Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Katinas

Czy warto odzyskać faceta?

Polecane posty

Witam, Poznaliśmy się 2 lata temu. To było jak magia, pokochałam go niemal od pierwszego spotkania, trochę później on mnie. Czekałam na tą moją miłość tyle lat.Powtarzał mi, że jestem wyjątkową kobietą, że to słowo przy mnie nabrało dla niego wyjątkowego znaczenia. To był wyjątkowy związek. Byliśmy razem... Ufałam mu bezgranicznie. Mieszkaliśmy daleko od siebie ( 500 km), ale nie miało to znaczenia, on przyjeżdżał do mnie ja do niego. Kiedy jakiś czas temu zorientowałam się, że nie może rozstać się ze swoim telefonem nawet na kilka sekund zapytałam, o co chodzi, czy kogoś ma? Zaprzeczał... Skutecznie. Kiedy pojechałam do niego pod koniec listopada(szczerze zapraszał) były moje imieniny, zadzwoniła przy mnie ta kobieta i nie odebrał telefonu. Zmusiłam go wtedy żeby mi powiedział.... Powiedział, że to ktoś, kogo spotkał jakiś czas temu, ale tylko do siebie piszą i dzwonią, że ona o mnie też nic nie wie, że bardzo przeprasza, że mnie skrzywdził, itd. Wierzyłam w to, co nas łączy i po tej nocy, którą spędziłam w jego ramionach (najcudowniejszej) wiem, że właśnie wtedy skrzywdził mnie najbardziej na świecie. Wykorzystał moją miłość, moją duszę i moje ciało. Myślałam, że zrozumiał, z kim chce być. Kiedy kilka dni przed świętami ( wtedy właśnie kochaliśmy się po raz ostatni) byłam u niego nie podejrzewałam ani przez chwile( a nie jestem naiwna), że cos jest nie tak. Na święta wróciłam do siebie. Rozmawialiśmy zawsze codziennie kilka razy. Zadzwonił do mnie w drugi dzień świąt i powiedział mi, że jedzie na kilka dni z kolegami na narty. Potem wyłączył telefon. Okazało się, że zaprosił swoją nową przyjaźń w góry i na sylwestra. Dowiedziałam się o tym przypadkiem od naszych wspólnych znajomych. To był dla mnie szok, szok... Nie sądziłam, że po tym, co razem przeżyliśmy przez te nasze wspólne dni jest w stanie coś takiego zrobić. Nie sądziłam, że może być tak pokrętny... Pojechałam do niego zaraz po Nowym Roku. Powiedział mi, że zdecydował się być z tą kobietą ona ma 43, on 41 a ja 32 lata, więc zabrałam swoje rzeczy i wróciłam do domu. Zaproponował, żebyśmy zostali przyjaciółmi. To było straszne, całą drogę pękało mi serce ba naprawdę go kocham, nigdy go nie zdradziłam. Kiedy wróciłam do domu zobaczyłam, że tak nie potrafię i będę o niego walczyła. Mówiłam mu, że mu wybaczę, żebyśmy spróbowali zbudować coś, co będzie szczere. Tysiąc razy powtarzałam, że go kocham, pisałam meile, smsy- mówił, że przemyśli, ale grał tylko na zwłokę. Widzieśliśmy się kilka dni temu ( przyjechał służbowo, razem pracujemy), stwierdził, że teraz jest z tamtą. Rozmawiał z nią przy mnie wiedząc jak bardzo mnie to boli...Płakałam, błagałam, on też płakał... Dzwoniliśmy do siebie jeszcze kilka razy. Wczoraj napisałam do niego ostatni mój meil) ... Zrozumiałam, że nie da się wybaczyć czegoś takiego. Że, to on stracił mnie...Że, miłość jest zbyt piękna, żeby o nią błagać... Że, nie buduje się nowego związku na kłamstwie i cierpieniu. Wiem, że nie da się zamieszkać w zamku z pisaku .... Napisałam mu tak: ....., Muszę odzyskać siebie!!! To jest z jednej strony proste a z drugiej strony bardzo trudne. Myślałam, że jeśli naprawdę kocha się swojego męższczyznę należy o niego walczyć, starać się go odzyskać, ale też wiem, że nic na siłe! Może to przecież trwać parę dni,pare miesięcy a nawet dłużej... Jeśli jesteś kimś, kto kocha to napewno w końcu zrozumiesz swój błąd i wkrótce ten cały czas cierpliwości i zrozumienia mi wynagrodzisz! A jeśli nie to przynajmniej będę wiedziała, że