Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CathyE

On jednak z nią został

Polecane posty

Gość dupa nie facet
może ja będę chciała zmienić męża? wszystko możliwe :D nie słyszałaś o rozwodach? taka sama procedura jak ślub, tyle, że w drugą stronę wszystko jest dla ludzi sorry, ale największa głupota to męczyć się całe życie z kims kogo się nawet nie lubi, tylko dlatego, że kiedyś w młodości podjęło się złą decyzję...:o a złośliwe uwagi zachowaj dla siebie, to że ktoś się rozwiedzie ponownie jest tak samo przewidywalne, że ktoś ponownie weźmie ślub :p :p :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupa nie facet ma rację
dobrze odpowiedziałaś! :) dla tego debila co z tobą dyskutować chiał/a wszyscy tacy sami czyli: jak się ktoś ożenił, to znaczy że się jeszcze raz ożeni, na zasadzie analogii, że jak się ktoś raz rozwiódł to na pewno się rozwiedzie - hahahaha dużo szczęścia życzę 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Teraz mi kurcze jeszcze coś przyszło do głowy - koleżnka z tego biura powiedziała że wystawili mieszkanie do sprzedaży we wrześniu, dom kupili nieco wcześniej, w czerwcu miał 3 rozprawę i miał się wyprowadzić do wynajętego mieszkania. Kurczę coś tu mi naprawdę nie pasuje... Ale przecież te sprawy rozwodowe są faktem, sama widziałam jego adwokata i wiem jak miał dużo problemów w związku z postawą żony :/ Głupieję już do reszty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy wszystkie kobiety
sa takie glupie? czy to tak wybiorczo pada na niektore? odebralas meza? i tobie zostanie on odebrany. nic w kosmosie nie ginie. niestety.zal mi was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Kobieto co ty piszesz? Przeczytałaś początek wątku? Jakie odbieranie męża? Czy wszystkie porzucone żony muszą mieć taką obsesję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy wszystkie kobiety...
o bosze..a cóż to za filozofia? spotkało cię w życiu cos takiego czy w filmie widziałeś? powiedz prosze wobec tego, co spotka byłą żonę tego gościa, która się puszczała na lewo i prawo, że facet z nią nie wytrzymał i znalazł sobie porządniejszą w końcu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te nic w kosmosie nie ginie
to gdzie do cholery są moje kluczyki??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość belladonnaaa
"Czemu tak jest, że kiedy szczęście jest na wyciągnięcie ręki to ktoś nam je zabiera?" KTO Ci zabrał szczęście Cathy? Jego żona? :O On, bo z nią został? :O Trzeba było za wolnego się brać, a nie za żonatego... Sama sobie jesteś winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trele mele dudtki
proste - jakby chcial to by z Toba byl...a Ty szukasz, myslisz, dowody jakies w glowie zbierasz...tak na prawde to chcialabys zmienic na sile prawde...bedzie chcial to sam wroci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakie \"brać\ się za żonatego"? :O Umiecie czytać ze zrozumieniem, czy wam się nie chce? :classic_cool: bo łatwiej po kimś pojechać, wyzwać od szmat, dziwek i kurew, co to czyhają na szczęsliwe rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Dzięki mejsi. Fajnie że chociaż ty rozumiesz - swoją drogą to przerażające jak ludzie uogólniają, upraszczają, jak nie chce im się nawet sprawdzić, doczytać, tylko od razu wydają sądy - nie dziwię się że tak jest w tym kraju jak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Nie chcę Cię oceniać, bo nic bliższego o Tobie nie wiem-ale irytuje mnie Twoje myślenie w kategoriach: a może się spotkać, właściwie to nie wiem, o co chodzi...Wydaje mi się, że niezależnie od tego, jakie były motywacje tego Pana (nuda, nie poszło mu łatwo, kasa, czuywybrał rodzinę) on zachował się z większą "pseudo-klasą", niż Ty teraz. Nie jestem nastawiona przeciwko kochankom-uważam, że jest pewna specyficzna grupa osób, którym po prostu "kradzione smakuje lepiej", a ideologię zawsze sobie można dorobić. Owszem, zdarzają się na pewno wielkie miłości-ale wtedy