Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SzaroSzary

Chcę odejsc mimo syna

Polecane posty

Gość taaaaaaaaak szaraku
To nie jest tak , że mamy teraz cierpieć całe zycie i nasze dziecko z nami. Możemy to naprawić. Wszyscy troje zaslugujemy na lepsze życie. Zwłaszcza twoje dziecko zasługuje na rozbitą rodzinę... Palant :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też przeczytałam uważnie
ja jak pisałam życzę tobie jak najlepiej:) widzę że wciągnąłeś się w dyskusje z krytykującymi,szkoda twoich nerwów,tym bardziej że nie wygląda mi to na krytykę konstruktywną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandzia.
Ja sie zgadzam z bundym Zona zachowywała się tak, jak zachowywała się zawsze. Była sobą, w takiej się zakochałeś, taką ja wziąłes za zonę. Jak ci to przestało pasować albo jak ci cały czas nie pasowało, to trzeba było jej o tym powiedzieć. I nie raz, nie dwa, nie od wielkiego dzwonu, nie jak się spiętrzy, tylko na bieżąco. Zawsze w zwiazku jest dwoje ludzi inaczej wychowanych, z innymi przyzwyczajeniami, z innym odbiorem rzeczywistości. Jak ci coś nie pasuje - mówisz. To jest właśnie ta UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKA. A nie połykanie gorzkich pigułek bez słowa, żeby na koniec odejść i zostawic człowieka z rozdziawioną ze zdumienia gebą. Twoja żona nie jest świeta i dużo napsuła, ale ty jestes tak samo winny. Niby piszesz, że poczuwasz sie cvo najmniej do 50 procent winy, ale jakos nie jesteś przekonujący. Moim zdaniem próbujesz sie wybielić. Zrobisz teraz co zechcesz, ale wyciągnij z tego chociaż naukę na przyszłosć - żeby mówić o swoich potrzebach i o swoich wątach. Jakbys nawet z ta Ju.lia sie zszedł - po jakimś czasie by cię zaczęło wkurwiać, że np. nie umie odmówic, że to, ze tamto - i też jej nic nie powiesz, tylko poczekasz, aż sie spiętrzy i odejdziesz, mówiac, że 2 lata temu to by sie moze dało uratować, ale teraz juz nie. Aha - i obcy ludzie OWSZEM mogą pomóc wyjść z dołka. Ale skoro ty wiesz lepiej, to powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandzia.
Ja mam ze swoim meżem tak, że u mnie się w domu dużo kłóciło, była burza z piorunami, przekleństwami i latającymi talerzami - a potem jak juz wszyscy sie wyszaleli, to przechodzilismy do normalnego porządku dnia, bez żadnych przeprosin ani nic. U niego w domu kłótni nie było, tylko sie rozmawiało. Dla niego mój sposób radzenia sobie z konfliktami to było cos całkowicie nowego. Jakby był taki, jak ty, to bez słowa przezyłby parę piorunujących akcji, a potem by mnie zdradził i zostawił. A ja bym sobie wcale nie zdawała sprawy, jak moje zachowanie na niego działało. Ale on na szczęście jest inny. Po moim pierwszym , drugim czy trzecim wybuchu powiedział, ze jego takie cos rani, ze on nie umie tak o przejść nad tym do porzadku dziennego, że po takim wybuchu on potrzebuje całego dnia żeby dojść do siebie i że bierze sobie do serca, co ja w złosci powiem, a wcale tak nie mysle. Jakby przyjął - ok, taka jest, nic sie nie da zrobic - to bysmy sie już dawno rozstali. A tak - ja przyjęłam do wiadomosci, jak to u niego funkcjonuje, nauczyłam się wyrazac w sposób cywilizowany, dlaczego jestem zła i co mnie wkurzyło, w dużym stopniu zredukowałam swoje ataki szału. Wszystko sie da , jak się chce. I wcale nie czuje sie stłamszona czy że ktos mnie zmienia - po prostu nauczyłam się czegos, czego wczesniej nie umiałam, a co mi ułatwia zycie, nie tylko w zwiazku, ale i w każdej innej dziedzinie. Trzeba próbować, a nie od razu - nie da sie , idę No chyba ze jej zwyczajnie nie kochasz. Ale nie wymyslaj do tego ideologii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie normalna
