Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wyostrzony wzrok

SPADŁY MI RÓŻOWE OKULARY_KOMU JESZCZE??

Polecane posty

Gość wyostrzony wzrok
srutututuuu dużo racji w tym ,co piszesz.Muszę wiedzieć sama,czego chcę, a potem dopiero wymagać od Niego Ama_leta Zadzwonił- pytał, jak się czuję, czy przyjadę na jego urodziny... Powiedział,że kocha mnie bardzo... tak myśli o wspólnym mieszkaniu... mówił coś właśnie o decyzji, gdy wróci...że czas ją podjąć mówił,że myślał o mieszkaniu w mieście, gdzie studiuję-chociaż wiem, że chciał w innym miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyostrzony wzrok
Ama_leta o tym mieszkaniu mówił wcześniej... a teraz ,że kocha bardzo i abym się niczym nie przejmowała ... okulary włóż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyostrzony wzrok
Ama_leta - za mało się odzywał ostatnio, ale już wiem, że sprzątał przed jutrzejszym dniem ,a ja myślałam, że ma mnie dość :-( chodzi o to,że ja potrafię czepiać się szczegółów- z igły zrobię widły... teraz mi się przypomniało , jak miał w wakacje poparzoną nogę, a jednak wsiadł w samochód i przyjechał do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
mam podobnie w swoim zwiazku, choc niezupelnie tak samo jak Ty autorko topiku. Rozowe okulary mi juz spadly ( a jestem dopiero 6 m-cy ze swoim ukochanym) I tez mam problem bo nie czuje sie do konca szczesliwa w tym zwiazku... Moj mezczyzna przestal sie starac, a raczej nigdy nie staral sie jakos specjalnie. To moj pierwszy chlopak i wlasciwie to nigdy nie zdawalam sobie sprawy z tego jak mezczyzna powinien zabiegac o kobiete. Dlatego nie widzialam nic zlego w tym ze np. nigdzie mnie nie zaprasza do czasu az nie zaczelam rozmawiac o tym ze znajomymi, ktorzy tez sa w stalych zwiazkach, a u ktorych ta sytuacja wyglada nieco inaczej. Trudny ten temat bo wlasciwie to moj chlopak daje mi do zrozumienia swoimi niektorymi zachowaniami ze mu na mnie zalezy (gdyby wszystko bylo na nie, wtedy juz bym z nim nie byla): - mowi mi czesto ze mnie kocha, czasem prawi komplementy - jak jest jakas specjalna okazja to kupuje mi kwiatka - stara sie jakos zorganizowac mi czas (proponuje wyjscia na basen itp glownie w plenerze, spacery w parkach - ale zawsze jak trzeba zaplacic za cos to ja place za siebie, a on potrfi bez zadnych oporow wziac ode mnie wieksza sume pieniedzy, nawet za paliwo gdy jedziemy jego samochodem gdzies dalej) - dba o mnie - mowi ze jesli tylko bym czegos potrzebowala to mam mu powiedziec. Z drugiej strony jak nie powiem to on sie sam nie domysli, a ja nie jestem typem osoby ktora lubi sie o wszystko dopraszac wiec w jego oczach ja po prostu niczego nie potrzebuje i jest mi widocznie dobrze tak jak teraz, a w rzeczywistosci strasznie mnie meczy to ze nie potrafie mu komunikowac swoich potrzeb (a wlasciwie najbardziej meczy mnie fakt, ze on jet tak strasznie niedomyslny!) - deklaruje mi chec pomocy we wszystkim, ale czeka az ja poprosze. np sam sie nie domysli zeby wyjsc po mnie na dworzec tylko czeka az go o to poprosze, a ja bym chciala tak bardzo zeby to byla jego inicjatywa a nie moja prosba!:( rozumiecie o co mi chodzi? - bardzo mu zalezalo zebym szybko poznala jego rodzicow, zapraszaja mnie na obiadki itp sa bardzo mili dla mnie. - jak sie zle czulam to mi skoczyl po leki do apteki wiec mile to bylo bardzo. Ale jak juz je kupil to powiedzial ze jedzie do domu, a na moje pytanie dlaczego tak szybko ucieka, odpowiedzial ze u niego w domu obiad w niedziele jest wczesniej i nie chce sie spoznic (bylam zaproszona na ten obiad ale sie rozchorowalam wiec podziekowalam i odmowilam, dawal mi pozniej do zrozumienia ze rozchorowalam sie bo nie chcialam jechac do jego rodzicow:( oczywiscie pojechal sam) - jak razem cos gotujemy to sam