stolika, jak 膰my do 艣wiecy. I ko艅cz膮 podobnie jak te 膰my. O艣mieszeni przegran膮, ogo艂oceni do ostatniej ze wszystkiego co posiadali. Mo偶e si臋 kiedy艣 naucz膮 nie ocenia膰 ludzi po tym, jakie maj膮 z臋by, mleczne czy sztuczne.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Pozdrawiam i 偶ycz臋 mi艂ego ! dnia zimy u mnie troszk臋 艣niegu -5 stopni... Fajna taka pogoda.... Ja zaraz id臋 na zakupy po owoce, chlebek i w艂oszczyzn臋 do roso艂u ...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Granatku ! jak wpadniesz to wrzu膰 ci膮g dalszy tego opowiadania...OK ?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Tort orzechowo-czekoladowy Sk艂adniki na 16 porcji: Ciasto: # 10 czubatych 艂y偶ek m膮ki (12dag) # 5 czubatych 艂y偶ek cukru (10dag) # 5 p艂askich 艂y偶ek mas艂a lub margaryny (10dag) # 1 s艂oik wi艣ni bez pestek (720ml) # 10 艂y偶ek mleka # 15dag mielonych orzech贸w laskowych # 1 tabliczka gorzkiej czekolady (10dag) # 1 opakowanie cukru waniliowego (8,4g) # 2 jajka # 1/2 opakowania proszku do pieczenia # 3dag siekanych orzech贸w laskowych # 1 艂y偶ka rumu # s贸l # t艂uszcz do formy Przyrz膮dzanie: 1. Wi艣nie os膮czy膰, czekolad臋 posieka膰. Mi臋kki t艂uszcz utrze膰 z cukrem, cukrem waniliowym i sol膮 na puszyst膮 mas臋. Wbi膰 jajka. Nast臋pnie doda膰 mielone i siekane orzechy laskowe, czekolad臋, rum i mleko. M膮k臋 zmiesza膰 z proszkiem do pieczenia i przesia膰 do utartej masy. Doda膰 wi艣nie (10 od艂o偶y膰) i dok艂adnie wymiesza膰 wszystkie sk艂adniki. 2. Tortownic臋 o 艣rednicy 24cm nasmarowa膰 t艂uszczem, a nast臋pnie nape艂ni膰 ciastem i piec oko艂o 40 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 200sC. Po upieczeniu wyj膮膰, dobrze ostudzi膰. 3. Ciasto przeci膮膰 na p贸艂, doln膮 cz臋艣膰 posmarowa膰 po艂ow膮 艣mietany ubitej z cukrem waniliowym, przykry膰 drug膮 warstw膮. Reszt臋 艣mietany ubi膰 z cukrem, po艂ow膮 posmarowa膰 boki tortu. Nast臋pnie posypa膰 posiekanymi pistacjami, wi贸rkami czekoladowymi oraz p艂atkami orzech贸w (cz臋艣膰 od艂o偶y膰). 4. Szpryc臋 nape艂ni膰 reszt膮 艣mietany, udekorowa膰 brzegi i 艣rodek tortu 艣mietanowymi rozetkami. Ozdobi膰 wi艣niami,reszt膮 orzech贸w, pistacji i caekolady. Wstawi膰 tort do lod贸wki na 30 minut.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Makowiec 艣wi膮teczne wypieki SK艁ADNIKI 20 dkg zmielonego na sucho maku, 25 dkg mas艂a, 5 jaj, 25 dkg m膮ki pszennej, 1 szkl. mleka, 1.5 paczki (ma艂ej) proszku do pieczenia, 5 dkg rodzynek, 25 dkg cukru. SPOS脫B PRZYRZ膭DZANIA Mas艂o utrze膰 w makutrze. 呕贸艂tka jaj utrze膰 z cukrem na puszyst膮 mas臋 i po艂膮czy膰 z mas艂em. Ucieraj膮c wszystko razem stopniowo dodawa膰, na przemian przesian膮 m膮k臋 i mleko. Na koniec doda膰 przesiany proszek do pieczenia i mak. Wszystko dok艂adnie wymiesza膰, doda膰 pian臋 z bia艂ek i op艂ukane rodzynki. Po delikatnym wymieszaniu wszystkich sk艂adnik贸w ciasto na艂o偶y膰 na wysmarowan膮 t艂uszczem i wysypan膮 bu艂k膮 tart膮 blach臋 o wysokich brzegach. Piec w temp. ok. 200掳C.