nie byłeś za grosz tego wszystkiego wart. Myślałam, że mogę walczyć o mojego mężczyznę życia wieki, teraz wiem, myliłam się. Czasami są słowa, które budzą z największej miłości... Kiedyś ktoś ważny po kłótni nie odebrał mojego telefonu, na sma, co mogę jeszcze zrobić, odparł, że zamilknąć. Teraz myślę, że powinnam zrobić właśnie to. Kiedyś w naiwności myślałam, że dodaję Ci uśmiechu, a nie bólu. Zawsze będziesz w mych wspomnieniach, ale nigdy już w życiu. Myślę, że nie warto się szamotać, czasami warto się obudzić i zacząć od nowa żyć. Warto próbować, ale czasami warto się poddać... A jeśli nie jestem Ci obojętna to myślę, że kiedy pokażę Ci, że potrafię walczyć sama ze sobą - dopiero mnie docenisz...Nie można igrać z czyimiś uczuciami i warto w życiu ryzykować, bo inaczej życie może przelecieć przez palce i pozostanie tylko uczucie pustki. Sam się musisz najwyraźniej o tym przekonać. Nie zdobędę Cię na siłę. Nie chce... Jutro będzie też trudno wiem....Wiem, że nie nastąpi cud, ale każdego dnia będę mocniejsza. Nadzieja przyjdzie sama, aby utulić mój ból abym uwierzyła, że żyć trzeba właśnie w imię miłości, bo ta przychodzi często w nieoczekiwanym momencie......i życie zaczyna się \"na nowo\". Kiedyś ktoś powiedział mądre słowa: \" jeśli kochasz puść wolno, jeśli wróci jest twoje, jeśli nie nigdy twoje nie było\".. Muszę pozwolić Ci odejść abyś sam doszedł do wniosku jak bardzo chce być z Tobą, może dopiero, kiedy mnie naprawdę stracisz docenisz to, co miałeś..... Mała Teraz bardzo Go kocham, pęka mi serce ...Czuję się dzisiaj, jak dziewczyna, na którą wydano wyrok i musi odcierpieć za coś, czego nie zrobiła. Czuje jak łzy leją mi się po policzkach i nie mogę ich zatrzymać! Czuje strach na myśl o kolejnych dniach, tygodniach czy miesiącach! Czuje ból, który wyrywa mi serce! Ale czuje też nadzieję, bo każdy wyrok ma też swój koniec. Wiem, że nie prędko to będzie, ale kiedyś wstanie taki dzień, kiedy obudzę się już szczęśliwa. Kiedy już myśli będą lekkie jak puch a do serca powrócą marzenia. Powiedzcie mi co myślicie. Pozdrawiam wszystkie złamane i szczęśliwe serca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssexpertt
sraj na niego:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeestem
dokladnie ten facet nie jest wart abys przez niego plakala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, absolutnie nie. Mówi Ci to osoba, która przeszła to samo. Od jakiś 20 min nie jestem sama :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maaaaadzia-
Też bym chciała odzyskać swojego chłopaka, ale juz nie wiem co mam zrobić,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabelita
Jeśli Cię kocha to powinien wrócić. Ale przecież kochający facet nie robi takich numerów swojej kobiecie! W dodatku tak dojrzały facet. Ja byłam przez kilka miesięcy z kimś(ja 29,on 38) i byłam przekonana,że to odpowiedzialna osoba,która szuka czegoś stałego...zresztą zapewniał mnie że tak właśnie jest. Niestety dzieliła nas odległość,a ja miałam przeczucie że on kręci na kilka frontów. Kiedyś w mojej obecności zadzwoniła do niego jakaś kobieta,nie odebrał,następnym razem odebrał ale udał że się rozłączyło (i ten rumieniec kłamstwa zalewający twarz) .Ehhhh....szkoda gadać. No i kilka dni temu zerwał ze mną,twierdził że nie damy rady z odległością,chociaż na początku związku ustalaliśmy,że przeniosę się do niego. Kłamał,kręcił,kombinował....jestem pewna że wystraszył się mojego zaangażowania,on nie chce tak naprawdę z nikim być,chce być wolny i mieć dochodzące panienki. Ty ze swoim też nie zbudowałabyś rodziny,bo to zapewne wieczny kawaler i