największy PECH jaki spotkał cie w zyciu....

ja kilka dni temu kupilam sobie cudowny czarny plaszczyk wiosenny i ....zostawilam reklamowke z moim zakupem w autobusie miejskim....juz go nie odnalazlam bo pewnie jakas laaska go sobie przywlaszczyla...wartosc : 160 zl, radośc tej ktora go znalazla : bezcenna

wsiadłam do autobusu bez biletu i podszedł do mnie kanar (był w autobusie:()

i lodzik musial byc grany z połykem. mimo , ze kanar byl brzydki jak kupa

ech, kobity...! najwiekszego pecha w zyciu to mozna miec jak sie traci zdrowie lub cos rownie cennego! mysle, ze plaszczyk, czy mandat to pikus! ;-) nosy w gore i cieszcie sie z drobnostek! :-)

1.potczas orgazmu z menzem weszedł do naszego łurzka piez i otgrył mi kawałek sutka ! 2.potczas sporzywania objadu zkapłam się rze monka jezd po terminie,a lerzała u naz tylko 2 lata. 3.kjedyś lubiałam nusbajzera,kupiłam go i zobaczyłam rze jezd pżeterminowany a było gróbo po 18 4.zrobiłam sobje budyń a on wylał mi się na podłogę 5.włonczyłam kompóter mjałam poszukać co to znaczy "epizotyczny" a wtedy odłonczyli prond. 6.mjałam posłać syna do płatnego gimnazium ale wtedy szew zwolnił mje z pracy 7.po mojej karkufce zdechł mi syn i zachorował monż 8.w czasie sexu monż zsikał sie na mojom cipe 9.kjedyś jak wracalam do domu to zaczoł padać deszcz a mjałam na sobje garsonke tak ładnie pachniła potem nie prałam jej tży lata a deszcz zmył zapaszek potu!

ludzie pomyslcie nim napiszecie takie glupoty,gdzie wasze szare komoeki?:-o

Dzień moich urodzin, jest moim największym pechem:(

ostatnio butelka 3 litrowa oleju mi sie wylala na podłoge w kuchni

a ja sobie kiedys ubralam skarpetki roznego koloru!!

hehehe..czytam tak czytam i nawet mialam napisac co mnie spotkalopechowego w zyciu, no ale te wasze peszki sa takie straszne,ze stwierdzilam iz ze swoim nie bede wyskakiwac... ps.jesli to naprawde jest wasz pech, cieszcie sie.. pozdrawiam