Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kurde no

Od ktorego tygodnia ciąży dziecko może żyć poza ciałem matki?

Polecane posty

Jak w temacie. Bo nie moge znalesc odpowiedzi na to pytanie. Slyszalam ze lekarz ma ratowac takie po 21 tygodniu, ale to chyba zbyt male aby sobie poradzilo poza brzuszkiem mamy. Napiszcie please, od ktorego tygodnia ciazy dziecko moze przezyc w inkubatorze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość addulaaa
moj synek przezyl i ma sie oki w 29.30 tyg urodzil sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z noworodkow urodzonych w 23. tygodniu przezywa 20%. Najmniejsze dzieciatko, ktore uratowano, wazylo 244g - niewiele wiecej co kostka masla ;) Bylo jedna z siostr blizniat, urodzonych w 26. tygodniu, obie przezyly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauuuuuuuuuuuu
ale nie piszecie jakie to życie,drogie mamy.Głownie z wielkimi problemami neurologicznymi,niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakomo
takie dzieciaczki zazwyczaj nie widza nie slysza, maja problemy neurologiczne ich zycie to wegetacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy dzisiejszych osiagnieciach medycyny prenatalnej, juz prawie przed 20 tygodniem ciazy. Tylko co to za- ZYCIE?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, też jestem ciekawa. Tylko właśnie nie od kiedy taki maluszek może przeżyć, tylko od kiedy może przeżyć "normalnie", w sensie że nie będzie już warzywkiem czy pół-warzywkiem. W sumie to ciężki temat - niby fajnie że można coraz młodsze dzieci ratować, ale jak słyszę w jakim one są stanie i w jakim stanie spędzą resztę życia, to często myślę że nie powinno się takich maluszków ratować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakos robie róznice miedzy bezstresowym plywaniem w mrocznym brzuchu matki, a lezeniem w oswietlonym inkubatorze, podlaczonym pod kroplówki, respirator, i inne cuda techniki.... a takze starsze odkrycia jak tlen, który nie tak zadozowany, slepote wywolac moze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cyniczko, zdaje mi sie, ze to nie cynika, lecz doswiadczenia zyciowe z ciebie przemawiaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja siostra urodziła się w 25 tygodniu ciąży teraz ma 22 lata i żyje zupełnie zupełnie normalnie. A tak jak mówie było to 22 lata temu...... Naprawde nie jest tak że dziecko przedwcześnie urodzone od razu jest skazane na jakieś kalectwo. Pewność że raczej wszystko będzie napewno ok wzrasta od 30 tygodnia ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak...ale jak sie tu czyta w stopkach u niektorych dziewczyn, ze urodzily w 30-35 tygodniu i dziecko zmarlo bo bylo ZA MALE, to az strach bierze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie stresuj się na zapas!!! Jak ja byłam w ciąży to leżałam przez 5 miesięcy plackiem. Najpierw miałam poronienie zagrażające potem zagrożenie przedwczesnym porodem. Od 27 tygodnia miałam skurcze i skróconą szyjke. I lekarze tylko powtarzali: jeszcze tydzień i będzie dobrze, jeszcze tydzień. I też ciągle czytałam o wcześniakach i się tylko stresowałam. No i w końcu urodziłam dokładnie w terminie:) Nie stresuj się!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiesz, czy taki maluszek przezyje czy nie, ze szwankiem czy bez, na to moze byc 100 przyczyn i powodów. Najczesciej jest jednak tak, ze jezeli sam sie "pcha na swiat" niedonoszony, cos z nim nie tak, czyli natura eliminuje chora istote. Ale wtedy nowoczesna medycyna próbuje poprawiac po Panu Bogu, no i wtedy tez na dwoje babka wrózyla :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co tu dużo gadać
