Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość azaliaaaa

jak podchodzicie do sprawy kolezanek waszych facetow?

Polecane posty

Gość koleżanki faceta...
A co byście zrobiły w przypadku, gdy facet poznaje na necie nową dziewczynę, prawie codziennie klepią wieczorami na gg i i umówili się na spotkanie za moimi plecami? on oczywiście się zarzeka, że tylko pożyczał jej płyty czy coś tam, że nie flirtowali itp a nie spytał mnie o zdanie w kwestii spotkania bo jestem o nią zazdrosna więc powiedziałabym NIE. Nie mam nic przeciwko starym znajomościom, trzeba je pielęgnować ale wkurza mnie umawianie się z obcą laską, oczywiście młodszą i chyba bardziej interesującą ode mnie... Przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość franiamaj1
Moim zdaniem nie przesadzasz. Facet, ktory kocha swoja dziewczyne nie ma potrzeby zawierania nowych znajomosci z kobietami juz podczas trwania zwiazku. Ja bym takiemu pokazala drzwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santa claus
no i dlatego ja nie wyobrazam sobie zeby moj facet mial jakies kolezanki... wlasciwie zanim go poznalam znal duzo dziewczyn, ale nie mozna powiedziec zeby byly jakimis przyjaciolkami, poczatkowo mi to nie przeszkadzalo, dopoki nie powiekszyl grono znajomych o osoby ktorych wybytnie nie trawilam. po prostu nie pasuje mi ich charakter, podejscie ,nic. od tego czasu zabronilam mu wrecz sie do nich zblizac chociaz na krok ( dodam ze chodzil z nimi do szkoly, ale nie mial z nimi wiekszego kontaktu) denerwowalo mnie nawet jak mu mowily czesc na ulicy :/ teraz doszlismy do kompromisu i jest ok. generalnie dalej ich nie lubie, a co do kolegow hmmm wlasciwie na imprezy chodzimy zawsze razem, a ci wielcy jego kumple w rzeczywistosci okazali sie byc kumplami na chwile. ja mam to szczescie ze jestem zarazem partnerka i najlepsza przyjaciolka i on mi jest za to wdzieczny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jego koleżanka Olka
No co ty, nigdy sie nie przyznawaj i nawet nie mysl ze ona jest od ciebie atrakcyjniejsza- to podstawowa zasada. Na szczęscie mój facet nie ma neta:), zabrałam mu kompa -jednak przy takim układzie to on podejrzewa mnie o zdrady w necie. A ja nigdy nie zdradziłam i mysle ze nie zrobiłabym tego nawet w odwecie. Faceci zawsze znajdą sobie wymówkę na inna kobietę np własnie ten text z koleznaką czy znajomą. Jednak co ważne nie mozemy wariować-tzn nie dajmy mu odczuc ze jestesmy o nią zazdrosne, bo wtedy jest szansa ze straci zainteresowanie tamtą a my na nowo wydamy mu sie takie fascynujace. A kiedy wasz facet zacznie opowiadac wam o kolezankach to udawajcie ze mało was to obchodzi, zmieńcie temat, kanał w telewizji.. pozwólcie mu wierzyć ze to wy jesteście jego wielką wygraną a nie tamta druga. Zachowujcie sia tak jakbyście były przekonane ze taka marna lala jak ta jego kolezaneczka to zadna dla was konmkurencja. A wtedy on w to uwierzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santa claus
tylko ze to trudne jak sie szalu dostaje na sama mysl o niej, wiem tez to przechodzilam :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jego koleżanka Olka
Tak to trudne i to bardzo, ale po kilku udanych razach wejdzie sie w rolę. Sama kiedyś spanikowałam i okazałam zazdrość i nic z tego nie miałąm oprócz braku szacunku z jego strony. Teraz mam taką sytuację ze dobrze sie orientuję co tamta mu daje a czego ja przestałąm mu dawac. I kiedy zorientowałam sie ze robi sie niebezpiecznie to zero zadzrosci z mojej strony. Wziełam go na rozmowe, spytałam czego mu brakowało i teraz staram sie to nadrabiac. a tamta kolezanka nadla pisze, nadla dzwoni. Mój najwiekszy błąd teraz to byłby taki ze okazałbym zazdrość. wiem ze trudno ale trzeba zachowywac sie tak jakby było sie przekonanym, ze jest sie wszystkim o czym wasz facet marzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanki
