Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Facet a jakże

Czy można kochać dwie kobiety?

Polecane posty

Gość szybki_bill
witam.. stalo sie! nie moglem juz dluzej tego ukrywac - powiedzialem wszystko mojej ukochanej!!! nie zaluje tej decyzji, bo ona zaslugiwala na te bolesna prawde... i co? koszmar zycia przezywam i ja i ona przede wszystkim! juz od 3 dni w domu mamy rzucanie naczyniami, klotnie, niemalze bitwy..!! szkoda gadac... kazal mi wybierac - ona albo K.!! nie moglem wybrac, wahalem sie, uciekalem.. az rozsadek podpowiedzial mi, ze przepraszam z wszystko, prosze o wybaczenie i wybieram oczywiscie narzeczona... ale... teraz cierpie jeszcze bardziej!!! mielismy konfrontacje w trojke - masakra! nie moglem sie ruszac, mowic, nogi mialem jak z waty! nie wiele to zmienilo, bo caly czas o niej mysle, caly czas chce ja widziec, rozmawiac.. byc przy K. boje sie o narzeczona, bo dla niej swiat sie zawalil i grozi mi wszystkim od ucieczki w nocy z domu, poprzez samobojstwo, po morderstwo.. mnie, siebie, K. To fakt, ze do niczego nie doszlo mniedzy mna a K. jedynie pisalismy ciagle do siebie sms-y i pewnego razu sie spotkalismy w tajemnicy poza praca.. bardziej ja nalegalem, gdyz chcialem porozmawiac o moich uczuciach do niej i powiedziec jej wszystko co chce wiedziec.. prosila mnie bym sie w niej nie zakochiwal, bo przeciez jestem juz w dlugoletnim zwiazku.. ale bylo juz za pozno.. gdy przatrzylismy sobie w oczy wiedzielismy, ze to jest to! poprosilem ja o to, by podala mi swoja dlon, gdyz chcialem sie przekonac na ile jest to silne uczucie.. nie chciala na to pozwolic z poczatku, ale gdy do tego doszlo stalo sie cos przedziwnego.. zaczalem miec problemy z oddychaniem, serce walilo jak mlot, zoladek przewracal mi sie do gory nogami, nie moglem opanowac drzenia.. musialem zjechac na pobocze, bo nie widzialem drogi!!!!! i najgorsze/najlepsze w tym wszystkim, ze ona czula podobnie!!!! nie moglismy wydobyc z siebie slow, zeby to opisac.. gdy juz puscilismy nasze dlonie trwalismy jak w letargu dluzsza chwile, zeby dojsc do siebie..NIGDY ALE TO NIGDY NIE PRZEZYLEM CZEGOS TAKIEGO!!! i to bylo tylko trzymanie sie za dlonie przez minute albo dwie.. nawet teraz gdy o tym mysle caly sie trzese z przerazenie, ze takie cos jest mozliwe... piekne lecz tragiczne! wczoraj po kolejnej rundzie klotni z narzeczona staralem sie pytac siebie o uczucia do niej.. dotykajac jaj, bedac blisko niej czulem wspolczucie, zlosc...litosc do niej, ale nie ma tego drzenia, nie ma milosci do ukochanej kobiety, z ktora przezylismy tak wiele... byla, jest i bedzie najwazniejsza osoba mojego zycia! to pewne, bo zawdzieczam jej wiele i przezylem z nia najpiekniejsze momenty zycia, ale juz teraz wiem, ze jakis czas temu skonczyla sie z mojej strony wielka milosc do niej, pozostalo przyzywczajenie i troska o siebie nawzajem... czasem zdazaly sie klotnie, ale to wszedzie sie zdarza..czesto jednak chcielismy robic zupelnie rozne rzeczy i okazuje, ze mimo ze laczy nas wiele, to duzo nas tez rozni... teraz jestem rozdarty jeszcze bardziej - po pierwsze narzeczona, ktorej nie dalbym skrzywdzic nikomu (mimo, ze sam to zrobilem), bede zawsze staral sie ja ochronic przed kimkolwiek i czymkolwiek... zywie do niej uczucia sympatii, przywiazania oraz to, ze uwazam ja za mojego najwiekszego przyjaciela w zyciu... ...a po drugie, uczucie, ktore zywie do K. jest niepojete, niespotykane, nie do wyjasnienia, tak intensywne, ze rodziera mnie na czesci.. teksnie za nia, chce ja ogladac, dotykac