Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asicaaa........

kogo wkur.... zejman

Polecane posty

Gość wszyscy znamy sryldę
15:45 dobrze jest a uczucie pomiędzy Czarniejszą niż Mrok i Bydlęcia cholernego nikogo nie wzruszyło?? 15:45 pisarz niezrzeszony Już wkrótce cała trójka pełzała, tarzała się, wyła, kwiczała i jęczała w dziwacznych, wyginających ich ciała spazmach. Tak. Bez wątpienia byli spokrewnieni.... 15:47 pisarz niezrzeszony teraz lubelak instynktownie przełaczył telewizor na TV Polonia,gdzie właśnie rozpoczeła sie projekcja jego ulubionego,kultowego serialu Klan,a wystepujacy w nim aktor grajacy Rysia taksówkarza,powodował u niego nagłe i mocne scisnięcie mięsni zwieracza... 15:51 pisarz niezrzeszony Rozkosz eksplodowała. Matylda krzyczała na tak wysokich częstotliwościach, że szyby w oknach wpadły w wibrację a szklanka z kawą rozprysła się w drobny mak. Chwilę jeszcze leżała delektując się przyjemnym uczuciem. Jak przez mgłę docierały do niej odgłosy wydawane przez nadal wijące się konwulsyjnie dzieci.... 15:52 pisarz niezrzeszony Nieco speszona próbowała zwrócić ich uwagę grzechotką wyjętą z przepastnych czeluści pochwy, ale dzieci nie reagowały... 15:56 pisarz niezrzeszony Zrezygnowana poszła zażyć kąpieli pozostawiając dzieci samym sobie. 15:57 z choinki sie urwala Boże... jakie to nudne :/ 15:57 matylda 33 Oj coraz krótsze te opowiadaka......czyżby zabrakło weny? czytając książki stajesz się bardziej podobny do człowieka 16:01 pisarz niezrzeszony Gdy tylko ujęła w dłoń słuchawkę prysznica poczuła, że żądza powraca. Spojrzała z czułaością na łazienkową baterię. - Grzesiu, skarbie ty mój - przemawiała czule do kurków. Jeden zaczęcająco patrzył na nią niebieskim okiem, drugi czerwonym - Och Grzesiu, jakiś ty piękny. Przywarła ustami do słuchawki prysznica i otwierając niewiarygodnie szeroko usta zdołała umieścić ją niemal w przełyku.... 16:02 pisarz niezrzeszony Z wybałuszonymi, przekrwionymi oczami, poruszając rytmicnie, ruchami posuwistymi starała się doprowadzić ją do orgazmu 16:04 pisarz niezrzeszony - Co ty do cholery wyprawiasz - Mąż Matyldy patrzył przerażony jak żona dławi się słuchawką prysznica. Siedziała rozkraczona w brodziku a z ust wystawała tylko smętna końcówka. - Toz to nowa bateria ...dopiero co ja zalozylismy z panem Heniem... wykrzyczał mąż Matyldy. Za mężem stał własnie pan Henio i bacznie przyglądał sie calej sytuacji.Matylda zauwazyla ze i pan Henio i jej mąż maja zsuniete gatki do połowy ud,a pan Henio przyklejony do pleców jej męża,lize jego małzowine uszną. Zamkneła oczy.-To koniec - pomyslała Ale z tej rozterki myslowej wyrwal ja głos męża. -Dzięcmi sie zajmij,garkotłuku i obiad jakis zrób...głodni jestesy z panem Heniem - Matyldzie opadła prawa powieka... 16:33 O tal Lubelak zawsze mo że Liczyć na siłe spokoju Matyldy Iza Małysz 18:09 pisarz niezrzeszony Z niemałym trudem pozbyła się z ust podniecającej części prysznica. Baretia już nie wydawała się być podobna do Lubelaka. Powoli wstała i z opuszczoną nisko głową, powłócząc nogami udała się do kuchni. Tam przyrządziła danie, z którego słynęła, parówki na gorąco. Poprawdzie nic innego ugotować nie potrafiła, ale aby nie robić jej przykrości wszyscy zachwalali jej parówkowe arcydzieła. 18:13 pisarz niezrzeszony W tym czasie pan Henio z zapałem i werwą kontentował jej zgorzkniałego męża. Zabawy z panem Heniem były jedynymi chwilami w życiu tego udręczonego mężczyzny, gdy mógł poobcować z istotą o inteligencji większej niż muszki owocówki. 18:13 podszywacz licencjonowany :d 18:48 pisarz niezrzeszony Z obrzydzeniem spojrzał na parówki - Dziękuję kochanie. Wyglądają smakowicie. - Nieszczery uśmiech i zmęczenie w oczach nie pozostawiały żadnych wątpliwości co do prawdziwości jego słów. - Czy mogłabyś podać też musztardę? - Mogłabym, ale nie ma. - Wczoraj przecież była - Uniósł pytająco brwi. - Była, ale wyszła - odpowiedziała jak zawsze lotnie, inteligentnie i z klasą. Zrezygnowany nadział parówkę na widelec i pogrążył się w czarnych myślach... 19:07 pisarz niezrzeszony Pan Henio opuścił ich ciepłe gniazdko posyłając koledze pełen współczucia uśmiech. Przy stole zapadła grobowa cisza i tylko z pokoju dobiegały odgłosy nadal tarzającego się w konwulsjach potomstwa 19:21 pisarz niezrzeszony - Co chcesz robić wieczorem? - Posiedzę na kafeterii. - A może gdzieś wyjdziemy, zabawimy się - Uśmiechnął się z nadzieją. - Nie mam czasu. Muszę porozmawiać na kafeterii. - Ale... - Muszę porozmawiać - krzyknęła i uderzyła w stół pięścią. Kropelki jej śliny spadły mu na policzki. - Oczywiście kochanie - westchnął zrezygnowany - Jak sobie życzysz. 19:25 zazdroszczę talentu Dalej dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czuła
mnie nie w...ia Zejman:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srylda ssrrr
dawaj ciąg dalszy:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srylda ssrrr
zejman i jak,podoba się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agniecha....
szczerze? dla mnie do bani, z tą grzechotką i dziecmi to już przegięcie. jakiś pedek to pisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srylda ssrrr
kadzili sobie na forum letnią porą ubiegłego roku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie znam tego tematu ,bo mnie nie było w tym czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agniecha....
innych to drażniło? dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
19:41 pisarz niezrzeszony - I nie myśl, że nie mam żadnych zainteresowań. Maluję obrazy,rzeźbię,uwielbiam gotować,kochać się,jestem niepoprawną romantyczką,uwielbiam zapach,lubię spacery,trzymanie się za ręce,zachody słońca,kolory pola zbożowego,maki,mimozę,i lubię Ciebie (ostatnie zdanie nie jest mojego autorstwa, ale cytatem Mężczyzna stał wpatrując się w żonę uważnie. - Co ty k**wa mówisz? Co ty rzeźbisz? Do mimozy jesteś podobna podczas naszych zbliżeń - też się nie ruszasz - a gotowanie.... Odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Słyszała tupot jego stóp na schodach, uśmiechnęła się i usiadła przy komputerze. 19:44 pakitooooooo RANDKA Kiedy ona przyjdzie..wściekał się w duchu lubelak sącząc 5 browara w podrzędnej knajpie. Wybrał ten lokal ponieważ jego skromna pensja nie pozwala mu na zbytnią rozrzutność, a piwo lekko rozwodnione kosztuję niecałe 2,50. Tak zamyślony zauważył jak do lokalu wtoczyła się kobieta przypominająca mieszankę świni i chłopca z downem. W duchu miał nadzieję że to ktoś inny, jednak babochłop powoli zbliżał się w jego keirunku szczerząc 3 krzywe zęby i poprawiając swoje 7 włosów na bokach głowy które były spięte w kucyk. - Mam nadzieję, że się nie spóźniłam? - Nie skądże, powiedział chłopiec o mongolskich rysach twarzy w uflejanym pulowerku, który zakładał tylko na specjalne okazję i w święta. -To dobrze, odparła Matylda, po czym złączyła 3 taborety i usiadła na przeciw niego Lubelak w duchu cieszył się z opóźnienia, po trzeźwemu nie byłoby najmniejszych szans na seks, ale teraz?...po kilku piwach już się nie przejmuje jej wyglądem..widzi już tylko przed sobą Liz Hurley Niestety spóźnienie miało również swoje wady, biedak przetracił poł pensji na piwo...ale jasność umysłu go nie opuszczała -Matyldo...może się jednak przejdziemy? -Dobrze, tylko wiedz mój lubelaku, że co 4 metry będziemy musieli robić małe odpoczynki, kondycja nie ta i ścięgna w kolanach nie wytrzymują mojej wagi -Nie chcę iść na dwór, myślałem o romantycznym jeebanku w zaciszu barowego ustępu -Niech stracę mój lubelaku, idź pierwszy, ja się za 3 minuty doturlam, Ty przez ten czas podmyj się bo ostro Ci z kija zalatuje... Odrobinę delikatności by jej się przydało-pomyślał urażony lubelak, W końcu co jak co, ale ona powinna mi ostatnia zwracać uwagę...głupia knurzyca -Dobrzę kotek, ja idę i czekam , jeśli się nie zjawisz uznam że mnie wystawiłaś do wiatru..lub co gorsze..serce Ci nie wytrzymało takiego wysiłku fizycznego i miałaś zawał. Po czym lubelak zabrał resztki rozwodnionego piwa w brudnym kuflu i chwiejnym krokiem ruszył w stronę WC Chwilowo tyle, może ktoś mi pomoże? 