Kazda kolezanka to lizodupka próbująca sie wkupic w łaski waszego faceta. O czym mysla koleznaki gdy rozmawiają z waszym facetem? o tym zeby je przeleciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam i nie wierzę. Naprawdę piszecie to wszystko z pełnym przekonaniem????? Rozgrzesza Was tylko młody wiek z takiego myślenia. Tak... najlepiej zamknąć chłopa w złotej klatce. Osaczyć, opleść niczym bluszcz... A potem 10000 topiców - on mnie zostawił, co mam zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
Gosiu, dziękuję za uwagę i dobre rady i wypowiedzenie własnego zdania:) Powiedz, co Ty uważasz na temat tego topicu- relacji ukochanego z koleżankami, spotkan z kolegami itd., bardzo chciałabym poznać Twoją opinię. Dużo dziś przemyślałam...On mnie tak kocha, a ja to wszystko chcę zniszczyć wspominając jakąś tam niejasną sytuację sprzed 2 lat... najlepsze, że ja o tym nie pamiętam, gdybym celowo nie przywoływała tych myśli i wątpliwości nie miałabym problemu, a tak to sama się nakręcam, zadręczam, to taka urazona duma własna, którą ciągle rozbudzam. nie wiem- może to we mnie tkwi problem, może to ja mam problemy emocjonalne?? może to mój problem, ze nie potrafię zaufać komuś, kto na to zasługuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuda nuda nuda
jesli sie raz straci zaufanie trudne je odzyskac i kazda pozronie blaha sprawa staje sie 1 rzedna ;/ a swoja droga nie trzeba od razu nazywac kogos niedojrzalym, dlatego ze ma inne zdanie, ja osobicie nie chce zeby moj chlopak mial niewiadomo jak bliskie kolezanki, zreszta nigdy takowych nie posiadal, i jak najbardziej bylabym wkurzona jakbym odkryla jakies rozmowy na gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za wszarz, głową do bidetu, odkręcić wodę rozchylić usta i kopnąć w dupę! Niech ssie bo utopić się jej nie da. Nie toleruję żadnych suk wokoło mojego fiutacziego. Jak by się sprzeciwił to odchodzę od niego i idę w pizdu! Jednak za bardzo mnie kocha, toteż nie ma koleżanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tramtamtamtamtam
Ja uwazam,ze przyjazn miedzy mezczyna a kobieta istnieje :P Owszem odkad u niego pojawila sie dziewczyna ktora nadomiar wszystkiego mnie nie lubi wszystko troche sie zmienilo...nie pamietam juz kiedys sie widzielismy...kontakty ograniczyly sie jedynie do gadulca ;/ Troche mnie to meczy...bo byl i chyab jest naprawde swietnym przyjacielem...i nic wiecej niz przyjazn by nas nigdy nie laczylo...a ta dziewczyna wszystko pogorszyla... BABY WSZYSTKO PSUJA!!!! NIE OSZUKUJMY SIE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój facet ma koleżanki w pracy chociażby tak jak ja mam też kolegów nikt się nikogo nie czepia ;) można faceta trzymać krótko ale jak będzie chciał to i tak sobie coś znajdzie nie ma bata ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w gaszczu
Ja nie mam nic przeciwko kolegowaniu sie mojego faceta z kobietami, jednak sa granice ktorych przekroczenie mnie boli- komplementowanie innej, spotykanie z inna sam na sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuda nuda nuda
no wlasnie jesli w porzadku, gorzej jesli sie ich nie trawi, tak po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w gaszczu
persona_non_grata a co Ty na to zeby komplementowal cos w stylu ze ma seksowne cialo, swietna figure i ze popatrzylby jak rusza biodrami w tancu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w gaszczu