jej dloni, chce do niej mowic i chce jej sluchac... chce patrzec jej w oczy, chce sie nia martwic, pomagac, po prostu byc w jej poblizu... nigdy o niej nie myslalem w sensie fizycznym, bo nie mialem takiej potrzeby... dla mnie sa najwazniejsze jej oczy, usmiech i ta postac jako calosc.... staralem sie wytlumaczyc mojej dziewczynie co czuje, ale boli ja to jeszcze bardziej... no co mam jej powiedziec? ze przy K. czuje sie gdybym unosil sie 30cm ponad ziemia, a przy dziewczynie nie????? nie moge jej mowic o tym calym pieknie i tragizmie, bo ona nie chce tego sluchac, a jednak cialge mnie o to wypytuje... dalem sobie najpierw tydzien czasu, zeby zatroszczyc sie o nasz zwiazek.. nie pisze, nie spotykam sie z K. wcale... niby chce o niej zapomniec, ale sam podswiadomie wiem, ze nie chce!! uczucie te jest tak piekne, niewinne, delikatne... w pracy zobaczymy sie dopiero za tydzien, wiec staram sie wytrzymac, ale czas tak wolno plynie.. lecz musze sprobowac dla siebie i dla dziewczyny... bedziemy sie starac naprawiac i zapomniec.. mimo, ze powiedzialem dziewczynie, ze juz wybralem, to tak naprawde wcale nie zdecydowalem!!!! jak mozna zdecydowac na zabicie tak wielkiego uczucia, ktore przepelnia moje serce.. sam wiem, ze nie chce tego zrobic, a jednoczesnie nie moge zranic dziewczyny...bo jednak martiwe sie o nie bardzo... zaproponowalem dziewczynie w klotni oczywiscie, ze dalej chce byc z nia, ale musze widziec czasem K. zeby rozmawiac, zeby byc w jej towarzystwie... tylko po to, zeby byc... oczywiscie zostalem wysmiany... ale takie sa wlasnie moje odczucia.. szczerze jej o nich mowie, takze o tym, ze ciagle mysle o K. nie da sie przeciez o tak wymazac tego z pamieci i z serca!!!! dziewczyna chce, zebym juz od jutra rzucil prace, zebysmy wyjechali do innego miasta, byle dalej od K. ja wiem, ze gdy tylko to zrobie, bedzie to klamstwo z mojej strony.. bo tak naprawde nie chce i nie moge tego zrobic... az sie ryczec chce, to zabije mnie!! i co wy na to?? masakra.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laska Szczera do bólu
Zachowujesz się jak rozhisteryzowany gówniarz... Nie masz 14 lat.. Zejdz na ziemie... Albo wóz albo przewóz życie jest brutalne... Na miejscu Twojej dziewczyny po prostu bym Cię nie chciała na oczy widzieć:) Masz związek w którym jesteś szczęśliwy, jest Ci dobrze, mimo tylu lat wspólnie spędzonych - to jest dar!!! A podjarałeś się chwilowym zauroczeniem... Jesteś kretynem jeśli wierzysz, ze to coś super wyjątkowego! Nawet gdybyście ze sobą byli, wasze szczescie nie trwałoby długo.. Zaraz by się rutyna wdarła... Doceń to, że masz związek, w którym mimo długiego stażu jest super, bo to się rzadko zdarza, a nie podjarałeś się zauroczeniem.... Nie zasłużyłeś ani na jedna ani na drugą:D Życie jest s[rawiedliwe, i mam nadzieje że Twoja dziewczyna Cię rzuci dla innego, takiego, który naprawdę ją pokocha... Jesteś ohydny!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
chyba masz racje.. nie zasluguje na jedna i druga... tez mi to przeszlo przez mysl... ...uciekam od tego i nie chce wiecej juz ranic nikogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
do: laska szczera do bólu.. a co jesli nie jestem szczesliwy w zwiazku.. bo uczucie sie wypalilo?? co wtedy?? mądralo.. :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ?
skoro ja kocham 2 facetow to mozna i w druga strone !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ?
ciagle mozna jestesmy na tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jesteś ohydny...
