Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ogrzeszowiatnka535352

Czy ktos nienawidzi z Was swojej wlasnej matki?//

Polecane posty

Gość aksa
majac 19 lat powiedzialam jej zeby sie o demnie odczepila i wyprowadzilam sie.Teraz mam swoja rodzine i kocham ja ponad zycie i ciagle im to mowie zeby wiedzieli jak ich kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darkca
nie do wiary! wszysko co tu opisujecie to i mnie się przytrafiało ze strony matki, ale teraz jestem już tak obojętna na jej los tak opisuje to urodzinowa s.d. zyję swoim życiem, mam rodzinę a jej trucizny już wyparowały, nawet życzę żeby w końcu ułożyła sobie życie, bo nam je trochę podłamała i ojcu. nienawiść była na początku, teraz po latach i braku kontaktu z nią - obojętność. to jednak prawda -czas leczy rany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksa
ja myslalam ze czas leczy rany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksa
ale moich nie wyleczyl!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje są świeże. Porozmawiamy za kilka lat. Tak to już jest. Rodziców sobie nie wybieramy. Spieprzyli mi życie, ale także mi je dali. Paradoks. Ale czasem to właśnie nazywamy prawdziwym światem. Idealnie jest tylko w bajkach. Ja już tylko myślę, żeby nie było gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darkcafe
ja też wyprowadziłam się szybko z domu w dość burzliwych okolicznościach, przeryczałam trochę czasu, ale cały czas zastanawiam się co kieruje takie kobiety żeby mieć dzieci? i tak mocno je krzywdzić? Egoizm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aksa
poszlam po5 latach ciszy mame odwiedzic na swieta(jak to swieta),a ona mnie do domu nie wpuściła .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aksa, kurcze, tylko się nie upieraj w tej nienawiści, bo Ciebie to zniszczy!! Spróbuj nie myśleć o tej kobiecie albo myśl o niej w inny sposób, np. "o rany, głupia bidulka" i śmiech!! Dla mnie ona już nie jest straszna, już się jej nie boję, teraz mogę jej się roześmiać prosto w twarz, ale po co? Nie zależy mi :) A Ty, dziewczyno, nie pozwól, żeby to Cię złamało!! Jeśli dasz się ponieść ienawiści, to ona wygra, rozumiesz? Przecież nienawiść jest niszczącym uczuciem, nie pozwól żeby na odległość rządziła Twoim życiem, Twoimi uczuciami!! Musisz się od niej emocjonalnie odciąć!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Darkcafe, ja byłam po prostu sposobem na złapanie faceta :D A facet po jakimś czasie przejrzał na oczy i znienawidził ją za taką manipulację :D Przelała swoją nienawiść na mnie, bo jestem do niego podobna z wyglądu i charakteru :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darkcafe
mnie nie cierpiała najb. bo też byłam najbardziej podobna do ojca. najpierw on od niej odszedł, potem ja i moje rodzeństwo. to nie były przyjemne czasy, do dziś jak tylko to sobie przypominam - to cieszę się że nie mam już nastu lat i znów muszę walczyc z nią, a była naprawdę koszmarna w tekstach , zachowaniu, fałszu i poniżaniu nas.jaj jedyną wartościa- kasa, dla niej zrobilaby wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darkcafe
to bardzo słuszne co pisze urodzinowa stara dupa (masz dziś urodziny? to wszystkiego naj), trzeba się odciąć emocjonalnie, oczywiście to trwa kawał czasu, jak u mnie ale tylko to jest wyjściem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również jej nienawidze, chociaz dalej nie potrafie do konca sie od niej odciac. Czasem jej nienawidze tak, ze az pluje jadem, innym razem jest mi jej zal...i tak od lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem wyniszcozna psychicznie, jąkam się, brakuje mi słów (a kiedyś miałam taki bogaty zasób!), czuję, że mi bystrość siada, staję się apatyczna, już się cieszyłam, że zaczyna być cudownie, że piekło się skończyło, rozmawiała ze mną jak z koleżanką (a nigdy ze mną nie rozmawiała, ważniejsza była np. telewizja, gdy chciałam jej o czymś powiedzieć), a teraz wróciła i wróciła jej dawna postać. Czy jak od niej odejdę, to wyparują ze mnie te toksyny, jak