Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarne skrzydełka

czy to depresja?

Polecane posty

Gość czarne skrzydełka

od dluzszego czasu dzieje sie ze mna cos bardzo zlego.. przestalo mnie wszystko obchodzic, tzn obchodzi mnie to nadal ale nie mam sily do dzialania.. a powinnam. Na uzcelni niezaliczone egzaminy - nie moge sie zebrac od nauki, codziennie placze z bezsilnosci myli mi sie noc i dzien. jak chce sie polozyc spac o normalnej porze zeby zaczac dzien jak normalny czlowiek a nie o 16 to nie moge zasnac. jedzenie tez mnie nie obchodzi.. co sie dzieje? czy czlowiek ktory cierpi na depresje moze byc tego swiadomy? jestem bezsilna nie wiem co mam robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne skrzydełka
nikt mi nie pomoze? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dokładnie to samo. od ok 4ech lat. Wtedy się zaczęło i do teraz z czasem jest coraz gorzej. Są tylko chwile kiedy wyrywam się z tego otępienia, ale nic mnie na dłuższą metę nie cieszy. Zawaliłam przez to 2 lata studiów- też niezaliczone egzaminy, niezaliczone warunki i brak chęci, żeby choćby pójść do szkoły. Nie umiem żyć pełnią życia, czasem mam wrażenie, że wręcz wegetuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne skrzydełka
ja przez to nie zaliczylam roku na jednych studiach i roku na drugich:( rodzice wydali na marne 12 tysiecy zlotych:( gdyby nie narzeczony ktorego kocham nad zycie, zrobilabym sobie krzywde..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LUDZKI CZŁOWIEK
TAK TO JEST POCZATEK DEPRESJI TRZEBA UDAC SIE DO LEKARZA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne skrzydełka
ja czuje ze nie dam rady pojsc sama do lekarza. co bym mu powiedziala? a jak powie ze przesadzam? boje sie ze bede musiala brac leki ktore mnie otumania, narzeczony nie bedzie chciial byc z chora psychicznie wariatka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
idz do lekarza, naprawde. nie koniecznie bedzie hcial cie naladowac prochami. po prostu z toba porozmawia i pomoze znalezc przyczyne twojego stanu. jak juz bedziesz to wiedziala to bedzie ci latwiej sie podniesc :-) przytulam i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna ja się zastanawiam, czy mój stan nie bierze się właśnie z braku partnera. Jestem strasznie samotna, a im bardziej odczuwam tą samotność tym bardziej jeszcze unikam ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja piszac to placze, a co dopiero u lekarza.. tak mi wstyd za siebie. tak mi wstyd wobec rodzicow i faceta. oni pewnie mysla ze jestem leniwym nierobem i pasozytem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo szczęścia trzeba się nauczyć, wypracować w sobie umiejętność cieszenia się z drobiazgów.. Wiem, to trudne.. też miałam \"chwile\" załamania, poddania się, wycofania z życia i pewnie jeszcze nie raz załapię doła - ale już z każdym razem mniejszego. Pracuję nad sobą od lat i.. jestem szczęśliwa, i naprawdę wolna. czarne skrzydła --- im więcej będziesz rozmyślać nad swoją niedolą, tym będzie Ci gorzej.. Myśl o tym, co masz fajnego - na pewno mnóstwo się tego znajdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aida dziekuje za odzew.. widzisz to nie chodzi o brak szczescia w moim zyciu. szczescia mam bardzo duzo i potrafie je docenic. chodzi o brak sily do dzialania, walki o siebie o przyszlosc o wszytsko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarne skrzydełka - a jak długo trwa u Ciebie ten stan? Może po prostu przestawiłaś sobie zegar biologiczny - masz złe pory snu i organizm jest rozregulowany. Może kup w aptece tabletki Benosen - z wyciągów roślinnych - nie uzależniają, a działanie świetne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuj te tabletki nasenne, jak to nie pomoże to idź do lekarza rodzinnego - on da Ci skierowanie do specjalisty. Może to faktycznie początki depresji, a może coś innego. W ogóle zrób badania profilaktyczne, wiele chorób może się objawiać pogorszeniem formy psychicznej. Będzie dobrze - piszesz o tym, to już coś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz to, co napisałaś tu. Myślisz, że