Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość co teraz

po 2 latach zwatpila?

Polecane posty

xyz... to z ta przerwa sie mnie tyczy ....niestety, ja tak mam, ale to mozna dwojako rozumiec......... nie wydaje mi sie by podsunac rozwiazania autorowi tylkkkkko podyskutowac o roznych interpretacjach i sytuacjach, bo jak polska szeroka i dluga to ludzi jest mnostwo z takimi wlasnie problemami... kurcze, juz sie tak w tym pogubilam z egubie sie w swoich myslach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
de puerto- masz rację, ogólnie nie zostanie zdefiniowane, ale dla każdego z osobna może byc. Popatrz, wymieniłaś ze słownika takie składowe: glebokie przywiazanie,zafascynowanie druga osoba .... Powiedzmy ze ja wybieram sobie pierwszą składową a Tobie odpowiada ta druga. No i juz mamy konflikt. Bo ty mi dajesz miłość jako "zafascynowanie" a ja oczekuję miłości jako "przywiązanie". No i juz oczekiwania nasze sie rozmijają. Chcemy tego samego - miłości. I ty mówisz do mnie "Ale ja daję ci miłość" (myśląc o zafascynowaniu) a ja mówie "Nie dajesz mi, i czemu kłamiesz że mi dajesz jak mi nie dajesz!" (mysląć że nie dostałam od ciebie przywiązania) Dlatego trzeba sobie nawzajem dookreślic czego oczekujemy, bo czasem mozna trafić w oczekiwania drugiej osoby ale najczęściej sie nie trafia. Skomplikowane, fakt, ale do przeskoczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
puerto - ja rozumiem ze dzielisz sie doswiadczeniami i pomysłami. Mi chodzi raczej o to że osoba A ma problem a my zamiast powiedzieć jej "Co by musiało byc żeby tego problemu nie było?" dając jej bodziec do rozwiązania samej tego problemu narzucamy z gory rozwiązanie. Czy ta osoba chce tego rozwiązania? A co jeśli ono bedzie złe dla niej? Obarczy nas wina że chcemy dla niej źle, że manipulujemy (różnica między manipulacją - narzucanie rozwiązań, a motywacją - bodziec do tworzenia rozwiązań, jest bardzo cienka i subtelna). I co taka osoba robi? Odsuwa sie jeszcze bardziej. A jak sama wymyśli rozwiązanie, czyli np. "będę miała mniejsze wątpliwości jak mnie będziesz częściej przytulał bo to dla mnie miłość" to ona jest odpowiedzialna za to rozwiazanie. Własnego rozwiązania się nie "oskarża" bo sami je sobie narzucamy - więc jak cos żle sobie zrobimy to my sami jestesmy za to odpowiedzialni. Pojawia sie tu też aspekt samodecydowania. Partnerstwo to współdecydowanie, czyli ja tez mam głos, ja mogę o sobie decydować, wpływać na moje zycie. A partner pomaga mi realizować MOJE cele, rozwiązania... Dobra, bo tu sie mały wykład zrobił :P W każdym razie powodzenia życzę wszystkim zakochanym i tym niezakochanym też :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyz.. podoba mi sie ten twoj wykladzik :D hehe w sumie mi nie chodzi by autorowi narzucic rozwiazanie zrob tak czy tak to problemu nie bedzie, ale mysle ze na podsatwie roznych doswiadczen tutajze uzytkownikow pozwoli mu inaczej popatrzec na swoj problem i na wahania swojej partnerki, bo nie nam jest oceniac ich ze np. jesli jej nie poweisz co czujesz to ona juz zwatpi totalnie..........nie tu nie o to mi chodzi...bo wiadomo jak naprawde jest miedzy nimi wiedza tylk oni, my tylk o czytamy i interpretujemy oraz nasuwamy swoje wnioski, co czesto tez sa sugerowane pzrez nasze kobiece domysly.... ale uwazam ze bedzie dobrze.... pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie wiem czego chce