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Zimowy piernik Ciasto nieco staro艣wieckie, s艂odkie, korzenne, z powid艂ami 艣liwkowymi i bakaliami. SK艁ADNIKI * 50 dkg miodu, * 2 szklanki cukru, * kostka mas艂a, * 1 kg m膮ki, * 3 jajka, * 2 p艂askie 艂y偶eczki sody oczyszczonej, * p贸艂 艂y偶eczki soli, * 2 torebki przyprawy korzennej do piernik贸w, * 2 艂y偶ki siekanych orzech贸w w艂oskich, * 2 艂y偶ki posiekanych migda艂贸w, * 2 艂y偶ki rodzynk贸w, * 2 艂y偶ki posiekanej sk贸rki pomara艅czowej, * powid艂a 艣liwkowe do prze艂o偶enia SPOS脫B PRZYRZ膭DZANIA Mi贸d, mas艂o i cukier podgrzewa膰 wolno na ma艂ym ogniu do wrzenia. Do przestudzonej letniej masy dodawa膰 stopniowo m膮k臋, jajka, s贸l, rozpuszczon膮 w ma艂ej ilo艣ci mleka sod臋 oraz przypraw臋 korzenn膮, ca艂y czas wyrabiaj膮c dok艂adnie ciasto. Doda膰 bakalie. Pozostawi膰 w ch艂odnym miejscu na kilka godzin, 偶eby ciasto dojrza艂o. W艂o偶y膰 do blaszki wysmarowanej mas艂em i piec godzin臋 w piekarniku na ma艂ym ogniu. Po ostygni臋ciu prze艂o偶y膰 lekko podgrzanymi powid艂ami 艣liwkowymi. JUTRO WSZ臉DZIE WIELKIE PIECZENIE馃憚

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 OL
witam I pozdrawiam 馃憚 kochani ja dzi艣 pracuje w domu na pe艂nych obrotach wszyscy maja prace... Maz z c贸rk膮 na zakupach... Starsza c贸rcia posprz膮ta艂a 2 pokoje teraz prasuje... Ja robie piero偶ki i bigosik wyka艅czam... ma艂偶onek musi jeszcze poskroba膰 ryby i 艣ledzie .... Choink臋 ubierzemy wieczorem WBW.. .Od lat robimy to razem...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 OL
Syn z synowa i wnuczkami przyjad膮 jutro... Tak si臋 ciesze na cala rodzin臋 w wigilijna wieczerze... Kapust臋 z grzybami ugotowa艂am,slledzie tez ju偶 mokn膮... Jutro dziewczyny zrobi膮 ciasta i salatkea mama i tata b臋d膮 odpoczywa膰... Ma艂偶onek upiecze jutro wieczorem rolad臋 z boczku i schab ze 艣liwkami... Widzicie jak kobieta pracuj膮ca sobie radzi...:-D Wszyscy razem !!!robota wre:) Nikt sobie r臋kawa nie urwie wszystko a bedzie gra艂o...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 OL
Radze i wam wi臋cej wydawa膰 takich polece艅 ... A b臋dziecie mia艂y tez czas na komputerki:-D