bawidamek,szkoda Twojego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ci za Twoje słowa Izabelita. Chyba mnie rozumiesz. Jestem osobą , która ceni sobie szczerość i lojalność. Chyba mój mężczyzna nie potrafił docenić czegoś wyjątkowego. Związku o który warto walczyć. Nie sztuka teraz dobrze się bawić. Może warto pomyśleć co będzie za ...naście lat. Czy wtedy nie poczujemy tej wielkiej nieodwracalnej pustki. Nie wiem jak wygląda jego nowa dziewczyna ( jest odemnie starsza o 11 lat) nie moge w to uwierzyć, słyszałam jedynie jej głos( nie zaciekawy, mówię szczerze, bez ironi) .Mimo to , że jestem fajną , atrakcyjną dziewczyną nie jest łatwo mi pogodzić się z takim ciosem( a może właśnie dlatego), ale jeśli miały by te kłamstwa trwać kolejne miesiące, to bardziej traci sens. Tylko ja jej wszystko ułatwiłam. Sprawiłam, że przestała być okłamywana i on wybrał ją. Nie wiem ile wie ona. Przecież do niedawna oklamywał nas obie. Znam nawet jej numer telefonu i mogłabym pewnie się dowiedsieć ale czy watro? Miałby tylko argumjent by ukoiś swoje sumienie. Niech sam się przekona na kogo mnie zamienił...I pewnie masz racje, ktoś kto potrafi kochać nie robi takich numerów, nie rani z taka premedytacją . I pewnie warto właśnie teraz cierpieć by kiedyć już z całą stanowcząścią stwierdzić, że było warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymistycznadziewczyna
DO KATIMAS Hej. Wiem, że wszystkim łatwo jest pisać wiadomośći typu \"olej go\" jeśli sami takiej miłości i zawodu nie przeżyli. Ponad rok temu miałam podobną, a zarazem inną sytuację. Biegał za mną pewien chłopak. Początkowo mnie nie interesował. Jednak był przy mnie zawsze, pisał, rozmawiał, ciągle się patrzył. Pewnego razu postanowiłam mu wyznać co do niego czuję. Sama nie wiem kiedy się zakochałam tak jakoś przyszło to samo z siebie. Jednak tamtego wieczory nie zdążyłam mu nic powiedzieć to on wygarnął mi, że byłam dla niego tylko zabawką i dziewczyną do towarzystwa. Czułam wtedy jak ból przebija mi serce. Tak bardzo cierpiałam i nikt nie umiał mi pomóc przynajmniej narazie. Nie odzywałam się do niego po tym przez ok. 4 miesiące. Jednak miłość ciągle we mnie płonęła. On był jedyną osobą jaką kochałam i jaką chciałam mieć przy sobie. Chciałam się z nim jakoś pożegnać odpędzić od siebie tą miłość, albo dać nam jeszcze jedną szansę. Wysłałam do niego kartkę z wyznaniem miłosnym. Jednak on jeszcze bardziej mnie upokorzył i wyśmiał. Nie mogłam jeść, śmiać się myśleć. Czułam jak ta miłość powoli mnie wykańcza. Aż pewnego dnia pojawił się ktoś inny. Chłopak, który był w podobnej sytuacji. Obecnie jesteśmy przyjaciółmi bez niego bym nie przeżyła. Pragnęłam aby ta moja nieszczęśliwa miłość była taka jak mój przyjaciel tak jednak się nie stało. Teraz minął rok, wakacje, nowe życie. Ty choć przez chwilę byłaś z kimś kogo kochałaś. Mi on nie dał nawet tego. Teraz myślę, że to dobrze. Jednak on na zawsze będzie w moich myślach. Jako ta pierwsza nie spełniona miłość. Teraz już boję się zaufać. Boję się, że znów mnie ktoś zrani. Nie potrafię zaufać nikomu od nowa. On zabrał mi rok życia, ale ja dalej już mogę iść przez nie spokojnie. Dalej jestem sama. Być może kiedyś przełamię lody, ale juz nigdy w życiu tak mocno nie pokocham .Jednak TY pamiętaj, życie ciagle trwa, a czas to niesamowity lekarz. Pozwól odejść tej miłości a sama wypłacz się porządnie komuś w rękach i zacznij żyć na nowo. Może na początku będzie trudno, ale pamiętaj, że liczysz się TY>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate888