19:50 pisarz niezrzeszony Ja to ciągnę od rana.... ale kilka osób się przyłączyło 19:56 pisarz niezrzeszony Lubelak wszedł do barowego wychodka. Brudna podłoga, lepkie ściany, obtłuczona umywalka i pokryta rdzawym nalotem muszla. Szybko mył swoją męskość, chlubę i nadzieję na przetrwanie rodu. Poprawdzie rodzina traciła już wiarę w jego możliwości prokreacyjne, jednakże coś tam przecież mu w portkach dyndało. Choć i to był problem - dyndało zamiast sterczeć. 20:00 lagi ło matko a wy dalej to ciągniecie?? szok ale wam się nudzi ..."Doznasz, gdy spróbujesz; nie sądź, aż skosztujesz. Kto czego nie doznał, nie rozumie. Kto doznał, ten poznał..." http://www.wrzuta.pl/audio/bmoNX3wKFQ/edyta_ geppert_kocham_cie_zycie 20:03 lubelak możecie już nie kontynuować , Matylda chyba opuściła to forum... z reszta w cale Jej sie nie dziwie.... to mnie ożywiło dzisiaj http://pl.youtube.com/watch?v=0RoZvM8qsrc 20:04 ale wróci 20:04 pisarz niezrzeszony Jeszcze nie skończył ablucji gdy ktoś gwałtownie naparł na drzwi. Matylda wpadła do łazienki niczym kula bilardowa w łuzę. Wyraz triumfu na pucołowatej, czerwonej, spoconej twarzy nieco go przeraził. - Chodź do mnie - ryknęła barytonem łakomie wyciągając po niego ręce. Cofał się powoli, niestety, pomieszczenie nie było duże, klapnął tyłkiem na sedes i zrezygnowany oczekiwał na dalszy rozwój wypadków. Matylda się zbliżała. 20:16 pakitooooooo pisarz niezrzeszony jesteś wielki pisz dalej, kiedy czytam twoje opowiadanko łzy mi lecą ze śmiechu [czesc ))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
20:22 pisarz niezrzeszony Podkasała różową, workowatą sukienkę i jego oczom ukazał się pejzaż jej bujnej kobiecości. Pośród gęstych, czarnych, wijących się niczym węże kędziorów ujrzał brunatne, mocno przerośnięte wargi sromowe. Więc tak wyglądają motylki. Przemknęło mu przez głowę. Dziwne, bo do motyla wcale podobne nie są. Przypominały mu raczej połcie nieświeżego mięsa upstrzonego muchami. Oblizał zaschnięte nagle wargi. - Podoba ci się twoja kizia-mizia? - spytała zalotnie. Bał się powiedzieć prawdę więc potakująco kiwał głową jak aniołek w Kościele, któremu do skrzyneczki wrzuca się pieniążek. 20:23 pisarz niezrzeszony 20:45 też umiem pisać tymczasem mąż wrócił podchmielony od sąsiada pana Henia spod trójki. Gdy wszedł do dziecinnego pokoju oniemial z przerażenia. Dzieci brudne, umazane zeszłorocznymi okruchami ciastek wydobytymi spod dywanu leżały jedno na drugim jakby niezywe. -Skończę z tym - wysyczał zlowrogo mąż bignąc do pokoju gdzie stał komputer. Matyldy jednak nie było. -dzi**a-już nigdy nie połączy sie z tym piekielnym internatem-wrzasnął złowrogo, po czym odciął kabelek łączący komputer z modemem. Po tej czynności, nie patrząc na biedne dzieci udal się dalej pić do pana Henia 21:02 pisarz niezrzeszony Nieuchronnie zbliżała się do niego. Nawet w niedomytym barowym szalecie czuł wyraźnie skisły i stęchły aromat jej szpary. - Do dzieła mój rycerzu - zaguglała zalotnie i sięgnęła serdelkowatymi palcami do jego bermudów. Prztrzył jak zahipnotyzowany na jej mozolne starania aby wlać odrobinę życia i werwy w jego maleńką i skurczoną męskość. Lubieżnie otworzyła usta, aromat przetrawionej cebuli i parówek aż go odrzucił i przyssała się niczym wygłodniały glonojad do jego ślimaczka. Ssała wytrwale zawzięcie mlaskając, dysząc i sapiąc. Jej czoło zrosiło się potem a pod pachami wykwitły ciemne, mokre plamy. 21:18 pisarz niezrzeszony Niestety. Wszystkie te zabiegi zakończyły się fiaskiem. - Ty mnie już nie kochasz bo ci nie staje - ryknęła ja bawół i zalała się łzami. Szloch wstrząsał całym jej olbrzymim ciałem. - Kocham cię rybeńko - aż syknął z przerażenia, gdy zorientował się, że użył wobec niej określenia zbyt jawnie nawiązującego do jej zapachu. Na szczęście nie pojęła aluzji i wpatrywała się w niego cielęcym, naiwnym wzrokiem. Mój Boże - pomyślał - ona ma spojrzenie dziecka. Wielkiego, tłustego, dziewięćdziesięciokilogramowego, debilnego dziecka!. W co ja się k**wa wpakowałem. - Kocham cię, ale dzisiaj jestem zmęczony. Siedziałem dużo przy komputerze a wiesz przecież, jak mnie to męczy - Pogłaskał ją po pucołowatej twarzyczce. Tłusta kapka z jej nosa spadła mu na dłoń. Z trudem przełknął ślinę i nie zwymiotował. 21:20 odezwala się cegłowa lubelak ,znając Matyldę wiem,że dnia bez cafe nie wytrzyma,to jej jedyna rozrywka 21:27 tez umiem pisac stala opierajac sie tylko grubymi paluchami o sciane a stope polozyla na jego cherlawym ramieniu-juz nie wytrzymam-wycharczal lubelak...po czym opadl skonany na zasyfiala podloge 21:37 pisarz niezrzeszony Kucnęła nad jego twarzą. Otworzył oczy i ujrzał jej srom rozwierający paszczę niczym wygłodniała bestia. Pomimo iż całość znajdowała się dosyć wysoko obślizgłe wargi sromowe, w tym przypadku niesłusznie nazywane mniejszymi, leżały mu na policzkach. - Ciumaj mnie kochany - Zakołysała biodrami co zaskutkowało przesunięciem się warg na jego czoło. Wziął jedną i z wahaniem włożył końcówkę do ust. Ssał i memłał przez chwilę, ale widać było, iż partnerce to nie wystarcza. Zrezygnowany wziął głęboki oddech, podniósł głowę i zagłębił się w zwieszający się nad nim świat rybnych woni. 21:45 pisarz niezrzeszony Lizał, memłał, ssał, całował, ślinił, łykał, pluł i sapał a ona wciąż nie dochodziła. Zebrał się w sobie, nabrał powietrza i zaatakował jej pochwę głową. Weszła aż po brodę. Skonsternowany poruszał się w górę i w dół, w górę i w dół i czuł się jak przerośnięty wibrator zapakowany we wnętrzności monstrualnego humbaka. I przyznać mu trzeba, że porónanie to było wielce trafne. 21:50 dr Izdbski Jednak miala wciaz malo, mimo ze Lubielak robil co mogl by chociaz przez pare sekund poczula wielkie spelnienie, niczym konska lanca po kryciu innego naiwniaka! Wstal, sciagnal majty, co prawda mogl je zostawic bo byly na tyle przetarte ze nic to nie dalo! Miedzy nogami dyndal sobie kawalek miesa, niestety strasznie miekkiego, gdyz jak pamietamy Lubelak kiedys wsadzil je do pieca, bo myslal ze wypali na nim wszytskie wlosy i bedzie mial prawie ze brazylijska depilacje. Pała na tyle spalona ze opadala szybko, nic jednak mlody sie tym nei wzruszyl, podniosl matylde, walnal ja z otwartej po poliku i przycisnal reka jej wielkie nie wypierdziane posladki, szepcac do ucha.... Ty suka ale zaraz z Toba pojade... wzial za wlosy, i kazal jej ukleknac przed nim, wzial swoja miakka skore w reke i zaczal biczowac buzke Matyldy tak jak byla by ona w ciechocinku na biczach wodnych... 21:52 Nowy w mieście Aż muszą powstawać "klony" tacy są bezbarwni ..śniło mi się że kochałem Ciebie jak jeszcze nikt... 21:59 tez umiem pisac Matylda charczala niczym zarzynana swinia-czula jego glowe w macicy, potem w krtani, by doczekac sie orgazmu gdy wylazl glowa przez jej paszcze pisarz niezrzeszony Niestety, jej wiecznie głodna pochwa wciąż domagała się mięsa. Klęknął i włożył w nią obie ręce. Poruszał nimi rytmicznie pchając z całej siły. Dyszała jak zgoniona kobyła kiwając się w przód i w tył zgodnie z jego pchnięciami. Gwałtowny podmuch rozwiał mu włosy i omiótł pryszczatą twarz. Matylda pierdnęła siarczyście i wreszcie doszła. Wiła się w spazmach jak wyrzucony na brzeg wieloryb, jęcząc jak suka dyszała. - Kocham cię mój skarbie. 22:10 pisarz niezrzeszony Lubelak dziarsko podciągnął spodnie i zapukał do drugiej, zamkniętej kabiny. - Wyłaź Robert - DrzWi uchyliły się powolutku i ujawniły obecność trzeciego uczestnika randki dzierżącego w drżących dłoniach aparat fotograficzny. - No, to wszystko mamy udokumentowane - Lubelak uśmiechał się triumfująco - A teraz doniesiemy na Policję, że uwiodłaś i wykorzystałaś nieletniego. - Obaj nastolatkowie śmiali się złośliwie. - Nie! - krzyczała - Ja mam męża i dzieci. Zapłacę wam ile chcecie - Drżącymi rękoma wyciągnęła w ich stronę banknot dziesIęciozłotowy. - Chyba żartujesz. Nie obrażaj mnie dziwko - wysyczał Lubelak zwężając groźnie oczy - Nie zrobiłem tego dla pieniędzy. Donoszę ideologicznie - Dumnie podniósł głowę i dziarsko wymaszerował z barowej toalety wraz z Robertem. KONIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