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 niesmiala
pozdrawiam鉂わ笍 OL; a偶 Ci zazdroszcz臋 takiej wspanialej rodziny i takiej organizacji... kropka nad pytajnikiem -Co tam?-Zagadn膮艂 On,jak zawsze 偶yczliwym tonem, z u艣miechem na twarzy, z pogodnym spojrzeniem wydobywaj膮cym si臋 z jego br膮zowych oczu. -A nic takiego-odpowiedzia艂a Ona,odwdzi臋czaj膮c si臋 u艣miechem na u艣miech,lustruj膮c wzrokiem jego postac. -Czyli sprz膮tasz,gotujesz,bawisz dziecko-stwierdzi艂 On i wcale si臋 nie pomyli艂;rutynowe zmagania z codzienno艣cia.Na jego s艂owa tylko wyrazi艂a usta w lekkim grymasie,kt贸ry mia艂 by膰 usmiechem,oboje wiedzieli to,偶e tak w艂asnie sp臋dza ka偶dy kolejny dzie艅,od kiedy? Ju偶 wystarczaj膮co d艂ugo by si臋 do tego przyzwyczai膰,"nie na偶ekaja膰",robi膮c wszystkie te rytua艂y mechanicznie.A chcia艂a z nim porozmawia膰,teraz ju偶 nie mog艂a,chcia艂o jej si臋 p艂aka膰,czego od dawna ju偶 nie robi艂a.Jedynie w takich momentach jak ten lub w zgo艂a odmiennych, ma zaci艣ni臋te gard艂o,przez kt贸re s艂owa nie chc膮 przej艣膰,wi臋c milcza艂a. Czu艂a si臋 troch臋 zmieszana,w koncu On jest obc膮 osoba,a tak bliska.. I ruszy艂a lawina my艣li,poch艂oni臋ta w nich ju偶 odci臋艂a si臋 od 艣wiata,w kt贸rym przebiega艂o spotkanie. Co powinnam mu odpowiedziec?-pyta艂a sama siebie. Przecie偶 musz臋 CO艢 powiedzie膰!krzycza艂a w my艣lach,nawet Ona sama ju偶 to robi.Krzyczy.Na sam膮 siebie niemym krzykiem.To wszystko takie trudne,te s艂owa,jest ich tyle.i niemoc ich wypowiedzenia..to j膮 zabija艂o za ka偶dym razem, odczuwa艂a to,wp臋dzaj膮c si臋 w ten spos贸b, w coraz to wi臋ksze przygn臋bienie i zapomnienie o rzeczywistym 艣wiecie. -Musz臋 ju偶 i艣膰,przepraszam ci臋.-Odb膮kn臋艂a po艣piesznie.Wiedzia艂a,偶e nie ma ju偶 szans na stan umys艂u,jaki by艂 wcze艣niej.Chcia艂aby odegra膰 to jeszcze raz,inaczej.A tak,musia艂a sklamac,bo.. Odesz艂a,nie czekaj膮c a偶 jej czym艣 odpowie.A On sta艂 tam,gdzie go zostawi艂a i odprowadza艂 ja przez jaki艣 czas wzrokiem.Odszed艂 w drug膮 stron臋 zastanawiaj膮c si臋 co si臋 sta艂o,dlaczego zareagowala tak - po prostu uciek艂a.. mesen

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 niesmiala
Ja tez ju偶 wszystko przygotowa艂am ... Jutro zrobie par臋 piero偶k贸w i jakie艣 ciasto.... Na Wigili臋 Czekaj膮c, kiedy wzejdzie wigilijna gwiazda Do wp贸艂 zmarzni臋tej szyby przywar艂 ch艂opiec ma艂y. Patrzy艂 - zimowe ptaki wraca艂y do gniazda, Jakby tego wieczoru te偶 艣wi臋towa膰 chcia艂y. Niegdy艣 gwiazda z Betlejem m臋drc贸w prowadzi艂a, Dzi艣 znak daje, by zasi膮艣膰 do 艣wi臋tej wieczerzy, By biel op艂atka ludzkie wa艣nie pogodzi艂a, A w sercu zn贸w zamieszka艂 Ten, co "w 偶艂obie le偶y". Chwila jedna! Przy tobie nikn膮 odleg艂o艣ci, Co szare - zmienia si臋 w od艣wi臋tne, tajemnicze. Daj nam wi臋cej dni takich, spragnionych mi艂o艣ci, Niech 艣wiat przy 偶艂贸bku Twoim odmienia oblicze. o. Franciszek Czarnowski

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 niesmiala
Op艂atek Jest w moim kraju zwyczaj, 偶e w dzie艅 wigilijny, Przy wzej艣ciu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie, Ludzie gniazda wsp贸lnego 艂ami膮 chleb biblijny Najtkliwsze przekazuj膮c uczucia w tym chlebie. C.K.Norwid

