Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość inezka_wawa

Rozwód

Polecane posty

Gość kawiarenka789
może ktos był w podobnej sytuacji do mojej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszły rozwodnik
Moja sytuacja jest inna od opisanej -rozwód jednak cały czas majaczy w tle. Otóż: Jesteśmy kilkanaście lat po ślubie mamy synka druga klasa. Parę lat temu zona miała kochanka - chciała odejść do niego - on jednak wystraszył się i zerwał kontakty. Zostaliśmy razem i było nam ze sobą dobrze - naprawdę. Trwało to stycznia (chyba) tego roku, gdy znowu coś zaczęło się między nami psuć. Tydzień temu poinformowała mnie, że się wyprowadza, a ja dwa dni temu, że ma nowego kochanka. Zażądałem rozwodu. I stało się coś nieoczekiwanego - okazało się, że nie jest w stanie opuścić mnie - podczas rozmowy kilkakrotnie traciła świadomość, jest jednym kłębkiem nerwów. Ja ze swej strony o ironio też wciąż ją kocham i rozważywszy wszystko zaproponowałem jej, żeby wybrała ja czy on... Żeby było jeszcze śmieszniej ona nie potrafi podjąć decyzji . Wiem, co nakazuje rozsądek, ale jest małe ale: Ja nie chciałbym żyć bez niej (co nie znaczy, że nie potrafiłbym) a ona nie potrafi żyć beze mnie... Doskonale się rozumiemy, uzupełniamy, wspieramy się wzajemnie.. Brakuje jej tylko namiętności- uczucia zakochania - które on jej daje. Poza tym zdaje sobie sprawę, że on nie jest wart jej miłości i bardzo prawdopodobny scenariusz jest taki, że po pół roku czy dwóch latach rozstaną się i zostanie z niczym, bo nie będzie miała dokąd wrócić. Ja ze swej strony nie potrafię i nie mogę czekać w nieskończoność, bo takiej sytuacji nie zniesie moja psychika, poganiam ją z podjęciem decyzji, a z drugiej strony oczekuję świadomej decyzji - jej własnego wyboru - gdy postawi na szali mnie i jego. Zastanawiałem się wielokrotnie czy potrafię wybaczyć zdradę i wiem, ze tak i potrafię z tym żyć , ale nie potrafiłbym żyć z nią ze świadomością, że znowu jest ze mną tylko dlatego że tamten się nią znudził, lub wybrał swoją żonę. Ona jest mi po prostu bliska i ja jej. Zdajemy sobie sprawę, że chyba coś jest nie w porządku z jej psychiką - ale tak jak napisałem akceptuję ją taką jaka jest. Nie potrafię za to dłużej żyć w impasie... Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszły rozwodnik
I jeszcze jedno: w tej sytuacji,biorąc pod uwagę to, co nas łączy, żaden sąd nie da nam rozwodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenka789
wiem...czasami jest bardzo trudno.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedoszły rozwodnik... człowieku... słyszałes Ty kiedys takie słowo jak honor? baba sie idealnie ustawiła... pruje sie co jakis czas z jakimis fagasami, a kiedy straszysz rozwodem, ona świruje spazmy a mężuś frajerek na szuka soposobu jak tu żoneczke ugłaskać jeszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenka789
nie rób nic na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenka789
piszcie ludzie...piszcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość istotny świadek
jeśli masz problem z wyszukaniem świadków, to zawsze możesz na świadka powołać kochankę i nawet jej męża jeśli jest mężatką. Ona musi się stawić w sądzie lub zostanie doprowadzona. Zwykle powołanie kochanki na świadka daje wspaniałe rezultaty. Tylko nie bój się tak zrobić, masz do tego prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszły rozwodnik
Wybacz " komiczne", ale czytając twoje posty widzę tylko jedno - gorycz, gorycz i frustracja. Zadaj sobie pytanie - co ty tutaj robisz? pomagasz komuś? szukasz rady? Nie starasz się pokazać wszystkim, a chyba sobie w szczególności jaki jesteś cyniczny... A co to jest honor wg ciebie? Kopnąć kobietę w dupę, złamać życie dziecku i napawać się złośliwą satysfakcją, gdy za jakiś czas wróci złamana i żebrająca o litość , a ja pokażę jej drzwi? Co i to wg ciebie jest definicja człowieczeństwa? To jest twój idealny sposób na życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
