Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość organ

Typ samotnika - co sadzicie o takich ludziach?

Polecane posty

Gość bo to jest sprzeczne
Jakby był naprawdę "samotnikiem" to by nie miał potrzeby tego robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby był naprawdę "samotnikiem" to by nie miał potrzeby tego robić. } Ale to wie tylko samotnik. Więc? ;) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy to tak trudno pojąć? Ludzie są różni [ i bardzo dobrze:)] Jeden ma zielone oczy a drugi lubi samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pn3nc
Dokladnie, kazdy jest inny, jak juz wczesniej pisalem "w roznym stopniu". A co do "wywnetrzniania sie".. Siedzialem noca, szperajac w necie az trafilem na ten watek, wiec zabralem glos.. Wyrazilem swoje zdanie, podajac siebie jako przyklad, co w tym sprzecznego? To ze ktos lubi przebywac sam, nie oznacza ze nie lubi czasem zabrac glosu w jakimkolwiek temacie.. A tak z innej beczki, czemu twierdzisz ze samotnik nie chcialby sie wyzalic? Szczegolnie na forum, gdzie robi to anonimowo! Zastanow sie, jest wiele samotnikow ktorzy i chca i nie chca byc samotnikami. Czasem taka osoba nawet powinna sie wyzalic, na forum nic nie ryzykuje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, to jasne, przynajmniej dla mnie, że w każdym samotniku czasami budzi się ochota [chyba podbudowana teorią, że człowiek to istota stadna;))] pobycia wśród ludzi. Forum jest anonimowe i taki pobyt jest nazywany "wirtualnym" ale nasz mózg nie ma osobnej szufladki na "wirtualne" i "realne" odbiera i przekazuje jak najbardziej ludzkie emocje i uczucia. Za każdym nickiem ukrywa się przecież człowiek.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość invisible_man
Jestem samotnikiem z wyboru i traumatycznych przeżyć związanych z ludźmi. Post prawdopodobnie będzie miał formę wyżalenia się, ale inaczej nie potrafię tego przedstawić, poza tym każdy pomyśli sobie co chce i jego sprawa jak to zinterpretuje. Jako dziecko wychowywałem się sam, całe dnie przesiadywałem w pokoju i bawiłem się zabawkami, sprawiało mi to wielką radość, nigdy mi niczego nie brakowało. Potem rodzice próbowali mnie pchać do zabawy z rodziną, czasami było fajnie, ale często mnie to denerwowało, wkurzało, męczyło. Nie raz ktoś nie chciał mi dać swojej zabawki, rzucał czymś we mnie, sprawiał mi ból w ten czy inny sposób. W swoim pokoju nikt mi takich rzeczy nie robił i tam było mi dobrze. Potem szkoła. To była istna trauma. Zostałem wychowany jako dobry człowiek, nikomu nie wadziłem, a jednak zostałem potraktowany jak popierdoleniec. Podstawówka i gimnazjum to była ciężka masakra dla kogoś takiego jak ja. Przez moje samotnictwo zyskałem wieeelu wrogów, byłem katowany bity traktowany jak przybysz z kosmosu. Potem liceum. Poszedłem do jednego i już po 2 tygodniach byłem traktowany jak odmieniec. Zmieniłem szybko liceum na inne i nareszcie trafiłem do takiej klasy gdzie nikogo nie obchodziłem i miałem spokój. Niestety - zauważyłem że zdążyłem się nabawić fobii społecznej. Więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia_spo%C5%82eczna Liceum właśnie kończę. Fobia osłabła, znów mogę normalnie funkcjonować. Lecz jeszcze bardziej odsunąłem się od ludzi. Boje się że jeśli pójdę na studia to zostanę potraktowany przez ludzi tak samo jak wcześniej. Zniszczyli mnie, a nie byłem zły. Nikomu nic nie zrobiłem. Teraz do samotniczej osobowości z jaką się urodziłem, traumatycznymi czasami w szkole, otarciem