Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Xibalba25

Czy on wróci - jak myślicie?

Polecane posty

Gość jakbym czytała
a jakie metody demis stosowałaś obojętność czy kontakt i walka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość demis
roznie bylo, poczatkowo zupelnie go ignorowalam, bawilam sie zyciem. Wtedy wlasnie pojawila sie ta druga... i znow udawalam, ze go nie znam, z tym ze tez juz z kims bylam. czysta gra z mojej strony... po paru mscach przekazalam mu, ze rozstalam sie z ta osoba. Ku mojemu zdziwieniu on zrobil tak samo, porzucil ja... jednak dalej walczylismy o nasz zwiazek. nic nie przyszlo od razu, wspolne oskarzenia, negowanie i zarazem okazywanie uczuc... nie bylo nic pewnego, w koncu chyba mu sie znudzilo... oswiadczyl, ze mnie kocha i nie wybaczylby sobie gdyby mnie stracil z wlasnej glupoty... no:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie juz leci 3 miesiac.... ja przez 1 miesiac sie w ogole nie odzywalam... napislalam tylko esa tydzien po zerwaniu ze nie moge zyc bez niego ... potem miesiac nie odzywania i potem ze 3 razy o jakiees glupoty ( nie moglam juz wytrzymac) i teraz tydzien temu napsialam mu co czuje i co mysle ... ale on mi odp ze nie czuje tak jak ja z usmiechem.... i ja na to nic... ja sie nie daje sprowkowac, nie chce potem zalowac slów , nie wiem czy to cos da... nie chce sie zlosliwie zachowywac bo wiem ze on mi odplaci 10 razy wieksza zlosliwoscia... odwalił mi jeden numer , bardzo mnie to bolało i on o tym wie ... bo wtedy jedeyny raz sie nie pohamowalam i mu napisalam co mysle o tym zachowaniu ale bez ostrych słow ... ale z emocjami i on oczyiwscie tez mi powiedzial \" ze juz ze soba nie jestesmy i on nie bedzie myslal.... co ja mysle ... \" ech On nie ma zadnej... baby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisalam mu ze juz wiecej do niego nie napisze i ze kolejny ruch jest jego... mam nadzeje ze go wykona, a jak nie ... to wbije sobie do glowy ze on nie byl tym jedynym i sie pomylilam, innego wyboru nie mam !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech jak go widze to patrze sie w jego oczy, nie celowo tylko tak ... a on tak sie wpatruje we mnie ( gapi sie) ... i ciagle mi sie wydaje ze On non stop gra twardego i ze sie boi odezwac i boi sie uczuc (swoich) ... ale ja naprawde juz nic nie zrobie... napisalam mu wszytsko z serca, bo przeciez spotkac sie nie mial czasu...Generalnie mam zal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mi pow ze nic do mnie nie czuje,mysliscie ze to tak moze byc ze tak powiedzial a dopiero po czasie dojdzie ze sie mylil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wracam zyc, bo nie chce go tracic na czekaniu na kogos kto mnie zostawil bo mial takie swoje widzi misie... i nic nie poradze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
ingga, myślę, że oni naprawdę tak miewają,że myślą,że są twardzi i nawet się nie zastanawiają, czy coś tracą, czy nie. Po prostu chyba faceci są tak skonstruowani,że gdy coś ich bardzo przerasta, to zdarza się im uciekać i powtarzać sobie,że tak jest dobrze. Myślę,że jeśli zdarzy się coś, co zmusi ich do myślenia - jesli to prawdziwa miłość, wróci. demis - ale rozumiem z tego,że cały czas miałaś możliwość,żeby się z tym Twoim facetem widywać itd. Ja mam problem,bo mieszkamy teraz w róznych miastach, on nie dąży do kontaktu, nie wiem,w jakich okolicznosciach się zobaczymy. Mam do Was jeszcze jedno pytanie: jak sądzicie (zakładam,że on faktycznie odszedł w formie ucieczkowej) - powinnam coś jeszcze robić? Napisać list, maila, domagać się spotkania? Żebym nie miała poczucia,że nie zrobiłam wszystkiego, co mogłam, że nie zawalczyłam,jak jeszcze było można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja napisalam co czuje... i powiem ci ze po tym jak to zrobilam moge zyc, mysle o nim ale zyje... zrobilam wszytsko co moglam...by go nie stracic, mysle ze szczerosc to najlepsze wyjscie dla Ciebie przede wszystkim, a On moze dzieki temu dojdzie za jakis czas co traci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