a ja popieram optymistyczną dziewczynę... wszyscy mówią \"olej\" a to wcale tak nie wygląda... moja historia na szczęście skończyła się troszkę inaczej. Chłopak zostawił mnie dla przyjaciółki... Strasznie mnie to zabolało... Nie wyobrażałam sobie życia bez Niego a tym bardziej bez najbliższej przyjaciółki. Pragnęłam zemsty na wszystkich facetów. Zaczęłam chodzić z innym, zerwałam, z drugim, też zerwałam... Koleżanki zaczęły żartować że jestem femme fatale ale z mojej strony to wyglądało zupełnie inaczej. Wówczas zwykła przygoda zmieniła moje życie... Moja ekipa zorganizowała ognisko... Przybyli także koledzy moich kolegów. Byłam zupełnie swobodna... Przeciez zalezało mi tylko na tym, który odszedł. Po ognisku mój numer zdobył pewien chłopak... Olewałam go... Nie chciałam więcej ranić. A on cały czas pisał... Walczył... Na kolejnym ognisku go nie było. Wypiłam trochę alkoholu. Koledzy zadzwonili po Niego. Gdy dotarł na miejsce ja już wracałam do domu. Padało, wiało, było zimno... Odczytałam sms-a: \"Ja dla Ciebie tak zmokłem i zmarzłem a Ty mi nawet buziaka nie dałaś\". % zrobiły swoje więc napisałam żeby się zgłosił po tego buziaka następnym razem. No i się zgłosił :) Z czasem zaczęło zależeć mi coraz bardziej aż zaangażowałam się na maxa. Zostaliśmy parą... Po jakims czasie wszystko się zmieniło. Zerwał ze mną bez wyjasnień. Płakałam... Przyrzekałam sobie że juz nigdy nikomu nie zaufam... Ale ciągle go kochałam... Nawet bardziej niż tego któryodszedł z przyjaciółką... Pragnęłam by wrócił... Nadeszły walentynki... Wysłałam list. Nie prosiłam by wrócił tylko by był szczęśliwy i by pamiętał że go kocham... Kilka dni później odezwał się... Próbował odzyskac zaufanie. Hmm... Wybaczyłam... Tak bardzo go przecież kochałam... Znów byłam szczęśliwa... I znów mnie zostawił... I znów wrócił po kilku miesiącach... wtedy na krótko... kiedy tylko zauważyłam że znów coś się psuje ja zerwałam... Nie chciałam cały czas być upokarzana. Kochałam go ale jego reakcja była obojętna więc wiedziałam że on mnie nie... Wówczas bardzo się zmieniłam... Obiecałam sobie że już nigdy nie wrócę. On zawsze słuchał metalu i rocka a ja nienawidziłam tej muzyki. Po tym rozstaniu odnalazłam w niej sens. Zmieniłam się w \"czarną dziewczynę\". Nie chciałam ale nie miałam na to wpływu. Zamiast płakać krzyczałam razem z muzyką... Trwałam tak kilka miesicy. Świat się dla mnie zatrzymał. Byłam tylko ja i moja muzyka... mój świat... mój czarny świat... Po kilku miesiącach przypadkowo poznany chłopak otworzył mi oczy... Rozejrzałam się wokół i wtedy zaczęłam płakać... Chciałam to powstrzymać i krzyknąć ale nie mogłam... Następnego dnia ubrałam się w normalne ubrania... umyłam głowę wiele razy żeby jak najszybciej zeszła czarna farba... Wróciłam z dalekiej podróży... Po jakimś czasie zauwazyłam że mój były (nadal go kochałam) zaczyna szukać kontaktu... nie pozwalałam... byłam dla niego zimna, oschła... kochałam go ale przestało mi zależeć... spotykałam się z innym ale nie byliśmy parą... a On nadal się starał... znosił wszystko i powoli się zbliżał chociaż byłam zazwyczaj okropna i niemiła... Szczerze już mi nie zależało na tym a moja miłość do niego już prawie zniknęła... zamieniła się w nieawiśc... Jak on mógł mnie tak skrzywdzić... Do tej pory pamiętam jedną z naszych rozmów ON: Co robiłaś? JA: byłam w lesie ON: z kim? JA: z kolegą a co? ON: no fajnie. to o mnie też możesz powiedzieć ze jestem tylko kolegą JA: bo jesteś tylko kolegą... Nie spodobało mu się to... Podobnych sytuacji było więcej... Swoją złością i zazdrością udowadniał mi że coś do mnie czuje... Ale dla mnie to już niewiele znaczyło... Oczywiście do pewnego momentu... Później płomyk mojej miłości