Tylko głupi jak but, że posłuchałeś tych głupich, niedojrzałych i smarkackich porad na kafe i powiedziałeś o tym uczuciu narzeczonej! Ta pseudo-szczerość spowodowała, że dziewczyna teraz naprawdę cierpi z twojego powodu i cierpieć będzie zawsze, gdy o tobie pomyśli. Moim zdaniem nie ma już szans na wasz dalszy związek i jedyne, co pozostaje, to rozstać się, bo między wami zaufanie nie jest już możliwe, a w takich warunkach bycie razem to męka. Co chciałeś osiągnąć mówiąc o tym, podzielić się z nią częścią wyrzutów sumienia, znaleźć zrozumienie dla własnego dyskomfortu? Naiwniaku! Głupim gadaniem zadałeś jej najgorsze cierpienie, jakie tylko byłeś w stanie zadać! Takie rozterki emocjonalne zdarzają się wielu ludziom i nie ma w tym niczego niezwykłego, ale problemem i świadectwem dojrzałości jest znalezienie takiego rozwiązania, które jak najmniej rani wszystkie strony. Myślę, że jedynym wyjściem w takiej sytuacji - oczywiście zakładając, że myśli się poważnie o już istniejącym związku - jest zachowanie tego nowego uczucia wyłącznie dla siebie i próba przeczekania go. Rok, dwa, trzy - tyle, ile potrzeba. Tyle trwa chemia miłości i to jest najtrudniejszy okres do przetrwania. Jeżeli to uczucie po tym czasie się nie wypali, wydaje mi się, że należy jednak odważnie zadecydować o zakończeniu dotychczasowego związku i nie blokowaniu partnerowi możliwości ułożenia sobie życia z kimś innym. Szczerość tak, ale odpowiedzialnie, rozsądnie i nie pochopnie, we właściwym czasie. Właśnie z szacunku dla partnera i w trosce o niego. Szczerość i prawdomówność nie jest wartością samą w sobie, jeżeli ma bezsensownie powodować czyjeś cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CCC ...
tak to prawda szybki bilu - pospieszyles sie ze swoim wyzwaniem. wyglada na to tak jakbys chcial sie pochwalic przed swoja partnerka ze masz uczuciowy dylemat. czego sie spodziewales z jej strony? ze cie zrozumie? bedzie czakala az ci przejdzie? a moze sama zdecyduje za ciebie ktora powinienes adorowac? poszedles na latwizne najprostsza z najgorszych. jestes prostakiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MariuszM
szybki_billu czy jesteś jeszcze na tym forum? Obawiam się, że mam niestety taki problem jak Ty :..( Czytając Twoje wypowiedzi, miałem wrażenie, że czytam o sobie... Jeśli jesteś jeszcze tutaj to daj znać, chętnie porozmawiałbym z Tobą. Pozdrawiam Mariusz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
jestem jeszcze... bylem w podrozy miesiac czasu... z moja dziewczyna... mialo to pomoc, ale.. jedynie pogorszylo sprawe... wyznanie prawdy bylo wymuszone na mnie.. moja dziewczyna przeczuwala, ze cos sie dzieje i pewnego dnia z placzem prosila mnie o prawde.. nawet te najgorsza... otrzymala to co chciala poniewaz jest tego warta - zasluguje na szczerosc!! a nie jak tu niektorzy mowia, ze to byl blad, ze nie powinienem byc do konca szczery... ona jest dla mnie na tyle waznym i wartosciowym czlowiekiem, ze nie potrafie jej oklamywac, a szczegolnie w tak waznej sprawie... po jakims czasie wyjechala nagle, nie bylo jej tydzien... zaczelo mi jej brakowac i cieszylem sie, ze tak to odczuwam... ale to ciagle nie jest to uczucie, ktore powoduje, ze chce byc z nia na zawsze i bez przerwy... najbardziej to