otóż to nana! na dwoje babka wróżyła i przeważnie na to gorsze wychodzi :O Ja z kolei znam osobę, która szybko chciała urodzić, bo jej się do dziecka spieszyło, już nie mogła się doczekać. Dziewczynka ma dziś 13 lat i ma: porażenie mózgowe, głuchoniema, wręcz roślinka. Mamuśka sobie gorące kąpiele robiła, bo chciała dziecko. Teraz ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze..dziewczyno co Ty mowisz.. Powaznie?? a od ktorego tygodnia chciala juz to dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczesniaki miewaja takie problemy :( Ale tamta co wazyla najmniej,240g, to nawet problemow ze wzrokiem nie ma, jest zdrowiusienka. Zalezy od organizmu, jedno dziecko z 25. tyg. jest zdrowe, inne z 34. choruje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co tu dużo gadać
kurde no, ona chciała i urodziła w 7 miesiącu, więc niby powinno być ok. ALE niestety. Dziecko miało problem z oddychaniem i niedotlenienie mózgu poważnie go uszkodziło. Naprawdę niewiele wystarczy, żeby nastąpiło niedotlenienie. Taka matka, która chce przyspieszyć poród to szmata i tyle. Dziecko było według usg zdrowe a ona odebrała małej to zdrowie. PATOLOGIA normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Ja urodziłam (nie z własnej woli) moje Maluszki w pierwszym dniu 27 tc. Owszem.........przez pierwsze dwa miesiące było strasznie....... Ale teraz (Małe mają obecnie 16 m-cy) jest ok. Dorosły swoich rówieśników, już mi biegają samodzielnie, wzrok, słuch ok. Neurologicznie - obecnie ok. Jednak - ja i moje Maluszki mieliśmy bardzo dużo szczęścia........ Napatrzyłam się przez czas pobytu moich Szkrabów w szpitalu dosyć.... Widziałam jak te Maleństwa z bólem w oczętach walczą o życie. Widziałam jak bardzo uciekają przed dotykiem, który wówczas dla Nich oznaczał tylko jedno - BÓL - widziałam usteczka powykrzywiane w grymasie żalu, bez słyszalnego płaczu, widziałam reanimacje, intubacje, do dziś w uszach rozbrzmiewa mi znajomy dźwięk wyjących alarmów...... Do dziś..........pomimo, że moje Dzieci wyszły z tego straszliwego zrządzenia losu cało, czuję nieopisany strach...........wciąż Je obserwuję, dużo rzeczy mnie martwi........jestem poprostu przewrażliwiona. Mój Synek otarł się 3 razy o śmierć............właściwie trzy razy kazano mi się z Nim pożegnać..........chyba nie ma większego bólu dla Matki niż świadomość, że Jej Dziecię umiera...... Tak naprawdę nie ma \"bezpiecznego\" okresu wcześniejszego porodu. Patrzyłam na powolną i bardzo bolesną śmierć pewnego 5-cio miesięcznego Wceśniaczka, urodzonego w 31 tc. z małowodzia. Robercik się bardzo męczył.........choć też bardzo walczył o swój każdy dzień, Małemu nie rozwijały się płucka..........był skazany na śmierć od początku. Znam również kilka Wcześniaczków urodzonych z późniejszych ciąż niż moja, których Rodzice do dziś borykają się z naprawdę wielkimi problemami zdrowotnymi Maleństw. Ale znam też Wccześniaczka urodzonego na przełomie 24/25 tc. Wszystko z Nim ok.......... Także jeśli chodzi o wcześniaczki - reguły nie ma. Jednak, to co takie Malusieństwo musi przejść w pierwszych tygodniach/miesiącach życia, jest poprostu straszne. Nie życzę żadnej Mamie by musiała na to wszystko patrzeć.................bo takie przeżycia są szokiem.........traumą pozostającą w sercu na całe życie........... Bo najgorszym w życiu uczuciem jest STRACH o życie własnego Dzieciątka...........nie wspomnę już o długotrwałym (w przypadku Wcześniaczków) takim