Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czarne oko

Mój mąż nie chce być przy porodzie.

Polecane posty

Gość Preciousssek
Czarna - miło mi:) Lipenka..."tylko by przeszkadzał" - niekoniecznie, w moim przypadku wręcz pomagał, bo prosił go o to lekarz...poród był ciężki (szczegółów wam oszczędzę)...i jedna osoba więcej na sali okazała sie bardzo przydatna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie namawiaj go
a to ciekawe ze pomagał hahahaha a niby ci takiego robił tam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie namawiaj go
w moim przypadku wręcz pomagał, bo prosił go o to lekarz.. juz wierze ci ze lekarz go prosil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale mnie denerwuje takie chronienie mężczyzn... Kurcze, przy poczęciu był? Jakoś go nie brzydziło. A teraz to niech kobieta wykona całą robotę tak? Chcemy równouprawnienia a potem na każdym kroku jest wyjeżdżanie, że to kobieca sprawa. A rodzącą ktoś chroni? Może ona też się boi i brzydzi? A jakoś wyboru nie ma. I proszę mi nie mówić że sama sobie chciała, bo w końcu wiatropylna nie jest i bez udziału faceta by się nie dało. Czarne oko----> może pokaż mężowi ten wątek, niech sobie uświadomi jaki to dla Ciebie stres. Trzymam kciuki za szczęśliwy poród!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neit :) Jakoś to będzie, zaczynam się godzić... Musi! Dziękuję i Tobie też wszystkiego dobrego. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarne oko----> rozumiem panikowanie, w końcu to ważna sprawa :) Ale zobaczysz wszystko będzie dobrze! Trzymam kciuki za Ciebie i dzidziusia :) No i męża co by się przełamał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj maz byl przy porodzie corki 8 l.temu i bede mu za to wdzieczna do konca zycia.Teraz tez chce byc.Od razu gdy sie dowiedzial ze jestem w ciazy zapowiedzial ze nie da sie z porodowki wyrzucic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neit - widze ze jedni chwala, inni nie obecnosc meza, wiec mi zaczyna byc wszystko jedno. Jesli bedzie chcial, ok, a jak nie to tez dobrze. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aj tam nagonka
wiecie co? a mnie wukurza ta cała nagonka i nowa moda, uwazam, ze nie moze byc mowy o emocjonalnym szantazu,ze jak "zrobił dziecko" to musi je powitac z zoną. Ja jeszcze przed ciążą zapytalam swojego meza, czy chcialby byc? Odpowiedział "nie wiem". Koniec rozmowy. Postanowiłam,ze sam zdecyduje o tym w chwili gdy przyjdzie czas. Jedyne czego chciałam, to o ile to byloby mozliwe,zeby byl ze mną w czasie skórczów. I był, tak się złożyło, ze akurat mógł i był (rodziłam 70 km od domu, zimą, byl snieg). Razem spacerowalismy korytarzem, jak mialam skórcze, to on przerywał rozmowe, a ja prosilam, zeby mowil do mnie, bo wtedy jak slucham lzej mi jakos. I juz na samej porodowce tez. Poszedl przestawic samochod bo stanął w złym miejscu (bo poród sie zaczał jak on byl w drodze do mnie i nie wiedział, ze rodzę). W tym czasie (kwadrans) dostałam partych i polozna widząc go wracającego krzyczy "szybko, szybko, idziemy rodzic!!", a on w tym amoku leci za nią ... wpadła na salę, a on leci za nią ... druga polozna pyta, czy mąż ma być, a ja wypaliłam, NIE, bo tak ustaliliśmy wczesniej. On byl tak zakrecony, ze wpadlby na sale za polozna :p Potem byl mi wdzieczny ze byłam przytomna za nas dwoje :) Jak urodziłam małą wszedł i juz bylismy razem caly czas, pierwszy widzial córeczkę w sali obok porodowki jak ja myto, mierzono i wazono i docieralo do niego ze został juz pelnoetatpwym ojcem. I nie załuje ze tak bylo. Czulam