22:11 pisarz niezrzeszony Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tegoż opowiadania. Praca z Wami była ekscytująca i sprawiła mi dużo przyjemności. Pozdrawiam serdecznie. I... do następnego 22:14 pakitooooooo W pewniej chwili usłyszeli pukanie do drzwi..to nowy w mieście trzymając się za garbatego członka i niewymiarowe prawde jądro chciał się przyłączyć do zabawy. Matylda zerknęła na lubelaka, ten kiwnoł głową w geście zaproszenia. Nowy niczym niewyżyty samiec nutra rzucił się cały podpalony do sutów Matyldy które na wysokości kolan zwisały bezwładnie bujane lekko rutmicznymi pchnięciami lubelaka Namiętnie je ssąc niczym wędzony boczek i popiskując z rozkoszy targał kapucyna aż skóra na prąciu nie wytrzymała i...pękła. Matylda widząc co się stało roześmiała się w głos i wskazując na niego swoim serdelkowatym palcem wskazującym kazała nieszczęśnikowi wypierrdalać w siną dal. 22:16 pisarz niezrzeszony 22:18 pakitooooooo pisarz niezrzeszony Dla takich topików warto tu siedzieć Dawno nie czytałem niczego lepszego na tym smutnym forum Poza tym, na 90% mam kilka twoich podszywów zapisanych w notatniku, tak mi się wydaje że to twoje...sądząc po stylu Pozdrawiam 22:20 do pakitoooooo podziel sie z nami razem sie posmiejemy wklej na forume 22:34 pisarz niezrzeszony Obawiam się, że podszywów było tyle, iż nie mógłbyś ich zmieścić w jednym notatniku 23:06 tez umiem pisac fajnie bylo-dobrze sie skonczylo ps ale co zrobi maz matyldy? 23:50 podszywacz etatowy o tym juz w drugim rozdziale yes yes yes 16:09 Na koniec Matylda dziarsko usiadła na klatę Lubeleka w ostatecznym końcowym uwiecznieniu ich Miłości próbowała wycisnąć kupe na klate Lubelaka ,ale mimo wielkich starań wielki ogromny kloc nie stanął na klacie Lubelaka . Ten widząc co się dzieje zerwał się w dzikiej histerii i z płaczem wykrzyczał TY MNIE JUŻ NIE KOCHASZ . 16:14 Na koniec Mąż Matyldy w tym czasie dziarsko zabawiała się z Panem Heniem w kotłowni . Pan Henio odwrócony plecami palił fajranta a maż Matyldy mimo usilnych starań nie możwe dojść . Panie Heniu niech mi pan paowie coś miłego Pan Heniu odwraca się i usmiechem w którym brak przednich zębów mówi KOcham Cię I w tym momenie mąż Matyldy strzela na jego plecy i opada spełniony i kochany . 16:17 FIN ------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ ------------------- 16:31 pisarz niezrzeszony Topik żyje . Nie spodziewałem się Ciekawe, odkryliście w sobie wenę twórczą, że tak się wyrażę, muza do Was przyszła i szepce Wam słodko do uszka, czy może, zwyczajnie, tak Was fascynują bohaterowie? 16:32 podszywacz licencjonowaaany 16:44 KONIEC i KROPKA KONIEC 16:47 The CinemaCaffe Presents "Lubelak & Matylda The sex adwentures" part.2 16:47 SPIERDALAJ KURWA 16:48 KRZYKNęłA OBURZONA MATYLDA .... stoją c w progu dzwi i trzymając zakrwawiony nóż... 16:51 Na koniec A tak naprawdę na koniec to jest to smutne ,że dorośli ludzie Nasi bohaterowie Matylda &Lubelak zamiast zajać się własnymi rodzinami ,każda wolna chwile spędzaja na kafeterii Matylda nie zauważy ,kiedy dorosną jej własne dzieci . A Lubelak cóż pewni umknie mu kawałek życia ,ale wyrobią się miesnie karku od nerwowego odwaracania sie czy ktoś czasem nie wchodzi do pokoju i nie nakryje go na sklejaniu klawiatury . Pozdrawiam wszystkim niezrzeszonych pisarzy Marta 17:01 pisarz niezrzeszony mie byłes dobrym kochankiem...nie byłes - lkała Matylda,wycierając zakrwawiony nóz o udo. - Lepszym od Ciebie chyba będzie nowy w miesci - przez jej usta przebiegl teraz delikatny usmiech,przepełniony lubieżnością. W dali leżal zakrwawiony lubelak,oddychał.Mial poraniona klatkę piersiowa,z której to klatki Matylda scinała wprawnym ruchem bujne owlosienie lubelaka.Niestety przy okazji parę razy zahaczyła go ostrzem.Za Matylda stał usmiechniety Nowy.Juz cieszył sie na samą mysl o konsumpcji jej ciala. 18:58 co dalej nastąpiło i skonsumował ? 19:01 olivia ale jaja Nie bede nakladac "maski" by sprostac wymaganiom swiata, bo szybko zatesknie za normalnoscia.... 20:21 pisarz niezrzeszony Ponieważ kilku twórców przedstawiło swoje wersje zakończenia naszego opowiadania, pozwoliłem sobie zrobić to samo Oto: EPILOG Lubelak i Matylda rozstali się w wielkiej niezgodzie. Złość na siebie nawzajem była w nich straszna aczkolwiek nie potrafili o sobie zapomnieć. Mąż Matydy, nauczony wieloletnim doświadczeniem wybaczył zdradę wiarołomnej żonie pod warunkiem jednakże, iż nauczy się ona przyżądzać, oprócz parówek, przynajmniej jajka sadzone. Pan Heniek, cichy i skromny człowiek nadal pomagał mu w najcięższych chwilach. Zawsze miał dla przyjaciela dobre słowo, butelczynę czegoś wzmacniającego i czułość, która była nieszczęśliwemu małżonkowi tak bardzo potrzebna. Dzieci rosły i coraz bardziej przypominały dziwaczną matkę. A Lubelak... Lubelak zaszył się w swoim zagraconym pokoiku i przeżuwał zakończony tak tragicznie związek. Myśli jego były pełne złości, goryczy i gniewu. Zawziął się w swojej nienawiści i nie potrafił zapomnieć. Aż postanowił sięgnąć po rozwiązanie ostateczne. Nikt nie podejrzewał, że ten pryszczaty wyrostek samotnymi wieczorami zgłębia wiedzę tajemną. Mroczną, straszną i zakazaną. Że przetrząsa stare i zakurzone woluminy, studiuje alchemiczne ryciny i mamrocze zaklęcia w dawno zapomnianych już językach. Lubelak szykował zemstę... tez umiem pisac zemszczę się-mamrotał nieprzytomny z gniewu i złości lubelak-chociażbym miał porosnąć pajęczyną, lub jako zywy wydrapać pazurami drewno w trumnie... jaki znaleźć sposób, jaki? może laleczka woodoo? Tak! to jest pomysł zrobię laleczke na podobizne męża matyldy i będę wbija jej szpilki w penisa ale pomyśle o tym jutro bo dziś moje kafeteryjne szczęście zadało mi zbyt dużo pytań jak na mój malutki koguci intelekt. I tak sobie myśląc lubelak poczłapal do kuchni zaparzyć herbatkę z hibiskusem i maliną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
22:15 pisarz niezrzeszony Ponieważ związek "naszej pary" się rozwija i nawet, odnoszę takie wrażenie, nieco ewoluował (o ile w ich przypadku można mówić o ewolucji), proponuję napisanie dalszej części opowieści. Jako pomysłodawca uzurpuję sobie przywilej wymyślenia tytułu i rozpoczęcia dzieła . ZEMSTA LUBELAKA Lubelak pogrążył się w mroku. Jego ukochana, piękna i mądra Matylda, okazała się orzydliwym potworem bardziej przypominającym zapasionego humbaka o intelekcie upośledzonego ptaka dodo niż kobietę z jego marzeń. Tak go oszukała. Wykorzystała jego młody wiek, niedoświadczenie i niewinność. Poprawdzie Lubelak też nie był z nią do końca szczery. Nieco się w opisach upiększył, nieco ubarwił, ale przynajmniej przypominał człowieka (we własnym mniemaniu oczywiście. Większość znajomych jego rodziców utrzymywała, że ma w sobie coś z ptaka. I chyba mieli rację zważywszy na to, iż już jego rodzice zwracali się do niego najczęściej słowami "ty cholerny bocianie"). Wściekły i upokorzony zacisną pięści i wzniósł je w geście groźby. - Zemszczę się - wysyczał - a moja zemsta będzie straszliwa. 22:33 niezrzeszony lubie Cie czytać lekkości słowa ironii i poczucia humoru zazdroszczę..niezrzeszony jestes wielki 22:35 pisarz niezrzeszony I piękny Dzięki 22:43 bardzo dobre pozdro dla matyldy i lubelaka hehe;DDD 05:33 Grzegorz rozmyśla nad zemstą. Jego zdruzgotane ego nie pozwalało mu skupić się na niczym innym. W swoim młodym życiu nie zaznał jeszcze takiego rozczarowania i upokorzenia. Upiory przeszłości z dzieciństwa, z którymi tak heroicznie walczył, powróciły ze zdwojoną siłą. Znowu zaczął się moczyć i obgryzać paznokcie, budził się z przeraźliwym krzykiem w środku nocy w mokrej pościeli. Śniło mu się, że przepaścisty srom Matyldy wciąga go całego w ciemną czeluść. Dzień po nocy pełnej koszmarów wcale nie przynosił ulgi w cierpieniu. Nieszczęsny Grzegorz zatracił już poczucie czasu, nie widział już ani słońca, ani atramentowej nocy. Cały był zatopiony w szarości, nawet jego pryszczata twarz, kiedyś tak czerwona, pokryła się ziemistą szarością , własciwą dla źle nawożonej, niedognojonej gleby bielicowej. Ciałem wstrząsały paralityczne konwulsje, do pleców lepiła się od miesięcy nie prana piżama, na czole perliły się krople zimnego potu. Drżące ręce z trudem utrzymywały plastikowe sztućce, których Grzegorz zwykł używać na codzień. Grzegorz cierpiał, cierpiał straszliwie. Ból wykrzywił mu twarz, już i tak nieregularne rysy jeszcze bardziej się zniekształciły i przypominały plątaninę poziomic na mapie z odwzorowaniem pionowym Przedgórza Tatrzańskiego. W rzadkich przypływach świadomości zastanawiał sie, czy ta grzeszna zakazana miłość warta była takiego cierpienia. 