strachu............... A\'propos matek chcących przyspieszyć poród. Mam nadzieję, że choć jedna z Nich przeczyta choć jedną historię Wcześniaczka........, że choć może do jednej dotrze na jakie straszliwe męki naraża własne Dziecko w imię swojego egoizmu...... Nie wiem czy mój wpis nie zostanie usunięty - w każdym razie - ku przestrodze polecam kilka forów traktujących o perypetiach wcześniaczych Maluszków, wiem z doświadczenia, że Przyszłe Mamy nie bardzo mają pojęcie jakimi zagrożeniami obarczone są Wcześniaczki - zdarza się, że nawet Te urodzone niby z \"bezpieczną\" wagą i w \"bezpiecznym\" terminie. Sama jak już urodziłam swoje Maluszki fruwałam pod sufitem, że Je mam, że żyją, że SĄ........do czasu, gdy nie ujrzałam Ich tak bardzo cierpiących, tak słabiutkich, tak malutkich.........do tego czasu pojęcie \"wcześniak\" oznaczało dla mnie noworodka, tylko trochę mniejszego niż urodzone o czasie Dzieci, oj..........jakże ja się myliłam! po dwóch dobach od porodu z radosnym wówczas sercem jechałam windą na spotkanie moich upragnionych, najukochańszych Maluszków.........jak fruwałam w niebiosach tak bardzo boleśnie spadłam na ziemię. Widok OKRUTNY! wrażenia nie do opisania..........dane mi było przeżyć Chrzest \"na szybko\" w szpitalu, przy ikubatorach z Dzieciaczkami podłączonymi do respiratora, podczas Chrztu miałam pożeganć się z Synkiem..........żegnałam się tak jeszcze z moim Księciem 2 razy............i nikomu nie życzę takich chwil..........dziś jak patrzę na Niego - jestem szczęśliwa niemiłosiernie, że JEST ZE MNĄ, choć Malusi daje popalić ostro:), jednak piętno tego co za nami pozwala mi się tylko cieszyć, że mam w domu takiego Wielkiego Rozrabiarka :) W listopadzie...........gdy Maluszki moje Najukochańsze kończyły roczek......................płakałam. Płakałam ponieważ wróciły ze zdwojoną siłą bardzo wyraźne wciąż obrazy sprzed roku..........z jednej strony były to łzy radości, ale z drugiej.........wciąż przsuwające się przed oczyma obrazki z tamtego okresu.........jednocześnie przepełniało mnie uczucie rozpierającej miłości, z drugiej dawał o sobie znać ból serca z jakim musiałam się zmierzyć przed rokiem............i wiem na 10000%, że każdy okrągły rok życia moich Serduszek, będzie wywoływało takie same uczucia....... Bo zmaganie się z problemem wcześniejszego porodu to trauma na całe życie.......... http://www.wczesniak.pl/ http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=15302

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Ja urodziłam (nie z własnej woli) moje Maluszki w pierwszym dniu 27 tc. Owszem.........przez pierwsze dwa miesiące było strasznie....... Ale teraz (Małe mają obecnie 16 m-cy) jest ok. Dorosły swoich rówieśników, już mi biegają samodzielnie, wzrok, słuch ok. Neurologicznie - obecnie ok. Jednak - ja i moje Maluszki mieliśmy bardzo dużo szczęścia........ Napatrzyłam się przez czas pobytu moich Szkrabów w szpitalu dosyć.... Widziałam jak te Maleństwa z bólem w oczętach walczą o życie. Widziałam jak bardzo uciekają przed dotykiem, który wówczas dla Nich oznaczał tylko jedno - BÓL - widziałam usteczka powykrzywiane w grymasie żalu, bez słyszalnego płaczu, widziałam reanimacje, intubacje, do dziś w uszach rozbrzmiewa mi znajomy dźwięk wyjących alarmów...... Do dziś..........pomimo, że moje Dzieci wyszły z tego straszliwego zrządzenia losu cało, czuję nieopisany strach...........wciąż Je obserwuję, dużo rzeczy mnie martwi........jestem poprostu przewrażliwiona. Mój Synek otarł się 3 razy o śmierć............właściwie trzy razy kazano mi