Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wqdwwwd

Dziwne... wariatka, samobójczyni?

Polecane posty

Gość wqdwwwd

Chcę wam opowiedzieć o zdarzeniu które mnie wczoraj poruszyło. Chodzę ze swoimi psami w takie miejsce gdzie jest niewielu ludzi, żeby się psidła wyszalały. Wczoraj było wyjątkowo pusto, godzina 20, zimno, ciemno, deptak przez łąki i las prowadzący do plaży całkiem wyludniony. Idę przez ten deptak na samym jego początku a za sobą słyszę stukanie szpilek. Na deptak właśnie weszła od strony ulicy kobietka w szpilkach i płaszczyku i pomyka nim, w tym samym kierunku co ja, zupełnie sama. Pomyślałam że może z kimś się umówiła i zaraz się spotkają bo to bardzo nierozsądne pojawiać się ciemnym wieczorem poza osiedlem samej ale nie... idzie przed siebie a dookoła nikogo nie licząc mnie. Weszłyśmy głębiej, ja z psami i ona jakieś 50 m za mną, na deptak gdzie już nie było ani jednego światła ale ja odbiłam w bok, w zupełnie inną ścieżkę żeby już zawrócić do domu ale też zorientować się co ta dziwna kobieta zrobi. Ona zaś szła wciąż przed siebie, bardzo szybko, stukając tymi szpilami (nawet by nie usłyszała jakichś kroków za sobą) a przed sobą miała już zadrzewioną aleję, zupełnie nieoświetloną (ktoś powybijał wszystkie lampy) a następnie drogę przez las, wciąż bez żadnych świateł) aż do promenady wzdłuż plaży. No to ja zrobiłam jedyne wg mnie sensowne - bo uznałam że jest realne ryzyko że ona bezpiecznie tego swojego marszu nie skończy - wzięłam psy na smycze, wróciłam na główną aleję i ruszyłam śladem tej kobiety żeby ją asekurować. Byłam za nią jakieś 20 metrów ale już tylko szpilki słyszałam. I wiecie że równo ze mną szedł równie pośpiesznie jak ona, sąsiednią ścieżką, jakiś podejrzany facet, którego wcześniej w ogóle nie widziałam, który jakby pojawił się z nikąd? Ja typy ludzi chodzących tamtędy znam. Ani nie był on zrelaksowanym spacerowiczem, ani kimś kto by szedł na nocną zmianę do pracy... szedł spięty, tym samym tempem co kobieta przed nami, palił nerwowo papierosa (myślałam też że może to np mąż tej kobiety, że się pokłócili, że jednak postanowił iść za nią, myślałam też że może cała scenka to jakaś policyjna pułapka czy coś...). I w takim komplecie przeszliśmy przez zadrzewniona aleję i następnie przez las. Ciemno było i pusto wyjątkowo, gorzej niż można się było spodziewać. No i kobieta doszła do promenady, tam już pojawiali się spacerowicze, światła lamp pozapalane. Moja rola się skończyła. Kobieta skręciła w prawo i szła zaraz za innymi spacerowiczami. A mężczyzna, ten niepokojący, zakręcił się, zobaczyłam wtedy że mówi do siebie, wyrzucił niedopalonego papierosa i skręcił w lewo. Ja wykonałam zwyczajową pętlę i wróciłam spokojnie do domu. Wiecie co, wczoraj przeżywałam to jak głupia ale dzisiaj - choć już na spokojnie - wciąż zastanawiam się co by było gdybym za tą kobietą nie podążała, czy by się jej coś nie stało. I ciekawa jestem co z nią było nie tak że zdecydowała się na taką eskapadę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
Dodam że gdy ta kobieta wchodziła na deptak, u szczytu szeroki i dobrze oświetlony - musiało być ja widać z całego skrzyżoania gdzie deptak się zaczyna, z sąsiednic ulic. Stamtąd tez było widać że... deptak jest w zasadzie wyludniony (tylko inna spacerowicza, tzn ja, głębiej, w cieniu drzew). Jeśli ktoś ją chciał napaść, to miał możliwość ocenienia jaką ona droga pójdzie (pozostałe ścieżki to już błotniste bezdroża) i wiedzieć że ma praktycznie swobodę działania ze względu na brak ludzi i dalej także światła, na przewidywalność jej trasy i możliwość podążania za nią, na jej strój nieumożliwiający obrony czy te zagłuszające inne dźwięki obcasy. Poza tym także dalej można się natknąć np na różnych dziwnych typów czy grupy wandali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
myślę że ta babka była niepoczytalna, zawsze albo czasowo np z powodu stresu pamiętam że na podstawie tempa jej kroków (szybkiego jak na te obcasy), silnego uderzania obcasów o chodnik, i w ogóle ruchów, miałam wrażenie że jest wkurzona i wszystko jej jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ty się nie boisz tak chodzić sama z psami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opowiesc nawet wciągająca