07:41 pisarz niezrzeszony Nie jadł i nie pił, poszarzały i wychudzony ślęczał nad starymi, zakurzonymi woluminami i nie mógł się zdecydować. Czy za pomocą wiedzy magicznej sprawić jej ból, ból rozszarpujący jej olbrzymie ciało, targający wnętrzności i mieszający już i tak będące w malowniczej rozsypce myśli, czy może sięgnąć po środki ostateczne i uśmiercić paskudę. Długo się wahał aż wreszcie znalazł coś, co wydało mu się karą odpowiednią i na tyle przebiegłą, iż z radości i mściwej satysfakcji zatarł kościste ręce a na poszarzałej twarzy wikwitł przerażający uśmiech. Klątwa ognistej, niezaspokojonej piczy. Patrzył na rycinię przedstawiającą kobietę kopulującą z ludźmi i wszelkiego rodzaju zwierzyną a pomimo tego wciąż niezaspokojoną. Czytał długą listę składników i powoli tracił entuzjazm. - Skąd ja wytrzasnę krew menstruacyjną dziewicy zrodzonej w koniunkcji Marsa i Jowisza - mruczał - już z samą dziewicą będzie problem. Trzy zęby ślepca pozbawionego wzroku przez kurtyzanę w czerwieni, włos ladacznicy wyrwany podczas kąpieli w stawie podczas pełni. Trzeba się wziąć do roboty - zdecydował i z głośnym trzaśnięciem zamknął księgę. 13:46 pisarz niezrzeszony Zaopatrzył się w mapy i tablice astrologiczne, niestety, skomplikowana symbolika i zawiłe opisy przyprawiły go tylko o silny ból głowy. Zrezygnowany zadzwonił do wróżki, aby dowiedzieć się, kiedy koniunkcja Marsa i Jowisza mała miejsce. Rachunek pogłębił jego dolegliwości, ale przynajmniej wiedział już, czego szukać. Teraz musiał tylko sprawdzić w szpitalu, kto urodził się w podanym przez wróżkę czase. 16:04 pisarz niezrzeszony Pożyczony, nieco za duży garnitur, krawat i błękitna koszula gryzły się nieco z białymi skarpetkami i adidasami z supermarketu, ale na to już nic nie mógł poradzić. Na skarpetkach się nie znał, a żaden z kolegów nie nosił butów w przybliżonym do niego rozmiarze. Zerwane w cudzym ogrodzie kwiatki stały w wazonie. Uśmiechną się przed lustrem, przygładził grzywkę, wziął bukiet i wyszedł. 18:13 pisarzu niezrzeszony szkoda że zaprzestałes swej twórczości.. 19:44 proszę o więcej 20:36 Super to było Dawno się tak nie uśmiałam, posikałam sie ze śmiechu... Prosze o jeszcze! Pisarzu niezrzeszony.....! 06:58 pisarz niezrzeszony A proszę bardzo Halinka już czekała nerwowo spacerując wzdłuż ulicy. - Jesteś nareszcie, już się bałam, że mnie wystawisz do wiatru - Nieładna, podstarzała twarz wykrzywiła się w radosnym uśmiechu - Jakże bym mógł - zamruczał uwodzicielsko wpychając jej do ręki bukiet. Zasady savoir-vivru nie były mocną stroną Lubelaka dlatego można mu wybaczyć to, iż kwiatki wręczył badylami do góry - Chodźmy Maleńka na przekąseczkę - Szarmanckim ruchem objął jej obfite ciało i poprowadził do najbliższej budki z zapiekankami. Spojrzał na cennik i błyskawicznie przeliczył dostępne fudusze - Zjemy jedną na pół - dodał - ty i tak dobrze wyglądasz. Zaczerwieniła się mocno, ale nie pisnęła słowa. To pierwszy mężczyzna, który się nią zainteresował i zechciał się z nią umówić. No, może mężczyzna to za mocno powiedziane. Zwyczajny chłystek, pryszczata, pozbawiona gustu pokraka, ale to zawsze jakiś facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
07:12 pisarz niezrzeszony Po posiłku zapadła niezręczna cisza. Siedzieli sztywno na parkowej ławce. Tak być nie może - myślała - przecież mam pięćdziesiąt cztery lata, nadal jestem dziewicą. Nie mogę zmarnować takiej okazji. Zdecydowanym ruchem rozpięła mu rozporek i wyłuskała mizerną, skurczoną "męskość". Mocnymi, zdecydowanymi ruchami zaczęła ją stawiać do pionu. Lubelak głośno przełykał ślinę i ani drgnął. Jednakże, gdy jej zabiegi zaczęły przynosić już widoczne efekty i wątły flaczek zdawał się nabierać odobny życia, Lubelak złapał ją za rękę. - Najpierw mi musisz coś powiedzieć. Patrzyła nań wyczekująco. - Podaj mi imiona i nazwiska dziewczynek urodzonych - Sięgnął do tylnej kieszeni spodni po zmętą karteczkę - Tu masz wszystko zapisane. Patrzyła osłupiała na notatkę. - Musiałabym srawdzić w archiwum szpitala. Nie każdy ma dostęp do kartotek pacjentów. Jestem tylko pielęgniarką. - Jak mnie kochasz to sprawdzisz - Zdecydowanym ruchem schował znów oklapnięte prącie - Daj mi dowód miłości i sprawdź. Patrzyła na niego jak na wariata. - Zobaczę, co da się zrobić. - Ja myślę -uśmiechnął się z wyższością - To do piątku Maleńka. I nie zapomnij o adresach. Zadowolony wracał do domu. Jego plan zaczynał nabierać kolorów a pierwsze zadanie okazało sięnezbyt trudne... 07:41 pisarz niezrzeszony Czas do piątku upłynął mu na nerwowym oczekiwaniu. Nadal wertował księgi, zaglądał na kafeterię, jadł, spał. W ogóle większość czynności wykonywał normalnie. Tylko o myciu zapomniał. Nerwowość zagłuszał złośliwymi dowc*pami na forum. Poprawdzie owe dowcipy bawiły tylko jego, inni użytkownicy nie potrafili docenić jego poczucia humotu. Jego koronnym osiągnięciem było podanie do publicznej wiadomości ich numerów IP. Niestety, moderatorów forum to nie rozbawiło. Kiedy usunięto jego topiki w bezsilnej złości wagryzał wargi. Dokonał też genialnego odkrycia. Mógł zakładać różne profile, za pomocą których komentował swoje własne poczynania. Poprawdzie była to rozmowa samego ze sobą, ale jak inaczej miał zdobyć klakierów? Nie miał najmniejszych szans. Musiały mu wystarczyć stworzone przez siebie postaci. Prowadził też namiętne rozmowy z Matyldą. Mdliło go na samą myśl o jej wielgachnym, tłustym cielsku, ogromnej, smrodliwej waginie, ale wiedział, że czas zemsty nadchodzi i nie chciał jej spłoszyć. 08:36 pisarz niezrzeszony - Masz? - Mam - Halinka patrzyła mu chytrze w oczy, ale dostaniesz dopiero po wszystkim. Nie zaskoczyła go. Przed wyjściem z domu zapobiegliwie łykną błękitną pigułkę i był gotowy zapłacić jej za wykonaną pracę. Bez słowa zdjął ubranie. Patrzyła krytycznie na zapadniętą klatkę piersiową, na wałeczek tłuszczu na brzuchu, na smętny kawałek mięsa imitujący penisa. Obnażyła się przed nim i legła na starej, sfatygowanej wersalce. Rozchyliła zwiotczałe uda odsłaniajc swą dziewczą jamkę rozkoszy. Już miał się na niej polożyć i udowodnić swoje męstwo, swą jurnośći gorącą krew podgrzaną viagrą, byle szybciej mieć to za sobą, gdy odepchnęla go z siłą tarana. - Gdzie kmiocie. A gra wtępna. Wziął głęboki wdech i zanurkował twarzą w jej bujne owłosienie, w jej tajemnicę, której nie pieścił jeszce żaden mężczyzna, w jej srom obrzmiały już i pulsujący niecierpliwie pośród rdzawych, wijących się niczym węże kędziorów. Łapczywie wpjał się ustmi w wiotkie, zarośnęe wargi, szorował językiem sterczącą łechtaczkę. Zachlanie spijał jej gorzkie soki, bódł nosem delikatne wnętrze. Rozochocona zarzuciła mu nogi naramiona. - Wyruchaj mnie gnoju. Błyskawicznie uniósł się nad nią i dźgnął sterczącym przyrodzeniem. Poruszał się szybko i rytmicznie niczym automat. Po niespłna minucie było po wszystkim. - Więc tojest seks? - spytała rozgoryczona. Nic nie poczułam. Patrzyła mu w twarz z niedowierzniem a w Lubelaku wrzało. Wiedział, że natura nie była dla niego zbyt ch*jna, ale ta stara krowa nie musiała być tak cholernie szczera. Powinna się cieszyć, że w ogóle zechciał ją przelecieć. Ubrał się i szybko wyszedł zaciskając rękę na otrzymanej liście dziewczynek urodzonych w koniunkcji Marsa i Jowisza i z mocnym postanowieniem, że zemści się nie tylko na obmierzłej Matyldzie, ale i na niewdzięcznej Halince. podszyfacz 007 Nobel dla autora 09:10 ALTAVISTA 09:20 Łyliam Szekspir godne mojego Makbeta - congratulations Tu bi or fak dys is e kłeszczyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