się z Nim pożegnać..........chyba nie ma większego bólu dla Matki niż świadomość, że Jej Dziecię umiera...... Tak naprawdę nie ma "bezpiecznego" okresu wcześniejszego porodu. Patrzyłam na powolną i bardzo bolesną śmierć pewnego 5-cio miesięcznego Wceśniaczka, urodzonego w 31 tc. z małowodzia. Robercik się bardzo męczył.........choć też bardzo walczył o swój każdy dzień, Małemu nie rozwijały się płucka..........był skazany na śmierć od początku. Znam również kilka Wcześniaczków urodzonych z późniejszych ciąż niż moja, których Rodzice do dziś borykają się z naprawdę wielkimi problemami zdrowotnymi Maleństw. Ale znam też Wccześniaczka urodzonego na przełomie 24/25 tc. Wszystko z Nim ok.......... Także jeśli chodzi o wcześniaczki - reguły nie ma. Jednak, to co takie Malusieństwo musi przejść w pierwszych tygodniach/miesiącach życia, jest poprostu straszne. Nie życzę żadnej Mamie by musiała na to wszystko patrzeć.................bo takie przeżycia są szokiem.........traumą pozostającą w sercu na całe życie........... Bo najgorszym w życiu uczuciem jest STRACH o życie własnego Dzieciątka...........nie wspomnę już o długotrwałym (w przypadku Wcześniaczków) takim strachu............... A'propos matek chcących przyspieszyć poród. Mam nadzieję, że choć jedna z Nich przeczyta choć jedną historię Wcześniaczka........, że choć może do jednej dotrze na jakie straszliwe męki naraża własne Dziecko w imię swojego egoizmu...... Nie wiem czy mój wpis nie zostanie usunięty - w każdym razie - ku przestrodze polecam kilka forów traktujących o perypetiach wcześniaczych Maluszków, wiem z doświadczenia, że Przyszłe Mamy nie bardzo mają pojęcie jakimi zagrożeniami obarczone są Wcześniaczki - zdarza się, że nawet Te urodzone niby z "bezpieczną" wagą i w "bezpiecznym" terminie. Sama jak już urodziłam swoje Maluszki fruwałam pod sufitem, że Je mam, że żyją, że SĄ........do czasu, gdy nie ujrzałam Ich tak bardzo cierpiących, tak słabiutkich, tak malutkich.........do tego czasu pojęcie "wcześniak" oznaczało dla mnie noworodka, tylko trochę mniejszego niż urodzone o czasie Dzieci, oj..........jakże ja się myliłam! po dwóch dobach od porodu z radosnym wówczas sercem jechałam windą na spotkanie moich upragnionych, najukochańszych Maluszków.........jak fruwałam w niebiosach tak bardzo boleśnie spadłam na ziemię. Widok OKRUTNY! wrażenia nie do opisania..........dane mi było przeżyć Chrzest "na szybko" w szpitalu, przy ikubatorach z Dzieciaczkami podłączonymi do respiratora, podczas Chrztu miałam pożeganć się z Synkiem..........żegnałam się tak jeszcze z moim Księciem 2 razy............i nikomu nie życzę takich chwil..........dziś jak patrzę na Niego - jestem szczęśliwa niemiłosiernie, że JEST ZE MNĄ, choć Malusi daje popalić ostro:), jednak piętno tego co za nami pozwala mi się tylko cieszyć, że mam w domu takiego Wielkiego Rozrabiarka :) W listopadzie...........gdy Maluszki moje Najukochańsze kończyły roczek......................płakałam. Płakałam ponieważ wróciły ze zdwojoną siłą bardzo wyraźne wciąż obrazy sprzed roku..........z jednej strony były to łzy radości, ale z drugiej.........wciąż przsuwające się przed oczyma obrazki z tamtego okresu.........jednocześnie przepełniało mnie uczucie rozpierającej miłości, z drugiej dawał o sobie znać ból serca z jakim musiałam się zmierzyć przed rokiem............i wiem na 10000%, że każdy okrągły rok życia moich Serduszek, będzie wywoływało takie same uczucia....... Bo zmaganie się z problemem wcześniejszego porodu to trauma na całe życie.......... http://www.wczesniak.pl/ http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=15302