jego obecnosc , byl tuz za drzwiami, a raczej szusowal korytarzem czekając na krzyk dziecka ... :p uwazam ze skoro tak natura to urzadzila, ze kobiety rodza dzieci, to nie mozna obarczac za to facetów winą i zmuszac do patrzenia na nasze meczarnie .... uwierzcie mi, oni i tak wiedza i czesto dla nich to jest gorsze ze nie mogą nam pomóc niż widok rodzacego sie dziecka (krew i inne atrakcje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Preciousssek powiem Ci tak. Pierwszy poród trwał u mnie 2 i pół godziny, więc był szybki. Mąż wszedł na salę, zobaczył mnie podłączoną do ktg, zbladł, zsiniał i położna wyprowadziła go z sali :D. Drugi poród zaczął się o 3:30 (4:30 koniec) nad ranem w domu. Jak wydarł z łóżka gdy powiedziałam "do szpitala", to zatrzymał się na przeciwległej ścianie i zaczął bez ładu i składu latać po całym domu :D. Nawet nie chciałam żeby na salę "spojrzał" :D, bo bałam się, że nie wytrzyma. Trzeci poród zaczął się około 18-stej i znowu panika, latanie po mieszkaniu a ja spokojnie się ubrałam, wzięłam torbę do szpitala ze wszystkimi rzeczami (mąż w tym czasie latał po domu, bo chyba lubi), wzięłam również kluczyki do samochodu i wyszłam. Ledwo dał radę zebrać się w sobie, żeby jechać. !8:55 było po. Tym razem miał ambicję pobyć ze mną przy tych najgorszych skurczach. O dziwo! Jednak jak miałam pierwszy party to "znikł" mi sprzed oczu. Na szczęście nie znalazłam go pod łóżkiem, czego najbardziej się bałam. Po prostu wystrzelił na korytarz i grzecznie tam już pozostał. Teraz mówi, że jeżeli tylko chcę to on będzie ze mną, a ja wolę, żeby trzymał się nadal korytarza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Preciousssek
Lipenka - gratuluję super szybkich porodów! Zgadza się, jak wszystko dzieje się w ekspresowym tempie, męża pewnie na porodówce nie brakuje... U mnie tak szybko nie było, rodziłam w niedzielę (lekarze tylko Ci cio na dyżurach), w czasie strajku lekarzy i już tak różnowo nie było... To mąż jak trzeba było latał po szpitalu i szukał anastezjologa (był jeden (bo to niedziela i noc) i to nie bardzo wiadomo gdzie ... A lekarz zajęty był wyciskaniem mi dziecka z brzucha, więc prosił męża o pomoc (oczywiście tylko na zasadzie, coś tam potrzymaj, podaj)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwazam,ze egoista to jest facet,ktory nie chce byc ze swoja kobieta w tak trudnej chwili,gdy ona go potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie namawiaj go
Neit Ale mnie denerwuje takie chronienie mężczyzn... Kurcze, przy poczęciu był? Jakoś go nie brzydziło. A teraz to niech kobieta wykona całą robotę tak? ja tez przy poczeciu byłam itez mnie to nie brzydziło ale nie chciałabym widziec porodu to nawet niechodzi o brzydzenie sie ale o wrazliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie namawiaj go
gdy ona go potrzebuje.????????????????? nie kazda potzrebuje faceta jak rodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poród bez męża
rodziłam 2 razy i za każdym razem sama ... nigdy nikogo nie pytałam jak wygląda poród i chyba dlatego byłam zszokowana ilością kwi oraz tym, że łożysko trzeba urodzić ... za nic w świecie nie chciałabym męża przy sobie w takiej chwili... jestem starej daty i wolę, jak mąż ogląda mnie zadbaną, czystą i uśmiechniętą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poród bez męża --------> a nie myślałaś nigdy w ten sposób, że powinien zatroszczyć się o Ciebie w tej drastycznej godzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przesadzajcie z tym egoizmem...Może nie jest na to gotowy..Ja podziwiam mojego męża,że był przy mnie 24 h na dobę, przy porodzie 3mał mnie za rękę itd, ale ja go tam wcale nie chciałam..Mój poród niestety nie był jak każdy inny i chciałam mu oszczędzić dodatkowego bólu...ale uparł się,że będzie ze mną do samego końca.. Jeżeli facet nie czuje się na siłach patrzeć jak jego kobieta cierpi to nie można go zmusić do tego. Musi sam dojrzeć. Czarne oko 3mam za Ciebie kciuki:) życzę szybkiego i lekkiego porodu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poród bez męża