proponuje ze pozmywa wiec tu tez nie mam zastrzezen, ale fakt ze mieszka jeszcze z rodzicami i rodzenstwem jest dla mnie niepokojacy (ma 26 lat)... mama ugotuje, wypierze, posprzata, wyprasuje. Przyzwyczail sie ze zawsze jak przyjdzie z pracy to czeka na niego goracy obiad z dwoch dan w domu, a w sytuacji gdy ja zamierzam pracowac zawodowo po studiach (jeszcze sie ucze stacjonarnie) nie bede w stanie codziennie gotowac mu obiadkow... jego mama nie pracuje zawodowo tylko zajmuje sie domem, a tata pracuje. - zaczelo mi byc przykro ze nigdzie nie wychodzimy bo on ciagle przyjezdzalby tylko do mnie. Zawsze staram sie go jak najlepiej ugoscic, natomiast jemu nie wpadnie do glowy zeby mnie gdzies zabrac na pizze, herbate czy do kina. Jak juz wyjatkowo on zaplaci za cos, to nastepnym razem place ja i tak juz sie od poczatku przyjelo. Czuje sie jakbym wychodzila z kolega a nie z chlopakiem. Moze jest skapy po prostu? Jak juz mu czasem probuje dac do zrozumienia ze mam ochote na lody, piwo, kawe to on zawsze mowi - "a ja nie mam ochoty" i koniec rozmowy:( i nawet nie chodzi mi o to zeby mi cos postawil tylko zebysmy poszli razem, to jesli on nie ma ochoty to za nic w swiecie go nie przekonam, a moje potrzeby w tym momencie ida na dalszy plan... - obraza sie na mnie gdy cos nie idzie po jego mysli, gdy nie chce zrobic czegos tak jak on by sobie tego zyczyl. Potrafi sie nie odezwac 2 dni a pozniej tlumaczy sie ze nie chcial mi przeszkadzac.. - prawie zawsze ja pierwsza pisze do niego. Czasem napisze do mnie pierwszy z bramki interentowej. Nigdy do mnie nie dzwoni, nie ma czegos takiego jak sms na dobranoc. Jesli napisalabym po godz. 22 to mi nie odpisze bo juz spi... Wiem ze moze sie czepiam, moze mam zbyt duze wymagania, zalilam sie juz na kafe... Sama jestem na siebie zla ze tyle rzeczy mi przeszkadza, a nie potrafie zdobyc sie na szczera rozmowe z nim. (bo tak wyskocze ni to z gruszki ni z pietruszki, a wczesniej zadnych pretensji nie mialam) Znajomi staraja sie otworzyc mi oczy, mowia jak wygladaja uklady partnersie w ich zwiazkach, jak mezczyzni adoruja swoje kobiety, zapraszaja w rozne miejsca, robia drobne prezenty zeby one czuly sie docenione, zeby widzialy ze im na nich zalezy. Cieszylam sie do tej pory z tego ze w ogole chce poswiecac mi swoj czas, przyjezdza do mnie, mowi o swoich uczuciach (wychodzi mu o znacznie lepiej niz mi) ze przytuli, pocaluje, ale jak tak slucham o tym jak inne dziewczyny maja ze swoimi partnerami to jest mi smutno bo dopiero mam porownanie jak mogloby byc... Chcilabym z nim zamieszkac, to chyba jedyny sposob zeby poznac sie tak naprawde, ale on z jednej strony mowi ze bardzo by chcial byc juz na swoim, ze mna, a z drugiej, ze mieszkania sa takie drogie itp. wiem ze nie moge z nim zamieszkac dopoki nie skoncze studiow i nie zaczne zarabiac na siebie. Wszyscy mi mowia ze jestem za dobra, powinnam czasem tupnac nozka, zdenerwowac sie, krzyknac, zeby zaczal sie zastanawiac ze cos jest nie tak, a ja tak nie potrafie... poza tym jak mozna byc za dobrym? Jak sie kocha, to trzeba to pokazac w kazdy mozliwy sposob, dlatego tak mi przykro ze moj ukochany tak nie uwaza... To mile ze pyta na co mam ochote, ale co z tego skoro nie spelnia moich zyczen jesli on akurat nie chce tego samego. Smutno mi. Nie wiem co mam zrobic. Zaczelam mu dawac do zrozumienia ze nie jestem szczesliwa, moze cos sie zmieni? Czekam na cud... Dodam jeszcze ze jest bardzo pewny siebie i np. potrafi wyskoczyc z tekstem: "a moze ty sie boisz ze ja cie zostawie?" a w ogole nie pomysli o tym, ze to ja moglabym zostawic jego. Przede mna mial dwie dziewczyny. Prosze poradzcie cos! Wasze wypowiedzi sa bardzo pomocne. Czy z Waszej perspektywy to wyglada dobrze czy raczej mam powody do niepokoju? Moze rzeczywiscie przesadzam.. Nie moge przez to wszystko normalnie funkcjonowac! Odbiera mi to cala radosc zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczkaZirlandii
boze, kafeterianka 23 jak czytam twojego posta to jakbym widziala moj zwiazek w ktorym jestem juz 15 miesiecy...na poczatku bylo super ,im dluzej z nim jestem tym bardziej dojrzewam do decyzji o odejsciu.koncze juz ...odezwe sie jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
dzieki za wypowiedz Aneczko ja juz sama nie wiem co mam robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak już tak robi
tak teraz jego rodzice sa dla ciebie mili, osfajają cię, a po slubie, jak będziesz w ciązy, pokaża jacy są " dobrzy". Masz przykład jego matka nie pracuje tylko ojciec. Facet mając takie relacje zrodziną ma określony schemat rodziny. Bardzo chętnie się zgodzi jak zostaniesz w domu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
tez myslalam wczesniej, ze tacy idealni to tylko w filmach sa... ze powinnam sie cieszyc z tego co mam, bo jest dobry, opiekunczy, wrazliwy i mysli powaznie o przyszlosci. Ale widze jacy sa moi znajomi czy partnerzy znajomych. W porownaniu z moim ukochanym oni staraja sie zdecydowanie bardziej i to wszyscy bez wyjatku! Ciagle daja mi do zrozumienia ze to co robi moj chlopak to zdecydowanie ponizej normy. No wlasnie, jak to jest Waszym zdaniem? Jaka jest norma? Co jest uznawane za absolutna koniecznosc w zachowaniu faceta ktoremu zalezy na kobiecie? Naprawde nie chcialabym go tutaj niesprawiedliwie oceniac. Po prostu widze ze moje znajome sa rozpieszczane przez swoich ukochanych, a ja przy swoim nie czuje sie "jak ksiezniczka". Przeciwnie - odkad z nim jestem moje poczucie wlasnej wartosci bardzo zmalalo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kafetariuszki23 > coś mi tu śmierdzi, jemu na Tobie nie zależy. Wkradł się w Twoje serducho i myśli że nie jest do niczego więcej upoważniony. To, że mieszka z rodzicami to jeszcze pół biedy, bo to dlatego, że jest wygodny. Nie chce tracić kasy ani na mieszkanie ani jedzenie, bo np oszczędza. Jeśli chodzi o prezenty to też można go rozgrzeszyć bo np. może mało zarabiać. Ja tu widzę inny problem, on Cię nie szanuje, ma zbyt duże mniemanie o sobie. Dobrym przykładem jest to że nie chce z Tobą wychodzić jak Ty masz ochotę, zostawił Cię chorą i pojechał na obiad, i ta pewność siebie \"a może boisz się że ja cię zostawie?\" życie to nie bajka o kopciuszku na której byłyśmy wychowane i nie należy spodziewać się \"cudów\" czy księcia na białym koniu który będzie spełniał nasze życzenia. Ale trzeba pamiętać, że należy nam się szacunek i to egzekwować. Uważam, iż powinnaś z nim porozmawiać i poczekać na jego reakcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
Srutututuuu - dziekuje za opinie. Mysle ze raczej mu zalezy na mnie bo ciagle mi mowi jaka jestem dla niego wazna, ze w koncu znalazl kobiete z ktora jest szczesliwy, ze chce spedzic ze mna reszte zycia itp. Ale faktycznie odnosze wrazenie ze rozkochal mnie w sobie i spoczal na laurach... Moze jest tez w tym troche mojej winy bo nie pokazywalam mu nigdy, ze za malo sie stara, ze ja mam nieco inne oczekiwania. Ale myslalam po prostu ze gdy to nasze uczucie bedzie z biegiem czasu coraz silniejsze, to on mocniej sie zaangazuje i dopiero wtedy bedzie staral sie udowodnic jak bardzo mu na mnie zalezy. Niestety jest ciagle tak jak bylo. Bardzo mi zalezalo zeby sie nam udalo, obawialam sie ze nigdy nie sie nie zakocham (jestem strasznie niesmiala, do tego jakiegos pecha do facetow zawsze mialam) wiec jak go poznalam to bylam w siodmym niebie. Staralam sie zeby zawsze czul sie przy mnie dobrze. Po miesiacu znajomosci powiedzial ze bardzo sie cieszy ze mi tak