szkoda mi jej, jej zlamanego serca, jej lez i bolu... wrocila i niewiele sie zmienilo, ale dalismy sobie czas, ze wyjezdzamy razem na te miesieczne wakacje (razem z nami nasza przyjaciolka - w sumie to bardziej jej, bo sie dluzej znaja).. i myslalem, ze to dobrze, ze chyba zapomne o tej drugiej, ktora zostanie w kraju... niestety nie zapomnialem... moja dziewczyna wymagala ode mnie rzucenia pracy i wyprowadzce gdzie indziej.. ale powiedzialem jej, ze niestety nie kocham jej az tak bardzo, zeby zrobic dla niej wszystko.. bynajmniej nie teraz.. uczucie jest za slabe! i co? mam dalej ja oklamywac, ze kocham ja ponad zycie, gdy tak nie jest???? teraz gdy juz troche czasu minelo, moja dziewczyna ochlonela, zapewnia mnie o swojej milosci do mnie i ja to widze, i to wiem!! i to jeszcze pogarsza sprawe... przed wyjazdem na wakacje spotkalem sie z K. ona przezywa ten sam dramat co moja dziewczyna.. jest we mnie zakochana po uszy, kocha mnie mocno - nigdy nikogo tak nie kochala... to lamie mi serce!! musialem ja zoastawic sama, bez przyjaciol i rodziny (jest nowa w miescie, daleko od domu).. miala tylko mnie, tak piekne uczucie i to tylko przez chwile i tak dramatycznie zalamane... wiec postanowilem... postanowilem zostawic moja dziewczyne z przyjaciolka za granica, kupilem bilet do innego kraju, gdzie mam troche rodziny i potajemnie wymknalem sie noca z hotelu... chcialem zostawic moja dziewczyne, ta druga K. oraz prace i miejsce zamieszkania... dla mnie to jedyne rozwiazanie - wszystko albo nic... zaraz ktos napisze, ze tchorzem jestem... do tego lubie podrozowac, a chcialem byc po prostu sam.. bo bycie z kimkolwiek ciagle lamie serce tej drugiej i mnie tym bardziej, bo nie znosze dramatu jaki obie przezywaja.. jednakze dziewczyna zorientowala sie, wybiegla na ulice noca i dogonila mnie dramatyzujac i placzac... to bylo straszne chciala rzucic sie pod autobus i grozila (a w jej oczach bylo szalenstwo), ze jak teraz ja zostawie, to na pewno sie zabije.... masakra.... nie moglem jej tak wtedy zostawic, oderwac jej rak ode mnie, gdy tak kurczowo sie mnie trzymala blagajac bym nie odchodzil... wrocilismy razem do kraju.... K. czyli Kasia... ma zlamane serce, nie chce mnie ogladac.. a ja nie wiem dalej co robic... z dziewczyna staramy sie naprawic zwiazek, ale ja do konca nie chce... nie moge zniesc cierpienia Kasi... :'(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark+Iza
jak mozna to czemu nie? jestem ta druga :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
Mark+Iza.... a czy ta pierwsza wie o Tobie?? bo w moim przypadku juz od samego poczatku wiedzialem, ze albo wszystko albo nic... bo albo ranic wszystkich albo nikogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki, ty jednak głupi jesteś
bez wyobraźni kompletnie, a na dodatek egoista potworny! Tyle mam do powiedzenia... Zasługiwała na szczerość, haha, to jej powiedziałeś, haha, "mam cię w dupie, maleńka, kręci mnie inna, a mówię ci to dlatego, że cię straaaasznie szanuję" hahahaha :-D Bystrzak jakich mało, gratulacje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgffdgfdgdfgfd
przecież nie można kochać 2 kobiet równocześnie. jedną się kocha, druga jak już to pociąga seksualnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