Jesli się z nim spotkam, powiem mu, że czuję sie bardzo poraniona, ale że mimo wszystko nie przestałam go nigdy kochać, nawet jeśli kiedykolwiek mógł tak pomyśleć. Jesli się nie spotkamy - a obawiam się,że on będzie tego unikał jak ognia, co moim zdaniem świadczy,że mam trochę rację co do niego, bo jakby miał mnie całkiem gdzieś, nie byłoby problemem powiedzieć mi o tym - no więc jeśli się nie spotkamy wyślę mu list po prostu i niech z tym zrobi,co chce. Oczywiście list w tonie silnej kobiety, która wie, co pisze, ale o nic nie prosi. Ma to sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalalallalallala
ja mam pytanie do autorki tematu..piszesz, że on odkładał spotkanie z tygodnia na tydzień...rozumiem, że nie mieszkacie w jednym mieście? Bo jesli tak to nieststy dla mnie było by to ewidentnym sygnałem, że po prostu nie chce się ze mną spotka c i ucieka od problemu.. Życze Ci dużo siły, ja akurat odeszłam od mojego byłego, ale okazał się być typoweym skurwielem..nie dośc, że zdradził, to jeszcze długo to ukrywał..ja chyba miałam łatwiej sie pogodzic ze strata bo mogłam go znienawidzić. Pozdrawiam gorąco :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak bym czytała
ja sama nie wiem ... jak pisałam, prosiłam walczyłam olewał mnie, reagował nerwami i agresją, były wybuchy złości , nerwy, obrzucanie się błotem.. w końcu powiedziałam mam to w dupie i zamilkłam .. wtedy zaproponował przyjaźń było dobrze dwa miesiące.. aż zamilkł .. pozxa zdawkowymi życzeniami na święta cisza.. trzy dni temu przysłał esa ze chce pomagać finansowo, wczoraj rano odezwał się na skype .. niby nic , głupoty .. ale temat który zawsze nas łaczyłam cos czemu poświęcaliśmy wspólnie czas.. coś co było ważne dla nas, razem .. dzisiaj napisałam mu esa czy mogę zadać jedno pytanie. chcialam mu napisąć czy ejsteś szczęśliwy ale stchórzyłam.. odpisał mi tak pytaj.. ale stchórzyłam nie zapytałam.. teraz udaje zimną obojętność.. nie odzywam się.. czekam.. niech sam dojdzie do jakis wniosków..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Xibalba25 ja tak wlasnie zrobilam... napisalam swiadomie i bez proszenie o laske... dokladnie tak , i mam tez podobne zdanie o tym unikaniu spotkania ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ide spac, jutro zajze... ech mam nadzeje ze nasze oczekiwania sie spelnią... i juz niedlugo bedziemy pisac jak to cudownie jest ze naszymi ex :) a tym czasem DZIEWCZYNY ZYJCIE !! bo nie ma co zycia na czekanie przekladac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
sialalalala(nie umiem powtórzyć,ile tych lala:) prepraszam :)) - nie mieszkamy w jednym miescie, ale nie wiem dokładnie o co pytasz, czy o to,że przekładał już to spotkanie po rozstaniu, tak? To było tak,że jak się rozstawaliśmy to najpierw było dużo rozmów przez telefon...umówiliśmy,że się spotkamy... nad ranem tego dnia napisał,że chce to odłożyć o tydzień, ale ja byłam już tak zestresowana,że powiedziałam,że nie ma mowy, musimy porozmawiać jak ludzie. Wtedy się rozstaliśmy i umówiliśmy,że jak trochę ochłoniemy, spotkamy się jeszcze raz. Miał przyjechać tym razem on... no i wtedy to przełożył coś ze dwa razy wymawiając się,że jest zajęty, więc powiedziałam,że skoro miał kiedyś czas,żeby to zacząć, to niech go znajdzie żeby to skończyć. Na co on,że niesprawiedliwie to mówię,że przeprasza,ale naprawdę nie ma jak przyjechać. I miał zadzwonić,ale jakoś nie dzwoni. Ingga...przepraszam,że Cię tak zarzucam pytaniami... a po jakim czasie od rozstania mu tak ostatecznie napisałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po 2 miesiacach, wiesz dla mnie te 2 miesiace minely jak tydzien, pozatym ja nie naleze do wylewnych osob... a myslalam zeby to zrobic jakis tydzien... wiec sobie wyobraz jaki ze mnie zamniety typ ( jesli o uczucia chodzi) , zrobilam to i nie zaluje, puki co odzyskalam spokoj ducha, swoj umysł... nastroj... juz nie placze... a kto wie co w przyszlosci mi to wyznanie da... i przynajmniej pokazalam mu ze sie nie boje i nie wstydze i ze jestem odwazna ! niech wie , chociaz tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalalallalallala
Moimi lalalal sie nie przejmuj :) sama nie wiem ile tego jest :) wiesz ja ostatnio byłam w podobnej sytuacji..koles (mój kolega) miał kobietę w innym mieście, zreszta bardzo niedaleko naszego i zostawił ja bo sobie ubzdurał, że będe z nim ja o niczym nie wiedziałam...a teraz jest tak, że on jest sam, ona sama a ja nie wiem o co dokładnie chodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak bym czytała
ingaa oby oby .. oby tak było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
sialalalala... mój eks (ale to dziwnie brzmi) wlaśnie teraz pewnie coś tam próbuje z kimś tam... wiem tylko,że jest dużo od niego młodsza, nowa, świeża, no wiecie, zna tylko jego piękną stronę, a nie jego wady itd. itp. ... nie chcę mysleć, czy im wyjdzie... a w ogóle myślę co do tego np. napisania po jakimś czasie,że może nawet lepiej to zrobić tak jak ingga, po takim czasie,że trochę już opadną złe emocje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalalallalallala
hmm ja bym nic nie pisała..bo po co...żeby sycic jego chore ego? Nawet juesli pomysli, że Cie skrzywdził, to i tak nie wróci, moim zdaniem powinnas sie wziąż porządnie za siebie pozbierać się i szukac szczęścia gdzies indziej a to zamknąc...bo tylko siebie krzywdzisz...emocje przycichna, rany przyschna po co je rozdrapywać. Zycie jest krótkie(wiem, że to frazes..lale jakze prawdziwy) nie marnuj ani minuty dłużej na niego, bo nie był wart zachodu. Ja wiem, że to boli, doskonale wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie zycie jest zakrotkie..., za krotkie by tracic te jedyna milosc i trzeba walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
tak, ale mi chodzi o taki list, jak napisałam kilka postów wyżej...żebym wiedziała,że on usłyszał ode mnie, jak mnie skrzywdził. I dla siebie też. Na dzisiaj mówię dobranoc, ale na pewno jeszcze zajrzę, piszcie w międzyczasie :) Pa pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalalallalallala
No ja bym żadnego listu nie pisała, ale zrobisz oczywiscie jak uważasz..czy napiszesz, czy nie napiszesz życzę dużo siły :) Pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xibalba25
A jak nie napiszę, a to był TEN FACET?? )I już naprawdę idę spać) Dzięki za wszystkie Wasze rady i w ogóle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sialalalalallalallala
hmm list chyba tego nie zmieni co się stało..poza tym, gdyby to był ten prawdziwy to by tak nie postapił, miał czas, nie wykorzystał go jego strata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam...
tak czytam te wasze posty o rozstaniach i nadziejach... byłam zdesperowana: próby usidlenia na ciążę, prośbą, błaganiem na kolanach, groźbą, błaganiem Boga, czytaniem horoskopów, śledzeniem, próbami samobójczymi - cudami... Można wypłakać morze łez, iść na kolanach na Jasną Górę, zajść w ciążę i poronić - ale: MIŁOŚCI NIE WYPŁACZESZ, NIE WYŻEBRZESZ, NIE WYMUSISZ >jakbym czytała< - powiem Ci, że daleko Ci do tego, żeby stworzyć zdrowy związek. Z kimkolwiek. Wiesz czemu? Bo nie kochasz siebie. Bo nie jesteś silna swoją własną siłą. Bo potrafisz świecić tylko światłem odbitym - a nie masz swojego. Jesteś pusta emocjonalnie. Masz poważne braki i dużo lęków. Nie potrafisz żyć swoim własnym życiem. Najpierw naucz się kochać siebie. Zacznij mieć swoje życie. Zacznij mieć swoje światło. Nie popełniaj moich błędów. Zobacz jak się miotasz w knuciu planów, żeby omotać swojego byłego. Po co Ci on? Jesteś jak pajęczyca, która rozplata sieć po to, żeby mucha wpadła prosto w sam środek. Jeśli chłopak ulegnie - trafi na lepką sieć, która go zadusi. Zadusisz go sobą na śmierć. Jeśli