Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasadniczo pytajaca

czy ktos, kto trwa w zwiazkach malzenskich

Polecane posty

Gość zasadniczo pytajaca

... jest szczesliwy? Pytam bardzo serio. Rozgladam sie w okol i widze tylko cierpienie. Prosze, odpowiedzcie. To nie jest jeszcze jeden temat dla tematu. Ja to musze wiedziec. Jesli jestescie to napiszcie skad w was to przekonanie o szczesciu, a jesli nie to dlaczego czujecie sie nieszczesliwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krychaaa
Ja tkwie tylko w jednym :P Jest fajnie, tak jak i przed slubem było fajnie. Czuje sie szcześliwa, bo mam przy sobie człowieka, któremu na mnie zależy, który jednoczesnie mnie nie osacza. Mogę przy nim byc sobą. Wazne jest, zeby nie spoczywac na laurach "bo w końcu jestesmy juz po slubie, nic sie nie może stać". I zeby rozmawiac ze soba, a nie tworzyc sobie teorie na temat "a co on myslał, a co ona myslała"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasadniczo pytajaca
dlugo jestscie po slubie? macie dzieci? opowiedz mi w detalach, na przykladach jak to robisz jak wprowadzacie w zycie to wlasnie o czym piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krychaaa
po slubie 2 lata, dzieci nie mamy Raz, to że takiego człowieka po prostu spotkałam,który mi odpowiada. Ma taki system wartosci, jak i ja, ma podobne poglądy. A tam, gdzie nastepuje tarcie - trzeba głęboko odetchnąć 10 razy i zanim sie powie cos, czego sie w zasdzie wcale nie chce powiedzieć, tylko jst sie wsciekłym - odłożyc dyskusję na później. Nie rozmawiac w złosci, myslec nad tym, co si ma do przekazania. To odnosnie rozmawiania. A niespocywanie na laurach - niektóre osoby mają tendencje do myslenia "upolowałam meża, teraz hulaj dusza". Ja sobie w chwilach zniechecenia przypominam, jak to bylo jak sie poznaliśmy, co mnie do niego przyciagnęło. Staram sie uprzyjemnic mu życie - a to jakas niespodzianka, a to cos miłego powiedzieć. Żadne tam micyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasadniczo pytajaca
Czyli ogonie reasumujac: gdyby ten czlowiek chcial czego innego niz TY, gdyby kiedy Ty chcesz porozmawiac on mowil: przeciez wszystko jest ok, to nie udalo by sie to? Czy sadzisz ze dalabys rade zmienic czlowieka? Ja sadze ze to niemozliwe jest. Musieliscie sie dobrze dopasowac. Potrzebami i oczekiwaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krychaaa
Na pewno nie wyobrazam sobie czegoś takiego, ze dostaję w swoje rece człowieka takiego a nie innego i mówię "bedzie ok, ale to i to i tamto muszę w nim zmienic". Pierwszy warunek - musi mi pasowac taki jaki jest. Nie znaczy to, że ma byc bez wad - NIKT nie jest bez wad. Ale muszą to byc wady, które dla mnie osobiscie są do zaakceptowania. Co masz na myśli "chciał czego innego niż ty"? Może miec inne zyczenia niz ja, ale ogólnie kierunek patrzenia na zycie powinien byc dosć zgodny. Tzn. kwestia dzieci i tym podobnych spraw. A osoba, która by nie chciała ze mna rozmawiać, chyba szybko by mi sie znudziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska serowa
ja co prawda nie jestem dlugo w zwiazku malzenskim (kilka miesiecy) chociaz przed slubem mieszkalismy ze soba troche ale tez moge powiedziec ze jestem szczesliwa teraz jestem w ciazy i oboje sie bardzo ekscytujemy mysle ze wazne jest by pomieszkac ze soba, poznac swoje wady i zalety i wtedy zdecydowac czy pomimo tych wad jestesmy w stanie dzielic zycie z ta osoba. klocimy sie dosyc czesto ale wazne jest jak sie klocimy. nie wyzywamy sie, nie wychodzimy, nie ublizamy sobie . to wazne. no i chcemy tego samego od zycia (glowne cele). nie mozna byc szczesliwym z kims kto oczekuje od zycia czego innego niz my sami. i uwazam ze czlowieka nie da sie zmienic. to tak jak by ktos ciebie probowal zmienic. mozna sie pomeczyc przez jakis czas, probowac robic tak jak ta druga osoba lubi ale po pewnym czasie nie chce sie juz robic cos na przekor sobie czemu pytasz? myslisz o slubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pruselia
wszystkie malzenstwa ,ktore znam przechodzily kryzysy i widze ,ze prawie wszystkie kuleja ,czegos komus brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie myślę... że funkcjonuje wiele mitów. Pośród nich jest mit życia małżeńskiego jako trwającej eksplozji szczęścia i radości, od dni poznania, poprzez ślub i pierwsze miesiące. Oczywiscie są takie osoby, które spełniają się w małżeństwie. Większość związków jest jednak mniej lub bardziej nieudana i tak MUSI być, skoro: a/ nie wszyscy ludzie mają odpowiednie przygotowanie psychiczne, emocjonalne by na co dzień być z drugim człowiekiem b/ dobieramy się w pary kierując się bardziej tym co nam sie podoba niż tym co daje podstawę do dobrego i trwałego związku c/ (wyróżniam to jako osobny punkt, chociaż to właściwie podpunkt do pkt. b ale jest tak istotny bo powszechny) często przyczyną zawierania związku i przede wszystkim trwania w nim jest lęk przed samotnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miało być: Pośród nich jest mit życia małżeńskiego jako należnej każdemu i możliwej dla każdego eksplozji szczęścia i radości trwającej od dni poznania, poprzez ślub i pierwsze