ja nie mysle ze bedzie dobrze :( czuje sie strasznie i juz odechciewa mi sie zyc :( to sa takie straszne wahania - w tej chwili wydaje mi sie ze go kocham i tesknie a za chwile bede miala znowu te straszne watpliwosci i bede sie czula "wypalona"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takion
no ona prawie sie do mnie dzis nie odzywa ale ja robie to samo co ona w sumie nauczylem sie poki co ze nie wolno mi robic wiecej i narzucac sie kiedy ona tego nie robi ... tylko tak mi smutno najchetniej to bym ja przytulil :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłem w bardzo podobnej sytuacji. U mnie przerwa nic nie dała, po tej przerwie moja eks ostatecznie poszła do innego faceta. I wiesz co, też byłem przekonany, że nikogo innego nie poznała, w życiu bym nie przypuszczał. Oczywiście mieliśmy problemy w związku, różowo nie było, ja sam miałem wątpliwości czy chcę z nią być. No ale kochałem ją naprawdę mocno, dlatego sam nigdy bym jej pewnie nie zostawił. No ale to ona pewnego dnia powiedziała mi dokładnie tak samo, czyli, że nie wie co do mnie czuje, że chyba potrzebujemy przerwy. No to zrobiłem tam, że dałem jej tą przerwę, przez miesiąc praktycznie wcale się nie kontaktowaliśmy. Ja byłem twardy, nie prosiłem jej o powrót, nie błagałem. No i w końcu miesiąc mija, ja ciągle o niej myślę, idę z kumplem do pubu, patrzę, a ona siedzi niedaleko nas w objęciach innego faceta. Trzymali się za ręce, on cmokał ją w czoło. Myślałem że wyjdę z siebie. Potem dopiero się okazało, że już dawno tego faceta znała i tylko szukała pretekstu żeby zakończyć nasz związek. A była na tyle cwana, że chciała abym to ja z nią zerwał. Nie wiem jak ta Twoja kobieta, ale moja eks w ostatnich miesiącach przed rozstaniem robiła mi różne awantury bez powodu, unikała też seksu, w ogóle rzadziej się spotykaliśmy. Nie chcę tu pisać, że inny facet jest powodem, ale zastanów się nad tym i może jakoś delikatnie wybadaj teren. Z drugiej strony jak kobieta mówi Ci, że nie wie co czuje, to raczej masz pozamiatane. Zazwyczaj oznacza to to samo co nie kocham Cię już, ale potrzymam sobie ciebie w zapasie gdyby nagle mi się odwidziało. Tak już jest niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co teraz
niestety mozesz miec racje :/ mam wrazenie ze ja w tym wszystkim juz zrobic sam nic nie moge i moge tylko patrzec na to co sie wydarzy i liczyc ze bedzie dobrze :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i to jest najgorsze, że nie możesz nic zrobić. Bo jak zaczniesz za nią biegać i błagać o zmianę decyzji to tylko pogorszysz sprawę. Musisz po prostu czekać aż sama się odezwie i może zmieni zdanie. Na pocieszenie mogę Ci tylko napisać, że gdyby nic z tego nie wyszło, to przebolejesz i jeszcze sobie zdasz sprawę, że jest tyle świetnych kobiet na świecie, które się tylko proszą o uwagę :) Ja sobie życia bez mojej eks nie wyobrażałem, a jak pomyślę teraz jaka ona była, to się pukam w głowę, że tyle z nią wyrzymałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co teraz
Tylko ze ja ja kocham i teraz nie wyobrazam sobie zycia bez niej :( moze gdyby mnie rzucila po jakims czasie tez bym tak mowil jak Ty a moze nie tego nie wiem ... bardzo duzo wysilku nerwow i serca wlozylem w ten zwiazek .. nie chce zeby sie skonczyl przez jakies watpliwosci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To nie są żadne wątpliwości