zalezy, zapytalam wtedy czy jemu nie zalezy tak samo mocno, a on odpowiedzial ze nie az tak jak mi, ale ze to dobrze bo tak chyba powinno byc. Bardzo mi bylo przykro gdy to uslyszalam. Ale to on pierwszy wyznal mi milosc. Moze tez troche na poczatku balam sie, ze nam nie wyjdzie jesli bede zbyt wymagajaca, ze odbierze mnie jak jakas materialistke (on czesto krytykuje materializm kobiet i twierdzi ze niektorzy mezczyzni sa zalosni gdy daja sie tak wykorzystywac swoim dziewczynom - wszystko im stawiaja, spelniaja kazda zachcianke, nie maja wlasnego zdania itp) Przykro sie slucha takich rzeczy z ust wlasnego mezczyzny, ale nawet nie jestem w stanie tego skomentowac tak jak bym chciala. Jak kiedys staralam sie mu wyjasnic ze niektorzy faceci zachowuja sie tak bo im zalezy, bo tak bardzo kochaja ze zrobiliby wszystko dla swoich ukochanych, to on powiedzial ze niektore kobiety po prostu mysla tylko o kasie i kombinuja jak owinac sobie faceta wokol palca. Wiem ze rozmowa to jedyne rozwiazanie. Tylko kompletnie nie wiem jak sie za to zabrac. Chyba bede czekac po prostu az mi czyms podpadnie i wtedy powiem mu ze mi sie takie zachowanie nie podoba. Nadarzy sie okazja zeby porozmawiac o calym problemie. Juz niedawno zaczelismy o tym rozmawiac i nawet mnie przeprosil choc chyba sam do konca nie wiedzial za co. On w ogole nie zauwaza tego problemu. Gdy powiedzialam ze sa sprawy ktore sprawaja ze ne czuje sie szczesliwa to zapytal czy moze chodzi o jego byle dziewczyny, ze jestem o nie zazdrosna.. eh plakac sie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętaj, że ludzie czasem kłamią po to by osiągnąć cel, a faceci zwłaszcza. Dlatego o uczuciach [powinno świadczyć zachowanie, czyny nie tylko słowa. Powinnaś z nim porozmawiać i nie czekać na okazje aż on coś zbroi. Ja staram się rozmawiać o naszych problemach na bieżąco, odwlekanie nic nie daje. Najwyżej mojemu narzeczonemu się nie spodoba lub się naburmuszy. Ale później przemyśli i zmienia zachowanie lub też przyznaje mi częściową racje (bo widzisz facetom trudno przyznać się do błędu). Wtedy szukamy kompromisu. To wszystko nie jest może ani łatwe ani przyjemne. Lecz w związku chodzi o pokonywanie wspólnie trudności. Co to za związek jeżeli rozpada się tylko dla tego że zwracasz partnerowi uwagę lub też czegoś od niego oczekujesz. Czy można wtedy budować wspólną przyszłość. Twojemu facetowi wydaje się że złapałaś Pana Boga za nogi (z nim w roli Boga oczywiście). Przynajmniej ja tak wnioskuje z Twoich postów. A jak jest to Ty sama powinnaś najlepiej wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
masz racje, musze z nim koniecznie porozmawiac bo sie zamecze tym wszystkim... Ale latwo mi na pewno nie bedzie bo jak przychodzi do rozmowy na taki temat to sie rozklejam i z trudem skladam zdania. Poza tym on jest bardzo uparty, a gdy cos nie idzie po jego mysli to sie na mnie obraza (np gdy ja nie chce zrobic czegos na co tylko on ma ochote) ale nie klocimy sie wtedy tylko milczymy co chyba jest nawet jeszcze gorsze... a moze on staralby sie bardziej gdybym mu dokladnie mowila czego chce? Chociaz z drugiej strony to mi wlasnie o to chodzi ze chcialabym zeby on sam chcial cos dla mnie zrobic! bez koniecznosci proszenia go o to. Takie wyproszone nie da mi juz tyle radosci bo bede miala poczucie ze cos na nim wymoglam. Pomyslalam ze moze on nie wie jak trzeba zabiegac o swoja dziewczyne? ale byl juz w dwoch powaznych zwiazkach przede mna... Czy istnieje mozliwosc ze on nie potrafi sie starac? ze nie wie jak? Niedlugo zwariuje od tych domyslow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __bliska__
