Gość wdowa23 Napisano Luty 4, 2015 Wiolus61 Ja mam tez coreczke, teraz ma niecale 15 miesiecy, jak maz zmarl miala niecale 4 miesiace.... Twoja corcia to silna i madra mala kobietka i z tego co wywnioskowalam dobrze sie uczy. Powody do dumy same! A moge zapytac co sie Twojemu mezowi stalo? Przepraszam, jezeli tym pytaniem urazilam Cie... Ja tez do psycholooga chodzilam, ale po wizytach u niego czulam sie heszcze bardziej sfrustrowana niz w rzeczywistosci bylam. Generalnie niewiele pomogl mi. Lekow zadnych nie bralam silniejszych niz tabletki ziolowe z racji tego iz jestem matka karmiaca.... nawet pogrzeb musialam przezyc 'na zywo' ..... niewiele z niego pamietam, tyle, ze przy ost pozegnaniu nie pozwalalam zamknac trumny.... w dziec smierci meza, po.tym jak go znalazlam nawet zastrzyku uspakajacego nie dostalam, myslalam, ze umre z rozpaczy, plakalam, krzyczalam na przemian Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 4, 2015 Wdowa28 Zrzadeniem okrutnego losu jestesmy la siebie tutaj wlasnie po to by sie wyzalic innym kobietkom ktore przezywaja to samo co my, bo tylko zrozumie czlowieka rozpaczajacego czlowiek, ktory sam jest w rozpaczy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość młodawdowa Napisano Luty 4, 2015 Dzisiaj kolejny dzien. Dolina jak nie wiem. Tesknie tesknie. Z synkiem rozmawialam o jego tatusiu i poplakal mi sie. Zawsze przed spap niem mowi lolanoć (tak mowi slowo dobranoc ) mama, lolanoć tata i wtedy płakać znowu sie chce. Ktoś mi powiedzial dzisia takie słowa. " Ty jesteś w lepszej sytuacji niz twoj synm , bo ty mozesz jeszcze miec meza drugiego a twoj syn taty juz nie" co wy o tym sadzicie co Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 4, 2015 Mlodawdowa Nie wiem co na ten temat sadzic, kobieta29 wychodzi w sobote za maz, ma kogps kto kocha ja i jej dzieciatko.... Ja nie wyobrazam sobie zycia z kims innym... kazda z nas jest inna, kazdej z nas co inne jest pisane.... tak mysle.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 4, 2015 Dziewczyny to moj nr tel, jak ktoras chce to niech pisze.... po prostu 728513745 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wiolus61 0 Napisano Luty 4, 2015 jasne że możesz zapytać mój mąż zmarł nagle na nowotwór złościwy żołądka o którym nie mieliśmy zielonego pojęcia żle się poczuł słabo trafił do szpitala 5 dni i diagnoza raczej wyrok odszedł przy mnie .czekał aż przyjadę do szpitala pośpieszał przez telefon pytając gdzie jestem jak dojechałam 10 póżniej leżał już w agoni chwyciłam mojego męża za ręke powiedziałam jak bardzo go kocham i odszedł Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 4, 2015 Wiolus61 Przykro mi... bardzo. Moze to glupio zabrzi, ale zdazylas przynajmniej sie z ukochanym pozegnac, powiedziec, ze kochasz.... ja nie mialam tej mozliwosci by powiedziec, ze kocham Cie , gdy go znalazlam juz nie zyl, juz byl po drugiej stronie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Luty 5, 2015 http://www.youtube.com/watch?v=CoB9XF_OAkM posłuchajcie kochane Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 5, 2015 Grubson? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 7, 2015 Jak tam dziewczyny sie macie?;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Luty 7, 2015 wieczory są okropne a teraz taka pogoda samotność jest okropna różne myśli do głowy przychodzą momentami chciałabym tam pójść do moje =go kochanego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 8, 2015 Kazda z nas miala takie momenty zalamania nie raz juz.... ale czy po smierci jeszcze cos jest, czy spotkalobysmy sie z ukochanymi...:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiolus61 Napisano Luty 16, 2015 wczoraj minęło 4 mc od kiedy niema męża taty syna z nami zarówno dla rodziców dziecka dla mnie to naprawdę ciężki okres naszego życia po drodzę była nasza 10 rocznica ślubu niewiem jak mam dalej żyć codziennie myśle wspominam płacze jestem zaawansowanej depresji brak mi słów przed otoczeniem udaje że jestem silna i dam radę ale sama wiem że ledwo co żyje umarło we mnie wszystko ciągle zadaje pytanie jak to jest możliwe DLACZEGO BÓG ZABIERA TAK MŁODYCH LUDZI ,POZDRAWIAM was kochane łącze się z wami w bólu i cierpieniu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29 Napisano Luty 16, 2015 Wyszłam za mąż i modle się by jeszcze raz nie przeżywać straty... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 16, 2015 Witajcie dziewczyny....! Czekalam za jakas odezwa z Waszej strony, bylam ciekaw jak sie macie. Bo ja tez jakos kiepsko. Najgorsze wieczory, najwiekszy natlok mysli, tesknoty, rozwazan, pytan.... Kobieta29: bardzo serdecznie z calego serduszka gratuluje.... ale rozumiem Twe obawy. Oby dobry Bog mial Was w opiece. Pierwsze Walentynki juz jako zona spedzilas, bo z tego co pamietam to mieliscie z narzeczonym slub brac 7lutego. Zycze Ci Kochana szczescia ! Wiolus61: Kochana moja, czuje sie podobnie jak Ty, z tym, ze ja chcialabym sie wyplakac, a nie potrafie... a jeszcze rok temu moj ukochany Piotrus ze mba, z nami byl. Moja 15 miesieczna coreczka jest na etapie nauki pierwszych slow. Gdy ma powtorzyc slowo 'tata', nie mowi nic, tylko pokazuje raczka , ze 'nie ma'... to smutne, ze takie malenstwo i wie, ze taty nie ma. Oj ciezkie to nasze zycie, prawda. Sciskam wszystkie Was, odzywajcie sie! Jezeli ktoras zechce, podam numer telefonu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29 Napisano Luty 16, 2015 Nie obchodze walentynek bo nie jest to żadne święto. Pisze o mej obawie i o moim bólu który już przeżyłam i się z nim pogodziłam...a jednak boję się że zaś życie mnie może k***a doświadczyć! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiolus61 Napisano Luty 17, 2015 wdowa 23 to bardzo smutne że taka mała istotka wie że taty już niema ,TO TRUDNY CZAS DLA WAS musimy to przetrwać i żyć dla tych malych dzieciaczków musimy być ojcem i matką w jednym to ciężkie ale damy rade żeby nasi mężowie tam na górze byli dumni z nas ostatnio przeczytałam taki fragment na jakieś stronie Rozłąka jest naszym losem. Spotkanie naszą nadzieją.Nie pytam Cię, Boże, dlaczego go zabrałeś, lecz dziękuję za to, że nam go dałeś.dużo dało do myślenia wieżę w życie wieczne i spotkamy się wszyscy a wtedy już śmierć nas nie rozłaczy .pozdrawiam kochane Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trufelia Napisano Luty 18, 2015 Witajcie! Mam 35 lat, 5. lutego straciłam męża. Męża, który był spełnieniem moich marzeń. Męża, który przez 13 lat naszego związku był sensem mojego życia. Mąż długo chorował na raka. W 2011r. miał pierwszą operację, po której "teoretycznie" był zdrowy. W tym samym roku urodził się nasz upragniony syn. Teraz Młody ma 3lata i 5 miesięcy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29 Napisano Luty 18, 2015 trufelia Uśmiechaj się co nie jest łatwe i nigdy nie bedzie... po burzy wychodzi słońce.Ja teraz to wiem a niedawno nie było dl mnie na tym swiecie nic oprócz tego że kładłam dziecko spać i otwierałam butelke... teraz mam męża ale mam też te samą obawe bo wiem ze gdybym znowu miła przezyc ten ból to umre... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 18, 2015 Witaj trufelia, ma wstepie sciskam wirtualnie... wiemy co przezywasz, jestesmy tu dla siebie by 'sobie pomagac'... jak widac historia kazdej z nas konczy sie inaczej, ale bol jest ten sam .... wiolus61: piekne slowa, masz racje-dajace do myslenia. Tesknie za mezem niewyobrazalnie ... a niedlugo minie rok, a gdzie tu reszta zycia bez niego, ciezko mi sie pogodzic z jego decyzja, z jego odejciem. Tak bardzo mi brak, jego usmiechu, jego glosu i zapachu, jego balaganiarstwa, jego po prostu niego samego oraz naszego zycia wspolnego, naszego malego swiatka.... oby Bog wybaczyl mojemu mezowi jego decyzje, ja sie staram, choc zal jest tak samo silny jak bol i tesknota..... Kobieta29: ja tez sie boje zycia, po prostu... bo wiem juz jakie to zycie jest nieprzewidywalne, a zarazem kruche... jak zyc? Brac wszystko od zycia pelnymi garsciami czy podporzadkowac sie temu co los przyniesie czy na sile zmieniac zycia bieg?? Sciskam kobietki! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta29 Napisano Luty 18, 2015 wdowa23 wiesz że teraz mysle ze trzeba z zycia brac pełnymi garsciami... ja też tęsknie ale teraz mam nowe lepsze nasze zycie i chce by trwało chociażby 30 lat... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Marcysia1980 Napisano Luty 19, 2015 Witajcie. Czytam sobie i czytam, a łzy same lecą... Powoli dochodzę do wniosku, że nic nie uleczy mojego smutku i nie zagoi ran serca. Ostatnio przeżyłam nagłą chęć nawiązania kontaktów towarzyskich, ale po pewnym czasie doszłam do wniosku, że to bez sensu, bo ja każdego poznanego faceta porównuję do mojego ukochanego. I oczywiście każdy z nich przegrywa...Nie chodziło mi o żaden związek. po prostu chciałam poznać nowych ludzi, bo mam wrażenie, że z tej tęsknoty zgłupieję... Wszyscy mi mówią, że czas leczy rany, a ja myslę, że czas nic nie leczy- po prostu przyzwyczaja do bólu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trufelia Napisano Luty 19, 2015 Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez jakiś czas nie potrafiliśmy się ze sobą dogadać. Tzn. On cierpiał, pogrążał się w swoim bólu, a ja zagubiłam się w codziennych obowiązkach (dom, małe dziecko, praca). Nie dawałam sobie rady, a jeszcze do tego mój chory mąż, który wiecznie miał o coś pretensje. Nie potrafiłam funkcjonować tak, jak On tego ode mnie oczekiwał. Panikowałam w wielu sytuacjach, co niekorzystnie wpływało na nasz związek i powrót męża do zdrowia. Zaczęłam nawet chodzić do psychoterapeuty. Teraz mam niewyobrażalne wyrzuty sumienia. Boję się, że mąż mógł wątpić w moją miłość, w to wielkie uczucie, jakim darzyłam Go przez cały ten czas. Prawdą jest, ze żeby przetrwać różne nastroje męża starałam się stłumić w sobie to uczucie, żeby jego słowa tak nie bolały. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gość Napisano Luty 20, 2015 a na co zmarł twój mąż nowotwór czego ściskam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trufelia Napisano Luty 20, 2015 Zaczęło się od jelita grubego, potem wznowa w powłokach brzusznych, zajęta cała otrzewna .... z czasem i opłucna..... Wcześniej dużo rozmawialiśmy o śmierci, jednak ostatnio mąż przebywał poza domem, bo podejmował różne terapie, a ja zajęta byłam domem i dzieckiem. Potem, gdy mąż potrzebował opieki całodobowej zajęła się nim Jego mama. A On pomimo tego jeszcze czasami próbował dać nam cień nadziei, że to jeszcze nie koniec Jego walki. Chyba częściowo uśpiło to moją czujność..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 20, 2015 Tak, bol nie mija, po prostu uczymy sie z nim zyc... Trufelia nie powinnas miec sobie nic za zle, wszystkie nagatywne emicje wywolal strach o zycie meza, stres zwiazany z jego choroba, nadmiar obowiazkow... Jednak Cie rozumiem, bo sama mam w podswiadomosci zal do siebie, ze co zrobilam nie tak, ze moj maz nie zyje (moj maz sam odebral sobie zycie) dreczy mnie to i wciaz analuzuje wszystko, mysle, doszukuje sie winy w sobie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trufelia Napisano Luty 21, 2015 Czuję się okropnie. Ściska mnie w żołądku. Czekam na jakiś znak od męża. Dzisiaj mija drugi tydzień od pogrzebu. Mamy jechać do babci, gdzie mąż ostatnio przebywał, ale Mały mówi, że nie chce. Płacze, a ja czuję się bezradna. Śniadania nie, ubrać nie, jechać nie..... Wyszłabym z domu i już nie wróciła. A najlepiej gdyby On wrócił....i znów byłoby jak dawniej ...... Boże, jak to boli Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wdowa23 Napisano Luty 22, 2015 Ile bym dala, zeby sie obudzic, a wszystko byloby jak dawniej, by po prostu moj maz zyl..... ja zadnego znaku od meza nie dostalam, choc od jego smierci minal prawie rok... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trufelia Napisano Luty 23, 2015 Każdego dnia i każdej nocy czekam na jakiś znak, na sen.... Pragnę czuć Go tuż obok. Wczoraj na cmentarzu nadal nie mogłam uwierzyć, że On tam jest, że do nas nie wróci, że już Go nie zobaczę gdzieś na ulicy, za oknem...... Każdego dnia z Nim rozmawiam, pytam co mam zrobić, co On by zrobił itp...... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach