Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość armiatka
do zalamana 1 - życzę Ci żeby Bóg wynagrodził Ci jak najszybciej Twoje cierpienie i stratę. Mi lekarze odnośnie kwasu foliowego powiedzieli to samo, że może organizm nie przyswaja, dlatego wraz z kwasem foliowym trzeba brać witaminę b12. Powodzenia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do armiatka
Dziękuje za dobre słowo,zapomniałam dodać że biorę również tą witaminę, mam nadzieję że to pomoże, z tego wszystkiego wychodzi na to że miałyśmy wszystkie niezłego pecha, każda z nas o siebie dbała a mimio tego los spłatał nam niezapomnianego figla. Moje podejście do życia całkowicie się zmieniło. Wasze napewno też piszcie czasem co u was słychać, zauważyłam że bardzo mało jest wiadomości o wadach które dotkneły nasze dzieci. TRZYMAJCIE SIĘ CIEPLUTKO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.X
Ja także brałam luteinę -od 19 tygodnia, jedno opakowanie. Tak jak pisałam kiedyś nic wczesniej na usg lekarz prowadzący nie zauważył.. Co do badania, o które pytasz, nie miałam. Miałam tylko podstawowe - za mało jak sie okazuje.. Następnym razem będę robić wszystkie możliwe, a i tak nie będę spokojna do chwili porodu.. Dzięki o info o witaminie b12 - nie wiedziałam, aczkolwiek czytałam, że co którejś kobiety organizm nie przyswaja kwasu foliowego.. Jaką dawkę bierzecie kwasu?? lekarze mi mówili, że 5mg, natomiast moja siostra teraz zmieniła swojego lekarza i z racji tego co się stało lekarka kazała jej brać 2 razy po 5mg.. więc ja nie wiem czy ja tez tyle, czy jeszcze więcej.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boję się, że ...,.,
Nawet nie wiem co napisać, :-( Znam pewną alkoholiczkę, ona i jej mąż piją nałogowo, którzy mają już 8 dzieci, wszystkie zdrowe, jedno ładniejsze od drugiego i znam pewną panią doktor, zdrowy tryb życia, najlepsza opieka, a dziecko poważnie chore. Czemu tak się dzieje? Sama jestem w ciąży, niespodziewanej, ale od lat oczekiwanej. Czasami mam napady czy wszystko będzie dobrze, czy urodzi się zdrowe zwłaszcza, że w pierwszych tyg ciąży bardzo dużo pracowałam, miałam ogromny stres i w dodatku ciężką grypę. Nie brałam wcześniej kwasu foliowego, witamin. Pocieszam się, że kilkadziesiąt lat temu kobiety nie wiedziały co to witaminy, kwas foliowy a mimo to rodziły zdrowe dzieci i to nie raz czy dwa. Żeby można było tak zrobić, że wszystkie dzieci rodzą się zdrowe.Zdrowie jest najważniejsze, resztę wszystko można przezwyciężyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boję się, że ...,.,
za 2 tyg mam połówkowe USG mam nadzieję, że będzie dobrze, tak bardzo bym tego chciała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
DO Boje się... Ja z pewnością podczas kolejnej ciąży będę chodziła do kilku gin... a gdy napadnie mnie dół i stres, czy wszystko ok, pójdę prywatnie na USG żeby tylko zobaczyć na własne oczy na monitorze urządzenia, że jest mózg, że są ruchy kończyn... A i tak pewnie będę miała lęk i obawy do puki nie zobaczę urodzonego zdrowego maluszka. Tyle pomyłek co dopuścili się lekarze przy pierwszej ciąży z córką zryło mi głowę na wieki wieków. Dlatego zamiast się stresować i czekać jeszcze 2 tyg ( a niby to tylko 2 tyg, a dla Ciebie wieki) idź zapłać 75zł, czy tam 100zł na zwykłe USG 2D, żeby tylko wykluczyć bezmózgowie, i