chłopie. Ona Cię nie kocha i nie chce z Tobą być, tylko tchórzy i nie chce Ci tego powiedzieć wprost, pozbądź się złudzeń i zajmij dalszym życiem. Nie wierz dziewczynom, które tu piszą że "mężczyzna jak kocha to na zabój, a kobieta zawsze ma wątpliwości i że to normalne" bo to zwykłe bzdury z romansideł a' la Danielle Steel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie wiem czego chce
bede sie upierac ze watpliwosci nie znacza ze ona Cie nie kocha ! nie mozna kogos przestac kochac z dnia na dzien a jeszcze w zeszlym tygodniu bylam pewna ze kocham mojego faceta i co teraz? tak nagle mi to przeszlo? nie!nie wierze! kobiety tak niestety maja, nie wiem juz czy to hormony czy co ale moim zdaniem to minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam!!!! jak wam mija poranek?? mni esie ni echce brac za prace, wiec oczywiscie forum....aj aj aj :P zgadzam sie ze watpliwosci ni eoznaczaja ze ona go ni e kocha, kazdy ma chwile zwatpienia, w moim przypadku jak juz wczesniej pisalam ma facet je chociaz ja nabieram watpliwosci czy my jeszcze bedziemy kiedys razem i czy bedzi ewszystko oki... zostaly 3 tygodnie jak wraca a ja sie coraz bardziej tego boje, ze on nie bedzie chcial sie spotkac i takie tam... naprawde przezaza mnie to.... a ta \"przerwa nie rozwaila moich watpliwosci, tylko je poglebila, ale przynajmiej zrozumialam jakie bledy popelnilam i w czym tkwi problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co teraz
dzis sie spotkamy idziemy na zakupy jakies i spacer, sprobuje z nia pogadac ... dowiem sie moze czegos wiecej 3majcie kciuki :) ...usmiecham sie bo nie wiem czemu ale cos mi mowi ze bedzie dobrze wszystko ... obym sie nie mylil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i prawidlowe optymistyczne nastwienie do zycia..:) chociaz ja mam ciagle watpliwosci...coz.. Tobie zycze powodzenia tylko wiesz....nie nalegaj , pelen luzik :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
No dobra... nie lubie o tym pisać bo to osobiste sprawy ale nie są to teksty z książek Daniell Steal, tylko samo życie. Pierwsze moje wątpliwości - kiedy on wyjechał na wakacje do Anglii (po roku znajomości) - prawie wkopałam się w romans z żonatym facetem (dziękuje Bogu i wszystkim swietym że mnie przed tym ustrzegli). Potem on wyjeżdża na delegacje do Niemiec. Tęsknię strasznie. Bardzo wcześnie zamieszkaliśmy ze sobą, nie byłam w stanie znieść rozłąki. Nie pracuje jeszcze. Całe dnie spędzam w łóżku rycząc. Zaczynam kontaktowac się z kolega którey kiedyś cos tam do mnie. Kolejny etap wątpliwości. On wraca z delegacji. Dziwnie mi jakoś.. Czuje się obco leżąc z nim w łózku. Po tygodni znów jest super. Potem po 3 latach i 2 miesiącach, to on odchodzi - zdrada. Wcześniej nie widzimy sie przez miesiąc - tym razem to ja musiałam wyjechać. On miał wątpliwości. Tęsknił bardzo i tak jak ja poprzednio zeby sobie z tym poradzić na siłę zmuszał się do zapomnienia. Tylko że w tym wypadku na horyzoncie pojawia się osoba "zainteresowana". Manipuluje mną i sama pomagam jej na odległość w zdobyciu mojego faceta. Długa i niemiła historia z późniejszymi komplikacjami gdy już wróciliśmy do siebie (po 2 tygodniach opamietał sie i doszedł do wniosku ze to ja jestem ta z którą chce być) Przeboje z groźbami pozbawienia życia, telefonami, włamami na konta mailowe nasze i gg. Potem trudny okres ponownego budzenia zaufania który trwa do dziś. Mam czasem wątpliwości. Nie raz w ciagu