miesiące aż do śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem szczęśliwy. Oczywiscie poprzedniczka ma rację, że zycie małżeńskie to nie sielanka czy idylla. Bywają trudne chwile, kryzysy. Ale jeśli w zwiazku jest miłość - można je wspólnymi siłami pokonać. Po takim zkręcie miłość odżywa i staje sie jeszcze bardziej dojrzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem szczesliwa, choc to dopiero pare mcy po slubie..powiem-jest lepiej niz przed slubem, moj maz prawi mi wiecej kompelmentow niz przed..i tak jak ktos wczesniej powiedzial-staramy sie nie popasc w rutyne,robimy sobie drobne niespodzianki ( nawet glupia karteczka w kieszeni z \"kocham cie\":)), wychodzimy na kolacje do restauracji \"na randke\";)), dbamy o siebie ( nie chodzimy na codzien w brudnych dresach):))) itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Moi rodzice mają związek udany a są ze sobą już jakieś 35 lat czy coś koło tego. A i wygląda na to że ja i mój partner powielimy tradycję tworzenia dobrego stadła. Chyba się dobraliśmy, szanujemy na wzajem i jesteśmy sobie życzliwi - to bardzo ważne na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinxxx
oj to dopiero wszystko przed wami! ja- staż 14 lat (obecnie " na rozsypce" zamiast się zblizyć oddalamy się od siebie, tak powiem najkrócej) Zgadzam się z fryk-09 ,mądrze napisałeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężko jest żyć z jedną osobą 10, 20, 50 lat, wiecie Ci co są szcześliwi mając tyle lat małżeństwa muszą byc naprawdę dobrani.. rozumieć siebie.. i ciagle się kochać.. ja nie jest w takim związku.. iw wiecie cieżko mi się będzie zdecydować na cos takiego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1o lat po ślubie:(pomyłka....nie rozmawiamy ze sobą a jezeli cos do mnie w końcu powie to jest to zdanie typu-CO DZIŚ W TELEWIZji?-porazka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwemn
4 lata po ślubie. Nie jestem szczęśliwa. Staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi. Działamy na siebie jak płachta na byka.Nie możemy się porozumieć. Seksu też nie uprawiamy. To masakra jakaś jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moje...
Alter Ego, dlaczego zalujesz? Jak dlugo jestescie w sumie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moje...
qwemm, dlaczego staliscie sobie obcy? Od kiedy tak sie stalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteśmy ze sobą cztery lata i po tym czasie staliśmy się sobie obcy... Nie kocham męża, czuję jedynie przywiązanie. Ale na tym przecież nie da się zbudować szczęścia, prawda? W moim małżeństwie brak czułości, jaką mężczyzna obdarza kobietę... Nie ma \"sypialni\"... Nie ma erotyki i zmysłowości, nie ma takiego ciepła, jakie jest kobiecie potrzebne. Jest natomiast komputer i zmęczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moje...
Moje Alter Ego i nie da sie tego zmienic? Powrocic do tego co bylo kiedys? Przypomniec sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po tym, co się wydarzyło, po słowach, jakie padły - nie. Może to pompatycznie zabrzmi, ale coś we mnie zamarzło, umarło. Mój maż coś we mnie zniszczył, nie będę w stanie mu zaufać jako kobieta. Nie potrafię pokochać go na nowo. Nie jestem w stanie zakochać się w nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moje...
Moje Alter Ego... bardzo to smutne:-(. Jednak na niektore sprawy nie mamy niestety wplywu, zwiazek zalezy od DWOCH osob. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Alter Ego-jestem załamana coraz więcej małżeństw sie rozpada :(po ślubie ludzie nie mogą sie dogadac stają sie wrogami:(A rozwód?-to nie takie proste jezeli ma sie dziecko:)POzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem wiele lat po slubie
mamy dorosle dzici, ale nie ma co demonizowac ;"druga połowka", stworzeni dla siebie" . "ideał" itd. Wiem,ze jestesmy uwazani za idealna pare.Ale mysle,ze z innymi naszymi przyjaciólmi i przyjaciólkami bylibysmy tez szczesliwi, sens tkwi w tolerancyjnych charakterach, w tym,ze mamy sobie duzo do powiedzenia, podobamy sie sobie, mamy wspolne poglady na wiekszosc spraw - a z biegiem lat to najbardziej sie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, Kobietki... Mój mąż chce, by wszystko było, jak dawniej, ale już nie potrafię :( Po prostu nie umiem poczuć się tak, jak przed czterema laty, kiedy kochałam, jak nastolatka i kiedy powiedziałam \"Tak\". Oboje żeśmy to schrzanili, choć on uważa, że wina w 80% stoi po mojej stronie. Trochę trudno żyć z takim obciążeniem. Trochę trudno nie być kobietą w oczach własnego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego on tak uważa
co niby źle zrobiłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasadniczo pytajaca
Dziekuja za wypowiedzi. Z tego co widze jesli ktos ma krotki staz malzenski mowi ze jest szczesliwy. Gorzej sie prawa ma po 15 latach. I tak jest wlasnie ze mna. Zastanawiam sie dlaczego ludzie trwaja przy sobie pomimo tego ze jest im zle ze soba. Czy to brak odwagi zeby cos zmienic, czy strach przed napietnowaniem, czy przeswiadczenie ze tak bedzie najzdrowiej dla dzieci itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×