u jednej z Was? I czy psycholog pomoże wrócić mi do równowagi? Zawsze byłam zdolną dziewczyną i teraz czuję, że to we mnie siada, nie chcę skończyć jak niemota życiowa ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja też się dopiszę... Od mojej nigdy nie usłyszałam dobrego słowa, zero pochwał- nic. Zero rozmów, kłótnie... Dla niej zawsze była najważniejsza kariera, praca i KASA KASA !! :O Jak jeszcze mieszkałyśmy razem to nie mogłam na nią niekiedy patrzeć :O miałam w sobie taką kurwicę, że już nie mogłam, ale naszczęście wyjechała... Ostatnio byłam u niej na 2 tygodnie (mieszka za granicą).. Praktycznie wogóle z nią nie rozmawiałam :O i stwierdziłam, że jednak dobrze, że jej przy mnie ma. A tata.. z nim mam dobry kontakt :) Dogadujemy się.. Szkoda tylko, że też mieszka tak daleko ode mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Profesorka, w zeszłym roku moja mama wyjechała do Francji na 2 tygodnie (bez taty, do miasta partnerskiego). Zrobiła się w domu taka zdrowa atmosfera ... Bo normalnie na codzień jak jesteśmy w trójkę to są na okrągło zgrzyty, chodzimy poddenerwowani. A ona wyjechała ... i sięzrobiło po prostu, najzwyczajniej w świecie ZDROWO. Był uśmiech, życzliwości, a nawet jak nie było między nami zgodności w jakimś temacie, to któreś po prostu ustępowało i znów były uśmiechy i życzliwości ... A potem wróciła. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluta
ja nienawidze swojej babki:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie jak moja wyjechała to w domu też zrobiła się taka fajna atmosfera :) Minęły od jej wyjazdu 4 miesiące i zauważyłam, że lepiej się czuję- naprawdę ! Nie mam już takich duszności i nie muszę już brać tabletek na uspokojenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boję się, skupiam się na tym, żeby pozytywnie myśleć i nie dać się temu, jakże destruktywnemu, stresowi, ale ja po prostu nie potrafię :( Tylko ją widzę i słyszę i znów sie wkurwiam i czuję ten taki dziwny ucisk nad skroniami albo przy potylicy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma4tusiaodasdsa
Sam znienawidziłem swoją matkę. Jest to przykre i trudno mi to wyjaśnić niemniej nie jest to efekt przypadkowej decyzji, chwilowego obrażenia, złości. Ta ściana budowała się przez wiele lat. Potem przychodzi taki magiczny moment, w którym puszczają jakiekolwiek więzi, relacje. Człowiek zaczyna brzydzić się tą relacją. Mimo, że teoretycznie matka jest moją matką i powinienem ją dobrze znać... jest wręcz przeciwnie. Za wiele o sobie nie wiemy. Przez dwadzieścia parę lat przesiedziała za granicą. Ze mną była raptem kilka razy w roku. Wychowywali mnie dziadkowie. Babcia od kiedy pamiętam toczyła spory z matką. O wszystko. Ogród, dom, kwiaty na chodniku, jak mam być wychowywany. Tematów mógłbym mnożyć. Oficjalnym powodem wyjazdu była ... praca i zarobki. Nawet nie wiem co moja matka robiła i robi za granicą. Przez wiele lat pracowała "dla jakiegoś konsorcjum", sprzedawała maszyny budowlane do klientów w Azji. Po kilkunastu latach zmieniła firmę, powodem była śmierć kluczowego kierownictwa "konsorcjum". W następnym kroku pomagała koleżance sprzedawać tekstylia, bieliznę. Interes podobno zwinął się bo koleżanka "paliła skręty". Ostatecznie zmieniła branżę na kosmetyczną. Potem przestało mnie to obchodzić. Matka potrzebowała zawsze kogoś w kraju, kto załatwi za nią jakieś sprawy, drobne, grube, formalne, mniej formalne. Właściwie dlatego utrzymywała relacje z ludźmi aby móc zadzwonić i poprosić o to aby ktoś coś za nią załatwił. Ludzie mają intuicję i w pewnym momencie czułem, że to nie trzyma się kupy. Nie drążyłem tego. Nawet nie chciałem. Nie miałem na to ochoty. Brakowało mi w tym wszystkim relacji, szczerości, otwartości. Plastikowe relacje nie mogły za dużo przetrwać. Przedostatni raz spotkaliśmy się wiosną 2011 roku. Jak zwykle była kłótnia. Odszedłem od stołu. Ostatni raz widzieliśmy się na pogrzebie babci w lipcu 2014 i życzyłbym sobie aby to był faktycznie ostatni raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×