żebyś na USG połówkowym mogła się widokiem maluszka cieszyć i napawać dumą i przeżyć te USG w spokoju i szczęściu jakie Ci sie należy. Ja bym tak na pewno zrobiła. Kiedyś kobiety rodziły zdrowe dzieci... Nie do końca się z tym zgodzę. Było wiele poronień (selekcja naturalna), nie było żadnego podtrzymywania ciąży, Kobiety robiły i wczesne ciąże jak też i te z 4-5-6 miesiąca. Rodziły się też dzieci niepełnosprawne, które umierały w 1-2 dobie od narodzin, bo medycyna nie była na tyle rozwinięta by pomóc: np zoperować małe serduszko, nereczki, zamknąć przepuklinę oponowo rdzeniową itp. Umierały też zdrowe noworodki zakażone sepsą czy gronkowcem w okresie okołoporodowym - dziś takie dzieci maja większe szanse na przeżycie. Kiedyś też takie życiowe dramaty kobiet były tematem tabu. O tym się nie mówiło. Myślę że kluczem do pogodzenia się z wadą wrodzoną maluszka, ze stratą oczekiwanego dziecka, jest właśnie świadomość, że naprawdę nie tylko mnie spotkała taka tragedia. Że wiele kobiet traci swoje dzieci, że wiele dzieci jest obarczone bezczaszkowiem... Wiele dzieci ciężko chorych z bardzo poważnymi wadami rodzi się i jest uzdatniane do życia przez sztab specjalistów - i te dzieci żyją - i jest to bardzo ciężki życie. Mam żal osobiście do rodziców, nauczycieli, pani od nauk przedmałżeńskich, lekarzy - wszyscy Oni uksztautowali moje przekonanie, że jak będę dobrze żyła, będe dobrym człowiekiem - to te dobro do mnie wróci, nic złego mi się nie przytrafi. Społeczeństwo ukształtowało moje myślenie - że dzieci z wadami latalnymi, niepełnosprawne, upośledzone rodzą się niezwykle rzadko i są obciachem, ale mnie na pewno to nie spotka... A jednak spotkało, i co więcej może spotkać każdego. Dokładnie każdego. Taka loteria... Takie prawo natury, ewolucji, genetyki. Urodzenie zdrowego dziecka - to CUD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boję się, że...,,
Kiedyś też bywało różnie, ale z opowieści osób starszych z rodziny i znajomych wnioskuję, że nie było tak jak teraz. Babcia nie raz mi opowiadała, że nie znała osoby która by miała problemy z ciążą, z zajściem w ciążę. A teraz przeważnie gdzie nie pójdę to same problemy, wszystko chore czy to małe dziecko czy 30 latki. W moim wieku już nie mam siły, a co będzie dalej za 30 lat. Ja miałam robione już 2 razy usg, jedno 1,5 mc temu, niby wszystko jest dobrze, ale mam jakiś wewnętrzny niepokój. Dla mnie to jak los na loterii., wygrac zdrowe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Do armiatka Zgadzam się z tobą całkowicie, kiedyś ludzie wstydzili się mówić o tym, iż urodzili chore dzieci, teraz troszke się to zmieniło, ale nawet ja mam jakieś poczucie, że jakoś nie spełniłam się do końca i że jednak to moja wina bo gdzieś wcześniej popełniłam bląd.. Urodzenie zdrowego dziecka to faktycznie CUD, i mnie również życie oszukało dało mi złudną nadzieję na to że wszystko będzie dobrze, a jednak powiem brzydko po prostu mnie "wyruchało", teraz czekam na pomnik dla mojego Mikołajka, taki malutki z aniołkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M.X