09:32 pisarz niezrzeszony Dodam nieskromnie, że i "Snu nocy letniej" 10:03 pozdro600 Oceniam topik: 11/10 Nie ma to jak porządnie sie pośmiać z rana, dzieki Chcesz ze mnie kpić? Nie poczułam nic, daj BIS!!!! Nie powiedziales tego w ryj, to nie powiedziales nic! http://video.google.pl/videoplay?docid=-8180 718243604564182&hl=pl 10:06 pisarz niezrzeszony W zaciszu własnego, zgraconego niemiłosiernie pokoju łapczywie rzucił sę do czytania otrzymanej od Halinki kartki. Na pierwszym miejscu widniały jej dane. - Oż k**wa jego mać - wrzasnął. Niczym rozjuszone zwierzę wodził oszalałymi, przekrwionymi oczyma po ścianach pokoju - Jasna pie**olona cholera - W kącikach warg pojawiła się ślina. Halinka była zrodzona podczas niezbędnej koniunkcji i była dziewicą. Była - do dzisiaj. Przeklinając własną głupotę i złośliwość losu zają się dalszym studiowaniem listy. 12:11 pisarz niezrzeszony ************************************************************ ******************** Matylda jak co rano delektowała się czarną kawą i śledziła wątki na kafeterii. Już jej się trochę myliły wszystkie nicki, pod którymi się ukrywała, co prowadziło do zabawnych nieraz sytuacji. Dwa razy pokłóciła się sama ze sobą i raz na siebie doniosła moderatorce, ale nie dawała za wygraną wierząc, że kiedyś opanuje trudną sztukę prowadzenia dyskusji i ktoś ją wreszcie polubi. Z drugiego pokoju dobiegał wesoły szczebiot jej pociech. W przerwie, kiedy nie było na forum Lubelaka, zajrzała do maluchów. Była przecież we własnym mniemaniu idealną matką a to do czegoś zobowiązuje. Z rozczulenim patrzyła na słodko bawiące się dzieci. Młodsze wpychało sobie właśnie do nosa solidnych rozmiarów świezkę kwicząc przy tym i guglając z ukontetowniem. Starsze odkrywało uroki analnej stymulacji przy pomocy grzechotki. Zadowolona pokiwała z ukontentowaniem głową i wróciła do przeglądania forum. 12:21 pańskim ruchem Panskim ruchem zalozyla na garbaty nos, okulary plus 5 dioptrii, zeby lepiej obserworwac poczynania swego lubego lubelaka. dzieciaki porozdziawialy geby i na przemian sie przekrzykujac, zaczely stanowczo domagac sie odpowiedzi: Mamo, dlaczego masz takie duze oczy???? Matylda rozesmiala sie szeroko, ujawniajac przy tym braki w uzubieniu i obfite afty na podniebieniu. A dlatego drogie dzieci, zebym mogla lepiej widziec, co lubelak wipisuje i gdzie. Obgryzajac nerwowo paznokcie u lewej stopy zaatakowane przed podstepna i wszechobecna grzybice, odswiezala kafeterie... 12:43 pisarz niezrzeszony ******************************************************** ***************************** Lubelak zatańczył z radości. - Hahahahaaaa - wyrwało się z jego uniesionej dumą piersi - Już wiem, co zrobię. Wyeliminuję z listy mężatki i kobiety z dziećmi, one na pewno nie są dziewicami a te, które zostaną, sprawdzę - wydyszał szczęśliwy i dumny z możliwości dedukcyjnych swojego umysłu. Zaopatrzył się w wielką książkę telefoniczną i rozpoczął poszukiwania...... 13:26 pisarz niezrzeszony Po kilkudziesięciu wykonanych telefonach na jego liście pozostały tylko trzy kandydatki. Na początek postanowił zmierzyć się z niejaką Gertrudą. Oschłą, stateczną pracownicą zakładów mięsnych, która w jego mniemaniu miała nikłe szanse na udane życie seksualne. A miał nadzieję, że nie posiadała żadnego i nada się świetnie do jego celów. Ponownie przystroił się w porzyczony garnitur i udał się na łowy. 13:32 i udał się na łowy w sensie doslownym. udal sie na rykowisko, bo przeciez to jelen oraz los byl, w jednej tej skarlowacialej postaci. niestety, nie pora to godowa byla i na rykowisku nie spotkal zadnej chetnej losicy, ktora przyklekajac lekko na przednich odnozach, uchylilaby rabka swojej loszej niewinnosci. zdruzgotany i niepocieszony, zawiedziony w swej lubelakowej dumie, spoczal obok dwoch zubrow wcisnietych w glebokie zarosla. chyba przysnal, nawet nie zorientowal sie kiedy zapadl zmierzch. uslyszal tylko tupot odddalajacych sie zubrow i konspiracyjny szet tego wyzszego z prawej: TO PRAWDA, ZE WIECZOREM ZUBR WCHODZI BARDZIEJ... 14:09 pisarz niezrzeszony Postanowił kontynuować poszukiwania. Pół dnia spędził pod blokiem Gertrudy. Krążył po podwórkach, przysiadał na ławeczkach, udawał, że interesują go drzewa, trawa, bawiące się w piaskownicy dzieci. To mu się akurat udało. Młode matki, które wyszły na spacer z pociechami, rzucały mu coraz bardziej zaniepokojone spojrzenia. Coraz częściej szeptały między sobą a nawet dyskretnie wskazywały go palcami. Aby je nieco udobruchać Lubelak wyją z kieszeni dropsy i spróbował poczęstować nimi najbliższe pacholę. Drobna, jasnowłosa dziewuszka ze śmiesznymi, mysimi warkoczykami już ochoczo wyciągnęła rączkę w kierunku łakoci gdy nagle osiedlową ciszę rozdarł krzyk. - Zboczeniec. Ludzie, zboczeniec. Kasiaa, chodź tu. Dziewuszka skuliła się i pobiegła w stronę krzyczącej kobiety. Lubelak stał jak ostatni osioł nie wiedząc, co ze sobą uczynić. Ściskał w idiotycznie wyciągniętej ręce dropsy, jakby to miało tłumaczyć wszystko, ale chyba nie tłumaczyło nic. Z bram zaczęli wybiegać mężczyźni. Rozsierdzeni ojcowie wyraźnie nie mieli ochoty na słodycze, dopadli potencjalnego pedofila i używając wielce niecenzuralnych wyrazów obili mu mordę, skopali d**ę i mocno nadwyrężyli żebra. Ledwo dowlókł się do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
chcecie dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaaaaaaaaaaakkkkkkkkkkk
:D tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
14:14 ostatkiem sił doszedł do domu, wspial sie po schodach, zamknal drzwi i doczolgal sie do wlaczonego caly czas komputera. odswiezyl tematy, tylko po to, zeby na wlasnym topiku znalezc znajome slowa: matylda: Grzesiu Jestes????????? kur.wa jestem.... co za baba... 14:34 pisarz niezrzeszony - Matylda - srylda, stara, gruba d**a a wdzięczy się jak nastolatka - mruczał zirytowany, ale pisał "Buziaczek dla ciebie Asiu". Policzek i powieka puchły mu w zastraszającym tempie. Na prawe oko praktycznie nic nie wiedział. - Grzesiu! - wołanie matki było jak zgrzyt źle naoliwionych zawiasów - Grzesiu, obiadek. - Idę mamusiu - poprawił na sobie koszulkę z psem Pluto i kuśtykając powlókł się do karmicielki. 14:41 pisarz niezrzeszony Wiedział już, że Gertrudę musi podejść inaczej. Na jej podwórku pokazać się nie mógł. Postanowił zaatakować ją w pracy. Poprawdzie wyglądał bardzo komicznie z zapuchniętą facjatą, czerwonymi oczyma i w nieco poszarpanym garniturze, ale wiedział, że czas nagli i nie może sobie pozwolić na czekanie do czasu ukończenia rekonwalescencji. Dziarsko ruszył do ubojni. 14:54 karmicielka dlugo nie mogla zrozumiec, co takiego interesujacego trzyma jej latorosl caly dzien przed komputerem. poczatkowo myslala, ze to prowadzenie firmy, cala ta buchalteria, zabiera tak wiele czasu mlodemu czlowiekowi. ale ilez mozna sledzic kursy pierza na gieldzie w Gietrzwaldzie... no ilez. pewnego razu zakradla sie i poszperala na biurku. znalazla karteczke, na niej nabazgrane... matylda srylda... teraz juz znala powod tego uzaleznienia. w zaciszu swej przytulnej alkowy, w czasie kiedy lubelak romansowal potajemnie z matylda srylda, dziergala w ukryciu szaliczek dla swojej latorosli. kiedy juz wydziergala, dumna zaniosla ten prezent swojemu jedynakowi lubelakowi. lubelak zakrecil szal wokol szyi, dumnie prezac klate, na ktorej wil sie jakze bliski jego sercu napis... matylda srylda. Wyciagnal ostetntacyjnym ruchem srodkowy palec w strone KAFETERII i jurnie zakrzyknal: teraz ja jestem sprite, a wy pragnienie. albo odrotnie... 15:01 allejaja Pomimo jednej krótszej nogi szorował do ubojni najszybciej jak mógł. Zmiana zaczynała się o 6.00 więc postanowił być troszkę wcześniej by wypytać o Gertrudę. Twarz lekko wróciła do normalnych rozmiarów (o ile można ją nazwać normalną) więc śmiało wdał się w rozmowę z panem Zdzichem, który właśnie kończył nocną zmianę przy produkcji kaszanki oraz salcesonów. Niestety biedak nie wiedział, że Zdzichu jest starym zbokiem i pederastą walącym nawet zdechłe świnie - miał to wyczuć wkrótce po ciężkim oddechu na karku oraz pieczeniem w okolicach odbytu. Pan Zdzich pod przesłanką pokazania Lubelakowi miejsca pracy Gertrudy zaprosił go do środka hali. Nie wiadomo kiedy poczęstował jego nogę kleszczami prądowymi do uśmiercania trzody chlewnej. Lubelak poczuł jakieś dziwne mrowienie przeszywające jego ciało i zapadł w ciemność. Obudził go niesamowity ból wspomniany wcześniej. Spróbował się odwrócić lecz jeszcze nie doszedł do siebie po poczęstunku Zdzicha. Wtedy usłyszał głos z nad ramienia ... 15:09 pisarz niezrzeszony Rozpoznał ją natychmiast. Chuda, wysoka, łykowata. Ascetyczna twarz i zimne, rybie oczy. Sprawnie ćwiartowała świnę. - Ehm - chrząknął - Pani Gertruda? - Słucham - Patrzyła na niego niemal wrogo. - Ja przyszedłem do pani w sprawie... e... eee... Niestety, Lubelak nie wiedział, co powiedzieć. Można powiedzieć, że był nieprzygotowany. Całą energię skupił na dotarciu do kobiety i nie zadał sobie trudu, aby przygotować jakąś logiczną historyjkę, która wzbudziłaby do niego zaufanie i zbliżyła go do ofiary. - Bo pani jest taka śliczna - wypalił tekst sprawdzony na Matyldzie - Buziaczek dla pani. Osłupiała Gertruda wpatrywała się w pajaca wytrzeszczonymi oczami. Nagle ryknęła donośnym śmiechem. Zgięta w pół klepała się z radości po udach aż gromki śmiech przeszedł w chichot. - Monika cie nasłała. Tak? - pociągała jeszcze nosem i ocierała załzawione od śmiechu oczy - Żartownisia jedna. No dobrze. Masz tu świńskie uszko i wracaj do domu. Chichocząc cichutko wcisnęła mu w rękę wielkie, szczeciniaste, śmierdzące ucho i zajęła się porcjowaniem mięsa. Stał jak porażony. Zapach świni przywodził mu na myśl niedawne spotkanie z Matyldą, zapach jej ciała i smak jej skóry. - Ale ja nie znam żadnej Moniki - pisnął żałośnie - Ja to tak od siebie. Bo ja bardzo chcę się z panią umówić na... - ugryzł się w język. W tej sytuacji zapiekanka nie wystarczy. Wiedział, że musi zainwestować więcej, dużo więcej - chciałbym się z panią umówić na kawę. 15:12 pisarz niezrzeszony Pozdrawiam Pomocnika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
15:12 ALTAVISTA 15:38 pisarz niezrzeszony - Jesteś taka piękna i masz taką fascynującą pracę - szeptał Lubelak patrząc Gertrudzie głęboko w oczy nad parującymi filiżankami z kawą - Tak cię kocham. Kokieteryjnie zatrzepotała rzęsami i upiła łyk kawy. - Chciałbym się z tobą ożenić, ale nie wiem, czy nie wyszłabyś za mnie ze względu na mój duży majątek. Dlatego muszę się upewnić, co do szczerości twych uczuć do mnie i czystości intencji - Tę długą frazę wyczytał w podręczniku Uwodzenia kobiet dla początkujących. Wkuwał całą noc, aby w krytycznej chwili się nie pomylić. Teraz z satysfakcją czekał na jej reakcję. - Ale ja nie chcę za ciebie wyjść i cię nie kocham - odparła chichocząc. W ogóle dużo chichotała i była bezgranicznie szczera. Zapadła martwa cisza. Takiej odpowiedzi w podręczniku nie przewidziano i nieszczęsny Lubelak poczuł, że znów traci grunt pod nogami. - Może mnie jeszcze pokochasz - rzucił desperacko. - Raczej nie. - To powiedz mi chociaż, czy jesteś dziewicą? - Jestem i obawiam się, że jeszcze długo pozostanę - Spojrzała znacząco na wątłego amanta. 15:45 lubelak srelak przeszukiwal w poplochu zakamarki swojej dziurawej pamieci. szukal odpowiedniego slowa, ktorym moglby zdobyc przychylnosc Gertrudy. Nagle zapalila mu sie lampka! Mam... zmruzyl oczy i namietnym szeptem wykrztusil niesmialo: Misieeek... bedziesz Moja??? Gertruda parsknela smiechem i obficie zrosila oblicze lubeleka pita wlasnie kawa. Takiego afrontu juz nie mogl zniesc. to bylo ponad jego sily. przyzwwyczajony byl do tego, ze jednym bukiecikiem, jednym caluskiem, jednmy miskiem na Kafeterii mogl miec kazda. tylko nie Gertrude. Lkajac, uciekl. zwyczajnie, po prostu, zawinal sie jak szczyl. poczlapal do domu, noga za noga, krok za krokiem... 15:48 Nie Gertruda go bardzo kocha, ale nie chce za niego wychodzić. Tego w podręcznikach też nie było. Wychodzenie zaraz sugeruje powrót do punktu wyjścia, więc po co. a tak, chwilo trwaj. Na wieki wieków amen. 16:36 pisarz niezrzeszony Wnikliwa analiza związków Lubelaka Tego się nie spodziewałem Ale wracając do tematu: - A masz może teraz okres? - zagaił chytrze. - Ty jesteś prawdziwym wariatem - parsknęła śmiechem - najprawdziwszym. - Nie jestem wariatem tylko prawdziwym mężczyzną i chcę wiedzieć na czym stoję - obruszył się - Widziałaś kiedyś prawdziwego mężczyznę? - A ty widziałeś? - Wpatrywała się w niego z ironicznym uśmiechem. - To masz, czy nie. - A ty masz? - Jesteś głupia i brzydka - zaperzył się. Już cię nie lubię. Wstał od stolika i szybkim krokiem wymaszerował do damskiej toalety. Za sobą słyszał kpiący śmiech Gertrudy. "Głupia, stara wariatka" myślał "ale jestem przygotowany i na tę ewentualność". Ukradkiem wsypał Gertrudzie do kawy proszek na przeczyszczenie. Teraz pozostało mu zablokować drzwi w dwóch z trzech kabin w damskiej toalecie i zaczaić się w jedynej dostępnej na niewdzięcznicę. Przykucnął obok muszli klozetowej wciskając się plecami w ścianę, nakrył szmatą do mycia podłóg i czekał. 16:38 Chłopie powinieneś książkę napisać To lepsze niż "Kod Leonarda da Vinci"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
16:41 ALTAVISTA 16:41 pisarz niezrzeszony To nie tylko moje dzieło. Jak widać, jedna lub kilka (trudno mi to ocenić), osób się przyłączyło 16:48 oj kIotzek kIotzek to tak jakbym czytała Twoją autobiografię 16:54 pisarz niezrzeszony Gwałtownie pchnięte drzwi od wychodka z hukiem odbiły się od ściany. Gertruda spocona, purpurowa na twarzy wpadła do toalety jak burza, zadarła spódnicę, zdjęła majtki, z głośnym westchnieniem ulgi i głośnym pierdnięciem usiadła na muszli. Natychmiast usłyszał chlupot. Wyjrzał spod szmaty i patrzył rozczarowany na majtki. "Nie ma podpaski" westchnął w duchu "wszystko na nic". Jednakże zauważył, iż Gertruda trzyma lewą rękę przy łonie. Wyskoszył spod maskującego go okrycia, na klęczkach rozwarł jej uda. Odór nieco go odurzył, ale nie zwracał na to uwagi. Przeczucie go nie myliło. Gertruda przytrzymywała palcami biały, bawełniany sznureczek tampona. Wyszarpnął go z jej ciała i umknął ze zdobyczą chichocząc niczym dzika hiena. 16:57 kIotzek a próbowałeś się leczyć? a umyla odbyt po wyproznieniu :> 17:14 to jest poprostu the best 18:20 niczym niczym hiena, dziki szakal, pies dingo... biegl jak oszalaly, oczy podbiegly mu krwia, na ustach pojawila sie piana. Dopadl zdyszany do domu i swoje pierwsze kroki skierowal na kafeterie, do swojej ukochanej, do spelniania marzen i snow... drzacymi opuszakami prawej dloni (w lewej dzierzyl swe trofeum) wystukal: - Imbirkuuuuu!!! Jestes????? przywitala go cisza... coz moglo stac sie z moim imbirkiem, o ja nieszczesliwy.... lubelak przestal kontrolowac swoje odruchy, drzac z niepokoju, okrecal sznurek wokol wlasnej szyi, krew z tamponu powoli sciekal... najpierw po jablku adama, a nastepnie obwicie zaczela wsiakac w koszulke z Pluto... Juz, juz mial nadzieje, ze imbirek jednak sie odezwie, gdy drzwi owtworzyly sie z hukiem. karmiecielka stanela w drzwiach... ujrzawszy zakrawiona swa latorosl z rownie wielkich hukiem jak stala, tak j**la... 18:48 pisarz niezrzeszony Opamiętał się i natychmiast zebrał krew do niewielkiej szklanej fiolki. Schował w szufladzie wraz z innymi magocznymi utensyliami i z iście synowską czułością zaczął cucić matkę. - Mamusiu, już wszystko dobrze. Twój Grześ jest przy tobie - przemawiał do niej jak do małego dziecka poklepując jej uróżowione tanim kosmetykiem policzki. Otworzyła oczy i natychmiast je zamknęła. Widok syna nigdy nie sprawiał jej szczególnej przyjemności. Poprawdzie, przyjemności nie sprawiał nikomu, ale matka szczególnie była nim rozczarowana. Rozumiała jednak, że im dłużej będzie udawać omdlenie, tym dłużej obmierzły owoc jej łona będzie jej dotykał wionąc nieświeżym oddechem prosto w jej wrażliwe nozdrza. Z westchnieniem podniosła się z podłogi. - Chyba już nadszedł czas, aby twój ojciec przeprowadził z tobą męską rozmowę - rzuciła wychodząc z pokoju. Lubelak dopadł komtutera i jak zaprogramowany robot z uporem wciskał klawisz F5 oczekując na swą "ukochaną". 18:57 f5 f7, f9... f16... wciskal bez opamietania wszystkie klawisze... nie pojawil sie jego imbirek, jego matylda srylda, jego natchnienie i muza... ale zaraz, zaraz... jaki ojciec, o czym maman mowi... lubelak nie dowierzal wlasnemu sluchowi, wlasnym zmyslom... a wiec jednak, mimo, ze wychowywany w specjalnej szkole, jako dziecko specjalnej troski, jako szczegolnie ciezki przypadek ADHD i on mial OJCA. prawdziwego tate. zawsze myslal, ze zostal wystrugany przez Gepetto albo innego strugacza, tak nieudane bylo jego dotychczaosowe zycie. nagle uwierzyl, ze wszystko juz bedzie inaczej. ze to, czego szukal w sieci, u matyldy, to byla tesknota za ojcem. stad ta milosc do kobiety, ktorej nie widzial na oczy. Matylda bardzo przypominala mu ojca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