nie ma czekania, planowania, półsłówek-zazwyczaj i żona i kochanka wiedzą, o co chodzi. W sytuacji, gdy jest jedna ogólna niewiadoma-to-moim zdaniem-można założyć jedno-Panu jest tak wygodnie-woli myśleć o sobie, jako o uciśnionym kochanku, kiedyś może znów Cię spotka i będzie Cię oszukiwał do następnego powrotu, albo aż znajdzie sobie młodszą. PS. A najbardziej ubawiła mnie "dupa nie..." cyt: "prawdziwej miłości NIC nie stanie na przeszkodzie - zwłaszcza kawałek papieru, który od lat nie ma już żadnego znaczenia", bo widzisz, ta osoba, z tym kawałkiem papieru też otrzymywała obietnicę prawdziwej miłości...I jak widać-na przeszkodzie może stanąć czyjaś zachłanność i brak zasad-często po całym życiu spędzonym razem. Dobrze radzę-aczkolwiek zrobisz, jak zechcesz-nie wikłaj się w romans-on może się dobrze skończyć, może on odejdzie od niej, zwiąże się z Tobą, może...Ale JA bym się wstydziła takiej bezcelności i podeptania innego człowieka. O tym, kim jesteśmy decydujemy sami-może pomyślałaś o tym, skoro założyłaś ten topik:-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Kurcze boa, czemu ludzie myślą o tej drugiej w kategoriach kochanki jeśli była żona - owszem padło słowo kocham z jego strony, ale dopiero po drugiej rozprawie, wcześniej sie znaliśmy tylko z miejsca w którym pracowaliśmy, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy prywatnie pozew rozwodowy złożony przez żonę już dawno leżał w sądzie. Nasze uczucie w zasadzie rozwijało się w trakcie jego rozwodu, po prostu zależało mi na nim, chciałam mu pomóc przez to przejść- żeby nie czuł się samotny- nie wiem co kierowało żoną przy składaniu pozwu - może to jego wina może nie - nie wiem i nie interesuje mnie to bo to ich sprawa, ale prawda jest taka ŻE ROZWÓD BYŁ W TOKU ZANIM ZACZĘLIŚMY SIĘ SPOTYKAĆ. Powiedział, że w sądzie idzie o duże pieniądze, jego wkład i ich wspólny majątek dlatego żona posuwa sie do wszystkich metod (i byłam tego świadkiem!) Nie chciał żebym w tym uczestniczyła więc poprosił mnie żebyśmy dopóki nie skończy rozwodu przestali się widywać na parę miesięcy - i tak się stało - gdyby nie ta wiadomość o kupnie domu przez nich do tej pory bym myślała że wszystko jest tak jak wcześniej wyglądało - coś tu po prostu jest nie tak... Nie sądzę żeby sfingował cały rozwód, adwokatów, przeprowadzkę, pozwy - więc sprawy w sądzie miały raczej miejsce, więc nie wiem co jest grane, czy i kiedy oni zdążyli się pogodzić skoro w lipcu była sprawa a pod koniec sierpnia kupili dom? Cos tu nie gra - domu i kredytu nie załatwia się w miesiąc czy dwa, nawet jeśli żona dała im szansę to czy zdecydowała by sie odrazu wziąść z nim taki dług (myślę że lekko licząc pół miliona?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Cathy Nie jesteś uczciwa z samą sobą, skoro wierzysz, że tylko chciałaś mu pomóc przez to przejść. Poza tym cyt: " ROZWÓD BYŁ W TOKU ZANIM ZACZĘLIŚMY SIĘ SPOTYKAĆ"-ale czy był skończony? W trakcie sprawy rozwodowej (często długiej) specjalnie są sprawy pojednawcze, sąd i małżonkowie dają SOBIE (A NIE OBCYM KOBIETOM-LITOŚCIWYM PRZYJACIÓŁKOM) szansę. Z mojego punktu widzenia-jedynego możliwego do przyjęcia-byłaś kochanką! Powiem ci, jak on mógł to widzieć-wypróbował "coś innego" w trakcie sprawy, żeby wiedzieć, co zrobić, nie podobało mu się-i stwierdził, że woli dom, mimo takiej "zewnętrznej życzliwości". Moim zdaniem, jest po sprawie-zostaw nadzieje za drzwiami i żyj dalej na własny rachunek. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
No to według tego co mówisz zostają dwie wątpliwości: - jak można być kochanką nie uprawiając seksu? (no chyba że masz na myśli emocjonalną ale to wymaga sprecyzowania, bo łatwo kogoś zaszufladkować - skoro nie byliśmy razem, nie poszliśmy do łóżka, ale wyznał mi że jestem dla niego najważniejsza i mnie kocha - to jak można to nazwać "wypróbowaniem"? Gdybyśmy poszli do łóżka to może i tak ale tak naprawdę to widzieliśmy się raptem kilka razy, a cała reszta kontaktu to tylko telefony, smsy, maile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 37-latka