się o fobię społeczną (określam to jako dotknięcie dna, od którego na szczęście się odbiłem), doszło samotnictwo z wyboru. Postanowiłem że nie warto żyć z ludźmi. Zryli mi psychikę i nie chcę już więcej przez nich cierpieć. Mój stan na teraz to zero znajomych, ale jeden przyjaciel, prawdziwy przyjaciel. Też samotnik. On mnie rozumie prawie tak jak ja sam siebie, też miał zrytą przeszłość, podobne problemy. Cenię sobie bardzo tą znajomość, ze świecą takich szukać. Szukałem długo... Co mnie boli - nuda. Zima - wiem że życie przecieka mi przez palce a ja nie mam co robić. Boli mnie to potwornie. W lecie daję radę - mam silną pasję której oddaję się cały - kolarstwo. No może zbyt zawodowo to zabrzmiało, po prostu jazda rowerem. Pochłania mnie to bez reszty. Czasem jeżdżę z kumplem, częściej sam. Samotność mnie nie boli. Jeśli nawet potrzebuję czasami kontaktu to zagaduję kumpla i jakoś się kręci. Czego pragnę od życia - pracy w samotności. Myślę poważnie o kierowcy zawodowym, akurat kumpel w tym siedzi i może mnie wkręci do firmy ojca jak zrobię odpowiednie prawko. Samotnik czy nie samotnik, chciałbym gdzieś w tym całym bagnie znaleźć drugą połówkę. Wiem że na pewno gdzieś jest osoba podobna do mnie i być może czeka na mnie a ja na nią. Połączymy nasze samotne światy razem, upoimy się wolnością i niezależnością. Wtedy niczego nie będzie nam brakować. Podsumowując - samotność ma plusy i minusy. W moim przypadku największym plusem jest to że nikt nie zadaje mi już cierpienia. Czuje się wolny i niezależny od nikogo. Nie muszę robić tego co wszyscy. Nie dbam o opinię innych. Robię na co mam ochotę. Są i minusy - chociażby zimowa nuda. Wewnątrz siebie nadal jestem tym człowiekiem, jakim byłem przed pójściem do szkoły. Potrafię to okazać w przyjaźni, jestem z tego dumny. Myślę też, że być może z odpowiednią osobą uda mi się zbudować wspaniały związek, na prawdziwej przyjaźni i głębokim zaufaniu. Ale takiej osoby to świecą szukać... Dobra koniec wywodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaskader
ja sram nawet sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaskader512
Dołączę się do waszej rozmowy. Każdy mówi, że najlepiej jest samemu itp. A moje pytanie jest takie: jak to zmienić? Zostać samotnikiem to tak jakby odciąć się od świata, co wydaje się dosyć proste, ale jak to później odwrócić? Ja jestem samotnikiem, całe dnie siedzę w domu, nie mam przyjaciół itp. Zaczęło się to od urodzin kolegi na które zostałem zaproszony. Chciałem iść, ale niestety tego dnia nie mogłem i zaczęło się to fatum. Bardzo chciałbym mieć znajomych z którymi mógłbym chodzić na imprezki itp. Powiedzcie jak można to zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pn3nc
Badz soba, nie udawaj kogos kim nie jestes i zacznij sie powoli obracac wsrod ludzi o podobnych zainteresowaniach co twoje, a samo jakos pojdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masteroux
Do życia potrzeba: natury, tlenu, pożywienia, wody, spokoju, ciszy, samotności. Ta kombinacja wyzwala u mnie niewyobrażalne pokłady szczęścia. Niestety nie zawsze mogę to mieć :/ Tylko na wakacjach kiedy wyjeżdżam na wieś mam wyżej wymienioną kombinację przez kilka miesięcy. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Moim celem jest dążyć do takiego życia, żebym tą kombinacją mógł cieszyć się jak najdłużej. Taki się urodziłem, nie zamierzam się zmienić. Jestem całkowicie wpływo-odporny, przez cała podstawówkę, gimnazjum, liceum próbowano mi stworzyć w głowie obraz siebie jako przybysza z kosmosu, próbowano wmówić mi nawet że nie mam prawa istnieć, ale nigdy mnie to nie ruszało. Najlepszy dowód że natury się nie przeskoczy. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie co znaczy "potrzebować ludzi". Sam nigdy tego nie zaznałem. Co prawda lubię przebywać z bardzo wąskim gronem osób, ale absolutnie nie potrzebuję tego. Można powiedzieć że traktuję ludzi trochę instrumentalnie, ale to nie do końca prawda. Mam zaufanego kumpla z którym czasem sie ustawiam i robimy coś razem, w ramach grzeczności i "człowieczeństwa" co jakiś czas dzwonię do niego i pytam "jak leci, jak zdrowie" etc; ale jeśli on na przykład by mnie kiedyś wystawił do wiatru czy coś takiego to następnego dnia nie będę go nawet pamiętał. Oj było wiele takich osób które mnie wystawiały do wiatru. Ludzie mnie nie lubią (chyba że nieliczni, którzy mnie rozumieją), postrzegają mnie jako nudnego gościa z którym nie warto nawet gadać. Dziwak, przybysz z kosmosu, nienormalny, down, idiota, debil etc. Cóż przyzwyczaiłem się i mnie to nie rusza :P Mam gdzieś co o mnie sądzą, nie potrzebuję dobrej opinii bo co mi z opinii. Ci co mnie lubią lubią mnie za to jakie sami mają o mnie zdanie, a nie jaka opinia "krąży" o mnie. Ogólnie nawet nie wiem co poniektórzy o mnie myślą, bo nigdy ich nie pytałem, nigdy z nimi nie rozmawiałem, widuję ich tylko dlatego że muszę (głównie szkoła), bo tam sie nikt nie pytał mnie czy chcę dołączyć do grupy czy nie. Na studiach na szczęście będzie "namiastka" takiego wyboru (zaoczne). Potem wynajęcie 2 mieszkań w mieście i hajda na wieś! :) "Country roads, take me home, to the place I belong!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakrejtor
jestem samotnikiem z wyboru, a bardziej z zemsty na ludziach. nie raz mnie oszukano, wyśmiewano, wystawiano do wiatru, próbowano manipulować (w szkole siłą, potem szantaże emocjonalne etc.) i kto to robił - teoretycznie najlepsi kumple. ponieważ nie mam instynktu stadnego i nie potrzebuję ludzi do szczęścia to wykorzystałem to po prostu. nie ukrywam że teraz jest lepiej niż było wtedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma takiego dnia
Nie ma takiego dnia żeby poczuł ból z powodu braku ludzi wokół siebie. Mogę przebywać z ludźmi, wąską grupą która mnie akceptuje, ale nigdy nie muszę. Samotność to wbrew powszechnej opinii nie ogromny przerażający ból, pustka, czarna dziura. Ja odbieram samotność jako ciszę, spokój, absolutną harmonię, życie w zgodzie z naturą, wolność jednym słowem. Ludzie okropnie mi przeszkadzają. Wyobraźcie se jak kuzyn którego średnio lubię, który zawsze chciał mnie zmieniać w "imprezowicza" czy jak to się tam dzisiaj określa, dowiedział się że często jeżdżę rowerem. Od razu nagabywanie na GG żebym z nim jeździł bo on tak bardzo lubi jeździć i w ogóle. Zdecydowałem się raz z nim pojechać żeby się nie obraził bo potem cała rodzina będzie trąbić, ojciec będzie mi robił wyrzuty ze mam w dupie rodzinę (a mam i nie ukrywam tego specjalnie!) etc. Kto dopowie co było dalej? Hehe nie muszę tłumaczyć chyba :D Po 10 minutach jazdy kuzyn zaciągnął mnie do swojego domu i razem z wujkiem i ciotką zaczęli mi prawić wyrzuty co do mojego życia i próbować mi wmówić że jestem zły do dupy i muszę się zmienić "bo tak". Ahhhh ci żałośni ludzie... nauczka żeby więcej nie zaczynać z "normalnymi". Wielu ludzie nie toleruję, może dlatego że z powodu braku potrzeby przebywana z nimi nie potrafię znieść ich wad. Każdy