Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Gość Joanna Matka Polka
Wizyta u psychiatry - nie potrzebuję. W tym porąbanym państwie strzeżcie się , aby czasem nasze idiotyczne państwo nie chciało Wam odebrać dzieci.. bo byłyście u psychiatry. Wiele jest takich przypadków. Na nas najtrudniejsze przed nami, aby się nie załamać, bo dzieci mogą nam podebrać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nikt Wam tego głośno nie powie, ale jesteśmy łatwym celem. Mały wypadek, coś się dziecku przydarzy... O , matka była z wizytą u psychiatry.. Wystarczy.. Musimy być czujne, bo śmierć męża to jest nic w porównaniu co się dzieje z w tym państwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
do 234ania u mnie tak było: nie wspominałam, ponieważ 11 lat nie zapomnisz..co chwila odżywają wspomnienia... Modlę się za męża, zamawiam za niego Msze Święte. W ten sposób pomagam jemu i jesteśmy duchowo złączeni.. Strasznie schudłam, obrączka mi spada z palca do tej pory. Chrystus jest Najlepszym Pocieszycielem.. Mów Jemu jak Tobie ciężko, a zobaczysz, że w sercu będziesz miała spokój.. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich 11 czerwca - dzisiaj obchodzilisbysmy 7 rocznice slubu a ja obchodze 9 miesiadz bez meza. Ciezko jest niby czas leci a dla mnie jaby w miejscu stal. Mniej placze staram sie zyc. Chodze do pracy wychowuje dzieci niby juz probuje smiac sie prz y ludziach mimo ze w sercu mam pelno zalu. Chodze do kosciola, modle sie w myslach rozmawiam i rozmyslam ale dalej boli. Ja zawsze bylam pogodna osoba i buzia mi sie nie zamykala a ostatnio powiedziala mi kolezanka - Aga smiejesz sie, rozmawiasz i probujesz zyc ale widac ze w srodku placzesz i jestes ciagle zamyslona. I tak jest i chyba juz zawsze bedzie mam motywacje by zyc - dzieci i wiare ktora mnie trzyma na nogach bo wiem ze on tam jest po drugiej stronie a bolec w srodku bedzie juz zawsze i z czasem wcale nie boli mniej. Cigle bije sie z myslami - w jakim celu Boze go zabrales i to jest ciezkie bo modlisz sie o sile i rozmawiasz z Bogiem a z drugiej strony masz do niego zal - dlaczego?. I juz tu mi nie chodzi o mnie az tak bardzo ale dlaczego dzieci zostaly bez tata ile je w zyciu ominie przeciez one go za pare lat nie beda pamietaly tylko ze zdjec a on je tak bardzo kochal tyle chcial im z siebie dac i taki dumny byl z ich malych postepow. Nie lubie miejsc gdzie widzi sie pelne rodziny i gdzie ja siedze sama z dziecimi i widze wzrok mojej starszej corki jak widzi inne tatusie. Ostatnio w samochodzie moja starsza corka powiedziala mi - mamo oddala bym wszystko zeby tato wrocil. Widze jak jej jest ciezko i jak strasznie ona za nim teskni. Stram sie nie byc egoistka i myslec i rozczulac sie jak mi jest zle bo te moje male pociechy nie mowia o tym ale widze jak tesknia i staram sie byc dzielna jak moge i z usmiechem mowic im o tacie. Niestety zycie to nie bajka... Niektorzy zycie zaczynaja dopiero po trzydziestce a ja mam wrazenie ze ja juz skonczylam ze ja juz wszystko przerzylam i czasami mam wrazenie ze mam juz z 50 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
psycholog to nie to samo co psychiatra, nic w tym złego żeby skorzystać z jego porady, na początku też byłam negatywnie nastawiona - po wypadku męża bardzo zamknęłam się w sobie i nie chciałam z nikim rozmawiać, zaczęło się to odbijać na moim zdrowiu, zawroty głowy, duszności arytmia serca... Na pierwszych wizytach cały czas płakałam, z czasem zaczęłam się otwierać i wszystkie emocje zaczęły wychodzić. Psycholog jest zwykłym, postronnym obserwatorem, nie ocenia ludzi a czasem trzeba poprostu przed kimś się wygadać - pomagaa wiele rzeczy zrozumieć Jeśli chce się wstać po takim trudnym przeżyciu to trzeba próbować wielu sposobów, psycholog pomaga