Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smętnie mi i smutno

poczułam się wczoraj tak, jakbym nie miała domu.

Polecane posty

Gość smętnie mi i smutno

Zacznę od początku, mój ojciec ma problem z alkoholem, w wieku 6 lat, moja mama odeszła od niego i wyjechała z jego miasta do swego rodzinnego, jednakże on sie nie poddawał, no i w końcu przyjęła go spowrotem. Mam siostrę młodszą od siebie o 3 lata, obecnie mam 24. Mieszkam niby z rodzicami, ale tak naprawdę, to czuję, że stanowię dla nich zbędny balast. Ojciec nigdy nie umiał mnie zaakceptować, zawsze wrzeszczał, że nie jestem jego dzieckiem, teraz mi to pika, bo mam to gdzieś , ale słuchanie takich bredni w wieku 6-10 lat nie było niczym przyjemnym. Po wyprowadzeniu się do miasta mamy , praktycznie można rzec zamieszkałam u babci. wracałam ze szkoły do domu, zrobiłam zadanie, zjadłam obiad, poszłam zrobić zakupy, no i leciałam do babci, a rano znów do domu, brałam plecak, do szkoły itp. W I klasie liceum babcia wyrzuciła mnie i tak na stałe zamieszkałam z rodzicami (chodziło o to, że jej syn a mój wujek wyjechał na zachód, skąd posyłał jej prezenty, nie kasę, którą ona chciała, a ja miałam na to zdanie, że powinna sie cieszyc z tego co ma- za to mnie wywaliła z domu, po tygodniu mnie przepraszała i chciała, bym wróciła, ale ja sie zaparłam i już nie chciałam) Zamieszkałam z rodzicami. Matka pracuje ciężko, ojciec to leser, bierze byle jakie roboty popracuje do wypłaty, przy czym większość tego, co zarobił przepijał, i tak trwało to wszystko gdzieś do 2004 roku. Siostra chora na padaczkę na tle nerwowym. Od mniej więcej 2004 sytuacja zaczęła się lekko poprawiać, tzn. mniej pił choć też i mniej pracował. Obecnie ma napady alkoholowe z 2 razy w roku po tygodniu picia bez przerwy, więc można wyżyć. Po alkoholu jest agresywny i trzeba sie ewakuować z domu. Wczoraj znów była awantura, o pierdołę. Sytuacja wygląda tak, że chodze do pracy, dokładam się do budżetu domowego ile mogę, płacę sobie za studia, które teraz zaczęłam, przychodzę do domu po pracy to sprzątam, w wolne weekendy nadrabiam zaległości w porządkach, staram się jak mogę, by pomóc mamie, która jest chora na kręgosłup, bo na moją siostrunię nie można specjalnie liczyć. I wczoraj sprzątam i awantura o to, że okno nie otwarte, stolik nie dosunięty. Ojciec zaczyna walić po meblach i wrzeszczeć (trzeźwy)- wyżywa sie na mnie, bo ja jedynie mu nie odpyskuję, o to, że próbuję zasunąć stolik. Wzięłam się jak stałam i poszłam do babci w dresiku i papciach - (5 minut spacerkiem przy -10 stopniach) Wczoraj miałam gorączkę i kaszel, dziś czuję się gorzej. Posiedziałam u niej z pól godziny, żeby przeczekać, po czym tym samym sposobem wróciłam do domu. Umyłam sie przebrałam, poprosiłam chłopaka, czy moge do niego popołudniu przyjść. Po drodze do niego pomyślałam, że przecież uciekam tak naprawde na kilka godzin, że znów wrócę tam, gdzie jestem zbędnym elementem krajobrazu, że tak naprawdę to ja nie mam domu, całe życie tułam sie licząc na łaskę i niełaskę ludzi. U niego było super, przykrył mnie kocem , karmił amolem, kazał sie zdrzemnąć i odpocząć , aż mi było głupio, że przychodze do niego, a on musi koło mnie skakać. O 21 wróciłam do domu, nikt się do mnie nie odzywał, poszłam spać. Czasem nie chce mi sie żyć. Czy kiedyś będę mieć dom, z którego nie będę musiała wychodzić, w którym będę się czuć jak w swoim???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz moze
mozliwosc zamieszkania u chlopaka?moze razem Wam bedzie latwiej.Zycze powodzenia i tzrymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smętnie mi i smutno
nie mam, spotykamy sie od 5 lat co prawda, ale on mieszka z rodzicami, a ja też bym sie idiotycznie czułą, nawet gdybym miała u nich nocować. Jkaoś nieposkładane to wszystko, ale zazwyczaj daje sobie radę, tylko czasem nie mam sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz moze
a moze cos wynajmiecie?kiedys i tak bedziecie sie musieli usamodzilnic moze to dobry moment.Ty pracujesz on pewnie tez wiec moze to jest jakas szansa dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smętnie mi i smutno
poza tym nie chcę znów się tułać, mam tego już dość. A co, jak oni też by mnie wyrzucili?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyjdziesz na swoje
dziewczyno ! szok ile masz sily i chyba - pogody ducha jak to sie mowi :) opisalas to w dosc zabawny sposob wiem ze ci nie do smiechu (ja mialm podobnie tyle za napday oojca sa duzo czestsze) dasz rade - a po studiach znajdziesz wlasne lokum ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smętnie mi i smutno
mój chłopak jest dobry, dba o mnie, lekarstwa kupował mi kiedyś, jak szukałam pracy i nie miałam grosza, ale on się jeszcze nie chce wiązać tak na stałe, i nie planuje mieszkać ze mną, też zaczyna studia, i chyb nie chce sobie komplikować bardziej życia. Poza tym, on się chyba boi, że mogę go oceniac przez pryzmat moich rodziców, ja sie mu wcale nie dziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Oceniać przez pryzmat rodziców... Co to qrwa za argument? Człowiek rodziny nie wybiera. Ale zawsze się mozna odciąć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takatamona
Pewnie, że się mozna odciąć. Współczuję Ci bardzo ale myślę, że daz sobie radę. Chłopakowi trudno się dziwić, jakby miał coś swojego to pewnie inaczej. Wiem, że to trudne się nie przejmować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smętnie mi i smutno
chodzi mi o to, że mam wymagania spore, i wyczulony wzrok ;) ja poprostu nie chce powtorki z rozrywki mieć , tzn z dzieciństwa, i on chyba sie o to boi, że zbyt rygorystycznie będę go oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smętnie mi i smutno
dam sobie radę, nie mam innego wyjścia, sama czy z chłopakiem, heh, czasem to sobie myślę, że dobrze nawet , że mnie życie wyszkoliło, bo potrafię sobie poradzić jakoś, w chwili, kiedy tylko siąśc i płakać- choć zdarza mi sie siąść i płakać, i wtedy szukam miejsca żeby sie na chwilę wyżalić, znaleść nadzieje, że bedzie dobrze i mogę walczyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×