ale czy warta jest zastanawiania się co by bylo gdyby....? Ludzie mają tak czasami dziwne pomysly, ze trudno prorokowac..... Wez się lepiej za jakąs sensowną pracę i nie mysl o bzdetach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falliczna świadomość
już ktoś napisał była wkurzona, przejęta, zestresowana, zrozpaczona... też mi tajemnica!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może-
zaczniesz pisać kryminały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kik*
nie postąpiłaś bardziej rozsądnie niż ta kobieta. psy nie zapewnią Ci bezpieczeństwa w ciemnym zaułku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frau Schwarz
kiedyś miałam podobny przypadek, wracałam późnym wieczorem sama do domu, dodam, ze nie z własnej winy. Kolega, który miał mnie odprowadzić, olał mnie, musialam wiec spory kawal przejsc sama, nie kursowaly zadne autobusy, nie mialam jeszcze wtedy komorki wiec nawet nie mogla wezwac taksowki. Szlam wyludnionymi ulacami gdy w pewnym momencie na przejsciu dla pieszych spory kawalek przede mna, zobaczylam mezczyzne. Odpalil sobie papierosa i czekal. Gdy go minelam, ruszyl za mna. Od razu mialam zle przeczucie i nawet naszla mnie mysl, zeby skrecic na parking strzezony kolo ktorego przechodzilam i poprosic stróża by zadzwonił po taksówkę dla mnie, ale odgonilam to przeczucie, pomyslalam, ze panikuje z reszta do domu mialam juz niedaleko. Zaczęłam sie naprawde bac gdy przyspieszyłam kroku (chodze naprawdę szybko) a on za mna w takim samym tempie. Miałam już parę kroków do domu, dobiegłam do bramy, obróciłam sie jego strone, zeby tylko nie dostac niczym po glowie od tylu. Zaatakowal mnie, jedna ręką zaczął mnie dusic, druga wsadził miedzy nogi, na szczęście Gdy popuścił uścisk na moim gardle, zaczelam krzyczec z całych sil, i wiecie co, nikt mi nie pomógł, pomimo tego, ze sasiedzi slyszeli a nawet jeden z sąsiadów patrzył przez okno. Na moje szczescie udalo mi sie uwolnić a zboczeniec uciekł. Dlatego powiem jedno, podziwiam autorkę topiku za odwagę i niezobojętnienie. Jesli przestepca byl sam i gdyby napadl ta kobiete we dwie spokojnie daly by mu rade. Mi nikt nie pomogl, pomimo tego, ze wystarczylo krzyknac z okna albo wezwac policje. Dobrze, ze sa jeszcze ludzie tacy jak ty autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
Ja właśnie nie rozumiem jak można nie reagować. Jak mogę, to ingeruję i wcale nie uważam tego za jakieś wyjątkowe działanie. To po prostu ludzkie, a że na siebie trzeba wówczas też uważać to inna sprawa. Ktoś wyżej pisze że moja sytuacja i tamtej kobiety była podobna. Otóż nie. Od wielu już lat szkolę psy do obrony i to nie tylko na placu treningowym, chodzę na spacery po dobrze znanej mi okolicy, w nie rzucającym się w oczy i wygodnym stroju (np do biegania), mam przy sobie telefon (jeżeli nie jestem bezpośrednio zaatakowana, zdążę zaalarmować kogoś kto będzie na miejscu w dziesięć minut). Frau Schwarz, myślę że już swojej uwadze, ostrożności i przewidywaniu zdarzeń zawdzięczasz że nic się poważniejszego nie stało. Bardzo się cieszę. Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kik*
nie dałyby rady, gdyby np. wyjął broń lub nie był sam. ja zaczepiłabym kobietę i poleciłabym jej inną drogę informując, że ktoś za nią idzie. jasne, że trzeba pomagać, ale nie powinno się ryzykować własnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kik*
jeśli masz wyszkolone do obrony psy, to trochę zmienia obraz rzeczy. ja z moim Elvisem na pewno bym nie ryzykowała. jeszcze bym go musiała bronić... co innego ryzykować zdrowie i życie wyciągając kogoś z opresji, gdy nie ma możliwości zapewnienia sobie bezpieczeństwa (np. z płonącego budynku, z jeziora, z samochodu, który po wypadku jest zagrożony wybuchem) a co innego gdy można kogoś w sposób bezpieczny dla siebie spróbować uchronić przed niebezpieczeństwem. być może ta kobieta po prostu zaryzykowała z lekkomyślności krótszą drogę do domu i wystarczyłoby jej pokazać faceta, który za nią lazł czy przywrócić rozsądne myślenie trzeźwą uwagą, że głupio postępuje. na kursie pierwszej pomocy uczono mnie, że ratownik zawsze powinien pamiętać i myśleć o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wczoraj szłam