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 niesmiala
Jest taki dzie艅 bardzo ciep艂y, cho膰 grudniowy; dzie艅, zwyk艂y dzie艅, w kt贸rym gasn膮 wszelkie spory. Jest taki dzie艅, w kt贸rym rado艣膰 wita wszystkich. Dzie艅, kt贸ry ju偶 ka偶dy z nas zna od ko艂yski.. Niebo ziemi, niebu ziemia, wszyscy wszystkim 艣l膮 偶yczenia. Drzewa ptakom, ptaki drzewom. W wiewie wiatru p艂atkom 艣niegu. Jest taki dzie艅, tylko jeden raz do roku; Dzie艅, zwyk艂y dzie艅, kt贸ry liczy si臋 od zmroku. Jest taki dzie艅, gdy jeste艣my wszyscy razem. Dzie艅, pi臋kny dzie艅, dzi艣 nam rok go sk艂ada w darze. Niebo ziemi, niebu ziemia, wszyscy wszystkim 艣l膮 偶yczenia. A gdy wszyscy usn膮 wreszcie moc igliwia zapach niesie. Seweryn Krajewski

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 niesmiala
Przy wigilijnym stole, 艁ami膮c op艂atek 艣wi臋ty, Pomnijcie, 偶e dzie艅 ten radosny W mi艂o艣ci jest pocz臋ty; 呕e, jako m贸wi wam wszystkim Dawne, prastare or臋dzie, Z pierwsz膮 na niebie gwiazd膮 B贸g w waszym domu zasi膮dzie. Sercem Go przyj膮膰 gor膮cym, Na 艣cie偶aj otworzy膰 wrota - Oto co czyni膰 wam ka偶e Mi艂o艣膰 - najwi臋ksza cnota. J. Kasprowicz WPADN臉 P脫殴NIEJ馃憚

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
http://pl.youtube.com/watch?v=RlfKim6Y5Pg cze艣膰 !!! wpad艂am jeszcze do was:) Przyjecha艂am po m臋偶a bo on do dzisiaj pracowa艂... A ja ju偶 u te艣ciowej si臋 napracowa艂am, ale tak weso艂o to w rodzinnym domu nigdy nie mia艂am... Jak milo i dobrze mi u nich , te艣ciowa 艣piewa kol臋dy takie pi臋kne , ze a偶 w serce kluje...A my jej wt贸rujemy...i robimy potrawy 艣wi膮teczne... Jutro pieczemy tort i ciasta... te艣膰 , pali w kominku i z wnukami prowadzi towarzystwo... Opowiada im ciekawe historie, 艂uska im orzechy i obiera pomara艅cze... Dzieciaki grzeczne, nie tak jak w domu... Krzyki i wyzwiska , ma艂e darniaki...