stadny ma jakąś tam korzyść z tego że z ludźmi przebywa więc przymknie oko na wady, ja nie potrafię bo nie mam z tego żadnej korzyści. Śmieszy mnie to jak media manipulują człowiekiem. Ciekawi mnie dlaczego wpajają każdemu że wart jest coś tylko wtedy gdy ma wokól siebie ludzi, a człowiek samotny wprost nie ma prawa do szczęścia. Wystarczy włączyc TV i zobaczyć byle serial. Samotnicy o ile występują są kreowani jako ludzie nieszczęśliwi czy wręcz źli. Nie wiem po co tak się nastawia mózgi ludziom oglądającym to. Jedyną odpowiedzią jaka mi do głowy przychodzi to że tłumem łatwiej rządzić. Jednostki stadne pójdą za grupą i o to chodzi, jak ktoś z góry kiwnie palcem i narzuci jakiś wzorzec zachowania/myślenia/etc to wszyscy będą musieli go przyjąć czy im się to podoba czy nie, bo zostaną wykluczeni ze społeczeństwa, a samotność przecież taka zła, straszna blebleble. A samotnik co? Ano nie przyjmie tego co mu narzucają. Im więcej samotników tym trudniej rządzić ludźmi, dlatego moim zdaniem się takich ludzi w pewnym sensie tępi psychicznie. Tak samo oprócz mediów jest szkoła, każdego chcą ukierunkować na bezwarunkową stadność, jeśli ktoś się wyłamuje to chcą go wprost wysłać do wariatkowa, wmówić mu że jest czubem. Samotników będzie coraz więcej. Dlaczego? Ano dlatego że stadność to najczęściej cecha osobników słabych. Człowiek był słaby, za homo erectusa czy jakiego tam, kiedy ludzie żyli w dżungli, musieli się łączyć w stada bo inaczej gatunek by nie przetrwał, człowiek to nie tygrys. Teraz jednak nie żyjemy w dżungli, więc stadność nie jest już konieczna tak jak wtedy. Jedynie w dobie zagrożenia życia (wojny) obserwujemy wielką solidarność ludzi. Jest zagrożenie, trzeba sie zjednoczyć, wiadomo, tak gatunek ludzki przetrwał po dziś dzień. Ale teraz kiedy nie żyjemy w dżungli, a od II wojny światowej minęło już sporo czasu, samotników będzie przybywać, a "góra" będzie ich coraz bardziej tępić. W końcu tłumem łatwiej rządzić... Dość tego przydługiego wywodu. Pewnie sporo mija się z prawdą, ale ciągle mam ochotę rozpracowywać, co kieruje ludźmi że tak wręcz brzydzą samotników i samotności. Co kierowało ludźmi kiedy ja chodziłem do szkoły i kiedy miałem baaardzo ciężko z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dssdddddddddd
nie potrzebuje kolezanek ,zeby ktos "godzinami siedzial u mnie na kawie"... mam mezczyzne - a znajomi jakos sa mi zbedni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznadziejna79
JA TEZ JESTEM SAMOTNICZKĄ ,BOJE SIĘ KONTAKTU Z LUDZMI.KIEDY ROZMAWIAM Z JEDNĄ OSOBĄ JEST OK.ALE GDY POJAWIA SIĘ JUŻ OSOBA TRZECIA CZY TŁUM JA USUWAM SIĘ.MIAŁAM SUPER KOLEŻANIKI ALE GDY ZNALAZŁY ONE FACETÓW WYSZŁY ZA MĄŻ TEŻ SIĘ OD NICH ODCIEŁAM ,CZUŁAM ŻE NIE BĘDĄ JUŻ CHCIAŁY SIE ZE MNĄ PRZYJAŻNIĆ ,NIE DZIWNE ŻE MAJĄ DO MNIE ŻAL MYŚLĄ ŻE SIĘ OD NICH ODWRÓCIŁAM.TERAZ PIERWSZY RAZ ZAINTERESOWAŁ SIE MNĄ FACET KTÓRY ZNA MNIE TYLKO Z WIDZENIA.ZDOBYŁ JAKOŚ MÓJ NR TEL.,WYMIENIALIŚMY SMS-Y.W KOŃCU STAŁO SIĘ NAJGORSZE-ZAPROPONOWAŁ MI SPODKANIE W REALU.WIEM ŻE MA WIELU ZNAJOMYCH Z KTÓRYMI IMPREZUJE,LUBIE GO ALE PRZERAŻA MNIE PERSPEKTYWA SPODKANIA,TO,ŻE TAK SIĘ RÓŻNIMY,CZY BĘDZIELI MIEĆ O CZYM ROZMAWIAĆ?CZY TO MA SENS? BOJE SIĘ ŻE SIE ZBŁAŻNIE.CHYBA SIE WYKRĘCE I NIE PÓJDE.WIEM JESTEM BEZNADZIEJNA ZAWSZE BĘDE SAMA.CO ROBIĆ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moonfire