je znaleźć Można siedzieć i użalać się nad sobą, ale ja tak nie chcę żyć, nauczyłam się częściej spoglądać przed siebie Czytałam książki Paulo Coelha i podaam cytat: Rozmowa Eliasza z Wdową: Co robisz? Nie mam nic do roboty odparła. A więc ucz się czegoś. W takich chwilach wielu ludzi poddaje się. Nie nudzą się, nie płaczą, patrzą tylko jak przemija czas. Nie przyjmują wyzwań, jakie niesie im życie, a życie nie rzuca im nowych wyzwań. Grozi ci to samo. Stań z losem twarzą w twarz, zareaguj, nie rezygnuj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
Czas, psycholog...co dalej???Ale to prawda BÓG spokój serca!!!Mimo wszystko co dalej?.. Życie obrócone o 360 stopni...jak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
żyć dla siebie - znaleźć jakiś pomysł na siebie, bez zadręczania się tym co było - to do niczego nie prowadzi jestem wdową od 1 roku i 9 miesięcy i jest bardzo ciężko przekonałam się jak ważne i kruche jest życie i chcę walczyć o swoje "Zanim umrę, chcę walczyć o życie. Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę..." każdy dzień jest ważny, każda chwila nie potrafię się pogodzić ze stratą ale buntuję się i walczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walczyć, walczyć... wychodziło mi to ale chyba na początku teraz nagle człowiek się "rozsypuje" gdzieś siła ucieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jest trudno odbudować życie.(...) Wystarczy sobie uprzytomnić, że mamy wciąż tę samą siłę, co kiedyś i że możemy się nią posłużyć tak, by przyniosła nam korzyść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walczyć, walczyć - isc do przodu zgadzam się z tym i codziennie sobie to powtarzam ale kiedy tylko zbliża się jakaś rocznica, jakaś ważna data to juz mam parę dni z życiorysu. Moja córka nie chciała po pogrzebie rozmawiać o tacie było to dla niej za ciężkie a teraz coraz bardziej się otwiera i mówi o tym jak bardzo jej tata brakuje jaki był super i silny, wspomina co najbardziej lubiła z nim robić jaki był kochany. Dzisiaj w szkole były zajęcia z rodzicami przez godzinę i rodzice zadawali dzieciom pytania typu kim chcesz zostać w przyszłości a moje dziecko odpowiedziało "w przyszłości najważniejsze jest dla mnie mieć szczęśliwą rodzinę" a gdy zapytałam co to dla Ciebie oznacza odpowiedziała " taka w ktorej zawsze będzie mama i tato dla dzieci" a gdy zapytałam czy Ty jesteś szczęśliwa powiedziała "no nie jest mi bardzo ciężko bo w tej klasie tylko ja nie mam tata". No i więcej już nie trzeba było nic. Walczę z sobą każdego dnia powtarzam sobie ze będę szczęśliwa ale to nie jest proste bo po paru dniach przychodzi ten następny kiedy patrze wstecz i widzę ile mnie już w życiu ominie czego już bez męża nie zrobię. Jedno jest pewne i nikt mi nie powie albo zmienię zdanie z czasem ale chyba nie można być tak do końca szczęśliwym z samym sobą z codziennymi problemami i samotnie wychowującym dzieci. Koncentruje się na wychowaniu dzieci staram się być matka i ojcem jednocześnie daje z siebie ile mogę ale samotne wieczory kiedy dzieci śpią a Ty nie masz z kim pogadać o mijającym dniu i już nie wspomnę o seksie ale po prostu nie ma się do kogo przytulic nikt Ci nie odpowie ze Cie kocha i nie powie jest dobrze chodźmy spać. Ja nigdy nie byłam sama a teraz muszę się nauczyć samotności i bycia szczęśliwym samej ze sobą. Moze z czasem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
No właśnie walka z przeszłością i czas...samotne wieczory i życie w pojedynkę. Co to za życie? Życie? Hm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Mi tam śni się mąż po nocach i wcale nie narzekam.. Czasami wydaje mi się, że on ma nocki, a ja dniówki.. Kocham mego mężą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kola22