Ja także się z tym zgadzam. Chociaż to nie jest teraz tak, ze takich przypadków jest teraz mniej. Z mojego miasteczka i okolic w ciągu chyba czterech miesięcy cztery noworodki zmarły. Moje dziecko i jeden chlopiec z powodu choroby, trzecie dziecko nie wiem dlaczego, natomiast czwarte zdrowe dzieciątko udusiło się pępowiną.. Ja też tak jak Zalamana1 mam poczucie winy.* tylko, ze u mnie jeszcze nic niewiadomo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Do M.X Domyślam się że jeszcze czekasz na wyniki genetyczne? Nie martw się, wada bezczaszkowiec nie jest wadą genetyczną bardzo rzadko nią jest, to wada wrodzona, zarodka po porostu przy zapłodnieniu poszło coś nie tak:( Ja dzisiaj robiłam badania na cytomegalie i stężenie kwasu foliowego wyniki dopiero za tydzień. Wczoraj dostałam @ musiałam wywołać luteiną bo od poronienia minęły prawie 2 miesiące, czuje się obrzydliwie psychicznie i fizycznie ale jakoś to przetrwam, mam nadzieję.... Do armiatka Jak ma na imię twoja córeczka? Może to głupie pytanie, ale jak teraz odbierasz to co się stało? Ja się zastanawiam jak by się wszystko potoczyło gdyby mój Mikołaj miał wadę taka z którą mógłby żyć, gdyby nie był skazany na śmierć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
Do Zalamana1 Tak.*wiem,ze to nie jest wada genetyczna. Za trzy miesiące mam pierwszą wizyte u genetyka. On ma zadecydowac czy bedzie badanie robione. Ja bym chciala, zeby ta krew nam pobrali, bo chce wiedziec czy z nami jest wszystko ok. Dodam, ze mój mąż miał wrodzoną wadę serca i jak byl mały to miał operację. Wszystko jest dobrze,musi tylko badania kontrolne co troche robic. Po wizycie tam,będę się starać o następne dziecko. Wiem, ze czujesz sie zle, okropnie,ale chcialam zapytac czy masz tak jak ja-pragniesz za troche starania czy wręcz przeciwnie? Dlugiej przrwy potrzebujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Moja córka ma na imię Pola. Trochę informacji na nasz temat znajdziesz tu: http://www.wczesniak.pl/dla-rodzicow-wczesniakow/poznaj-losy-wczesniakow/151 Jeśli chcesz Ja zobaczyć zapraszam do galerii na NK tu: http://nk.pl/#profile/18788520/gallery lub na Facebooku: http://www.facebook.com/?ref=home#!/profile.php?id=100001000260040&sk=photos Ja nie staram się być anonimowa, moja córka to medialna osoba he he. To co nas spotkało - to dla mnie trauma mam nadzieje że nie na całe życie... Szok psychiczny, emocjonalny i fizyczny. Całe moje dotychczasowe życie się zmieniło, ja się zmieniłam. Nie jestem już tą samą Kaśką z przed ciąży i chyba nigdy nie będę. 1 czerwca Pola skonczy 2 lata, a ja chyba dopiero wracam do pionu i po tej masakrze uczę się żyć na nowo. Dziecko miało sie urodzić z bezmózgowiem i rozszczepem kregosłupa. Diagnoza z ciąży brzmiała że dziecko nie ma struktur mózgowych, i nie zauważa się ruchów kończyn dolnych - czyli że w wyniku rozszczepu dziecko jest już wewnątrzmacicznie sparaliżowane. Polę urodziłam siłami natury 1 czerwcza w dzień dziecka. O tym jak się rodzi swoje dziecko, które przychodzi na świat by umrzeć, mówić Wam nie musze... Tylko że nasze dziecko przeżyło. Nie miało bezmózgowia, a znaczne wodogłowie. Poród siłami natury tylko jeszcze bardziej uszkodził rdzeń kręgowy... Ech.. A w rzeczywistości Pola miała bardzo mały rozszczep. Gdyby urodziła się przez CC miała by znacznie większe możliwości na samodzielne chodzenie. Poznałam już wiele dzieci z Rozszczepem Kregosłupa i wiem, że dzieci z takim rozszczepem jak Pola, urodzone przez CC chodzą. Pola ma 2 lata i umie stanąć przy meblach i raczkować. Do tego dochodzi uszkodzenie