Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agent z powołania

Kiedy ostatnio pomyślałeś o swojej emeryturze?

Polecane posty

Gość Agent z powołania

Podjąłeś pierwszą pracę? Wybrałeś już OFE? Jeśli nie, napisz lu zadzwoń. Pomogę Ci dokonać dobrego wyboru. Pisz: ingnn1@o2.pl lub 787 110 111. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agent z powołania
Przeczytajcie to: Polski system emerytalny jest na skraju wydolności. Pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków ma znikome szanse na godziwą starość, bo wciąż wierzy w ZUS i nie myśli o oszczędzaniu. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że z naszych emerytur trudno będzie wyżyć. Niewiele ponad połowa pracujących Polaków myśli o tym, by oszczędzać dodatkowe pieniądze na emeryturę. Skoncentrowani jesteśmy na bieżących wydatkach, finansowe problemy rozwiązujemy zaciągając kolejne kredyty. Rzadko myślimy o tym, by odkładać na czarną godzinę. A taka dla kilku milionów zatrudnionych może wkrótce nadejść. Dziś osoby po 50. roku życia stanowią 1/3 populacji, za 20 lat będzie ich 50%. Pieniądze przeznaczane na emerytury pochodzą ze składek płaconych przez osoby aktualnie pracujące, dlatego za dwie dekady emerytów, którzy sami nie zadbają o swoje pieniądze, nie będzie miał kto utrzymywać. Żebracze emerytury Osoby, które na emeryturę przeszły w pierwszej połowie lat 90., nie miały wielkich szans na to, by zapewnić sobie spokojną i dostatnią starość. Marzenia o tym, by w jesieni życia nadrabiać zaległości w podróżach i rozrywkach, spełzły na niczym. Pieniądze z ZUS wystarczają zwykle jedynie na opłaty, skromne egzystowanie i zakup leków. Przeciętny polski emeryt nie może pozwolić sobie nie tylko na zagraniczne wycieczki, tak popularne choćby wśród naszych zachodnich sąsiadów w wieku poprodukcyjnym, ale i na dorzucenie kilkudziesięciu złotych do refundowanego leczenia w sanatorium. Dla znacznej części Polaków po siedemdziesiątce oszczędzanie to taka sama fikcja jak skuteczny lek na wszystkie zdrowotne dolegliwości. Wystarczy posłuchać co na temat szans na odkładanie pieniędzy ma do powiedzenia 72-letnia emerytka. Pani Barbara, mieszkanka Płocka wspomina: - Harowałam fizycznie przez ponad 20 lat. Zanim poszłam do pracy, odchowałam trójkę dzieci. Pracowałam w zakładach mięsnych, przy skubaniu kurczaków, jako "obsługa chłodni". Żyliśmy biednie, gdyby nie pomoc rodziny ze wsi i to, że z zakładu dostawałam jakiś przydział na mięso, to byłoby krucho. Przez te lata może ze dwa razy byłam na wczasach i w kinie, z zakładu. Nie odłożyliśmy z mężem nic. Nie było z czego, wszystko szło na jedzenie, ubrania, szkołę dla dzieci, a często i na to brakło. Pani Barbara mówi, że straciła przez tę robotę zdrowie, męczyła się. Najpierw poszła na rentę, potem na emeryturę, o której myślała jak o zbawieniu. Teraz mówi, że to, co dostaje za te lata harówki, to jak jałmużna dla żebraka. Czuje, jakby jej ktoś wymierzył policzek. Pokazuje odcinek emerytury. Dostaje niewiele ponad 700 złotych, co razem z emeryturą męża daje niespełna 1600 złotych miesięcznie. Za dwupokojowe mieszkanie płacą ponad 350 złotych. Do tego dochodzi opłacanie rachunków (około 120 złotych) za gaz, wodę i elektryczność i telefon stacjonarny. Ile płacą za leczenie choroby wieńcowej i zakrzepicy, nie potrafią ocenić. Raz tylko policzyli, że gdyby wykupywali wszystko z recept, nie starczyłoby im na jedzenie. - 40 lat temu kupiliśmy mieszkanie, łożyliśmy na naukę dzieci, potem były ich śluby, ich mieszkania, wnuki. Nawet jeśli człowiek miał coś w skarpecie, to oddał im. Teraz biedujemy, emerytury nie rosną, a ceny tak - mówi pani Barbara. Jej dzieciom nieźle się powodzi, nie narzekają, ale też nie mają żadnych oszczędności, za to masę długów. Będzie jeszcze gorzej Jak wynika z badań przedstawionych w ramach programu "Moje finanse", ponad 60% Polaków przejada zarobione pieniądze. Wszystkie otrzymywane dochody przeznaczamy na życie, bieżące wydatki i potrzeby. Niespełna 30% rodaków udaje się w ciągu 12 miesięcy odłożyć trochę oszczędności. Niewiele ponad połowa tych, którzy mogą sobie pozwolić na to, by regularnie oszczędzać, faktycznie to robi, mimo iż wiedzą, że polski system emerytalny jest na skraju wyczerpania. Jak pokazują badania przeprowadzone przez niezależną firmę badawczą 4P Research Mix i przedstawione przez ING Nationale-Nederlanden, marzymy o tym, by nasza emerytura wynosiła 75% obecnej pensji. Tymczasem analitycy twierdzą, że emerytura z 1 i 2 filaru wyniesie w sumie od 20 do 70% ostatniego wynagrodzenia. Jej wysokość będzie uzależniona od zarobków