ZA DWA TYGODNIE IDE NA WESELE, ALE TO RACZEJ NIE BEDZIE SWIETNA ZABAWA...

IDE ZA DWA TYGODNIE NA WESELE, ALE WATPIE, ZE BEDZIE TO SWIETNA ZABAWA. PAN MLODY JUZ MYSLI JAK TU ZALATWIC, JAK TU ZROBIC I ODDAC RESZTE WODKI I NAPOJOW. JEDZIENIE TEZ ZAPEWNE BEDZIE SKĄMPE. NA DODATEK W RESTAURACJI, BANKIET, STOL SZEWCKI, MA BYC Z PELNA PETĄ. CZY TAK BEDZIE TO SIE OKAZE, ALE WATPIE, ZE BEDZIE SUPER ZABAWA. TAKA JAKA BYLA NA MOIM POPRZEDNIM WESELICHU NA SALI, Z FAJNA MUZYKA I ZABAWAMI, DOBRYM JEDZENIEM I NIE WYLICZANIEM KTO MA ILE WODKI. NIE MAM RACJI?

?

Też nie rozumiem o co ci chodzi,.

Laska, jeżeli sądzisz że będzie beznadziejnie, to po prostu nie idź, oszczędzisz młodym wydatku. Lepsze to niż stroić fochy na imprezie, żeby wszyscy widzieli jak to się źle bawisz.

pojde i bede sie swietnie bawic, tak zamierzam, tylko wyrazam opinie ze to nie bedzie raczej fajna zabawa, tak jak ostatnio, bo ostatnio była super. bylam na 18 weselach i wlasnie te ostatnie bylo najlepsze

O jezu, to ty co tydzień chodzisz na te wesela?

nastawienie masz złe to i zabawa będzie zła!J a zawsze z chęcią chodze na wesela czy to koleżanki czy z rodziny ktoś!

czemu wszyscy myślą że jak ktoś robi wesele w restauracji i jest mało jedzenia to wina restauracji....jest tyle jedzenia ile się zamówi..a skoro jest mało to młodzi zamówili za mało po prostu...

yhy z tym też może być różnie, często to wina młodych, a często też niestety restauracji, że podaje małe porcje.

bywa

...pełno tego pesymizmu!!wyluzujcie...skąd wiesz jak będzie?...,żreć też nie można bez końca,bo utyjesz i nikt na /Cię/nie spojrzy...Baw się dobrze i nie wracaj do wspomnień,bo masz chyba na to jeszcze czas.A może 20 plus/domyślnie/20= 40,oj wtedy trudniej wyzbyć się pesymizmu:)

okokokokoko--->na weselu w restauracji nigdy nigdy nie dają ci porcji na talerzu....więc bierzesz np.mięsa ile chcesz bo leży na półmiskach...po prostu zamawiasz ilościowo...ile chcesz np.devolai,eskalopek itp..a jęsli jest mało to po prostu młodzi za malą ilość zamówili...

nie chodze na wesela co tydzien... po prostu tak się zożylo, przez te lata życia

Autorka ma z deklem.

Byłam na weselu w Okunince, w takim zajeździe. Byłam zaproszona przez brata młodego, cała jego rodzina (tzn. młodego) jechała przez pół dnia (od 12 ledwie zdążyliśmy na ślub o 17) i na weselu naprawdę się wygłodziliśmy. Przystawki były z samych ryb, a poza tym w takich ilościach, że to były same dekoracje talerzy. Dania ciepłe podawali od razu na talerzach (oczywiście głównie ryby, bo to zajazd nad jeziorem), tak że w sumie to na drugi dzień wracaliśmy do domu głodni. Ale zabawa była fajna, nie mogę powiedzieć, że przez niedostatek jedzenia uważam to wesele za jakąś szczególną porażkę. Fakt, to zależy i od młodych i od restauracji. Ale ja nie chodzę na wesela z uwagi na jedzenie czy tym bardziej wódkę. najeść można się w domu.

Tak naprawdę to czy wesele jest fajne czy nie, zależy od ludzi jacy na nie przychodzą i od ich nastawienia. Często chodzę na wesela i jak widzę taką zmanierowaną pannę, która na wszystko kręci nosem, narzeka że jedzenia mało, że niedobre, że grają disco polo, że to, że tamto, to nie rozumiem, po co tacy ludzie w ogóle przychodzą i psują innym humor. Jak cię ktoś zaprasza to się nie narzeka i nie krytykuje, proste.

stół SZEWCKI buehehehe, chyba chodziło ci o SZWEDZKI