nerwów w obrębie pęcherza, nerek, odbyty, układu rozrodczego. Co to oznacza tłumacząc na chłopski? Pola nie kontroluje pęcherza, nie czuje że jest on pełen, nie czuje że siusia. I nigdy raczej już nie poczuje. Musi brać specjalistyczne drogie leki na pęcherz, aby on rósł i funkcjonował. Co do nerek, działają puki co poprawnie, ale nie wiadomo jak będzie dalej wraz ze wzrostem Poli, zmianą jej wagi i dłogości ciała. Nerki są osłabione i trzeba na nie bardzo uważać. Odbyt u Poli wygląda tak, że nie chciały byście tego widzieć. Między pośladkami wylatuje spora cześć jelita grubego o! Czeka nas operacja wstawienia sztucznych zwieraczy, bo te które Pola ma są całkowicie porażone. Wypróżnianie się to czasem mordęga dla dziecka i dla nas, dieta lekka, lewatywy, laktuloza na rozrzedzenie stolca... Układ rozrodczy - Pola będzie płodna, zajdzie w ciąże i ją donosi, ale urodzi dziecko tylko przez CC, nie poczuje raczej penetracji ani orgazmu... Mam nadzieje że moja szczerość Was nie porazi... Ale tak się żyje z dzieckiem niepełnosprawnym. Cena rehabilitacji za pół godziny: 50zł, a Pola musi być rehabilitowana codziennie, buty - ortopedyczne do nauki chodzenia 570zł, koszt dwutygodniowego turnusu rehabilitacyjnego 4,5 tyś. Takich turnusów trzeba odbyć ok 4-5 w roku, żeby były rezultaty. Nie będe Wam wyliczać jakie są ceny wizyt i najlepszych specjalistów w Polsce od pęcherza, nerek, odbytu, ile kosztuje wizyta u ortopedy itp itd... Od 2 lat żyję w innym świecie i tyle... A to co napisałam to i tak tylko wycinek mojej rzeczywistości. Zaznaczam, że bardzo kocham moją córkę, i nie wyobrażam sobie życia bez niej, ponieważ już sie bardzo do niej przywiązałam i nauczyłam żyć ze wszystkimi niedomaganiami. Pogodziłam się też z Jej niepełnosprawnością. Ale nie umiem się pogodzić z tym, że do stopnia i skali niepełnosprawności doprowadziła błędna diagnoza kilku lekarzy i poród siłami natury. Z tym będę żyć na wieki wieków. Gdyby Pola urodziła się z tymi wadami jakie miała mieć, z pewnością pochowali byśmy ją, opłakali i starali się o kolejne dziecko. Nie kochała bym jej tak jak teraz, bo porostu bym Jej nie znała. Kochała bym dziecko o jakim marzyłam i jakie miałam mieć, moje wyobrażenia o tym dziecku. I myślę że choć z pewnościa bym cierpiała, to czas ukoił by ból, a kolejne zdrowe dziecko połatało trochę serce. A życie z okaleczonym niepełnosprawnym dzieckiem, wyposażenie Go możliwie najlepszą sprawność, samodzielność, poczucie własnej wartości i godności - to zwyczajnie inna bajka, inne wyzwania, inne cierpienie i ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Do armiatka Faktycznie jest cudowna:))) Nie przeraża mnie twoja szczerość bo ufam szczerym osoba ja również mam na imię Kasia. Żyjesz całkowicie w innym świecie to fakt, na początku po diagnozie tłumaczyłam sobie to tak, że dobrze że Mikołajek nie urodził się z taką wadą z którą mógłby żyć, bo byłoby to dla niego wielkie cierpienie dla nas również, patrząc na ból własnego dziecka, ale po twojej historii wiem również że każdy dzień z moim dzieckiem dawałby mi więcej siły, szczęścia i radości. Mam znajomą która urodziła pierwszą córkę z poważnym wadami dokładnie nie wiem jakimi ale dziewczynka nie chodzi jest częściowa sparaliżowana, teraz mają drugą córkę zdrowiutką. Myślę że każda z nas mogłaby zadać