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
- Obawiam si臋, 偶e nie s膮 to dobre wiadomo艣ci – rzek艂. – Czekam tu ju偶 p贸艂 nocy, ale ten parszywy demon nie chcia艂 mnie wpu艣ci膰. - Dziwisz si臋 – z艂o艣liwy 艣miech ma艂ego cz艂owieczka niemile dra偶ni艂 uszy – Narobi艂e艣 sobie wrog贸w, to teraz cierp cia艂o jak偶e艣 chcia艂o. Nie trzeba go by艂o oszukiwa膰. Ale mniejsza o to – jego g艂os spowa偶nia艂 – chcia艂e艣 si臋 ze mn膮 spotka膰. M贸w, co to za ponure wie艣ci przynosisz w prezencie. Pawe艂 zas臋pi艂 si臋 i zerkn膮艂 na Figlarza. - Czy mo偶na mu ufa膰? – Spyta艂. - Be偶 obaw, jest nasz. G艂os Paw艂a z pozoru wyprany by艂 z wszelkich emocji, jednak oczy zdradza艂y burz臋 targaj膮c膮 nim od 艣rodka. - Gawe艂 nie 偶yje. *** - Gawe艂 nie 偶yje – powiedzia艂 znajomy kar艂a. - Jak? – spyta艂 spokojnie Asmodeusz. Nie zwiod艂o to jednak Figlarza, kt贸ry momentalnie wyczu艂 budz膮cy si臋 do 偶ycia wulkan. - Nie wiemy. Znik艂 kilka dni temu. Dzi艣 wieczorem znale藕li艣my jego cia艂o. - Dobra, powiesz mi wszystko co wiesz, ale to za chwil臋, gdy b臋dziemy ju偶 w drodze. – Karze艂 podszed艂 do drzwi, chwyci艂 ko艂atk臋 w swoje palce i 艣cisn膮艂 z si艂膮 stalowych obc臋g. Ze 艣rodka wyrwa艂 si臋 pisk b贸lu. – Z tob膮 rozlicz臋 si臋 innym razem. I mo偶esz mi wierzy膰, to b臋dzie bardzo nieprzyjemne. A ty – zwr贸ci艂 si臋 do Figlarza – ty wracaj do domu. Spotkamy si臋 jutro. - Ale… - pr贸bowa艂 oponowa膰, nie pozwoli nikomu pomiata膰 sob膮 jak ma艂ym ch艂opcem. By艂o w ko艅cu stra偶nikiem i w og贸le… - 呕adnego ale – uci膮艂 Asmodeusz. – Nie spieraj si臋 ze mn膮, nie dzi艣. Do domu i ju偶!. Rozumiemy si臋? Figlarzem a偶 trz臋s艂o ze z艂o艣ci, ale nie pozosta艂o mu nic innego jak ust膮pi膰. Zna艂 ten stan, w takich chwilach jego nauczyciel by艂 nieprzewidywalny. Kiwn膮膰 wi臋c g艂ow膮. - I nawet nie my艣l, aby si臋 skrada膰 za nami – rzuci艂 przed odej艣ciem karze艂, odgaduj膮c w mig pomys艂 ch艂opaka. – To zbyt niebezpieczne. Idziemy Pawe艂. M贸w jak by艂o. Bez upi臋ksze艅, bez kolorowanek. Jak na pieprzonej spowiedzi… - g艂os cich艂, gdy obaj oddalali si臋 coraz bardziej. Figlarz sta艂 i obserwuj膮c ich plecy zapali艂 papierosa. - Zacz臋艂o si臋 – pisn臋艂y drzwi. - Co si臋 zacz臋艂o? - To ty nic nie wiesz? - A niby sk膮d mam wiedzie膰! – Krzykn膮艂 Figlarz odreagowuj膮c na bogu ducha winnym demonie. – Widzia艂e艣 jak mnie potraktowa艂. Jak psa. Id藕 do domu i waruj szczeniaczku, dop贸ki ci臋 nie wezw臋. Drzwi milcza艂y ura偶one. - No, powiedz… przepraszam. Powiedz, dobra? Nie obra偶aj si臋. Troch臋 mnie ponios艂o, ale przecie偶 wiesz, 偶e ci臋 lubi臋. Demon widocznie udobruchany tymi s艂owy odezwa艂 si臋 ponownie. - Pawe艂 to ten co tu by艂. Gawe艂 to jego brat. - I…? - To stra偶nicy, tak jak i ty. S膮 a raczej byli, je艣li wierzy膰 s艂owom Paw艂a, cholernie dobrymi stra偶nikami. To oni mnie z艂apali, a nie ma艂e ze mnie zi贸艂ko – doda艂 z nutk膮 samouwielbienia. – Ju偶 mieli mnie wygna膰 z tego 艣wiata, ale wpadli na lepszy pomys艂. Wrobili mnie w robot臋 str贸偶a. Tak dla draki. A teraz Gawe艂 nie 偶yje… zacz臋艂o si臋… - Ale co si臋 zacz臋艂o? - Polowanie – demon by艂 dziwnie jak na niego ma艂om贸wny. Zwykle pierwszy rozsiewa艂 wszystkie plotki, nierzadko puszcza艂 te偶 w ruch jedn膮 czy dwie w艂asnego autorstwa. - Polowanie? Na co? – Nie ust臋powa艂 Figlarz. - Na was. - Na nas? - Tak, na was. Na stra偶nik贸w. Podpis: grilu pamparampam

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Dziewczyny !Co tam s艂ycha膰? Gdzie Was wywia艂o ? ile mo偶na 偶arcie gotowa膰...?:ha haha

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
A wy gdzie ! mo偶e oaz臋 ju偶 macie tam gdzie s艂onko nie dochodzi....?

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 60 siatka
Halo! halo ! Granatku, tyle owoc贸w... cz臋stuje si臋 pierwsza...:-D

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach
Go艣膰 60 siatka
Ja lubi臋 kiwi ,pomara艅cze i cytrynki:-D

Udost臋pnij ten post


Link to postu
Udost臋pnij na innych stronach

×