Gosia27 Jednak z jakiegos powodu kobiety maja taki charakter, po cos ma im sluzyc. Ja mam taka teorie- sluzyc ma to zatrzymaniu faceta przy sobie, trzymanie reki na pulsie, pilnowanie go (oczywiscie bez obsesji) Facet latwo moze sie zagalopowac, jest bardzo podatny na manipulacje, latwo moze go uwiesc kobieta ktora mu sie podoba. Jednak samiec chce byc gora i walczy z nami o wolnosc w zwiazku. Problem w tym ze facet nie ma pojecia jaki jest slaby. Poza tym oddziela seks od milosci a to juz wystarczajacy powod dla nas zeby sie bac, w koncu zadna samica nie chce aby geny "przeznaczone" dla niej, te ktore sama sobie wybrala, dostala inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
Gosiu, ale przecież nie można nawet sobie do konca ufać, a co dopiero innej, odrębnej, indywidualnej osobie- nawet tej najbliższej duchowo i mentalnie. Prawda? myślę, że moim błędem (i wielu innych młodych, dwudziestokilkuletnich dziewcząt) jest to, że za mało żyję SOBA, a za bardzo NIM. że bez niego tak naprawdę już nic nie mam. zwłaszcza teraz, wszystkie myśli i uczynki (nawet nieświadomie) sprowadzam do planowania ślubu, rozmyślania nad wspolna przyszłością, nad nim, nad nami itd. kiedyś miałam mnóstwo zainteresowan, pasji, marzen, teraz jakoś wszystko mi jedno, nie walczę o nic zbyt mocno- tylko o niego. tylko na nim mi zależy, czasem wręcz do szalenstwa. wszystko, każdy jego niewłasciwy (w moim mniemaniu) gest mnie boli, od razu się zadręczam i snuję teorie spiskowe, jestem podejrzliwa, badawcza, niepewna. a przecież tak naprawdę nigdy mnie nie zawiódł, nie odepchnął, nie skrzywdził, poza tamtą nieszczęsną i jakze niejasną sytuacją... on ma swoje pasje, kolegów, plany- oczywiście, widzę to,że ja jestem dla niego najważniejsza, ale gdy np. nie odpiszę mu przez cały dzien na sms bo nie mam czasu albo nic na karcie chwilowo, on nie robi mi wymówek, a ja i owszem. za mało żyję własnym życiem, za bardzo zamknęłam sie tylko na świat mój i jego, w ktorym chcę abysmy stanowili całość, żeby było tylko MY, a nie JA i Ty. Czy to źle? Zaczynam dochodzić do takiego wniosku... W sumie jeszcze nie jestesmy po slubie, może on idąc raz na czas do tych kolegów chce sie w jakims sensie "wyszumieć", sam mowił, że po ślubie nie bedzie mnie zostawiał w domu na cale noce, bo tak się nie robi. Ale we mnie chyba wszystko sprowadza się do tego, że mu nie ufam. I nie wiem, jak zaufać... Ja tak niewielu osobom ufam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona w gaszczu
Gosia27 Usmiech nie oznacza ze ktos kombinuje :) jednak sa tutaj tak zazdrosne osoby ktore boli nawet to ze partner usmiecha sie i poswieca uwage komus innemu, ze interesuje sie kims innym- ja na przyklad:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
wiecie coś? zazdrość chyba jest straszną rzeczą. taka obsesyjna, chora zazdrość. strasznie niszczy- widzę po sobie... jak z tym walczyć? Gosiu, pomóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko opiera sie na zaufaniu, na tym jak dobrze sie znacie, no i na idealnej komunikacji, na dzien dobry - moj poznal moich przyjaciol,a ja jego - i o tyle fajnie,ze wszyscy sie skumplowalismy wlasciwie :) my uwielbiamy imprezowac razem,ale nie zawsze jest taka mozliwosc,wtedy zdarza nam sie imprezowac osobno i ok i nie mam na mysli tu imprez,ze on tylko z kumplami,a ja tylko z kolezankami - no jak? (przeciez jak sie przypeleta cos innej plci znajome do knajpy, to co? mam zabic czy jak? :D - to juz ekstremalnie pisze,bo wychodzimy zazwyczaj w towarzystwie mieszanym) oczywiscie poznajemy co jakis czas nowych ludzi,ale wiadomo,ze nie ze wszystkimi od razu sie da zaprzyjaznic - czasem sie udaje i jest fajnie a przyjazn miedzy facetem i kobita jest jak najbardziej mozliwa - przyklad pierwszy z brzegu - mam dwoch super przyjaciol - facetow - juz kilka lat i zwierzamy sie sobie itd.,moj facet ich zna i jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