samotność nie wyklucza krótkoterminowych partnerów:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem jedną z tych samotnych sztuk, lecz jedynie pod względem uczuciowym - nie nadaję się do tego. Z całą resztą jest właściwie w porządku. Cóż... Prawie ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawniczka dr Cathy Lejz-Arba
Samotnicy są stworzeni dla samotniczek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotniczka...
Ja jestem samotnicą. Kiedy ktoś pierwszy raz ze mną rozmawia ma takie odczucia, że jestem dziwna, że lepiej ze mną się nie zadawać. Dopiero przy bliższym spotkaniu zmieniają zdnaie o mnie. Ale ja potrzebuję dużo czasu, żeby gdzieś się zaaklimatyzować i przyzwyczaić do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... nigdy takiej opinii od innych nie usłyszałem, że jestem dziwny. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotniczka...
A ja słyszałam. Głównie chodzi o to, że w nowych miejscach, przy nowych osobach prawie się nie odzywam. Zmieniam się dopiero wtedy, gdy lepiej poznam otoczenie. Ale to trwa miesiąc albo i dłużej. Można powiedzieć, że badam teren :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też się nie odzywam, bo nie znam ludzi. Może pokutuje nauka z dzieciństwa(żart) że nie rozmawia się z nieznajomymi. Ja to rozumiem, ale nie słyszałem po czasie że "jestem jakiś dziwny". :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
invisible_man jesteś mądrym facetem,życzę Ci , abyś spotkał tę drugą osobę. Jestem od was starsza, ale to, co piszecie o sobie, jest jakoś tab bliskie. Zawsze byłam samotniczką.I chociaż mam rodzinę, to gdy mąż wyjeżdża na dzień, dwa, czuję taką ulgę,że zostanę sama!!!Czuję się wolna.Towarzystwo mnie męczy.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Snujecie tutaj opowieści o swoim samotnictwie, że inni uwazają was za dziwaków itp. A nie przyszło wam na myśl, że macie po prostu osobowość introwertyczną + np. fobie społeczną i to daje taką mieszankę. W takim przypadku obecność ludzi męczy na dłuższą metę. Człowiek czuje się niekomfortowo z ludźmi, potrzebuje ich tylko na chwilę. Energię życiową czerpie z wnętrza i potrzebuje dużo czasu bycia samemu by naładować akumulatory. Pobyt z ludźmi jakby wysysa z nich energię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Być może nawet niektórzy z was są neurotykami. Radzę się z tym zapoznać, to wiele wyjaśnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grzegorz Brzęczyszczykiewicz
Ja też taki jestem i rozumiem innych. Żyjemy w poj...nym kraju, gdzie płacimy wysokie składki na ZUS, a w zamian za to musimy chodzić do lekarzy prywatnie. Na pewno wielu samotników wyszłoby z ukrycia pod wpływem regularnej psychoterapii, zwłaszcza grupowej. Niestety trzeba za to płacić - od 100 zł za wizytę w górę, a terapia ma sens jeżeli jest prowadzona regularnie i często - najlepiej raz na tydzień. Kogo na to stać? Nielicznych Co do zamykania się w sobie to Polacy są bardzo nietolerancyjny, nie lubią wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób odstaja od przeciętności. Osoba chora, słaba fizycznie i psychicznie nie ma szans. I w szkole, gdzie dokucza się dzieciom noszącym okulary, utykającym, wolniej się uczącym. I w pracy, gdzie decydują głownie układy i powiązania rodzinno-towarzyskie oraz krzykliwość i rozpychanie sie łokciami, a mniej wiedza i doświadczenie. Dodatkowo teraz prawie każdy ma komputer i internet , więc ludzie odepchnięci ze świata rzeczywistego zamykają się w wirtualnym. Bo tam zawsze można zmienić forum czy stronę www, albo grę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....mloda.