i czasu, przez który dana osoba gromadziła pieniądze. - Najczarniejszy z zakładanych scenariuszy przewiduje dla nas emerytury w wysokości zaledwie 20% ostatniego wynagrodzenia. Te bardzo pesymistyczne prognozy, które choć prawdopodobnie się nie sprawdzą, to powinny dać do myślenia. Przede wszystkim kobietom, bo to w przeważającej części ich może taka sytuacja dotyczyć. To oznaczałoby tragiczną sytuację materialną dla wielu rodzin. Realizacji tego scenariusza uniknąć można decydując się na oszczędzanie - mówi Paweł Majtkowski, analityk z firmy Expander zajmującej się doradztwem finansowym. Majtkowski twierdzi, że Polacy nie są chętni, by oszczędzać na emeryturę. Jedynie niewielka część społeczeństwa o tym w ogóle myśli. Jeżeli Polacy w ogóle coś oszczędzają, jeśli ich sytuacja materialna na to pozwala, to zwykle odkładają najwyżej na czarną godzinę, "do skarpety", ale mało kto ma pojęcie o lokowaniu pieniędzy i skutecznym ich pomnażaniu. - My wciąż obawiamy się kryzysów, niektórzy pamiętamy jeszcze perturbacje z lat 50. czy 80., polityczne zawieruchy, jakie wiele osób, które odkładały pieniądze, doprowadziły do utraty wszystkich oszczędności. Poza tym ogromna liczba osób wypiera myśl o oszczędzaniu, bo nasz system emerytalny daje złudzenie, że w przyszłości wcale może nie być tak źle. Prawda jest jednak taka, że reformę emerytalną rozpoczęto, by uniknąć kryzysu, ale nie doprowadziła ona niestety do tego, że nasze emerytury będą większe - twierdzi analityk Ekspandera. Nauczmy się oszczędzać Z październikowego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że ogromna większość Polaków, aż 89%, uważa, że będzie się utrzymywać z emerytury. Niemal 28% respondentów myśli, że sytuacja emerytów w przyszłości będzie gorsza. 20% optymistów przekonanych jest zaś, że będzie ona lepsza niż obecnie. Dziś tylko 1% emerytów osiąga dochody z tytułu z posiadanych nieruchomości, inwestycji i lokat. Jednak 16 % pracujących widzi w nich jedno ze swoich źródeł utrzymania na starość. O oszczędzaniu na emeryturę możemy myśleć tak samo poważnie mając 25, 30 czy ponad 40 lat. Oczywiście osoba starsza, która wcześniej nie oszczędzała, a teraz nie dysponuje pokaźnymi środkami, nie zaoszczędzi tak dużej sumy jak ktoś, kto oszczędzał przez dwie czy trzy dekady. Jednak mimo tego uda się odłożyć i wypełnić ubytek w dochodach, który powstaje w momencie przejścia na emeryturę. A przecież wszystko wskazuje na to, że dla wielu Polaków szok związany z wysokością świadczenia emerytalnego może okazać się ogromny. Dlatego najlepiej zacząć oszczędzać jak najwcześniej. Już po studiach, po podjęciu pierwszej pracy można zacząć o tym myśleć. Paweł Majtkowski mówi: - Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jeśli oszczędzanie rozpoczniemy tuż po ukończeniu nauki odkładając po 50 czy 100 złotych miesięcznie, to przez lata złoży się to na naprawdę pokaźną sumę. Trzeba uświadamiać młodym ludziom, że warto odkładać, że odsetki od każdej zaoszczędzonej sumy generują kolejne odsetki. Na przykład jeśli przez 10 lat uda się nam zaoszczędzić 50 tysięcy złotych, to po kolejnych 10 latach możemy mieć już 200 tysięcy. Dla Polaków przeszkodą w inwestowaniu w dodatkową emeryturę jest słaba znajomość rynku, obawa przed długoterminowym zobowiązaniem, a także brak środków. Znaczenie ma także odkładanie decyzji o rozpoczęciu oszczędzania na bliżej nieokreśloną przyszłość oraz wiek. - Najchętniej oszczędzają mężczyźni między 30. a 50. rokiem życia, mieszkańcy większych miast, lepiej wykształceni, którzy z różnych, często specjalistycznych źródeł, dowiadują się o możliwościach i sposobach oszczędzania. Wśród osób niewykształconych z małych miast świadomość konieczności oszczędzania jest nikła - twierdzi analityk Expandera. Majtkowski radzi: - Zarobki rosną, stać nas na więcej, także na to, by w końcu zacząć odkładać pieniądze. Najlepiej inwestować w fundusze stabilnego i zrównoważonego wzrostu. Nawet jeśli zaciągamy długoterminowy kredyt, to warto część pieniędzy przeznaczyć na inwestycje. Warto odłożyć pieniądze na wypadek utraty zatrudnienia czy zdrowia. Dzięki zainwestowanym środkom z kredytu możemy szybciej go spłacić. Świadomość tego, że oszczędzamy, daje nam pewne zabezpieczenie na przyszłość, pozwala spokojniej o niej myśleć i ją planować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mieszana
pierdoły!!!! ludzie zarabiają po 800zł,to z czego odłożą jak maja długiiiiiiiii zus zabiera ok.400 a kto dożyje do emerytury w tych stresach idź do biznesmenów! a nie tu żebraj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×