cathy, miej swój honor i daj sobie spokój, jeśli by kochał to by Cię odnalazł, a swoją drogą myślę, że na bieżąco chce się wtedy( PODCZAS ROZWODU) mieć kontakt z najbliższą osobą, więc zamij głowę czymś praktycznym dobrze CI radzę, bo bardziej się pogrążysz, pa trzymaj się cieplutko, powodzenia, jutro będzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trele mele dudtki
widzieliscie sie raptem kilka razy (wiem, wyciagniete z kontekstu)...tylko ze po kilku razach nie zna sie czlowieka, myslisz zapewne "po sobie" to czego bys Ty nie zrobila lub to co zrobilabys...pakujesz sie w utowrzona przez siebie ideologie...uwierz ze gdyby facet chcial, obojetnie jakie nie byly by tego skutki, byc z Toba to dalby Ci to do zrozumienia, nie usprawiedliwial go, za malo go znasz lub nawet mozna powiedziec ze nie znasz go wogole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Cathy, Kochanka to ktoś trzeci, zbędny w związku małżeńskim, to ktoś, kto usiłuje wejść w małżeństwo, póki ono trwa. Wybacz-ale fizyczność kontaktów w żadnym aspekcie nie jest decydująca dla określania Cię mianem kochanki. Skoro on mówił, że Cię kocha itp. to byłaś kochanką, bo póki było małżeństwo to do takich słów miała prawo wyłącznie żona. Mówie o prawie, o tym papierku, o którym się często zapomina, bo to takie wygodne. Kategorie moralne i społeczne nie zależą od cielesnego kontaktu... A jak nie byłaś wtedy, gdy Ci to mówił jego żoną-to myślisz, że w jego mniemaniu kim byłaś "prawie żoną nr 2?". Tą lepszą, nową, ciekawszą? To już truizm, ale "prawie czyni wielką różnicę".Uświadom sobie na dobry poczatek, że byłaś kochanką a nie uciśnioną miłością, która teraz fantazjuje o swoim księciu... Myśłę, ze pocieszanie Cię, tym, że podczas rozwodu chce się mieć kontakt z najbliższą osobą to banał. Podczas rozwodu chce się ratować to, w co się zainwestowało część życia-chyba że nie ma takiej możliwości. Ten Pan tę możliwość wykorzystał-a opcja z Tobą w roli głownej przegrała. Poza tym-zdecydowanie przywiązujesz za dużą wagę do tego, co ktoś powiedział. Uwierz mi, słowa sobie a prawda sobie. Tylko fakty są uczciwe. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Ha! Nie wytrzymałam i napisałam do niego - i dowiedziałam się :) Fakty są takie że wlaśnie się dowiedziałam, że tak kupili wspólnie dom, ale SĄ WŁAŚNIE PO ROZWODZIE - nie będę się tu rozwlekać o co chodzi z tym zakupem, ale ich małżeństwo już formalnie nie istnieje :) Niedługo się spotkamy, nie wiem czy za tydzień czy za dwa - to wszystko nie jest takie proste... ale zaczynamy coś od nowa, coś czystego, budowanego od początku na uczciwości i zaufaniu - wbrew temu co niektórzy tu twierdzili Po raz kolejny okazało się że warto było zaryzykować i warto było cierpliwie czekać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
A mnie się wydaje że jesteś taką porzuconą żoną/dziewczyną której własna sytuacja przysłoniła realność oceny sytuacji - tak nasz związek jest czysty czy Ci się to podoba czy nie. Jakbyś czytała dokładnie to wiedziałabyś że właśnie w trakcie rozwodu odsunął mnie od siebie po to żeby mógł załatwić to sam - prosił tylko żebym zaczekała, że to nie jest tak ze mnie olewa tylko że musi załatwić to sam i doczekałam się :) Poza tym dla twojej informacji nie jestem dla niego odskocznią, jestem kimś kogo poznał może w nienajszczęśliwszym etapie życia, ale to nie znaczy że ma to przekreślać naszą przyszlość. Kobieto - ten facet właśnie powiedział mi że się rozwiódł, po prostu teraz nie możemy się spotkać, gdyby nie informacja od koleżanki sam do mnie za parę dni by się odezwał . I dla twojej informacji - jak już ktoś dzieli majątek to raczej jego żona ale nie bedę cię wtajemniczać w szczegóły I zrozum wreszcie że to jego żona złożyła pozew o rozwód kiedy on mnie jeszcze nie znał - i to żona była inicjatorem rozpadu tego