czy niektorzy z was sa naprawde tak niemadrzy? (nie chce uzywac innych okreslen) czy rozumiecie co znaczy miec szacunek do kogos?? bez wzgledu na to, czy sie go kocha czy nie... nie trzeba kochac, zeby szanowac kogos... i wlasnie szacunek wymaga szczerosci... a nie ma szczerosci wybiorczej, jest szczerosc albo klamstwo...!! i nie mialem zamiaru sie chwalic przed nia moimi uczuciami... meczylo mnie to strasznie i musialem jej to powiedziec, bo szanuje ja i zasluguje na prawde... tylko, ze niektorzy z was i tak tego nie zrozumieja... a milosc to zupelnie inna sprawa... uwaza, ze mozna darzyc uczuciem dwie kobiety.. a do Kasia (ta druga) nigdy nie pociagala mnie fizycznie, nawet do niczego nie doszlo miedzy nami, oprocz przytulenia sie w lzach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mark+Iza
przeczytalam z uwaga i mam swoje zdanie ale dzisiaj nie jestem w nastroju na pisanie wiec moze kiedys tu wroce :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniabreelAAA
przeczytalam caly topik, szkoda ze was nie ma, ciekawa jestem jak sie zakonczyly wasze historie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
moja sie jeszcze nie zakonczyla... i podejrzewam, ze szybko lub bezbolesnie sie nie zakonczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani z rachunków
Współczuję Ci, Szybki Billu, a jeszcze bardziej współczuję Twoim bliskim. Teraz wytłumaczę dlaczego: Moim zdaniem jesteś potwornym egoistą. Być może nawet zdajesz sobie z tego CZĘŚCIOWO sprawę. Jestes bystry facet, wiesz co to znaczy egoista. Wiesz, ale tego nie czujesz. Żeby zdawać sobie z tego sprawę w pełni, żeby ocenić i zrozumieć ciężar takiego zarzutu musiałbyś doświadczyć bólu jaki powoduje taki jak Ty człowiek-egoista, przy tym musiałbyś go kochać miłością NIEegoistyczną. Do czego(w mojej opinii) nie jesteś zdolny. Tutaj sie koło zamyka. Myślę, że zdolność do dawania i przyjmowania prawdziwej miłości jest probierzem naszego człowieczeństwa. Myślę, że tylko dojrzały człowiek może zaznać autentycznego szczęścia. Ty z udziału w tym szczęściu jesteś wykluczony. I dlatego Ci współczuję. Zawsze będziesz żył i kochał na pół gwizdka. Moim zdaniem to jest Twoja tragedia. Pustka. Dlaczego współczuję Twoim bliskim? bo biorą pierwszą lepszą błyskotkę za szczere złoto. Nie jest łatwo pokładać wiarę w drugim człowieku. To wymaga wiele wysiłku i odwagi- powierzyć komuś swoje nadzieje i zaufanie. Na pocieszenie napiszę, że prawdopodobnie nigdy nie doświadczysz tego ogromnego bólu, który sam zadajesz. Zamiast tego będziesz egzystował jak pusta skorupka. Być może jesteś emocjonalnym wampirem. Kreujesz dramat wokół siebie i czerpiesz z tego siły życiowe. Jej, im świat wali się na głowy a Ty rozkoszujesz się romantycznym tragizmem swojej sytuacji. Wzdychasz i podniecasz się tym co przyniesie Ci przyszłość. Pewnie inaczej nie umiesz. Większość ludzi złości fakt, że tacy jak Ty przciągają szczere, oddane osoby które rzucą na szalę wszystko, podczas gdy Ty nie rzucisz absolutnie nic. Niczym nie zaryzykujesz, zresztą nic nie masz. Życzę Ci z całego serca, żebyś przejrzał na oczy i nauczył się postępować godnie i szlachetnie. Na pewno znajdziesz w sobie potencjał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2gie wcieleniePani z rachunków