całego czasu miałam a teraz też mam. A raczej miewam. Ale wtedy wyobrażam sobie że ktoś inny budzi mnie i przynosi mi do łóżka... herbatę! Przeciez ja nie pije herbaty rano! On wie że piję rano kawę z mlekiem i taka właśnie dostaje co rano. I to on kończy za mnie zdanie, bo wie co chce powiedzieć. I to jego dotyk mnie uspokaja kiedy jest mi źle i tylko przy nim potrafie zasnąć. I to jego zapach budzi we mnie pożądanie. Podobaja mi sie perfumy i wygląd innych factów. Ale tylko jego naturalny zapach wyczuwam i jest dla mnie najwspanialszym perfumem. To dotyk jego skóry (choćby tylko przy zwykłym podaniu dłoni) sprawia że mam gęsią skórke. Odpowiada mi ten facet. I uwielbiam drzeć się na niego jak porozrzuca skarpetki na podłodze, zamiast wrzucić do pralki. To się nazywa inny etap związku. Inne motyle, nie te co na początku, inne. Rzadsze ale wieksze, wzbudzajace mocniejsze uczucia. A mimo to mam watpliwości. Kiedy doprowadzi mnie do szału albo do płaczu. Ale jedno wiem na pewno - dopóki mnie wnerwia to znaczy że wzbudza we mnie emocje a to znaczy że nie jest mi obojetmy. A wciąż mam watpliwości. Ostatnio przedwczoraj. Zamknełam się w łazience i wyłam bo nie wiedziałam co dalej robić. NORMALNE. Pozwalam sobie na to, bo mam do tego prawo. Moja mama powiedziała mi że stojąc przy ołtarzu miała wątpliwości. Ale wie że kocha mojego tetę nad życie. To jest dojrzała miłość, taka, która się zna i jest sie jej świadomym. Zna się samego siebie i swoje potrzeby odnośnie miłości. A to co napisałam - o kryzysach itp. to wiedza jaką otrzymałam od grupy psychologów róznych specjalności w czasie studiów. ?Niełatwa wiedza bo zdobywana i analizowana na własnym przykładzie. Można powiedziec że autoterapia była gratis. Nie wymyślam sobie teorii, bo nie jestem naukowcem w tej dziedzinie. Dzielę się tym czego nauczyli mnie specjaliści od lat badający dynamikę związku. Nie wykluczam że Twoja dziewczyna może miec kogos. Ale Ty jej zdania nie zmienisz. Możesz ją poinformaowac co do niej czujesz. Ja tak zrobiłam i powiedziałam "Wiesz co czuje. To co zależało ode mnie zrobiłam. Nie przywiążę Cie na siłę do mnie. To Ty musisz podjąć tą decyzje.". Podjął. Po 2 tygodniach okazała się błedna. Zapytał czy jest szansa byśmy byli znów razem, jeśli jest minimalna to zrobi wszystko by ją wykorzystać. Wie jak wiele stracił. Wie jak się zmieniłam. Wie że miał wszystko a teraz ma tylko posklejany wazonik. Czasem myślę że jemu jest ciężej niz mi, a na pewno tak samo.Inaczej ale w tym samym stopniu. Według naukowców jesteśmy w 30 % związków które przetrwały zdradę (ponoc po roku, dwóch jesli związek sie trzyma to znaczy ze przetrwał - ale to troche tak jak z nowotworem - niby po 6 latach bez wznowy jest wyleczenie ale zdarza sie jeden przypadek na 1000 ze znów choroba wraca). Takie jest życie. Pełne wątpliwości różnej natury. Gdyby nie one życie i związek byłby prosty jak drut i logiczny. Wybieralibysmy sie raz i koniec. A tak nie jest. I na koniec moje własne przemyślenia - trzeba samemu najpierw dowiedzić się czym dla mnie jest miłość, zeby potem móc dowiedzieć sie czym jest ona dla partnera, zeby potem zdecydować czy mozemy mu ja dać. Cała reszta to tylko zakochanie, hormony, natura (nazywana przez psychologów "dziwką"). Nie jest łatwo, nigdy nie było i nigdy nie będzie. Nigdy nie będzie po 3 latach motylków czy z tą czy z inna osobą. Po tym czasie znikaja i albo się otworzy