Polecam blog http://niesamotna-samotna.blog.onet.pl/ "Żyjesz, wciąż martwiąc się o jutro. Marnujesz życie na "płacz" nad tym, co być może nigdy nie nastąpi. Tracisz tezaźniejszość, gubisz chwile na smutek, który nieśmiało zapowiada gościnę u Ciebie. A chwile uciekają niedocenione, jak motyle małe i płoche, które nigdy nie wracają. Nie spotkasz ich jutro,, za tydzień, ani w przyszłym roku. Żyj więc tak, jakby nie było jutra, bo ta dzisiejsza chwila, jest Twoim szczęściem, jtóre błogosławione, być może zostanie do jutra. Jutro jest ważne i należy o nie zadbać, ale nie kosztem dzisiaj i nie kosztem zdrowia..." Zastanówcie się czy nasi mężowie chcieli by dla nas takiego życia, w smutku niepokoju... wątpię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
Łatwo pisać, mówić i dawać rady-wszyscy na początku wiele obiecują, ale jak ktoś nie przeżył nie zrozumie jak to jest nagle stracić kogoś kogo się kochała mimo jego wad. Potem zostajesz sam bo każdy ma swoje życie, a jeszcze od ciebie oczekują cierpliwości i decyzji. Decyzji które dla ciebie są jak wielkie potwory, jak z kosmosu. A każdy niby ciekawy jak sobie radzisz a tak naprawdę to chodzi o - a ile pieniędzy dostałaś za zgon męża - podłość, wredność ludzka nie zna granic. A ja co wieczór cierpię bo niema z kim pogadać, podzielić się trudami dnia codziennego, nie ma do kogo zagadać i myśli a co by ukochany powiedział, jak by to było gdy by żył, co byśmy teraz robili. LUDZISKA wredne ludziska niech do diabła każdy zajmie się swoim ogródkiem i niech tam posprząta, a potem niech do cudzego włazi z butami-pozwólcie godnie i spokojnie żyć mimo wielkiego bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Aniu, to prawda.. Znam to z życia.. Ale teraz jestem na etapie " It" s my life ". Myślę intensywnie, aby wyprowadzić się z miejsca gdzie mieszkam. daleko od tych których znam. metkę mam przypiętą. " To ta wdowa z dziećmi.." A ploty? A już o " kochankach" to nie wspomnę. Każdy nim jest począwszy od listonosza, który mi się kłania z daleka i zostawia polecone bez awizo, do lekarza z pogotowia, który przyjeżdża do dzieci.. Kurka, aż dziw mnie bierze, ze w Polsce, kraju katolickim tak łatwo można zostać osądzonym!!!!!!!! Gdybym po prostu była prostytutką, to by nic nie mówili. Ale jak jesteś moralna, to muszą błotem obrzucać.. Kobiety, czy Wy też macie tak jak ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
No i co??? Minęło dwa miesiące no i co się pytam? Gdzie teraz ten szturm przyjaciół, który był zaraz po tragedii, który tak ochoczo proponował pomoc i wsparcie. Nie ma. Teraz tylko rzeczywistość i samotność, wielka samotność. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. No to ja już poznałam tych przyjaciół. Przyjaciół którzy tylko są ciekawi co słychać, jak tam sobie radzisz... i inne głupie pytania, a nikt nie zaprosi na spacer, nie przyjdzie porozmawiać na tysiąc innych tematów czy tak po prostu nie przyjdzie pomilczeć. Bo przecież o czym rozmawiać z młodą wdowa z dwójką dzieci? przecież ona ma żałobę. Powinna siedzieć sama w domu i myśleć nie wiadomo o czym, płakać i chyba wariować. Świat jest piękny tyko ludzie jacyś dziwni. ???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo kola22 nie jest mi łatwo tak pisać Zresztą nikt Wam nie pomoże dopóki same nie będziecie tego chciały Straciłam Męża 1 rok i 10 miesięcy temu i byliśmy miesiąc po ślubie... ale według 234ania nic nie rozumiem! oczywiście wredna jestem i wogóle... potworem być może też miałam dużą dperesję i nie chciało mi się ruszać naewt ręką, tylko patrzyłam w sufit ciągle miałam przde oczami Jego twarz, umierałam bardzo powoli... Najgorszy był dzień pogrzebu kiedy dotknęłam jego zimneja jak kamień ręki - pękło mi wtedy sercce i już się nie zrośnie... wielka ciemność, pustka i samotność... Poszłam do psychologa żeby zrozumieć swój ból i móc się wypłakać Są też chwile kiedy jestem szczęśliwa, znowu uczę się chodzć i doceniać każdą chwilę swojego życia choć pomiętam że jeszcze niedawno nienawidziłam swojego życia Tak jestem podła bo mimo wszystko walczę i chcę żyć Wiem że mnie kochał i to dodaje mi siły Bardzo długo byłam tchórzem i bałam się żyć - a teraz biorę życie w swoje ręcę "Zanim umrę, chcę walczyć o życie. Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę" Paulo Coelho Kiedyś ludzi milkli na mój widok, jest wielu ciekawskich ale staram się trzymać ich z daleki i mam kilku sprawdzonych przyjaciół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiulek i mały Leniuszek
mój mąż dzwonił do mnie w pt wieczorem, powiedział mi,że jest szczęśliwy chociaż jest tak daleko na delegacji. Dostał nową pracę, będzie nam się lepiej żyło. Ja w końcu się uśmiecham, córeczka nam rośnie.... zawsze będziemy razem, bardzo nas kocha i będzie tyrał, żeby nam było lepiej, żeby małej nic nie brakowało. W sob rano dostałam tel. mój mąż zmarł w czasie snu. Nasza córeczka ma 4 m-ce. Dzisiaj był pogrzeb mojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Kasiu, pamietam w modlitwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa'90
Bardzo Was kochał, to chciał Ci powiedzieć i Bóg Mu na to pozwolił. Bóg ma wobec każdego z nas swój plan. Ja jestem sama od 10 miesięcy z 10 miesięcznym synkiem, mój mąż nie zdążył zobaczyć syna. Nie będzie Ci łatwo, ale najważniejsze to przyjąć każdy dzień z pokorą . Pamiętaj , że Bóg o nas pamięta. Nie warto rozpaczać nad sobą, choć jest ciężko. Życie jest krótkie, i Ty musisz w nim wychować córeczkę,. Będzie kosztowało Cię dużo siły ale Masz teraz Osobistego Anioła tam w niebie, jak my Wszystkie i to nas tak wszystkie wiąże. Każda Ci pomoże, pamiętaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julianna454
Dziś mija 4 miesiące od śmierci mojego męża. Zgiął w wypadku samochodowym. Byliśmy 3,5 roku po ślubie, nasza córeczka ma teraz 1,5 roku. To co się stało, nie mieści mi się w głowie. Nie dopuszczam myśli, że już nigdy Go nie zobaczę. Nienawidzę chodzić na Jego grób, jestem wściekła na Pana Boga, że zgotował mi i mojemu dziecku taki los. Nie potrafię się modlić. Biorę leki antydepresyjne, chodzę do psychologa na terapię, wyprowadziłam się od toksycznych teściów. I niby to wszystko miało pomóc...Tak bardzo mi Go brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
Dziś mija trzeci miesiąc jak nie ma mojego męża. Uczę się życia na nowo. Jest ciężko, ale jestem dziwnie spokojna i czuję że mam w sobie dużo siły. Muszę mieć siłę dla dzieci, muszę się uśmiechać, bo nie mam siły płakać. BRAK MI GO, tak bardzo brak. A to wszystko bardzo boli i jeszcze długo będzie boleć, ale tak musi być, musi boleć, żeby człowiek był silniejszy, a potem nauczę się z tym bólem żyć. Pozdrawiam wszystkich cierpiących i pamiętajcie jeszcze zaświeci nad nami słońce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciężarna_wdowa
Piszę pierwszy raz. Ja przestaję wierzyć w Boga bo jak tu wierzyć jeśli pozwala na takie cierpienie. Jak mógł pozwolić na to aby mój mąż i 8 miesięczna córeczka zginęli w wypadku samochodowym. Zostałam sama w 2 m-cu ciąży i z 3-letnim synkiem. I każdy dzień jest coraz gorszy. Nie spotyka mnie nic dobrego a z każdej strony same problemy. Jak wierzyć że będzie lepiej. Jak wierzyć w Boga który pozwala na takie tragedie. Zabiera takich młodych ludzi (27lat) i niewinne dziecko. Czym sobie na to zasłużyli oni i ja aby tak cierpieć. Po świecie chodzi tylu ludzi którzy nie zasługują na to aby żyć i im nic złego się nie dzieje. Ten świat jest do kitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234ania