zamiast gasnąć zaczął się powiększać... Sama nie wiem jak to się stało że staliśmy się przyjaciółmi... Odzyskał moje zaufanie ale nie jako chłopak tylko jako przyjaciel... Umówiliśmy się że pójdziemy razem na sylwestra (był grudzień)... Nie było dnia żeby nie napisał... żeby nie zadzwonił... tak mijały kolejne dni a szczególnie wieczory... Ja zauwazyłam że jednak nadal go kocham ale teraz jemu bardziej zależy... Niczego mu jednak nie pokazałam... W Wigilię szlam z przyjaciółmi do sąsiedniej miejscowości na pasterkę na nogach... było zimno ale bardzo miło... Napisał do mnie już po kolacji żeby złożyć życzenia itd. I tak tuż przed północą wyznał mi miłość i poprosił (wręcz błagał) o spotkanie... Na nim poprosił mnie bym wróciła... Zgodziłam się... Jesteśmy ze sobą już ponad rok... A on jest nadal tak kochany jak na początku... Jestem szczęśliwa... Czasem opłaca sie czekać... Ale nie mówcie \"olej go\" bo tak się nie da... Facet może być tym najgorszym ale nie da się odkochać w przeciągu kilku minut... To serce wybiera..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram przedmówczynię
Popieram słowa "Facet może być tym najgorszym ale nie da się odkochać w przeciągu kilku minut... To serce wybiera.." Nie da się tak po prostu zapomnieć i odpuścić, nie da się zaleczyć bólu i pozbyć pustki w sercu. Czas wcale nie leczy ran

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optimist23
Czuję ten ból w sercu, pustkę, tak bardzo chcę go odzyskać.... Od miesiąca nie jesteśmy już razem, byliśmy 2,5 roku, zostawił mnie.. Czekam na smsa, że zadzwoni, a telefon milczy...... A w sercu coraz większy ból...... Na początku nie chciałam z nim być, biegał za mną pół roku, ale jak się spotkaliśmy, jak spojrzałam na niego, w powietrzu czułam już miłość, to była magia....... Zawsze rozumieliśmy się bez słów, dogadywaliśmy się bez problemu, a teraz go nie ma.... A teraz tak po prostu z dnia na dzień przestał mnie kochać...Nie mogę znieść myśli, że umawia się z kimś innym, że jest taki jaki był dla mnie... Ja go nadal tak mocno kocham, chyba jeszcze mocniej niż jak byliśmy razem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinna_26
Mam dokladnie to samo co autorka tego listu wlasnie w tym momencie.. Czuje sie paskudnie.. Dlaczego faceci tacy sa :(( dlaczego nam to robia.......................... nawet nie chce mi sie zyc..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamala
Moje cierpienie dopiero co się zaczęło... Z chłopakiem rozstałam się 13-stego w piątek. Nigdy nie byłam przesądna, jednak... Powiedział mi o tym, że zakochał się w dziewczynie, którą widział 2 razy w życiu i z którą kontaktował się przez gg i sms-y. Połączyły ich podobno wspólne zainteresowania i pasje. Rozmawiałam z nim, chciałam, żeby mi wyjaśnił dlaczego nasz 5-letni związek chce przekreślić grubą linią. Różnie między nami bywało, były dobre chwile i złe, zresztą jak w każdym związku. Mówił mi, że to ta dziewczyna napisała mu, że coś czuje do niego, mimo, iż wiedziała, że ja istnieje. Myślę, że wykorzystała sytuację. Zastanawiam się, kto jej dał prawo do wchodzenia z buciorami w nasze życie. Dodatkowo zadziwiła mnie postawa mojego chłopaka, który nieustannie zapewniał mnie o swojej miłości, tymczasem oszukiwał, unikał mnie. Cierpię ogromnie... Płaczę, nie mogę spać po nocach, rozmyślam, analizuję co zrobiłam nie tak... Powiedział mi na koniec, że ja nie jestem niczemu winna, to na nim ciąży odpowiedzialność i on będzie ponosił konsekwencje tego zdarzenia. Przepraszał, płakał wraz ze mną, mówił, że nie chciał mnie skrzywdzić, że bronił się przed tym uczuciem. Dziewczyny naprawdę nie wiem co mam myśleć. Nie wiem też co mam robić... Czy zostawić go w spokoju czy pokazać, że mi na nim zależy i spróbować go odzyskać? Co mi radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