sobie pytanie: " Czy jest w życiu taka cierpienia granica za którą uśmiech szczery się zaczyna"? Do M.X. Ja postanowiłam, że co ma być to będzie, skoro na Mikołaja czekałam rok, dbałam o siebie, brałam witaminy, cieszyłam się nim, to teraz moje serce samo będzie wiedziało kiedy jest właściwy moment i ciało samo zadecyduje. Razem z mężem uzgodniłam że pozostawimy to losowi i po prostu nie będziemy się zabezpieczać, ale też nie będą to usilne starania czyli mierzona temperatura, śluz i cała ta brygada. Wszystko na spokojnie. To co się wydarzy jest nieuniknione i wszystkie doskonale wiemy że los płata figle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
Mi lekarka prowadząca powiedziała, że moje dziecko może miec poważną wadę rozwoju,ale nie powiedziała jaką. Dała skierowanie do szpitala specjalistycznego. Po przepłakanej nocy, jednak z myślą, że dziecko będzie 'tylko' chore doznałam takiego szoku, gdy po dwoch godzinach usg, konsultacji lekarz powiedział w końcu diagnoze, której nie zrozumiałam lub nie chcialam zrozumiec ,lekarz dodal, ze dziecko nie ma szans-myslalam,ze umrę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
dlaczego to napisałam? Ponieważ bylam przez kilka godzin nastawiona,ze będę mieć chore dziecko, ktore będę kochac jeszcze mocniej. Mam kuzyna z porażeniem mózgowym_ za pozny termin porodu. To tez szok byl, jednak to bylo 30lat temu.rodzenstwa brak. I tak jest w większości rodzin, gdy ur sie chore dziecko małżenstwo juz wiecej nie chce. Byc moze z obawy o powtorke lub po prostu dziecko chore staje sie ich całym światem. .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
do ZALAMANA 1 świetna decyzja!!! Gratuluje!!! Niech się Wam poszczęści! do M. X - ja się panicznie boję powtórki, jak też obawiam się że drugą ciążą nie będę się umiała cieszyć. Przerażają mnie też koszty utrzymania Poli, ale żadna najlepsze i najdroższa rehabilitacja nie da Poli tego co posiadanie rodzeństwa. I z pewnością będziemy mieć drugie dziecko, dla Niego samego i dla Poli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
Armiatka, to fajnie, że macie takie nastawienie! Mój kuzyn tylko potrafi mówic kilka wyrazów po swojemu i bardzo lubi jak jest duzo ludzi i dzieci koło niego. Załamana1-u mnie było odwrotnie. Pomyslelismy,ze jak będzie to będzie,ale niestety nie miałam 'mani' dbania o siebie,bo kto mysli o tym,ze to strach zajsc w ciąże w tych czasach.. Dlatego teraz chce inaczej. Dbac i planowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam, ale nie mogę Was sluchac kobiety BÓG OBARCZA CIERPIENIEM, CHOROBAMI, SMIERCIĄ? Czy naprawde myślicie, że ktoś kto dał nam życie jest w stanie robic takie rzeczy?! Czy Wy jako matki mogłybyście wyznaczyc swoje dzieci do cierpienia? Zrozumcie, że Bóg nas stworzył, dał wolną wolę, nie przez niego mamy wady genetyczne, a przez szereg roznych fizycznych czynnikow, przez zbiegi okolicznosci, to nie Bóg wywoluje wojny tylko ludzie, to nie Bóg wzywa do siebie ludzi, kótrzy weszli pod jadący samochód (choć KK z lenistwa mowi "Bóg wezwał go do siebie). Nie! Bog chciałby dla nas jak najlepiej, żebyśmy żyli zdrowi, szczęśliwi, WIECZNIE. Jak możecie wciąż mówić, że zostałam wyznaczona do cierpienia. Nie zostałaś, to że jestes chora/ Twoje dziecko jest chore to zbiegi przypadków lub bledy ludzkości (czy setki lat temu było tyle chorób?). A jak już tak wierzycie w Boga, to poczytajcie co trzeba i zrozumcie, że wszelkie choroby, ból, glupote i cierpienie zesłali na nas Adam z Ewą (nie mowie, ze to wersja prawdopodobna, pisze to dla osób wierzących). Gdyby nie oni, nie ich grzech nie byłoby tego, ale nie wierzcie, że to Bóg zsyła na Was zło! Sami to sobie robimy. Bóg nas kocha. Ty swoje dziecko pokarałabyś w taki sposób? Zastanówcie sie co mówicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