będzie miał na tyle siły - znowu do Ciebie odejdzie. Masz obsesję na punkcie bycia z tym facetem. Czego Ci brakuje, że nie możesz być sama? Czego się boisz, że nie chcesz być sama. Zacznij od kupna kota - jeśli dasz radę zaopiekować się nim, być odpowiedzialna za to stworzenie - będziesz mogła myśleć o relacji z drugim człowiekiem. Na razie - przykro mi to powiedzieć - nie stworzysz dobrego związku. Bo nie potrafisz. Dopóki chodzisz na terapię i się zmieniasz dla niego i waszego związku (a nie dla siebie), dopóty będziesz pajęczycą/bluszczem. Przed Tobą długa droga. Wiara w to, że każdy rzucony przez niego uprzejmy ochłap (życzenia na święta, sms, kilka groszy) , to znak na lepszą przyszłość - to budowanie nadziei na piasku. Karmisz się byle słowem, byle zdaniem - zapychasz swój wielki głód jego... uprzejmością. Z każdym dniem będziesz żądać więcej. Teraz Ci wystarcza uprzejmość, jutro to będzie za mało, będziesz chcieć sympatii, a potem czegoś więcej i więcej. On Cię nie wypełni niczym - to Ty sama musisz się zaspokoić. Wiesz czemu on Ci rzuca te ochłapy? Żeby się lepiej poczuć. Oczyszcza w ten sposób swoje własne sumienie. Dopóki nie będziesz sama ze sobą szczęśliwa - dopóty nie będziesz szczęśliwa z nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytała
czy to żle że kocham i chce być tylko z tym jednym?... dlaczego mam na siłę zmieniać to co czuje kocham go i tego nikt i nic nie zmieni.. to nie jest przed samotnością ...za kota dziękuje... mam ukochanego króliczka...;) dla mnie to nie ochłapy to sygnały które on daje.. a swoje życie jak widać mam skoro go nie ma żyje, chodzę na terapie ..a to ze czekam to osobna kwestia..mój wybór .. i tego nic nie zmieni tak jak moich uczuć bo wiem, ze to ten jedyny … a to co się stało jest tylko kolejną próbą od losu ale prawdziwa miłosć wszystko przetrwa a nasza taka była .. owszem problemy które się pojawiły nadwyrężyły ją .. ale przerwa, odpoczynek od siebie .. inne spojrzenie na problemy .. wiele zmieniły.. ja wiem,co było źle..i wiem, jak to zmienić ..ale ja te zmiany robię dla Niego .. bo to z nim chce być..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytała
jakie sumienie, jakie wyrzuty teraz uciekł bez słowa, zniknął i nagle taki wielkoduszny by się zrobił, sumienie by go ruszyło dobry żart .. jakośjak odszedł nie miał sumienia, później jakoś nie miał sumienia pisząc i wzywając od najgorszych w nerwach w żądne wyrzuty sumienia nie wierzę.. wyjechał na drugi koniec świata z inną... teraz nie miałby co robić tylko sumienie po 7 miesiącach ruszać.. ja tego nie nazwałabym sumieniem, to są widome znaki że przemyślał i coś się zmienia ..gdyby był taki "szczęśliwy" to nie ukrywał by tego ze z tamtą jest, człowiek jak kocha to ma ochotę wykrzyczeć to całemu światu a nie ukrywać tego.. i to nie tylko przede mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam...
Wbrew pozorom - rozumiem Twoją postawę i rozumiem Twój upór i Twoje zacięcie Nie mówię, że jest dobre - mówię, że je rozumiem z doświadczenia powiem, że jesteś na długiej drodze do swojego happy andu mam nadzieję, że wrócicie do siebie tylko wtedy, gdy skończysz swoją terapię z sukcesem. Czy do lipca? Dużo zależy od Ciebie i Twojego terapeuty. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czytam to co napisalas
jest bardzo madre i prawdzie. bo ja tez tak mam musisz sie zmienic dla siebie, zaczac miec wlasnie zycie, nie udawac ze je masz zeby wrocil bo potem bedzie tak samo. ciezko jest to zrozumiec ale taka prawda.ciezko jest zaczac zyc dla siebie jak sie ma nadzieje ale musisz miec cos swojego w wlasnym zyciu a nie tylko on on on. bo na tym polega zdrowy zwiazek. on cie zostawil wlasni dlatego a udajac ze sie zmienials i masz swoje zycie do niczego nie dojdziesz bo on moze wroci ale ty nie majac wlasnego zycia znowu zaczniesz zachowywac sie tak jak wczesniej. wiem to z doswiadczenia niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×