kretaczom i klamcom mowimy stanowcze NIE!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamala
Ale nigdy taki nie był, zawsze powtarzał, że brzydzi się kłamstwem i zdradą. Co się mogło stać, że zmienił się nie do poznania? Co myślicie o dziewczynach, które mają świadomość, ze obiekt westchnień jest zajęty a mimo to nie dają za wygraną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
moze klamal kiedy mowil, ze brzydzi sie klamstwem? :o nie ma co dzielic wlosa na 4. nie ma co wybaczac klamstw. bylo jedno, beda nastepne. szkoda czasu, szkoda zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
Bylam w podobnej sytuacji. Ciecie bylo szybkie i krotkie. tak jest najlepiej. zerwij z nim wszelkie kontakty. tylko w ten sposob wyleczysz sie w miare szybko z tego. historia z ta laska pewnie ciagnela sie juz znacznie dluzej, az podjal decyzje, ze w koncu nie moze tak dlugo wiesc zycia podwojnego i dokonal wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
co mysle o takich dziewczynach? a skad wiadomo, ze ona o tobie wiedziala? poza tym, gdyby on cie kochal to ja mialby w duupie. proste. nie kochal cie juz. a zwiazek z kims kto nas nie kocha raczej mija sie z celem. trzeba sie jakos z tym pogodzic. i jest to mozliwe. zycze Ci sily Kochana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamala
Rany są świeże... Łatwo nie przychodzi mi mówienie o nim... Czuję się tak jakby ktoś mi cząstkę serca wyrwał... A myśli, że tyle czasu oszukiwał i prowadził podwójną grę jeszcze bardziej bolą... Mogłbyśmy popisać na gg? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajny facet, ale wątpie, że sprawdzi się jako budyń. Napisz do Przyjaciółki - tak lubią czytać takie długie wypowiedzi, a ty nie poczujesz, że wszyscy Cię ignorują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
Chetnie, bym porozmawiala z Toba na GG, ale nie posiadam takowego :) wiec mozemy pogadac tutaj, jesli chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamala
Do MlecznaCzekoladka - myślę, że moja wypowiedź jest dość zwięzła. Facet nie sprawdzi się jako budyń? - nie rozumiem. Nie czuję się ignorowana, tokijskazagadka odpisała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalamala
Powiedział mi, że rozmawiał z nią na gg jakiś czas po naszej kłótni. Powiedział jej, że nie układa się tak jak kiedyś i dlatego myślę, że ta laska miała podstawy, żeby się do niego zbliżyć. Mówił mi, że bronił się przed tym uczuciem, czuł wstyd sam przed sobą, że takie coś wyszło od niego, ale nie mógł na to nic poradzić. Jest mi tak okropnie źle. Cholera, chyba już nie ma takich mężczyzn, którzy są nieskazitelni, szczerzy i prawdomówni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokijskazagadka
kalamala... jestes tak bardzo na swiezo... bedziesz przezywala rozne stany, targana miloscia, to nienawiscia... znow miloscia... az w koncu stanie ci se obojetny i wtedy odzyskasz spokoj ducha. nie zastanawiaj sie nad tym co ty zrobilas zle... jesli ludzie sie rozstaja to znaczy, ze jednak nie byli dla siebie... jesli sama zastanowisz sie to pewnie dojdziesz do wniosku, ze wiele rzeczy wcale tak bardzo nie pasowalo ci w nim.... w sumie facet i tak zachowal sie ok, bo sam sie przyznal do wszystkiego, tak? zdradzal sie czyms w sensie innego zachowania ostatnimi czasy itd? mialas jakies podejrzenia? czy to aktor z wyzszej polki>?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×