19:14 pisarz niezrzeszony Pierwszy składnik do zaklęcia już posiadał. Potrzebował jeszcze trzech zębów ślepca pozbawionego wzroku przez kurtyzanę w czerwieni i włosu ladacznicy wyrwanego podczas kąpieli w stawie podczas pełni. Zacukał się przez chwilę. Skąd wziąć pieniądze na kurtyzanę, której będzie kazał wykąpać się w stawie? Lubelak często opowiadał o swym majątku, posiadanych firmach, przeprowadzanych inwestycjach, ale tak naprawdę był zwyczajnym gołodupcem na utrzymaniu mamusi. Krótko mówiąc, nie śmierdział groszem tylko nieświeżą bielizną. Mechanicznie spojrzał na wiszące na ścianie obok obrazu z wizerunkiem Matki Boskiej Boleściwej, przy którym namiętnie się onanizował w czasach, gdy jeszcze nie posiadał komputera, zdjęcie ukochanej mamusi. Tak. przecież każda matka pragnie szczęścia swojego dziecka. Postanowił, że albo ukradnie jej wypłatę, albo namówi rodzicielkę do uprawiania nierządu. Mając w domu prostytutkę mógłby przy jej pomocy zdobyć oba składniki. Z radości zatarł ręce. 19:29 zacierajac rece poszedl do lazienki zalatwic potrzeby fizjologiczne. w tej kwestii akurat byl calkiem normalny. zacieral wiec rece, zacieral, coraz szybciej i szybciej, im bardziej zacieral, tym bardziej to zacieranie sprawialo mu przyjemnosc. nagle do lazienki weszla maman. lubelak juz nie byl tym malym, biednym, zahukanym chlopcem, byl juz mezczyzna i potrafil odpowiedno zaregowac. maman zatkalo, ale lubelak odparl: to moje cialo i bede je zacieral tak szybko, jak bede chcial... teraz juz wiedzial co robic ma dalej... 19:45 pisarz niezrzeszony Kobieta z coraz większym zdumieniem patrzyła na owoc swojego żywota. Coraz częściej podejrzewała, że nie tylko nie jest on jej synem, ale że nie jest człowikiem, tylko jakimś cholernym kosmitą, który przybył na tę przepiękną planetę tylko w jednym celu, aby zrujnować jej życie. Lubelak nie przerywając błogiej masturbacji zagaił przymilnie. - Wiesz mamuś - głos miał zupełnie spokojny - tak sobie pomyślałem, że mogłabyś trochę dorobić jako prostytutka - uśmiechnął się uroczo. - A myślisz, że z czego nas utrzymuję? Okręciła się na pięcie i wyszła z łazienki. 08:45 allejaja - A więc może ziści się możliwość zdobycia kasy - pomyślał Grześ, wycierając swojego małego pisiorka w papier toaletowy po spuszczeniu się do lekko spękanej muszli klozetowj. - Mamuś, słyszysz!! - A tak z ciekawości ile kosztuje ta przyjemność z tobą? - mówił, delikatnie podpytując na jaką kasę może liczyć. W jego nieforemnej i słabo owłosionej główce zaczął świtać plan, jak zaiwanić matce potrzebne pieniądze. Musiał jeszcze dowiedzieć się, gdzie trzyma pieniądze. Wszedł do pokoju i jego oczom ukazał się widok podmywającej się rodzicielki. Dość duża d**a z wielkim przedziałkiem pośrodku świeciła się na środku pokoju rażąc jego oczy. Och ... - westchnął lubelak, po czym szybkim krokiem dwóch różnej długości nóg poczłapał znów do łazienki gdzie ponownie zaczął w niebotycznym tempie strugać rysia. 09:42 Zbigniew Lew Starowicz gratuluje pomysłu ! 09:48 waligrucha nadal czytam... dziekuje terapie i prosze o wiecej 10:08 strugal strugal tego rysia, metodycznie i z mozolem. maman czekala za drzwiami lazienki cierpliwie, nie chcac zaklocac tych jedynych chwil prawdziwej rozkoszy, ktore zdarzaly sie jej latorsli jedynie w chwilach wielkiego wzburzenia. maman miala wazna wiadomosc do przekazania swemu srelakowi. jeszcze nie wiedziala jak, jeszcze nie wiedziala jakimi srodkami wyrazu ma zakomunikowac wlasnemu dziecku te dramatyczna wiadomosc... w koncu lubelak zakonczyl rekodzielo i zadowolony z siebie wyszedl z lazienki. maman poprosila aby usiadl, gdyz to, co mam do przekazania zapewne zwali go z nog. srelak przez moment zastanawial sie, czy jego skolatane nerwy sa jeszcze w stanie przyjac jedna dramatyczna wiadomosc tego dnia. tate jakosc zaakceptowal, ale co wiecej go jeszcze moglo dzisiaj spotkac???? srelak, rzekla maman, musisz wiedziec, ze od dzisiaj nie bedziesz mogl spotykac sie z srylda... odcieli nam net... srelak nie wierzyl wlasnym uszom... dopadl do komputera, zimnego i gluchego na jego prosby, zaczal z rozpaczy walic w klawiature, wyrywac wszystkie kable, myszka rozpadla sie na kilka czesci, ogon smetnie zwisal z biurka. to by koniec... koniec nadziei na lepsza przyszlosc. usnal chyba zmeczony, choc pomny przygody z zubrami nie powinien... zaczal snic swoj piekny sen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może byś mnie zapytał co dalej....w końcu to ja jestem natchnieniem tego obłąkanego skeczu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Srylda, masz rację, trzeba wykropkować i zrzucić zasłonę milczenia na to, co wyprawiasz. Again.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
10:13 pisarz niezrzeszony - Mamuniu, może pojedziemy nad wodę? - Kobieta otworzyła oczy. W nocnych ciemnościach jej rodzony syn tarmosił ją za ramię - Pojedźmy, co? Noc taka ciepła. - Idź spać Grzesiu. Rano pojedziemy - Odwróciła się na drugi bok. - Ale ja chcę teraz. - Syneczku, bo zadzwonię do pana doktora i znowu dostaniesz te różowe pigułki, których tak nie lubisz. - Jak nie pojedziesz, to powiem tatusiowi, że pracujesz w agencji - rzucił chytrze. - Ale dlaczego w nocy chcesz jechać? - Bo jest pełnia a ty się musisz wykąpać. O nic więcej nie pytała. Chłopakowi wyraźnie się pogorszyło. Zawsze był kretynkiem, małym debilkiem rodziny, ale teraz, teraz był wielkim debilem. Debilem przez duże "D". Wstała i zaczęła się ubierać. "Lepiej go nie prowokować" myślała "rano wezwę doktora a teraz będę udawała, że wszystko jest OK". Staw nie był duży. Ot maleńkie bajorko. Jesienna noc była chłodna, ale bez sprzeciwu weszła do wody. - Tyle wystarczy? - Teraz wyrwę ci włos - Lubelak był wyraźnie ukontentowany, aczkolwiek nieco niezdecydowany. Księga magiczna nie precyzowała, którego włosa ma użyć. Postanowił skubnąć z każdego po jednym - Dawaj mamuś, nie ruszaj się - Wyrwał jej włos z głowy - A teraz dawaj cipsko, pachę i nóżkę - Już po chwili był posiadaczem czterech dorodnych włosków. Pieczołowicie schował je do fiolki - To co mamusia? Wracamy? Ale najpierw, dasz swojemu synkowi to, co masz najlepsze - Wyłuskał ze spodni nabrzmiałego penisa. A raczej peniska. Spojrzała na niego takim wzrokiem, jakim ludzie zazwyczaj obrzucają psią kupę, gdy nieopatrznie zdarzy im się w nią wdepnąć. Nie komentowała, ubrała się i zawiozła swoje ekscentryczne dziecko do domu. Obrażone ekscentryczne dziecko całą drogę zawzięcie trzepało kapucyna. 10:29 pisarz niezrzeszony - Mamuniu. Mam do ciebie wielką prośbę - Lubelak stał skruszony mnąc skraj malowniczo zamotanego na szyi szaliczka z wielkim napisem "Matylda - srylda" - Czy mogłabyś wyłupić oczy dziaduniowi? - Ależ oczywiście kochanie. Zaraz mu je wyłupię, ale najpierw weźmiesz tableteczkę - podeszła z opakowaniem prześlicznie niczym kucyk Pony różowych pigułek - Jedną za mamusię, jedną za tatusia, jedną za dziadunia... - Wpychała mu je do ust kolejno z zimnym postanowieniem, że wykończy tę maszkarę, której kiedyś nieopatrznie dała życie. Lubelak przeżuwał grzecznie pastylki. - Bo mi są mamuniu potrzebne trzy zęby dziadzia. Wiesz. Ale muszę mu je wybić, jak już będzie ślepy. - Oczywiście syneczku. To zrozumiałe - Wepchnęła mu w usta ostatnią tabletkę - A teraz się połóż kochanie. Lubelak stał chwilę z cielęcym wyrazem twarzy i padł jak długi. Mamusia dzwoniła do szpitala. Psychiatrycznego szpitala. Może się wreszcie pozbędzie zakały. 10:51 babun Po przyjeździe do domu mama chcąc szybko zapomnieć o wszystkim poszła spać. Grzesiowi jednak nie było na sen. Siadł przy zgliszczach tego, co wcześniej można było nazwać komputerem. Pieczołowicie zakupionym u wietnamczyka na rogu klejem szybkoschnącym, zaczął sklicać z resztek części swego kompa. Co prawda było jeszcze ciemno ale przy leciwym świetle kaganka (zbił żarówkę resztką kabla od myszki) nawet mu to wychodziło. W międzyczasie TP S.A. naprawiła przegryziony przez szczury kabel telefoniczny, więc po po wybraniu numeru na modemie 0202122 w 57 próbie połączył się z netem i z szybkością ślimaka morskiego zaczęła się otwierać strona startowa. Jego podniecenie sięgnęło zenitu: - Działa!!! Działa!!! - wykrzyczał troszkę ciszej niż zwykle, gdyż nie chciał zbudzić matki. Podniecił się niezmiernie więc otworzył stronę ze zdjęciami kopulujących staruszków i zaczął szlifować szynę (nazywał to też boksowaniem foki). Zamknął oczy i dał się słyszeć łopot skóry. Coś go jednak zaczęło piec w okolicach główki więc chciał użyć nawilżacza, który z reguły stał obok zachlapanej klawiatury. Niestety - użył wspomnianego kleju od wietnamczyka i stało się!!! - K**wa!!!!!!! Skleił mi się fiut z ręką!!! - wrzasnął. - I co ja teraz zrobię? - zaczął się zastanawiać w duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