wielkie mi rzeczy. to wcale nie jest warte takiej goracej dyskusji. powiedzmy sobie wprost, facet skoczyl w bok, ale zeby go nie zagryzc tutaj, to napisal w zalobnym i skruszonym tonie, oczywiscie najpierw piszac caly esej jaka to zla jest jego zona. taktyka " niby nie zla, ale tak mnie rani..." stary numer jak swiat. teraz sobie facet nie radzi, chcialby uciec i zwiazac sie z kochanka, ale boi sie opini spoleczenstwa, jak spojrza na to znajomi i sasiedzi, wiec rzuca temat, zeby sie zorientowac z prawdopodobnych reakcjach. jest pewne, idz do niej, i zyj szczesliwy! ja wiem ze i przy niej poczujesz sie biedny i taki niedowartosciowany, jak tylko te wasze emocje mina:) taki jestes marudny czlowiek z natury:) ale probuj probuj, czemu nie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnie normalna
troszke nie skladnie mi to wyszlo ale pisalam w pospiechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzaroSzary
Masz rację. Pisałaś w pospiechu i nie zastanowiłaś sie co piszesz. Zwisa mni to co "myśli społeczeństwo". Zastanawiam się co pomyśli mój syn, reszta niech mysli co chce. I o to wlasnie pytam. A moze tez sobie czasem mysle ze nie jestem sam, ze moze ktos juz to przeszedl i jest o kilka lat madrzejszy, takie rady żeczywiscie mnie interesują. Co mi powie proboszcz to ja wiem i bez pomocy co poniektórych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA43
Dla dobra moich dzieci i DLA SIEBIE! rozwodze się.Kazdy chce życ i byc szczesliwy.Jak ktos chce życ w toksycznym zwiazku to prosze bardzo,ale prosze nie moralizowac i dac człowiekowi nadzieje,ze zycie nalezy tylko do nas.Nikt z nas nie przezyje zycia za kogos.POPIERAM ROZWODY JEZELI LUDZIE SIE DUSZA W ZWIAZKACH.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja też przeczytałam uważnie
->SzaroSzary...i jak tam u Ciebie,jakieś zmiany,decyzje podjęte?czy wciąż w zawieszeniu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiem............
Przeczytałam twoją historię, nieczytając opini innych i normalnie się popłakałam, może to śmieszne ale twoja historia jest tak podobna do mojej, że czuje jakbym sama ją napisała. Nigdy bym nie przypuszczała że mężczyzna może mieć takie same rozsterki jak kobieta, poradziłabym ci coś ale sama nie wiem jak poradzić sobie ze swoim życiem. Czytając to co napisałeś i w jaki sposób napisałeś wierze że jesteś bardzo wrażliwym i realnie myślącym facetem więc napewno podejmniesz właściwą decyzję - tego ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzaroSzary
Decyzja dawno podjęta, żona sie wzbrania, twierdzi że nasze życie jest super tylko mi odbija. Chce z Nią wszystko ustalić, zanim napisze pozew. Jeśli nie zdecyduje się usiaść i ustalić wspolnie napisze sam. Wiele razy mi zarzucała że zostawaim Synka, ale ja nie chce go zostawić, zawsze bede Jego ojcem, odhcodze od Niej nie od mojego Dziecka. Czemu kobietom tak trudno to zrozumieć? Wspomnienia Julii bolą tak samo każdego dnia, oddałbym rok życia żeby wróciła jedna godzina z Nią, ale nie wróci juz nawet minuta, nawet jedna rozmowa przez telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorze, nie daj się szantażom żony, że niszczysz sobie ani dziecku życia - sam pisałes, że wiesz jak to jest, nie rób mu piekła jakie ty miałeś w dzieciństwie ja nie widzę żadnej przyszłości dla waszego związku, zbyt długo to trwa, myślę, że ten związek był niedograny od początku, na to nie da się nic poradzić raczej owszem, gdyby na początku było wilelkie uczucie, które się zmieniło wraz z upływem lat - można byłoby walczyć, ale tu? o co? między