Jestem typem samotniczki od zawsze. Od podstawówki po dzień dzisiejszy, a jestem w liceum. Samotność to styl życia. Nie obchodzą mnie inni ludzie i co o mnie myślą. Nie jestem jakaś ekscentryczna, nie ubieram się tak, że wszyscy się na mnie gapią, raczej nie wyróżniam się z ogółu. Czasami nieśmiała, ale na pewno nie lękliwa, nie boję się ludzi, po prostu nie lubię się spoufalać z innymi. Zwłaszcza wtedy gdy druga osoba nie pomaga w nawiązaniu kontaktu. Denerwujące jest to, że jest opinia taka, że samotnik to dziwoląg i boi się innych ludzi, jest nie lubiany i on bardzo chce to zmienić, ale nie wie jak, że są samotnikami z przymusu. Gówno prawda za przeproszeniem... wielu samotników to samotnicy z wyboru albo z natury. Tak z natury, lepiej brzmi i lepiej odzwierciedla prawdę. Denerwujące jest gdy inni patrzą na ciebie z takim politowaniem, że wtedy to aż żal... ale ich. Myślę sobie, Boże oni wyglądają tak jakby mi współczuli, tylko czego? Świetnie się czuję sama ze sobą. Nie interesują mnie imprezy, picie, jaranie czegokolwiek, używki mnie nie kręcą i takie życie mnie nie kręci. Lubię poznawać swoje wnetrze i samą siebie, lubię spokój i harmonię. Z rodziną też nie jestem jakos specjalnie związana. Ale to już inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nickanonimowy
Ze mną to było tak, że nigdy nie przepadałam za ludźmi i ich towarzystwem. W całym życiu miałam jedną "przyjaciółkę", która okazała się wielką pomyłką. Od tego czasu nabrałam dla wszystkich ludzi pogardy. To straszne, a na dodatek nie potrafię nic z tym zrobić. Nie umiem z nikim rozmawiać, bo nie potrafię o większości myśleć inaczej niż "infantylni". Często zastanawiam się, czy tak naprawdę nie jestem jedyną myślącą osobą w moim środowisku, które naprawdę jest gówniane. Mam tylko znajomych internetowych i na szczęście rodzinę, z którą jestem blisko (głównie z mamą). Cieszę się chociaż z tego, ale nie ukrywam, że chciałabym poznać w życiu kogokolwiek, z kim mogłabym rozmawiać od serca... Jeśli ktoś ma podobny charakter, to chętnie poznam. Podam maila, nawet nr gg... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie samotność jest wynikiem tylko i wyłącznie kompleksów. Mówią, że podobno jestem fajnym kolegą, ale głównie czas spędzam sam ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sztuka
Jestem trochę podobna do Ciebie, z tym, że ja nie gardzę ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×