związku - czy to do ciebie dociera czy nie to czasami tak bywa Kobieto najwyższy czas się wybrać na jakąś małą psychoterapię bo jesteś zaslepiona nienawiścią do tej która zabrala ci partnera i nie dociera do ciebie że u innych mogło być zupełnie inaczej Bez odbioru Boa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Cathy A tak poza tym, gratuluję, bo może akurat Tobie się uda-moja wspaniała Mama przez wiele, wiele lat była też w "stanie infantylizmu"-wierzyła, ufała, zakładała, że będzie wspólna przyszłość, raj i szczęście. Teraz za to płaci, bo postawiła na złego człowieka. Przykro mi, że nie chcesz uzanć czyjegoś poglądu i od razu wysyłasz go do terapeutów tylko dlatego, że nie widzi TEJ WASZEJ WIELKIEJ WSPANIAŁEJ PRZYSZŁOŚCI. Po prostu mam inne (i większe) w tej dziedzinie doświadczenia z innego punktu widzenia. I też mi przykro-bo skoro piszesz na forum musisz być gotowa do przyjęcia różnych poglądów (mnie się też to zdarzało). Jak już napisałam na górze, nie lubie być złośliwa-więc przepraszam, jeżeli Twoja młodość i wiara poczuły się urażone po tym poglądzie na Twoją rzeczywistość, ale myślałam, że Cie to otrzeźwi. Jeśli nie chcesz tego-pozostaje mi tylko życzyć szczęścia Tobie, jemu i jego żonie (i może rodzinie):-) Pozdrawiam (nie będę, jak Ty, pisać "bez odbioru"-zapytaj kogokolwiek-pojmiesz, jak to jest odbierane...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
To jest tak odbierane, że nie chce się już z kimś dłużej dyskutować kto przez pryzmat własnych doświadczeń nawet nie potrafi realnie ocenić danej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Cathy Realność, na szczęście dla mnie, nie Ty tworzysz i oceniasz-więc nie masz prawa mnie upominać...To jest wolne forum-z takim podejściem do odmiennych poglądów możesz się kiedyś w życiu zdziwić, gdy ktoś w oczy (!) powie Ci prawdę. Po drugie-poprosiłam o wykasowanie moich postów, bo zdecydowanie uważam, że nie jesteś w stanie zrozumieć i nawiązać rzeczowej dyskusji (z powodów, o których wspomniałam). To nie chodzi, tak jak pisałam o stan emocjonalny a raczej umysłowy. Gartuluję raz jeszcze (bo chciałabyśn tylko tego słuchać) i jednocześnie bardzo Ci współczuję. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CathyE
Hmm... nie chcę słuchać gratulacji, bo nie o to tu chodziło. Natomiast widzę że nie możesz znieść, że jakiś facet nie okazał się draniem, a jego kobieta zwykłą zdzirą odbierającą go żonie. Możesz mnie uświadomić czego mi współczujesz? Czy tego że wszyscy twierdzący że to drań, że mnie wykorzystał, tudzież że odbiłam go żonie czy tym podobne bzdury, nie mieli racji? Współczujesz mi tego że postąpił dokładnie tak jak obiecywał i że dotrzymał słowa? Tego że nie chciał rozwijać naszego związku podczas rozwodu? Czy może tego że chce być ze mną dopiero wtedy gdy definitywnie rozstał się z żoną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boa
Cathy, To mój ostatni post do Ciebie-a tu wyjaśnienie. Współczuję Ci: -bo odrzucasz opinie wszystkich, którzy tu pisali i oceniali zachowanie faceta-a to, że wiesz, że się rozwiódł niczego w tej ocenie nie zmienia (np. ktoś na innym topiku w podobnej sytuacji napisał, że pewnie facet bał się żeby żona tego nie ujawniła i nie zabrała kasy/wygrała sprawy z wyłączną winą mężą i dlatego odsuwał kochankę przy rozwodzie)... -Bo, jak moja Mama, czepiasz się słów, odpowiedzi przekazywanych przez koleżankę (ha ha), własnych życzeń. .. -Bo wyznacznikiem wartości związku jest dla Ciebie to, że miałaś rację (bo przecież musisz ją mieć) a nie fakty, które można różnie interpretować. -Bo tworzysz sobie iluzję, a wszyscy na nią dybiący są wrogami. Widzisz, nie to jest wazne, czy myślisz, że ci się "udało", bo swoje zdanie z postów podtrzymuję. Gdyby ktoś inny chciał się wikłać w ten topik, też by Ci to napisał. Współczuję Ci, bo po latach wiem, że WIARA NIE TWORZY RZECZYWISTOŚCI. Pozdrawiam i życzę szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×