wami nigdy niczego prawdziwego nie było, nawet uczucia... o Julii pisałeś pięknie, romantycznie, z miłością - o żonie ani razu czasem ludzie się źle dobiorą, czasem popełniają błędy, ale trzeba je potrafić naprawić i iść dalej, a nie siedzieć i marnować sobie nawzajem życie, i jeszcze dziecku przy okazji w końcu po to został "wymyślony" rozwód, żeby naprawić pomyłki nieudanych związków nie męcz się, nie zadręczaj, rzadko się zdarza, żeby ktos trafil od razu na swoją wielką miłość, dużo częściej kogoś spotykamy, potem się rozstajemy i tak kilka razy - to żaden grzech ani wstyd - tak bywa! a jak już wszystko załatwisz i dopniesz na ostatni guzik, to może jeszcze spotkasz na swojej drodze taką Julię ...albo może i TĘ samą szczerze ci tego życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzaroSzary
O zonie pisze teraz tak jak czuje, więc nie masz sie co dziwić. Została we mnie tylko gorycz. Dla synka jest dobrą matką, chociaż czasem nas zawodzi, więc musze wielu spraw pilnować. Mieliśmy wspolne - wyadawło mi się - marzenia, lecz to ja zawsze miałem je realizować. Teraz słyszę te słowa co zawsze "musisz" "powinieneś". Ale ja juz nie chce, nie potrafie nie moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesus ale jestes palant
i manipulator! i na co czekasz, aż cie tu pogłaszcą po głowce i rozgrzszą?!! problemy małżenskie sie rozwiązuje u terapeuty a nie w łóżku innej baby! wspólczuje twojej żonie, takiego dupka miec za męża!!ale jedno trzba ci przyznac, teatr to potrafisz robic !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patrzac niby obiektywnie
Szaroszary, obawiam sie, ze sie tak latwo z tego zwiazku nie wywiniesz; bedziesz obarczony duza dawka poczucia winy; zona tak latwo nie zrezygnuje z wygodnego zycia; poza tym ma pocisk armatni w postaci Waszego syna i bedzie Cie bombardowac do woli; jezeli traficie na dobrego psychospecjaliste, sa szanse na dogadanie sie i zmiany; jezeli tylko jedno bedzie terapeutyzowane to raczej razem nie bedziecie poniewaz osoba terapeutyzowana bedzie sie zmieniac i nie wiadomo czy ta druga osoba taką ją zmienioną zaakcpetuje; poza tym, zmieniamy sie dla siebie a nie pod potrzeby drugiej osoby; z tymi psychologami, terapeutami bywa roznie, sami nie maja pozalatwianych swoich spraw a biora sie za naprawe innych osob; z dwojga zlego, lepszy teraputa poniewaz zaklada sie, ze sam przeszedl swoja terapie, ale to zaklada sie, diabli wiedza czy na pewno; nalezy jednak o to wyraznie pytac; nie mam dobrych doswiadczen z tymi specjalistami, eksperymentuja kosztem klienta i za jego pieniadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzywdzisz swoje dziecko
jakieś małolaty wypisują brednie , modne brednie A w rzeczywistosci nie ma tak że jak porzucisz rodzinę to dziecko będzie szczęśliwsze, nigdy tak nie jest Tak naprawdę porzucisz również dziecko, będzie się chowało w rodzinie pozbawionej ojca, bo co to za ojciec na godziny jestes nieodpowiedzialnym egoistycznym facetem, zdrada zupełnie zabiła w tobie trzeźwe myślenie, a hodowanie w sobie wspomnień o kochance, jeszcze bardziej pomniejsza szanse Ale podobno każde małżeństwo jest do uratowania, tylko do tego potrzeba mężczyzny, mądrego mężczyzny, myślącego i rozumnego, a nie można powiedzieć tak o kimś kto zdolny jest do zdrady i to jeszcze z mężatką, widać nie potrafisz szanować małżeństwa jako takiego, skoro nie widzisz nic złego w rozbijaniu małżeństw. Zresztą twoja kochanka nie kochała cię naprawdę, mimo jej zachwytów nad twoją cudownością (sprytna profesjonalistka z niej), skoro wybrała swego męża. Szkoda mi dzieci z rozbitych rodzin, zawsze