Ty jedna jesteś w takim stanie - lekarz Cię wysłucha i postawi diagnozę. Opowiesz jak to się zaczęło, jak to się objawia i tyle. Nie masz siły do działania, czujesz się bezsilna, nie masz apetytu - to naprawdę mogą być objawy wielu chorób - dlatego myślę, że najlepiej idź najpierw do lekarza rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mówiłam o tym w domu. oczywiście usłyszałam od mamy, że usprawiedliwiam swoje lenistwo \"depresją\" a ja naprawdę coraz częściej czuję, że to nie jest wina ogólnego braku chęci do działania, tylko chodzi o coś więcej. Próbuję nie odcinać się od ludzi, ale samo tak wychodzi. Nie mam motywacji do działania. Boję się, przyszłości. Tego, że całe życie tak mi będzie przeciekać aż do śmierci. Czasem z rozkoszą myślę o śmierci, jako sposobie na uwolnienie się od wiecznych pretensji do mnie ze strony rodziców, od braku oparcia w nikim. Nie są to typowe pragnienia śmierci, które mogą doprowadzić do samobójstwa, ale raczej myśl, że nie boję się śmierci, bo i tak gorzej nie będzie. Jestem zobojętniała na wszystko, są takie dni, że nic mnie nie rusza, wokół mnie dzieją się tragedie, a ja nic nie czuje. A czasem wręcz odwrotnie, oglądając fakty czuję, że łzy mi napływają do oczu z jakiegoś zupełnie błahego powodu... :( Myślałam o lekarzu, ale nawet sama do końca nie wiem jak się za to zabrać. Próbowałam porozmawiać o tym z mamą, ale olała to, że po raz pierwszy otwarcie powiedziałam jej, że coś mi dolega. Przez całe życie zawsze dusiłam wszystko w sobie, raz zebrałam się na szczerość i moje rozsterki zostały totalnie zbagatelizowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kro - tak, oczywiście mama Cię olała. A Ty masz kolejny powód do dołowania się. Myślę, że Ty już przed rozmową z mamą założyłaś sobie, że Ona Cię oleje. A pomyślałaś, że może Ona miała akurat jakieś swoje zmartwienia na głowie, że to może był nieodpowiedni moment, że miała akurat zły dzień? Masz osłabioną psychikę i bardzo łatwo Cię teraz zranić, masz też na pewno skłonności do wyolbrzymiania problemów i z góry zakładasz, że nic Ci się nie uda, że nie poznasz faceta itp. Spróbuj jeszcze raz porozmawiać z mamą, ale w lepszych okolicznościach - jestem pewna, że Ona Cię kocha i nie chce, żebyś cierpiała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aida, chyba trafiłaś w samo sedno. Podsumowanie idealnie zgadza się z tym jak ja postrzegam ten problem i siebie. No może poza tym, że mama miała swoje kłopoty, które spowodowały, że zachowała się tak jak zachowała... W duchu liczyłam, że jednak jakoś mi pomoże. Ale potraktowała to jako wymówkę. Chyba nigdy nie zastanawiała się, jak z dzieciaka pełnego energii, pomysłów i inicjatywy wyrosła ze mnie osoba zamknięta w sobie, wiecznie odwrócona tyłem do świata. Jak ktoś mnie na siłę wciągnie w jakieś zajęcie, to potrafię się tym cieszyć. Cieszy mnie wspólne wyjście do kina, na imprezę, na spacer. Ale wracam do siebie i znowu wpadam w mój codzienny marazm.... W tym roku zapisałam się na kurs tańca, o którym od wielu lat marzyłam, raz w tygodniu jestem autentycznie szczęśliwa, robię coś co sprawia mi przyjemność. Myślałam, że to jakoś pozwoli mi zapomnieć o tym, że jestem ciągle zniechęcona do życia. Ale to też tylko chwilowe oderwanie się od szarej rzeczywistości. Najśmieszniejsze jest to, że doskonale ukrywam się ze swoim podłym nastrojem. Wśród ludzi coś się we mnie budzi, że staję się na chwilę duszą towarzystwa, wesołą i uśmiechniętą. Nikt nawet nie podejrzewa, że w czterech ścianach moja osobowość zmienia się nie do poznania. Z braku czasu, braku inicjatywy i ogólnego poczucia klęski właściwie sama wpędzam się w stan, z którym jest mi tak nie dobrze... i mimo świadomości, że dzieje się źle, jakoś nie umiem sobie z tym radzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na dzisiaj dla mnie starczy... ale będę jutro wieczorem jak uporam się ze swoimi zajęciami. Wpadnę tu napewno :) Pozdrawiam wszystkie smutne i te, które potrafią je zrozumieć. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upek
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×