niedoszły rozwodnik: a tak z ciekawosci - jaka jest Twoja definicja człowieczeństwa? Powtarzać takie cykle do czasu aż szanowna małżonka hiva przywlecze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiecie co ja zrobiłam nie jestem ani z jednym ani z drugim i tak jest najlepiej ,jak sie rozwieśc to ddla siebie a nie dla innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
Inezka, pozwól, ze ci przypomnę: Poznalam kogos kto dajem i to wszystko czego nie potrafil mi dac slubny,szanuje i kocha co zrobiłaś z tą perłą wobec tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
honor rozwodniku to taka wartość, którą albo się ma, albo nie... człowiek mający honor nie da sobą w imie żadnych, chocby nie wiem jak wyimaginowanych wartości, pomiatać... a zdrada w małżeństwie, jest właśnie pomiataniem małzonka... rozumiem, ze są jakies tam przyczyny, dla kórych mozna RAZ wybaczyc małżonkowi... wspiąć sie właśnie na wyżyny dobrej woli i uznać, ze imie wyższych wartości warto się nagiąć... Ty tego nie rozumiesz, bo sie zaszmacasz... Bo Twoją zone moze mieć kto chce... oni śmieją Ci sie w twarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszły rozwodnik
Jasne "komiczne" - ty wiesz wszystko. Gwoli informacji - to jednak się rozwodzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
komiczne... z tego co piszesz można wnioskować, ze nigdy nie zdradziłeś partnerki(???). Pytanie, czy kiedykolwiek sie nad tym zastanawiałeś, miałeś dylemat, pojawiła się jakaś słabość czy ty taki więcej kryształowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
o... rozwodnik :)). Odpowiesz na pytanie o twoja definicję człowieczeństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz Komiczne, jestem od 2 tyg a już znam Twój życiorys, niemal tak samo dobrze jak Ty :D :P ;) wyręczam Cię w pisaniu, bo dbam o Twoje paluszki śmigające po klawiaturze z zawrotną szybkością kurcze książkę napiszę, może będę miała jeszcze dodatkowe trzy literki przed nazwiskiem do tych co mam??? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co najfajniesze, krytykujecie jakies tam moje cechy... wykazując się identycznymi... nie zdradziłem i wcale nikogo nie wymianiałem mając ochote na kogos innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
A co wówczas robiłeś :D ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenka789
nie kłócic sie ...każdy ma prawo pisac to , o uważa za słuszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
konczylem związek, gdy okazywało sie, ze nie ma on sensu - nie dogadujemy sie, nie gra miedzy nami... wcale nie mając nikogo innego na widoku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenka789
i słusznie,nic na siłę i bez sensu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
Ja pytam o co innego. Ale sprecyzuję. Czy będąc w związku ( najlepiej małżeńskim, bo z tego się trudniej wyplątać :P ) nigdy nie miałeś słabości do kogoś, nie przemknęło ci przez myśl nawet pytanie: co by było gdyby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olu - oglądam się za kobietami, niektóre mnie bajerują z innymi ja troche poflirtuje... ale udanego związku nie opłaca się niszczyć dla głupiej kopulacji... to po prostu jest bezsensowne... było juz troche tych kobiet w moim życiu - sex z kolejna bedzie podobny, szkoda tyle psuć i kogos ranic, dla jednej zachcianki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszły rozwodnik
NIe mam jako takiej definicji człowieczeństwa. Wiem natomiast co jest jego zaprzeczeniem. Moje wątpliwości co do podjętej decyzji wzbudzała świeżość całej sprawy. Wzajemny ból i obustronna chęć ochrony dziecka . Nie potrafię przejść obojętnie obok osoby z którą spędziłem niemal pół życia, która strasznie mnie zraniła, ale którą nadal kocham. Wiem, że powinienem wystąpić o rozwód z orzekaniem o winie- bo tak byłoby sprawiedliwie - ale nie chcę - nie potrafię. Może będę tego później żałował, ale cóż dość już w życiu błędów popełniłem - nie chcę teraz zrobić czegoś wbrew sobie. Po prostu się rozstajemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×