smrodku - Fajnie że masz takie pojęcie Boga i Jego miłości... Wybacz to co teraz napisze, ale na tematy które poruszasz rozmawiam tylko z osobami z którymi jestem na równi - to znaczy z takimi ludźmi którzy przeżyli coś podobnego do mnie, urodziło im się niepełnosprawne dziecko, diagnoza w ciąży została spartczona itp... Na temat cierpienia (jego przyczyny i sensu) na ogół nie dyskutuje z nikim - bo nie lubię truć dupy rozmowami z których nic nie wynika. Ja jestem szczęśliwa, spełniona, kocham swoje dziecko... Nie wiem do czego lub do kogo "pijesz" swoimi katolicko - teologicznymi wywodami. Dodam jeszcze, że żaden szanujący się ksiądz którego znam, nie starał mi się nigdy tłumaczyć ani opowiadać o cierpieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Do smrodek Wiesz co szczerze ci powiem,że ja mam w dupie takie poglądy, nie obrażaj się ale mówiąc że choroba mojego dziecka to zbieg okoliczności to chyba sama nie masz pojęcia co mówisz. A gdzie był Bóg kiedy nasze dzieci rodziły się chore???? Zajmował się szczęściem kogoś innego tak? I skoro ma nas chronić, to dlaczego pozwolił na coś takiego, dlaczego źli ludzie rodzą zdrowe dzieci czym sobie na to zasłużyli, złem??????? To może ja też zacznę żyć inaczej może wtedy będę szczęśliwa. Od jakiegoś czasu ani się nie modlę ani nie mam zamiaru iść do kościoła, bo gdy szukałam Boga to nie mogłam go znaleźć i nie mógł mi pomóc , mojemu dziecku również a podobno jest wszędzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
I jeszcze jedno to jest forum dla osób które mają lub miały ciężkie chwile w życiu, i raczej Boga bym w to nie mieszała więc przykro mi to mówić ale nie ma tu miejsca na religie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja tu nie pije do Waszego cierpienia, niejedno w zyciu przeszlam. Gdzie był Bóg? On nami nie steruje! Stworzył nas i tyle, nie jesteśmy jego Simsami, dał nam wolną wole i tyle. Nie zsyła chorób, ale także z nich nie leczy! I nie jestem katoliczką, do kościoła KK nie chadzam ;) Gdzie na pogrzebie ksiadz "pociesza" matke zmarłego 3tyg maluszka po kilku operacjach, że Bóg poprostu chciał go miec juz przy sobie ;/ Co nie przeszkadza mi wierzyć, dowiadywac sie i czytać. I tak kochana, nie Boga wina że masz wadliwy gen, czy też suma Waszych (Twoich i meza) genów jest patologiczna, nie jego wina, ze pracujesz przy chemii, masz stresującą pracę itp itd. Bóg nas stworzył i się nie miesza, dal wskazówki jak żyć, a gdy życie sie kończy to je ocenia. Boli go Wasz ból, ale go nie zsyła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalamana a napisalam to bo w kilku postach przeczytalam "bóg zesłał na mnie to cierpienie, bo wiedzial ze sobie poradzę" ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
A ja napiszę tak- kazdy ma swoje zdanie.. ja nie obwiniam Boga, nie wyzywam ludzi (lekarzy) itd.. Zawsze jak coś się dzieje przykrego w życiu zazwyczaj się mówi "Widocznie Bóg tak chciał".. Ja wiem, że nikogo obwiniać za chorobę mojego dziecka nie mogę i tego nie robię.. Mogę dodać jeszcze tyle, że pytania typu "dlaczego ja??" nie są obwinianiem kogokolwiek.. smrodek -bez urazy, ale jak już czytasz ten temat , to czytaj wszystko dokładnie i ze zrozumieniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA 1
Smrodku Tak się składa że, z badań wynikło iż nie mam wadliwego genu, mój mąż również go nie ma, nasz wspólne geny również nie są patologiczne, nie pracuję przy chemii, a w pracy nic nie robię więc nie mam się czym stresować. Więc czyja to wina?? I nie mam ochoty już o tym dyskutować więc jeśli coś podobnego w życiu przeżyłaś to opowiedz ale jeśli nie i chcesz dalej mówić o Bogu to ja dziękuje za znajomość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M. X
Chodzi Ci smrodku o to... Więc powtórzę się.. Czytaj uważnie i ze zrozumieniem.. A dopiero wtedy "atakuj" .. " 13:18 M.X Ciamciaramciam - mój znajomy powiedział mi, że Bóg wybrał właśnie mnie, dlatego, że wiedział, że dam sobie z tym wszystkim radę.. Jest ciężko, ale staram się jakoś funkcjonować, bo przecież życie idzie do przodu.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m.x. tak Ty bylaś pierwsza z tym stwierdzeniem, ale na nastepnych stronach one sie powtarzają :) i ja Was nie atakuje, łączę sie z Wami w bólu, poprostu chce otworzyć oczy tym, które myślą, że to wina Boga, że Bóg je pokarał... zalamana nie wiem co sie stalo, ale naprwno nie możesz winic za to Boga, rownie dobrze moglas byc podatna na chemikalia w jedzeniu czy powietrzu (nie mowie o spalinach ale np chemiatril) na ktore wiekszosc reaguje alergiami, a Ty... Uważam, że w takich przypadkach nie można temu zaradzić bo nawet nie jesteś tego swiadoma, ale cos napewno tu zadziałało, coś fizycznego, przeziębienie, lekka gorączka, kontakt z osobą chra alergenami, medycyna nie odpowiada nawet na 30% pytań. wszystko moglo być przyczyna. Na różnych ludzi działa coś innego. Sytuacja jest przykra, jak wszystkie złe rzeczy, które sie dzieją, nie szukaj winnych, a już napewno nie wiń kogoś kto dał życie Tobie i Twoim rodzicom... (jeśli wierzysz) nikogo nie atakuje, chce tylko wyjasnic. a moimi tragediami nie chce się dzielic, jedni maja tak, drudzy inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Smrodku, nie atakujesz nasz, ale śmiesz nas pouczać... Przykro mi ale to nie jest forum dla Ciebie najwidoczniej. My się tu spotykamy z potrzeby wypisania się, podzielenia się tym co nas spotkało, każda z nas mam pisze o swoich intymnych przezyciach, tak jak to czuje i rozumie... Nie jesteśmy tu żeby się nawzajem oceniać czy moralizować. Smrodku idź bruździć w innym katolickim wątku. My tu nie piszemy o Bogu w takim sensie jak byś sobie tego życzył/a...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po raz kolejny powtarzam (nie wiem czy potrafisz czytac) ze katoliczka nie jestem i tak pouczam Was, ale w dobrej wierze ;) a nie dla samego faktu, czy po to zeby Was dobic, wkurzyc itp zwracam jedynie uwage i chcialabym sklonic do myslenia. i nie chodzi mi o pisanie o Bogu, chodzi mi konkretnie oto, ze uwazacie iż to wina boga, że macie/miałyscie chore dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×