człowiek na inne oblicze miłości albo będzie chciał motylków i bedzie po 3 latach szukał następnego i nastepnego. Z tą wiedzą podchodze do mojego związku. I z emocjami i z rozumem. Pół na pół. I nie piszcie że to nie miłość jak jest tam też rozum. Bo też trzeba pomysleć kochając dziecko zeby w nerwach i emocjach mu nie przylać za jakąś błachostkę. Tak samo jest w związkach rodzicielskich i podobnie w partnerskich. A przede wszystkim trzeba z soba dojść do ładu bo problemy z partnerem generowane są naszymi własnymi problemami i kompleksami. Znów wykład a robota czeka. Zyczę powodzenia i żegnam sie bo inaczej mnie wywalą z pracy za nieróbstwo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nie wiem czego chce
hmm wow wow ale cos w tym jest... niby czlowiek zdaje sobie sprawe z tego ze nigdy nie bedzie tak jak na poczatku i motylki zawsze kiedys w koncu odfruna ale jednak... ja zawsze balam sie rutyny i tego ze kiedys bedziemy z soba z przyzwyczajenia... balam sie tego od poczatku i jednoczesnie zdawalam sobie z tego sprawe ze w pewnym sensie ta rutyna jest nieunikniona, to naturalna kolej rzeczy, kolejny etap w zwiazku, w pewnym sensie stabilizacja... mimo wszystko jest to przykre dla mnie ze cos odchodzi a raczej odeszlo bo te motyle odfrunely juz dawno dawno temu (jestesmy ze soba 3 lata :) ) teskni mi sie czasem za tym jak bylo na poczatku, a jak czytam smski sprzed 2 lat to lezka mi sie w oku kreci ze kiedys potrafial wymyslac dla mnie slodkie wierszyki na dzien sobry a dzisia zaczyna sie poprostu "czesc kochanie" ... a kiedy mowie mu o tym to on nie rozumie o co mi chodzi, przeciez nic sie nie zmienilo jego zdaniem i przesadzam jak zwykle ehhh ci faceci chyba nigdy nie zrozumieja nas kobiet do konca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co teraz
wrocilem. pytalem co ona rozumie przez milosc czym dla niej jest to uczucie i jak by to musialo wygladac zeby ona mogla powiedziec ze czuje milosc... i mnie totalnie zaskoczyla... powiedziala ze to musi byc jakies takie dziwne uczucie ktore jest inne niz wszystkie takie cos czego nie da sie opisac...a ona tego jeszcze nigdy nie poczula fakt bylo takie podniecenie zafascynowanie i to wszystko co ludzie czesto interpretuja jako milosc i ja tak wlasnie interpretuje milosc..ale ona chce czegos cudownego i nieopisanego... i mowila ze ja w niej tego nie wzbudzilem ani nikt jeszcze... odpowiedzialem ze moze ona troche takiej milosci szuka jak z filmow...ale moze takie cos niestety nie istniec..i ze moze szuka czegos czego nigdy nie poczuje :/ niestety ja jestem realista i wydaje mi sie ze takiego uczucia jak ona chce poprostu nie ma. ona powiedziala ze beze mnie nie potrafila by zyc ze daje jej wszystko czego potrzebuje oparcie pomoc kontakt fizyczny ze takiego mnie chce... ale niestety tego dziwnego uczucia nie ma...ale ona nie wyklucza ze mnie kocha bo moze wlasnie to jest to uczucie ... jestem jej pierwszym i ona nie wie czy to co do mnie czuje to wlasnie jest ta milosc ..czy to co ona sobie wyboraza czyli to cos cudownego jest miloscia i tego powinna szukac ale nie powiedziane ze znajdzie. :( no i co?... kurcze az sobie pomyslalem ze za duzo filmow ogladnela :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam tak popoludniu juz w sumie :)...jakos ta pogoda nie jest zbyt radosna i sklania do refleksji...a mnie chandra wziela...dzis jest 1.03 a to \"\"\"\"nasza rocznica\"\"\" a