"Z jednej strony chcialbym rozwiazania tego impasu, a z drugiej strony uwielbiam uczucie zakochania-mimo, ze sprawia mi bol.." Lubimy ten dramat, oj,lubimy, co nie? Kit w to, że cudzym kosztem, a co! Raz się żyję. "nie chce skrzywdzic zadnej z nich, bo na poczatku moglbym miec obie kobiety, a po chwili zadnej.. :( " Zwróćie uwagę na to "BO". w wolnym tłumaczeniu: Nie chcę skrzywdzić= nie chcę wyjśc na dupka, chcę mieć czyste rączki BO inaczej zostanę bez niczego. Ale używam sformułowania , bo pozuje na wrażliwego faceta( w domyślę, w tym leży spora część moje atrakcyjności)" "jest juz wiecej rozmow, wiecej usmiechow, ale wciaz ta niesmialosc, jakby dbanie o to, zeby ten delikatny czar nie prysnal.. takiego bardzo kurche uczucie, naprawde delikatne.. nie zadna zadza seksualna, nic takiego.. nawet nie mysle, zeby ja calowac, dotykac.. moze najpierw dotknac jej palca.. poczuc jej delikatne drzace dlonie.. poczucc jej zapach.." O, a tutaj zaczyna się robić już trochę poetycko nawet, czujecie to? Patrzcie, co z niego za koneser drżeń delikatnych, niewinnych umiechów, jakie niuanse wychwytuje jego nietuzinkowa artystyczna osobowość. Nie, teraz to już go rozgrzeszamy do końca. Taki poeta nie mogłby być podły, prawda? Na dokładkę: "nie moge jej mowic o tym calym pieknie i tragizmie, bo ona nie chce tego sluchac, a jednak ciagle mnie o to wypytuje..." Hm, nie pasujecie do siebie. Najwidoczniej ona nie jest wrażliwa na TO CAŁE PIĘKNO. "Kocham moja dziewczyne i za nic w swiecie nie moglbym jej skrzywdzic.." za chwilę: "teraz jestem rozdarty jeszcze bardziej- po pierwsze narzeczona, ktorej nie dalbym skrzywdzic nikomu (mimo, ze sam to zrobilem), bede zawsze staral si eja ochronic przed kimkolwiek i czymkolwiek... " czyt. Czuję się jednak troszkę winny. nie do końca wiem, co jest ale krzywo na mnie patrzycie więc lepiej zastrzegę z góry, że krzywdzić to kto jak kto, ale każdy tylko nie ja. Widzicie? Poddalem się samokrytyce. Tak tylko delikatnie, żeby nie posunąć się za daleko. Tyle tylko, żeby nie było, że sobie sprawy nie zdaję. WIęc w zasadzie zaskarbiam sobie u was jeszcze jednego plusa za skromność. O narzeczonej: "byla jest i bedzie najwazniejsza osoba mojego zycia!" Wierzymy wierzymy, co prawda chwilę później: "K. nie daje mi spokoju.. gdy jest w poblizu- nie liczy sie dla mnie nikt inny.." NIE LICZY SIE DLA MNIE NIKT INNY. To już zakrawa na jakieś rozdwojenie jaźni, jakieś osobowości rozszczepienie. To już nie przelewki. Psychiatrą to ja nie jestem ale niepokój budzi we mnie taka ambiwalencja! "to pewne, bo zawdzieczam jej wiele i przezylem z nia najpiekniejsze momenty zycia(...) czesto jednak chcielismy robic zupelnie rozne rzeczy i okazuje, ze mimo ze laczy nas wiele, to duzo nas tez rozni..." O, stary! Czemu od razu tak nie napisałeś! Wiele was różni? To wy nie jesteście tacy sami? o, to teraz wszystko jasne, przecież taki związek nie ma szans na przetrwanie.Chcieliscie czesto robic zupelnie rozne rzeczy? To juz patologiczne niedopasowanie. Masz pelne prawo sie odkochac. Sluchajcie, kochani, odwoluje caly post: oni sie trochę różnią, ten związek nie miał przyszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szybki_bill