przez alejke w szpilkach (załozyłam sie z bratem ze przejdę;))-bo piewszy raz miałam szpile na nogach mam czarny pas karate wiec nie boję się chodzic wieczorem w ciemne miejsca. poza tym brat szewdł troche za mna zeby sprawdzic czy się uda.. wszystko fajnie gdyby nie to ze w pewnym momencie ruszyła za mną jakas idiotka(wariatka?) z psami.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu kobieto
:O Moze potrzebowala chwili samotnosci, a Ty uczepilas sie jak rzep psiego ogona :O I jeszcze niewinnych ludzi podejrzewasz o bycie najgorszymi zwyrodbnialcami. Ja uwielbiam chodzic w nocy po ciemku w wyludnionych miejscach. A tragedie zdarzaja sie wszedzie: w tlumie ludzi nawet. Albo w domu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu kobieto
To jak z podroza w pociagu :O Mam caly przedzial pusty, przyjemna podroz sie zapowiada. To nie... wleza takie zestresowane baby, chociaz obok inne przedzialy tez puste. I jeszcze budza mnie jak wychodza do kibla czy gdzies :O Lo matko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
"wszystko fajnie gdyby nie to ze w pewnym momencie ruszyła za mną jakas idiotka(wariatka?) z psami...: hahaha! różne ewentualności trzeba brać pod uwagę, także takie że w szaleństwie jest metoda, jak i takie że pewne drogi są publiczne i inny spacerowicz też się może trafić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
"Moze potrzebowala chwili samotnosci, a Ty uczepilas sie jak rzep psiego ogona" Niewykluczone. Ale jej potrzeby nie były moją sprawą, tak jak i to czy były racjonalne czy nie. Ja tylko wybrałam tą samą drogę co ona, z powodów o których piszę. Zresztą ona nawet nie wiedziała że za nią idę i nie dowiedziała się później (powinna poza tym brać pod uwagę innych użytkowników drogi a także ich zamiary).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
"To jak z podroza w pociagu Mam caly przedzial pusty, przyjemna podroz sie zapowiada. To nie... wleza takie zestresowane baby, chociaz obok inne przedzialy tez puste." Hoho, to ty jesteś sfrustrowana. Kolejny dzień świra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu kobieto
Ciekawe... ty bynie byla wkurzona, jakbys sobie smacznie spala w przedziale i wlazlby Ci tlum, swiecac swiatlo, wietrzac przedzial i budzac za kazdym razem jak ktos chcial wyjjsc skorzystac z toalety czy czegos? Dla mnie sen to swietosc. I przyznaje - telepalo az mna z nerwow... Gratuluje, jesli jestes na tyle tolerancyjna i lagodna, ze Ciebie to by nie ruszylo ;) A wszystko przez to, ze kobity kazdego podroznego plci meskiej traktowaly jak bandyte (wiem, bo dyskutowaly na ten temat :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu kobieto
ty bynie byla wkurzona = czy Ty bys nie byla wkurzona (mialo byc - sorry, w pracy jestem :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
"Ciekawe... ty bynie byla wkurzona, jakbys sobie smacznie spala w przedziale i wlazlby Ci tlum, swiecac swiatlo, wietrzac przedzial i budzac za kazdym razem jak ktos chcial wyjjsc skorzystac z toalety czy czegos?" Nie, nie byłabym. Podróżuję pociągami bardzo często i nie zaskakuje mnie że ktoś się dosiada i zapala światło (z różnych powodów ale to nie moja sprawa np jakaś osoba przestraszona czymś tam i instruowana przez media żeby nie wybierać pustych przedziałów ma prawo usiąść gdzie chce). Kontrola biletów też tak cię wkurza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
"Wstrzasajace ;P" E tam, w stosunku do codzienności raczej dziwne i tyle (wszystko o czym piszemy). ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqdwwwd
dobra, spadam pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez sensu kobieto
Kontrola mnie nie wkurza bo jest oczywista... Poza tym i tak zwykle przesypiam ;) I nie wkurza mnie dosiadanie sie jak jest zatloczony pociag. Mowie o sytuacji, gdy prawie caly wagon jest pusty i pustych przedzialow jest duzo, do wyboru do koloru ;) I mowie o budzeniu innych podroznych, bo ktos idzie do kibla i ja mam pilnowac bagazu :D Ja jak sie dosuiadam do kogos do przedzialu to decyduje sie na warunki jakie tam panuja, a nie zmieniam ich, bo nie ja zajelam ten przedzial. Ewentualnie moge poprosic o zamkniecie czy otwarcie okna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×