10:52 w szpitalu W szpitalu, w psychiatrycznym szpitalu, ktory dziwnym zrzadzeniem losu usytuowany byl pod tym samym adresem, co gielda pierza w Gietrzwaldzie, trwal niestety strajk. W zasadzie pogotowie strajkowie. Lekarze leniwie krecili sie po korytarzach, pajenci przywiazani do swoich lozek i personelu podstawowego cierpliwie liczyli barany. Maman, uzywajac swoich tajemnych sztuczek, udalo sie jednak naklonic jedna z pielegniarek, aby przyjechala do lubelaka srelaka.... Czyzby sen mial sie ziscic????? Pielegniarka weszla do meszkania srelakow. W domu rozszedl sie zapach bimbru, tfu... imbiru.... 10:59 pisarz niezrzeszony Jesteście świetni Pielęgniarka szybkim spojrzeniem omiotła pokój. - Nada się. Bierzemy. Zręcznie zapakowała Lubelaka w kaftan bezpieczeństwa i wyszła z nim na korytarz. A tam. Niespodzianka. Zamotana w trzy identyczne kaftany siedziała wielka Matylda. Jego miłość i koszmar w jednym. - Kotku - zaćwierkała tubalnie - Będziemy w jednym szpitalu. Och, tak się cieszę skarbeńku. Chodź do swojej Asiuni. Usiłowała wyciągnąć w jego kierunku swoje ogromne łapska. Na szczęście, kaftany były porządnie zawiązane. 11:13 babun Należy dodać, że sklejona ręka z fiutem nie była w rękawie. - Może się wyswobodzę? - pomyślał - Może ją trafię? - wymamrotał. Tabletki zaczęły działać, lecz zamiast uspokajająco, pobudziły go okrutnie a w główce zaczął świtać plan wybicia trzech zębów Matyldzie srlyldzie. - A może zęby od niej się nadadzą? - pomyślał i zaczął się się strasznie szarpać tą sklejoną ręką. Siła była duża i puścił częściowo klej a także skóra na penisku. 11:47 dwie pieczenie na jednym ogniu Skóra na penisku puściła. Srelak wydobyl z zapadlej piersi okrzyk triumfu podzytego wyraznym, aczkolwiek do przeycia, bolem. Pozbyl sie w koncu znienawidzonej stulejki!!!! Sila uczucia jest jednak wielka. Oderwawszy skore z penisa, wyswobodzona reka zaczela w esktazie szarpac pozostale wiezy. Szarpal, rwal, szalal, miotal sie i toczyl piane. Wyswobodzil sie w koncu i zmeczony przysiadl na chwilke. Zadumal sie nad losem czlowieczym... Co ja tutaj robie, co robie tu... kolatalo sie w glowie... 11:58 pisarz niezrzeszony Widział dookoła białe ściany, metalowe łóżka i przypiętych do nich pensjonariuszy tego uroczego przybytku. Dobiegały go jęki, stękania i głośne sapanie tuż obok. To Matylda przywiązana do swojej leżanki oswobodzoną z pęt ręką drażniła sobie sutki. Przyglądał jej się przez chwilę. Obrzydzenie wykrzywiło jego i tak już nazbyt szpetną twarz. Porwał stojący obok taboret i przypieprzył w jej obrzydliwą gębę. - A masz Sryldo - Matyldo, a masz kwiatuszku pieprzony, a masz kaszalocie bagienny, smrodliwy potworze - W szale okładał ją nogą od krzesla i dyszał obelgi. Matylda nadal pieściła sobie sutki. Z połamanego nosa i rozkwaszonych warg płynęły obfite strumyczki krwi, ale nic nie mogło przerwać jej błogiego stanu. 12:06 nigdy jeszcze srylda nie przezyla takiej rozkoszy. Nigdy jeszcze jej wargi nie byly takie nabrzmiale i zlaknione ust lubelaka. Nigdy jeszcze jej dziewicze otwory tak bardzo nie pragnely ciala obcego. Co robic, co robic... matylda goraczkowo myslala, nie zdradzajc sie z tym przed srelakiem. Nagle, niczym blyskawica przemknela mysl, pomiedzy dwiema szarymi komorkami. Juz wiem co mi sprawia przyjemnosc. Tak srelaku, bij mnie, kop mnie, gryz, rob mi znaki, mow mi brzydkie wyrazy, kys me, fak me... och tak, och tak... 12:27 tropicielka absurdu lubelak wycieńczony szaleńczym okładaniem matyldy nogą od krzesła (choć prawą ręke miał nader wprawioną w ruchach posuwisto-zwrotnych) padł na szpitalne łózko, emocje powoli opadały, leżał wpztrzony w sufit od lat wymagający remontu i liczył pęknięcia... w jego głowie rodził się plan... plan ucieczki... 12:35 wygieta wagina zastanawial sie jak dac noge z tego smierdzacego i pelnego pryszczatych onanistow piekla. Nagle, niczym glosnie pierdniecie po zjedzeniu sporej ilosci bobu, do glowy wpadl mu genialny pomysl..." w chwili wielkiego uniesienia pochwa matyldy jest dosc szroka od ciaglych orgazmicznych skurczow a moze wsune sie tam cichutko i poczekam zachce sie jej kupe ...wowczas gdy ta podla bladz bedzie siadac na klozecie dam dyla przez rury kanalizacyjne...." 13:22 tropicielka absurdu miał świadomość jak wielkiego poświęcenia wymagać będzie ów plan, ale to tylko jeszcze bardziej podsyciło chęć zemsty. myśl o rychłej zemście sprawiła, że jego wątpliwej urody przyrodzenie zaczęło pulsować... niezgrabnym ruchem ręki sięgnął w dół swojego ciała... jego dłoń, umazana krwią matyldy, była lepka i ciepła, zaczął nią poruszać... w jego głowie pojawił się obraz matyldy leżącej u jego stóp, skamlącej, błagającej o wybaczenie... obraz ten sprawił, że...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy znamy sryldę
13:38 pisarz niezrzeszony - Asiuuu. Asieńko - Zakradł się do jej łóżka szepcząc czule - To ja. Twój Lubelaczek - kociaczek. Zrobię ci dobrze. Matylda odruchowo rozwarła tłuste uda. Trwała w maksymalnym rozkroku oczekując odrobiny czułości od kochanka. Rozchylił mięsiste płaty jej sromu i włożył rękę w jej przepasne czeluści. Weszła po ramię. Zadowolony włożył drugą, głowę, barki, wszedł już do pasa. Na szczęście pojemna Matylda tak często kontentowała się sporych rozmiarów przedmiotami, że szpara pozostawała w ciągły rozwarciu umożliwiając stały dostęp powietra. Lubelak parł dalej. Mozolnie, niczym ślimak pełz w jej mokrą, oślizgłą jamę. Workowata macica przyjęła go całego. Niemal całego. Nie zmieściła się tylko stopa. Groteskowo wystawała z Matyldy i niczym pięta Achillesa mogła doprowadzić bohatera do zguby. 13:50 och lubelaczku srelaczku jestem przepelniona toba, uczuciem do ciebie. Jest ono tak mocne i namacalne, ze mam wrazenie, iz wypelniasz mnie cala. Czuje cie pod sercem, kolo watroby, obok nerek, opelcionego wokol mojej trzustki. Jak cudownie jest czuc cie w sobie... 14:00 pisarz niezrzeszony - Doktorze. Pacjetka ma ogromne wzdęcie. Niech pan spojrzy. Leciwy doktor poprawił bile na nosie i patrzył krytycznie na Matyldę. Ogromniasty brzuch sterczał niczym kolosalny kopiec kartofli. Odchylił kołdrę i oczom zebranych ukazała się niepierwszej czystości stopa Lubelaka z przerośniętymi, szponiastymi, trawionymi grzybicą pazurami. - Pacjentka chyba rodzi - stwierdził acz pewności w jego głosie nie było. Proszę wezwać położną. Położna przybyła natychmiast. Fachowym ruchem złapała wierzgającą stopę i szarpnęła. Lubelak wyskoczył ja z katapulty oblepiony szlamem i z głupim wyrazem pyska. - Ma pani syna - stwierdził doktor - Niepiękny, ale zawsze to syn. Gratuluję. Jak go pani nazwie? Matylda wpatrywała się tępo w nachylone nad nią twarze. "A więc znowu rodziłam" myślała "Mam już troje dzieci - jestem cudowną kobietą". 14:03 bedzie mial na imie Kafesroriusz... wszak na kafe dane nam bylo ujrzec się po raz pierwszy. Po raz pierwszy ktos zawladnal calym moim sercem, dusza moja, moim wnetrzem i zewnetrzem. Pojdz Kafesroriuszu w me ramiona, niech cie utule dziecino moja. 14:07 wygieta wagina i caly plan ucieczki poszedl w pi**u 14:08 pisarz niezrzeszony Ogłupiały i nieco niedotleniony Lubelak padł w jej objęcia. - Więc ty jesteś moją mamusią? - szlochał - Wiedziałem, że coś nas łączy. Czułem to. Wtulał się w jej obfity przepocony biust. - Głodny jesteś - przemawiała do niego z czułością - Mamusia da papu. Uwolniła ze stanika olbrzymią, żylastą pierś i wepchnęła mu sutek do buzi. I wówczas stał się prawdziwy cud. Z tłustej piersi popłynęło mleko, które Lubelak łapczywie pochłaniał. tak lubelaczku Dziecino ty moja. Jestem twoja mamusia, twoim tatusiem tez. To ja ciebie stworzylam, ulepilam jak Golema, z wlasnej sliny i grzybiczej martwicy podpaznokciowej. Nigdy cie nie opuszcze, nigdy nie zostawie, nigdy juz nie ulepie drugiego takiego. O snie moj, o wymarzony... 14:13 ach... bylabym zapomniala.... SSIJ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×