berenko- my tez znamy swoich znajomych, mamy wspolnych przyjaciół, imprezujemy czesto razem itd. i na pozór, wg postronnych osób, jest wszystko dobrze- jesteśmy idealną parą, kochamy się, walczymy o siebie, pokonujemy trudności i przeciwnosci itd. wszyscy wiedzą już o slubie, gratulują, ech Boże...sami wiecie, jak to jest. tymczasem wewnątrz, w głębi, we mnie, jest strasznie. mam mnóstwo lęków, niepokojów, nie ufam mu, podejrzewam, badam, sprawdzam. pewnie to wynik też tego, że dużo w rozłące żyjemy (taką ma pracę, cóż). po ślubie się to zmieni, bo przeprowadzę się do niego, tzn tam, gdzie ma bazę (jest kierowcą). on też jest o mnie zazdrosny, ale to normalna, ludzka, wynikająca z uczucia jakim mnie darzy zazdrość. a moja jest chora- czuję to, jak mnie pożera,pochłania, wyniszcza; kiedyś z tym walczyłam i duzo pokonałam, było lepiej, ale teraz znów...wracają obsesyjne myśli, wątpliwości, urazy i żale. jakaś zraniona duma własna, wygórowane poczucie własnej godności. może to wszystko wynika z panicznego lęku przed zranieniem, i w konsekwencji samotnością, rozstaniem. nie pozwalam mu imprezować beze mnie. kiedyś jeszcze gdzieś wychodził sam, ale potem coraz częsciej za moimi plecami (bo robiłam awantury z grożeniem, że odejdę włącznie), a teraz już w ogole beze mnie nie chodzi nigdzie. nie jest tak, że jest świętoszkiem...kiedyś się upił i wrocil do domu pijany (mieszkalam z nim wtedy chwilowo), nieraz mnie okłamał itd. ale teraz myślę, to wszystko było spowodowane tym, że tak wielu rzeczy MU ZABRANIAM, reagują złością i szałem zazdrości, on boi się moich reakcji, więc ukrywa mnóstwo spraw. gdy nie ma go chwilę na gg, a miał być- szaleję gdy nie dzwoni- szaleję gdy wyjdzie gdzies sam- szaleję wewnętrznie gdy skomplementuje kogos w opowieści o tej osobie, nawet do mnie wprost- szaleję jestem zazdrosna o kolegów, o kolezanki, o nową pracę (bo moze tam są jakieś laski), o wszystko praktycznie. jestem szczęsliwa, gdy jest ze mną sam na sam- wtedy czuję się względnie bezpiecznie. to chore, prawda? wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
wkleję to, co napisałam też na moim topicu: powiedzmy, że jest to tak, że przez ponad 3 lata naszego związku 90% zachowywał się cudownie. ale o tym nie pamiętam. pamiętam tylko te złe 10%- gdy flirtował na czacie czy gg, gdy się upił, gdy mnie zdenerwował, oszukał itd. i wydaje mi się wtedy, ze te 90% to są te złe rzeczy. odwracam proporcje, mam taka skłonność. nie widzę jego dobra dla mnie, tylko zło. i nie wiem, czy to intuicja, przeczucie, że nie bede z nim szczęsliwa bo on jednak JEST taki niedobry, czy jakaś moja galopująca depresja, obsesja, i problem, z którym muszę sama lub przy czyjejś pomocy się uporać. to bardzo cięzkie dla mnie, 22-letniej osoby. wierzcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne oczy zimy