GO obok mnie nie ma :(:(:(:( jeszcze 3 tygodnie...ale czy jeszcze bedziemy razem??? tak sie boje ze juz niee...:( oj:( co teraz... tak czytam to co napisales i mam lezke w oku... ona cie kocha, tylko jak na moje \"oko\" to ona wyopbrazila sobie inna milosc , idealna taka jak \"cud miod i orzeszki\" ale niestety takiej nie ma. ja takze wykreowalam sobie w swoim swiecie idealna milosc i niestety tak to wzniosle wszystko bylo ze teraz spadam powoli na dno :( to ze ona bez ciebie nie potrafi, czuje sie bezpiecznie, ma oparcie wtobie i pomoc...i takiego cie chce...akceptuje cie takiego jakim jestes...to WAZNE NAJWAZNIEJSZE bo w tobie nie szuka idealu...chce byc szczeslkiwa tylko to ze sobie iaczej to wyobrazila......naprawde to bardzo piekne jest, az sie wzruszylam ajajaj:) ja niestety nie mam szczescia, a raczej nie jest mi pisane, i tez zastanawiam sie czy ON mnie kochal czego bylam pewna zawsze i czy nadal kocha... oj :/ ona musiala wiele czasu poswiecic zeby dojc do tego, wykazala sie tez duza odwaga ze ci powiedziala o swoich watpliwosciach, ale mowi sie ze regula potwierdza teze...albo odwrotnie ech chyba pomieszalam...:/ i ty powinienes byc pewny ze cie kocha, po takich wyznaniu...oj.... zycze szczescia..:) napisz jak tam alej...:)pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropelka rosy na porannej traw
milosc..... ach coz ona znaczyc moze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Które z was jest głupsze
ona, pierdoląc takie głupoty, czy ty przejmując się tym, zamiast zasadzić jej rzęsistego kopa prosto w dupsko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz.....
też nie wiem czego chce -> widzisz właśnie chodzi o to ze nie rutyna - inaczej. Zupełnie cos innego nowego, cos czego nie było wtedy, kiedy były motylki. Właśnie o tym pisze. Nie ma rutyny. Są nowe rzeczy ale zupełnie inne niz na poczatku. Kiedys pisał mi wiersze na dzień dobry i na dobranoc. Dziśiaj odstawia przedtawienia wokalno taneczne z których smieję sie do rozpuku. Kiedys nie biegał mi po leki jak sie źle czułam i nie chodził ze mna do lekarza. Dziś tak. Opiekuje sie mna jak jestem chora i robi mi obiady niespodzianki (w większości przypadków niejadalne ale jak miło mi wtedy :) ) więc nie rutyna tylko inny rodzaj pokazywania uczuć. Trzeba sie na to tylko otworzyć. Nie gonic za tym co było kiedyś. To tak jakbyś chciała w wieku 30 lat wrócic do zabawy lalkami. Nie da sie bo trzeba zarabiać Ale za to kiedyś nie mogłas chodzic na imprezy a teraz mozesz. Tez masz coś czym sie możesz cieszyc ale to cos innego. Tak jak ewoluuje człowiek tak tez jest ze związkiem. Tylko trzeba się na to otworzyć. To naprawdę moze być cos niesamowitego. Co teraz -> moj, kiedy mu mówiłam że to czy tamto mi sie w nim nie podoba i że nir robi tak czy tak, zapytał mnie czy ja chcę być z nim czy z tym facetem którego sobie wymysliłam w głowie i którego wyimaginowane cechy przelałam na niego. Zapytał jak bym sie czuła gdyby to on tak powiedział i dał mi do zrozumienia ze nie chce byc ze mna (z moimi zaletami i wadami) tylko z jakąś wyimaginowana dziewczyną, którą sobie wymarzył. Zatkało mnie. Do niej tez dotrze. Juz powoli docviera. Uszy do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grrgr
up....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jak potoczyla sie ta historia? Dziewczyna sie ogarnela?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×