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obecna mamo zycze ci i dzieciatkom, wszystkiego najlepszego ❤️ Ty wiesz, o czym pisalas. Ja pisalam tylko z praktyki zawodowej, z polowa serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NANA C Tak.......prawdą jest, że wiem o czym i o kim piszę.............sama jestem do dziś zaskoczona tym, że to przeżyłam........nie wiem jak to się stało, że nie zwariowałam...........zresztą, cóż ja Tobie będę pisała........przecież sądząc po Twoim wpisie - codziennie musisz patrzeć na te biedusie Maluszki, na te wszystkie chwile lepsze i gorsze, zapewne nie raz widziałaś jak te Dzielne Istotki - tak bardzo waleczne.......nie dają rady, widziałaś niejedną łzę Rodziców.......niejdną rozpacz i nie jedną radość. Powiem Ci, że osobiście jestem pełna szacunku dla Personelu Medycznego, który ma styczność z Wcześniaczkami. W 99 % są to Ludzie o wielkiej empatii, tak wspaniale opiekujecie się Naszymi Szczęściami........sama widziałam jak Pielęgniarki mówiły czule do moich Dzieci, jak starały się wykonać swoje powinności najdelikatniej jak tylko to było możliwe..... by tylko jak najmniej bolało, widziałam jak bardzo dbały o to, by inkubatorki z Maluszkami były przykryte kocykami, by zminimalizować grożące Dzieciom powikłania związane ze wzrokiem. Jak cierpliwie wciąż przekładały Maluszki z brzuszka na plecki, z plecków na boczki, by ochronić te mikroskopijne główki od zniekształceń. Jak pilnowały by Dziecię było ułożone w rogaliku prawidłowo, jak uspokajały Maleństwa pełnym czułości objęciem główki. Niby mówisz o "połowie serca", ale tak naprawdę, jak jesteście w pracy oddajecie tym Maluszkom całe swoje WIELKIE SERCA. A, że czasem zdarza się, że jakieś cholerstwo niechcący przeniesiecie na Maluszki.........cóż...........takie przypadki się zdarzają, bo przecież często bywa, że musicie podejmować działania NATYCHMIAST. Pomimo, że mój Synek dwukrotnie zwalczał sepsę jestem pełna wyrozumiałości, bo wiem jak to wszystko wygląda, wiem, że bywa iż nie ma czasu na rozczulanie się nad dokładną dezynfekcją rękawiczek jednorazowych, a bywa, że nie ma czasu nawet na ich założenie, bo tu chodzi o gasnące w zastraszającym tempie życie....... Jestem dłużniczką takich Osób jak Ty...........bo takie Osoby walczyły o życie moich Maluszków razem ze mną i z Nimi. Nota bene Kochane Cioteczki z Oddziału Wcześniaczków (zarówno Panie dr prowadzące jak i Kochane Pielęgniarki) są memu sercu bliskie do dnia dzisiejszego:), wpadam czasem na Oddział w odwiedziny z Maluszkami, i zawsze znajduję tam miły gest, miłe słowo, ja pamiętam Ciocie - One pamiętają nas.............to taki związek na całe życie:) I w tym miejscu chcę Ci PODZIĘKOWAĆ za to, że JESTEŚ, że masz SERCE dla tych Istotek, dla Ich Rodziców, że CZUWASZ nad Nimi będąc w pracy........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tu zajrzalam przypadkiem gdyz odnalazlam wpis mojej kolezanki i powiem z wielkim szacunkiem dla TEZ PRZYSZLA-OBECNA MAMA jestes niesamowita osoba, to o czym pisalas i w jaki sposob czyni Cie Ogromnie Wielka! Zycze Ci odtad tylko szczescia i spelnienia i oby te chwile nigdy nie wrocily, Zycze i Tobie i Twoim cudownym dzieciom zdrowka, nieginacego usmiechu i milosci. Ewus jestes Wielka Kobieta! Pozdrawiam. A Ty Kurde no nie martw sie na zapas, przeciez obie wiemy ze wszystko bedzie ok i czekam na Ciebie na macierzystym topiku ;) ucalowanka dla bobaska! 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×