czekam, Gosiu:) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, do czego najpierw sie ustosunkować, więc będę pisać na raty :) Zagubiona w gąszczu - fakt - facet to takie stworzenie, co to dość łatwo zdobyć :) A jak kobieta obrotna, to i przykładnego ojca rodziny odbije. Powtórze to, co już pisałam. Swojemu facetowi ufam, ale kobietom - nie :) Baby potrafią być perfidne, chamskie i nie mieć żadnych obiekcji. Ja bym zajętego chłopa nie ruszyła, choćby nie wiem, jak mnie skręcało. Zajęty to zajęty. Ale... wiele kobiet takich zasad nie ma... Pytanie tylko - czy chcę być z kimś, kto jest ze mną, bo go kurczowo trzymam przy sobie czy też chcę być z kimś, kto chce ze mną być. Ja też chodzę z moim na imprezy. Mamy wspólne grono znajomych i często się odwiedzamy. Zdarza się, że podczas takiego spotkania nawet nie wiem, gdzie ten mój siedzi, bo tak gorąco dyskutuję z innymi :) Ale wystarczy, że pochwycę w przelocie jego spojrzenie i od razu tak ciepło robi mi sie na sercu... Jestem o niego zazdrosna - a jakże :) On o mnie też- w końcu nie ma miłości bez zazdrości :) Myślę jednak, że najważniejsze, aby i ta miłość, i ta zazdrość były zdrowe. Nie można kochać kogoś za bardzo i nie można stać się zaborczym, bo to zabija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne oczy zimy - masz 100% rację. Nigdy nie można nikomu ufać do końca. Nawet sobie samemu - znamy siebie przecież tylko na tyle, na ile nas sprawdzono. Czasem czytam wypowiedzi niektórych kobiet tutaj i włos mi się jeży na głowie. One są pewne, że je mąż nigdy nie zdradzi. Dadzą sobie za to rękę i nogę uciąć, a nawet położą własną głowę pod gilotynę. NIGDY nie można być aż tak pewnym i najczęściej życie jest bardzo przewrotne - te, co najgłośniej o pewności krzyczały, są najszybciej zdradzane, bo są takie pewne, że niczego nie widzą i nie chcą zobaczyć... Pisałam juz wcześniej, dlaczego m.in. rozpadł się mój poprzedni związek. Facet stał się moim całym światem. Żyłam jego życiem po części. Wszystko było podporządkowane jego osobie.Chciałam go mieć przy sobie non stop, wkurzałam się, kiedy nawet rozmawiał z koleżanką z pracy o nowych modelach procesorów. Płakałam, kiedy nie miał dla mnie czasu, odchodziłam od zmysłów, kiedy nie odzywał się pół dnia. Oj długo by wyliczać :):) Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że byłam młoda - miałam jakieś 24 lata :) Wytrzymał ze mną ponad rok - i tak długo :) Oczywiście, jak zostałam kobietą porzuconą, to mój świat legł w gruzach. Nawet nie miałam się komu wypłakać, bo przecież odcięłam się od wszystkich swoich znajomych, żeby mieć jak najwięcej czasu dla niego. To był strasznie trudny czas, ale kiedy się już pozbierałam, zaczęłam walczyć o samą siebie. Odnowiłam kontakty, znalazłam nowych znajomych, poszukałam w swoim życiu pasji. Po prostu zagospodarowałam swój czas :) No i najważniejsze. Zaczęłam wierzyć w siebie. Wiecie dlaczego jesteśmy takie zaborcze? Głównie dlatego, że mamy niską samoocenę. Nadal mam masę kompleksów, ale wreszcie wierzę, że skoro facet ze mną jest tzn. że chce ze mną być. Gdyby nie chciał, to by nie był. Gdyby mu nie było ze mna dobrze, to by odszedł. Niby proste i logiczne, ale... :) Z moim obecnym facetem jestem ponad 3 lata. Pewnie, że czasem mamy trudne dni, kłócimy się - w końcu jesteśmy tylko ludźmi :) Nie jest jednak moim tlenem. Umiem ezgystować bez niego. Nie zrezygnowałam ze znajomych, nadal pielęgnuje pasje, czasem potrzebuję pobyć sama - choćby po to, by poczytać przy kominku :) Nie czekam z utęsknieniem na telefon, nie drę włosów z głowy, bo nie odpowiedział na mojego smsa. Mężczyźnie nie mają potrzeby takiego częstego kontaktu, bo... są zajęci. Potrafią zagospodarować sobie czas. A my kobiety w większości musimy się tego nauczyć... Czuję się, jakbym się mądrowała :P:P Ple ple ple :):) To tylko takie moje luźne przemyślenia :) Wydobyte na podstawie doświadczeń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×