Musi Ci być bardzo ciężko. Bardzo mocno Cię przytulam i sercem jestem z Tobą. Nie załamuj się masz dla kogo walczyć, masz dla kogo zyć. Warto. Jeszcze zaświeci słońce na Twoim niebie. Jestem tego pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Aniołku, zaufaj Bogu! On nas nigdy nie opuszcza. On potrzebował Twego męża i dziecka. W niebie nie mogą być sami starzy ludzie.. A spotkamy się. Ja spotkam się z moim ukochanym, który zmarł w tamtym roku i z naszymi 2 malutkimi dziećmi, które zmarły zanim się narodziły.. Tylko z Bogiem , można się nie załamać. Ja tutaj zostałam z 5 dzieci, ale wierzę, ze Bóg jest. Że nigdy nas nie krzywdzi, ale .. to jest nasza droga do świętości.. Zamawiaj Msze za męża , będziesz miała spokój w sercu.. Zmarli, oni potrzebują naszych modlitw..... Z Panem Bogiem!!!!!!!!!!!!!!! Jeszcze jedno, z Chrystusem jest latwiej zniesc żałobę.Bez Niego, jest strasznie cieżko.. Ofiaruj swe życie Chrystusowi, swoje i twych dzieci!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga28
cięzarna_ wdowa mój mąż zginoł 2lata temu (tez byłam w ciąży) pytanie Gdzie wtedy był bóg pozostało do dzis i pozostanie do konca bez odpowiedzi. Czytam to co napisałas i nie miesci mi sie to w głowie, bardzo mocno ci wspolczuje i zycze DUZO siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Bóg jest wszędzie i zawsze przy nas.. osoba, które wierzą jest łatwiej znieść żałobę niż tym, które są oddalone od Niego.. Nie, nie jestem dewotką.. Wiara pomaga.. Zobacz, czy na Boga złorzeczysz, czy masz w Nim Przyjaciela, to i tak nie zwróci życia mężowi, którego się kochalo. I chyba lepiej zaufać, niż złorzeczyć, bo to przynosi frustracje, strach, ból, łzy.. A te łzy to bolą.. Z Jezusem Chrystusem lepiej się znosi wszystko.. Ci, co zmarli, oni potrzebują naszych modlitw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Jesteście w moich modlitwach wszystkie Siostry, które zostałyście wdowami..Bóg nami się opiekuje. on nas nie opuszcza... A, jeżeli Bóg dal nam dziecko jako owoc Miłości, to dziękujmy Bogu, że część męża została przy nas........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama....
Witam dawno tu nie zaglądałam i przeraża mnie ile nas tu jest.... Od śmierci mojego Męża minął już rok i miesiąc... i nadal tak holernie boli... nadal jest złość,żal i smutek ale Dziękuję Bogu za Dzieci bo tylko one dają mi siłę by trwać dalej,by uczyć się życia no nowo..bo dla nich muszę się starać a nie mogę zamknąć się w czterech ścianach!! Dziękuję Kasi:* ktorą poznałam tu na forum,tylko osoby ktore przeszły to co my są w stanie zrozumieć nasze cierpienie..... Dużo siły dla Nas wszystkich!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marma
Mój mąż odszedł tak nagle 24.06.2012 r.Zostaliśmy sami, z długami i ze strasznym smutkiem, żalem, rozpaczą, tego nie da się opisać. Byli przyjaciele, a teraz nie ma nikogo, każdy jedzie na urlop ze swoją rodziną, maa plany weekendowe i nikt już nie zadzwoni nie spyta jak się trzymasz co pomóc, może spacer, nic, taka pustka jest w człowieku, zawsze bałam się samotności a teraz jestem sama, płaczę tak aby dzieci nie widziały, bardzo przeżyły śmierć. Były wykupione wakacje i po wszystkim, jakie to życie jest kruche mój Boże wszystkiego bym się spodziewała tylko nie tego. My najlepiej siebie rozumiemy, każda z nas ma ten ból w sobie, żal i tęsknotę, Najgorzej to wieczory i weekendy ja już pasuje nie daje rady z tym wszystkim. Jak dalej żyć...........?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Matka Polka
Siostro Wdowo, oddaj wszystko na krzyż Chrystusa...Będą lecieć łzy, ale On Ciebie w żalu utuli.. Z serca współczuję.. To prawda, tylko kobieta wdowa jest w stanie zrozumieć ten ból.. Spotkamy się w Niebie, pewnego dnia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×