minelo sporo czasu od mojego ostatniego postu. nie wiem czy ktos jest jeszcze zainteresowany, choc tak naprawde pisze tu przede wszystkim dla siebie... nie oczekuje zrozumienia czy pogardy... choc znajda sie pewnie raczej ci drudzy.. ci, ktorzy nigdy nie byli w takiej sytuacji... jestesmy razem w zwiazku z moja dziewczyna, z ktora to juz wiele lat przezylismy, ale ostatni rok byl co najmniej wyjatkowy jesli chodzi o nasze zycie uczuciowe.. nie mam prawie zadnego kontaktu z Kasia (ta druga), niby powiedzielismy sobie, ze bedziemy przyjaciolmi, ale tak naprawde ona w to nie wierzy i nie chce mnie juz ogladac na oczy, nie chce rozmawiac - chce przecierpiec w samotnosci, bo tak szybciej o mnie zapomni.. musze to uszanowac, choc nie chce... Moja dziewczyna tez nie pozwala mi na zadna, najmniejsza forme kontaktu z Kasia.. i robie to dla niej... koniec koncow wszyscy w trojke mamy przechlapane.. Moja dziewczyna juz nigdy nie zaufa mi do konca, nigdy nie w nic nie uwierzy, zawsze bedzie miala podejrzenia, bo zlamalem jej serce bezpowrotnie... mimo, ze wciaz mnie bardzo kocha, to codziennie cierpi myslac o tej drugiej.. Kasia cierpi w samotnosci, nie spotyka sie z ludzmi, unika wszystkich w pracy, przeniosla sie na zmiane nocna, zeby nikogo wtajemniczonego nie ogladac i nie rozmawiac... zyje w samotniosci i w samotnosci wszystko bardzo przezywa, bo jak twierdzi nigdy nikogo tak jeszcze nie kochala... a ja? co moze czuc ten egoistyczny, zuchwaly buc, ktory niczyimi uczuciami sie nie przejmuje? tylko o wlasnej przyjemnosci mysli... i tu jest wlasnie kara dla mnie - nie bedzie juz radosci, nie bedzie juz myslenia sobie, ze oto ja jestem panem swiata i wszyscy mnie lubia i kochaja, bo juz na zawsze serce bede miec rozdarte, bo zyjac z moja ukochana, robiac dla niej wszystko co moge ranie Kasie bardzo... a bedac z myslami z Kasia oklamuje moja dziewczyne... sytuacja nie do rozwiazania... i tak juz pozostanie to wszystko w mojej glowie i sercu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renatka22222233
do szybki_bill - jak mozna byc tak egosityczna swinia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjjiiiiiiiiiluuu
nie chcialbys sprobowac z Kasia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszę...
Twoja dziewczyna to MEGA egoistka,trzymie Cie na siłę!W miłości trzeba puścić ukochaną osobę wolno jeśli naprawde kocha to wróci a Twoja dziewczyna to desperatka!Powinieneś ją zostawić,bedzie cierpieć, ale przeżyje a kiedyś bedzie wdzięczna,ułoży sobie życie i będzie naprawdę szczęsliwa.Lepiej trochę czasu się przemęczyć aniżeli całe życie bo wasze już nie będzie udane,sam piszesz ,że ona już nie ma zaufania do Ciebie i nie będzie miała...Zostaw ją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do muszę...
a ty bys miał/miala zaufanie po czyms takim do swojego partnera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszę...
napewno nie trzymałabym faceta na siłę wiedząc że podoba mu się inna... no i bez zaufania związek jest bez sensu,więc powinien odejść od niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do muszę...
ale przeciez ona nie trzyma go na sile, gdzie to wyczytalas? On z nia chce byc tzn. sam sie zagubil w tym wszystkim. Moze odejsc jezeli bedzie chcial , nie jest wieziony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×