wyostrzony wzrok: on jest po prostu niezwykłym egoistą, a takim rzadko się poprawia, moim zdaniem trzeba mu wstrząsu, żeby była odpowiednia płaszczyzna do rozmowy, żeby zwyczajnie cie nie zlekceważył; z tego co piszesz wynika, że on WIE, że obawiasz się postawic sprawę wyraźnie i stanowczo, a to baaardzo niekomfortowa sytuacja, bo oni to czują intuicyjnie i wtedy biada ci...to on rozdaje karty.. szczerze mówiąc praca nad egoista, żeby stał się mniejszym egoistą, to orka na ugorze jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyostrzony wzrok
witam, w sobotę pojechałam na urodziny mojego mężczyzny... pomagał przy przygotowaniach, podawał do stołu, masował zmarznięte stopy :-) rozmawiałam z nim o tym, co mnie zabolało, że było mi przykro...jakie mam oczekiwania... przepraszał mnie, powiedział, że powinnam mówić o takich rzeczach, sprawach, o tym , co czuję...bo on chce, abym była szczęśliwa obserwowałam go uważnie... rozmawiałam o tym, jak według mnie powinien wyglądać związek dwojga ludzi, co przez to rozumiem, czego sobie nie wyobrażam, jakich zachowań nie zaakceptuję...chętnie podjął temat... mówił o poważnych decyzjach,które chce podjąć sam. o pracy, o miejscu mieszkania, i ja w tych planach... powiedział,że nikt o tym nie wie-tylko my, mi powiedział... wróciliśmy razem do mnie...rano zmył naczynia, zrobił kawę, zostawił swojego laptopa , bo mój komp mi padł... powiedział, abym uważała na siebie, że dam rade z obowiązkami...że dziękuje za te chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedna 233
Znajomi staraja sie otworzyc mi oczy, mowia jak wygladaja uklady partnersie w ich zwiazkach, jak mezczyzni adoruja swoje kobiety, zapraszaja w rozne miejsca, robia drobne prezenty zeby one czuly sie docenione, zeby widzialy ze im na nich zalezy przede wszystkim to nie jest opis partnerstwa ale czegos wiecej, poza tym cos mam wrazenie ze za duzo myslisz o tym jaki powinien byc zwiazek zamiast cieszyc sie z tego co masz i zaakceptowac ze Twoj ukochany taki jest i juz. Pewnie ze kazda znajoma bedzie wychwalac swojego ale wez pod uwage pare kwestii- moze krotko chodza ze soba, moze im okularki nie spadly jeszcze? moze jak spadna to zacznie partner Twoich kolezanek ich denerwowac, zauwaza w nim wtedy mnostwo wad, beda Ci sie zalic ze sa z kims kto beka po obiedzie itp, cos w seksie nie pasuje itd. Czy Ty masz zle? Kurde duza jestes, chcesz dojrzalego zwiazku to mow o potrzebach a nie czekaj az sie domysli bo to nie Twoja mamusia a Ty nie niemowlak ktory nie potrafi mowic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedna 233
Ale widze jacy sa moi znajomi czy partnerzy znajomych. W porownaniu z moim ukochanym oni staraja sie zdecydowanie bardziej i to wszyscy bez wyjatku to jest opinia subiektywna, a to co sie z Toba dzieje dziala na zasadzie zazdrosci. przy Tobie moze i wydaja sie idealni, ale jacy sa na co dzien? skad Ty masz to wiedziec? to ze kolezanka chwali to nic nie znaczy, moze sie wstydzi, moze chce zebys wiedziala ze u niej jest lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyostrzony wzrok
taka jedna... a co mi napiszesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedna 233
wyostrzony wzrok a ja Ci powiem ze dobrze ze rozmawiacie, ale trzeba czasu zeby sie dotrzec w oczekiwaniach. dobrze ze Ci tak ladnie mowil:P ale czy to bedzie miec skutek to sie okaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyostrzony wzrok
taka jedna-dziękuję;-) właśnie, mówić każdy potrafi pięknie... zobaczymy w działaniu;-) najważniejsze jest mówić o oczekiwaniach, aby potem nie było gadki, że się czepiam, albo, że mi to kiedyś nie przeszkadzało... nie ma nic gorszego niż brak dialogu...dyskusji nie chodzi też o to, aby się zgadzać na wszystko ze strachu, że partner nas zostawi, że coś tam... ja powiedziałam jasno- musimy się starać oboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×