u mnie to całkiem inna historia .. on nie chciał mieć dzieci, to ja się uparłam ... ale nawet gdyby tak nie było, to i tak nie chciałabym go mieć wtedy przy sobie ... poprostu NIE i koniec kropka ! urodziłam dwoje cudownych, zdrowych dzieci bez jego pomocy i jestem z tego dumna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no kurcze czytam i czytam
i sama nie wiem co o tym mysleć - jedna osoba napisała tu mądre zadnie, że małżeństwo to nie jest tylko pokazywanie siebie w pięknych ciuszkach, z uśmiechem na twarzy. Mąż nie jest gotowy? Jak to nie jest? Kobieta dziecka sobie sama nie robi proawda? Więc jeśli oboje zdecydują się na świadome poczęcie dziecka - to chyba naturalną kolejrzą rzeczy na która trzeba sie przygotowac jest poród. Poza tym - kobieta MUSI być gotowa a facet nie musi? Uważam że pary planujące świadomie poczecie dziecka powinny się wspierać - obecność bliskiej osoby na porodówce, kiedy się leży bezbronną, otoczną przez obcych ludzi, w bółach czasem kompletnie nie kumając co się dzieje na około - obecnośc takiej osoby jest niezastapiona. Odwróćcie sytuację - czy jakby wasz facet miał przez cos takiego przechodzić, nie chciałybście przy nim być? Żeby czuł sie pewniej, żeby się mniej bał, żeby wiedział że niezależnie od tego co się stanie jesteście przy nim i choć nie możecie wiele zrobić - czuwacie i wspieracie? Ja bym przy moim mężu była - niezaleznie jak bardzo nieciekawy widok to miłaby być - bo go kocham... proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie namawiaj go
ja tez go kocham i bardzo kocham moja siostre ale nie poszłabym z nia na porodówke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak facet nie chce to trudno, szkoda nerwów sam się powinien poczuwac aby wsprzec zonę w ciężkich dla niej chwilach kiedy rodziłam pierwszy raz, była przy mnie mama (byłam samotną matką, więc obecnośc ojca i tak była nierealna) ale teraz, kiedy jestem z kimś zwiazana i rozmyślaniach o ew. dziecku nie czuję potrzeby aby mąż był ze mną na porodówce pewnie znów poprosiłabym mamę uważam, że inna kobieta np. mama, siostra lub zaufana przyjaciółka to najlepsze wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boja sie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boja sie widoku krwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczęśliwa Młoda Mężatka
Mój Mąż na szczęście chce być przy porodzie i ja nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej :) Ale jeśli facet nie chce to nie ma sensu Go zmuszać, jeśli ma być to dla Niego jakieś traumatyczne przeżycie to po co? Jaki byłby pożytek z Faceta który jest przy porodzie jakby "za karę" i wbrew swojej woli. Ani On szczęśliwy ani Kobieta... to bardzo osobista decyzja, uważam, że nie ma sensu na siłę namawiać, może jeszcze dojrzeje do tej decyzji, może podsuwać Mu jakieś artykuły ojców, którzy przeżyli poród itd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój maż nie był przy porodzie i sie z tego ciesze moze jest tchórzem ale nie chiałąm by nie ogladął w takim stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×