mają takie smutne dorosłe oczy, i skopane wzorce na całe życie. Szansą dla twego synka jest tylko to, abyś naprawił to co spieprzyłeś i abyś ponownie pokochał żonę, taką jaka jest, taką jaką wybrałeś, i abyś wspomnienie o kochance wyrzucił ze swej pamięci. Ale ty raczej poświęcisz synka , bo nie stać cię na dorosłe, odpowiedzialne ojcostwo, bo to oznacza kochanie żony, a ty kochać nie potrafisz, bo jak się kocha to kocha się trwale, miłość się nie wypala. A jak ty zadbałeś i ochroniłeś swoją miłość do żony? - zdradzając ją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś głupia
Szkoda mi dzieci z rozbitych rodzin, zawsze mają takie smutne dorosłe oczy, i skopane wzorce na całe życie. Jestem z robitej rodziny i jakoś nic z tego debilnego opisu do mnie nie pasuje ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jesteś głupia
rzeczywiście jesteś głupia i niewiele rozumiejąca a na dodatek nieempatyczna i niemysląca moze dlatego że jestes z rozbitej rodziny nikt nie nauczył cię logicznego i mądrego myślenia? pewnie nawet nie jesteś w stanie zobaczyć skutków okaleczenia dziecka z rozbitej rodziny........bo sama jesteś takim wybrakowanym dzieckiem po twojej wypowiedzi widać że czegoś ci brak w psychice....może to właśnie piętno porzucenia dziecka przez rodzica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś głupia
Sama jesteś wyrakowana oceniając ludzi jedną (swoją :D ) miarką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybory dokonywane są w danym momencie. a potem się dezaktualizują. bywa. ludzie kochają się, a potem przestają. bywa. pytanie: czy zrobiłeś WSZYSTKO, co w twojej mocy żeby to małżeństwo było szczęśliwe, żeby żona była szczęśliwa, żebyście byli szczęśliwi razem. jeśli tak, a mimo to nie działa, odejdź z czystym sumienie, jeśli nie, spróbuj ostatni raz. choćby po to żeby kiedyś móc spojrzeć synkowi w oczy i powiedzieć - naprawdę nie mogłem inaczej - wiedząc, że to prawda. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie widac drogi innej
tez przeżyłam wielką miłość...nawet sie nie zdziwiłam, kiedy dostałam propozycje rozwodu, szybko poszło. Przez kilkanaście lat coraz dalej od siebie. Dwoje różnych ludzi. Grzeczni, lojalni, ale jakby obcy. Nic się nie kleiło. On ma teraz babkę, która świetnie do niego pasuje. Ja jestem sama, jest ze mną nasze dziecko. Uczę je, co to miłość, szacunek, moralność. Chcę, aby umiało w przyszłości rozróżniać to wszystko, było szczęśliwe i DECYZYJNE. Ostatnio oglądając film z kłótniami małżeńskimi w tle, moje dziecko rzekło: "dobrze, ze się rozwiedliście zamiast mówić do siebie takie rzeczy jak ci". Byłam zdumiona, ale też szczęśliwa. Tata jest kochany, nie znikł zupełnie. Spotkania we troje sa zawsze fajną zabawą, choć są bardzo rzadkie, wszyscy się sobą cieszymy, wygłupiamy, robimy sobie takie małe wakacje. Pozostał szacunek, spokój, pozostały fundamenty, nie zaprzeczyliśmy w naszą miłość, która była prawdziwa. Nie chcę uczyć mojego dziecka udawania, bojaźni, braku wiary w sens miłości. Szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uśmiech syna co rano... to coś, czego nie chciałbym oddać. Czy mogę być egoistą i po to żeby go widzieć zafundowac dziecku życie w takiej rodzinie? Ten usmiech zniknie przy kimś takim jak ja, wiem o tym. Pora sie wynosić. Podchodzę kolejny dzień do pisania pozwu, lecz czasem myślę czy nie lepiej byłoby po prostu nieistnieć. Zawiodłem, nie stworzyłem domu jaki powinienem, nie dałem rady. Marnym usprawiedliwieniem jest to ze byłem w tym sam. Toksyczny tatus nie przyda Ci sie, Synku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×