Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

trufla1982

Kochajacy, czuły, uczciwy, sympatyczny ale niezaradny i bez ambicji

Polecane posty

Jestem z facetem od 7 miesiecy. On ma 24 lata ja 26. Poznałam go jako interesującego, wygadanego, z poczuciem humoru, własnym zdaniem i planami na przyszłość faceta. Już wtedy nie przelewało mu się, ale nie przeszkadzało mi to bo myślałam że jest dojrzałym facetem z ambicjami. Od 7 miesiecy nie ma zadnej stałej pracy, od czasu do czasu dorobi sobie na jakichś \\\"fuszkach\\\" które często ja mu znajduję. Na początku obracałam to jego \\\"lenstwo\\\" w żart, ale wieczorami nie potrafiłam zasnąć zadając sobie pytanie czy nie jest on darmozjadem ? Ja pracuje, uczę się a do tego mieszkam we Francji, gdzie życie dla Polki bez karty pobytu nie jest łatwe. On ? Francuz, mieszka z matką, nie pochodzi z bogatej rodziny ale ma wszelkie warunki aby robić studia czy też znaleźć pracę. Przestałam korzystać z życia odkąd jesteśmy razem, dlaczego ? Bo on nie ma pieniędzy aby zapłacić chociażby za siebie... Pracuję jak szalona a zarabiam niewiele a dotego przychodzi mi często płacić za mojego faceta ... Czy on k..rwa nie widzi że zachowuję się jak ciota ? Sorry, ale w miarę pisania mam ochotę krzyczeć a najchętniej przywalić mu... Nie nazywajcie mnie materialną dziwką bo gdyby tak było to nie bylibysmy nawet razem. ja wiedzialam ze on nie jest bogaty ale \\\"sprzedał mi się\\\" jako człowiek z ambicjami. Powiecie mi że dopiero 7 miesiecy jestesmy, abym poczekala jeszcze...Ok, poczekam, bo kocham go i jest to jednyny nasz problem. Powiecie ze mlody ? tak, mlody ale to wlasnie jak jestesmy mlodzi powinnismy coś robić, jedni studia robią inni pracują a jeszcze inni pracują i studiują...a ci co nic nie robią powinni pochodzić z rodzin które mogą im zapewnić dostatek do konca zycia. On z takiej nie jest ! Rozmawialam z nim o tym, staralam sie motywować, zachęcać a ostatnio nawet zagrozilam ze odejde jak sie nie zmieni. On zapewnia mnie za kazdym razem ze sie zmieni, ja uspokajam się na kilka dni a pozniej znowu widzę że on nic nie robi w kierunku zmian i tylko mowi o tych swoich projetkach jakby ktoś mial za niego to zrobić. Jest kochajacy i czuly, ale ma minimalne potrzeby zyciowe. Mieć co zjeść, gdzie spać i na bilet do kina. Gdyby jeszcze to on sam za to płacił byloby niezle, ale to przeciez mama daje mu dach nad głową i zapewnia wyżywienie, a na bilet do kina zarobia najczęsciej dzieki mnie i moim kontaktom. Mam dość, nie wiem co zrobić. Przestaje patrzec na niego z szacunkiem. Nawet jego pcałunki, przytulanie mnie drażni. Mam ochotę cały czas mu dogadywać. Przestałam o nim myslec poważnie. Nie widzę z nim przyszlości. Obserwowałam małżenstwo moich rodzicow. Mama gospodyni domowa, ojciec pracował. Jaki on byl dumny z tego że jest głowa rodziny. A gdyby nie matka ojciec pewnie skonczylby pod mostem jak ostatni menel. To ona musiala go motywowac, prosić, błagać i grozić żeby szedł do pracy bo nie ma co do garka włożyć. Ja nie chce sie tak meczyc. Chce byc z kims kto chce do czegoś w zyciu dojść, pnąć sie w górę. Sam dla siebie a w drugiej kolejności dla rodziny. Ja mam dość popychania go, bo ja tez mam dni zwątpienia, niepewności siebie i też chcialabym aby ktoś mnie popchał, aby wziął mnie za rękę i powiedział Teresa, chodz pokaże ci ze to wcale nie jest takie trudne. A on ? Kiedy mam ciezkie dni to jego reakcja jest przytulanie, branie w ramiona.... ja chce konkretnej pomocy a nie jego czułości która tylko usypia na pewien czas moje obawy o przyszłość. Dlaczego go nie zostawie ? Bo mam nadzieje ze to sie zmieni... Siostra powiedziala mi że jestem z nim z litości. Bo jest fajnym, szczerym, sympatycznym, czulym facetem i boje sie odejść żeby go nie skrzywdzić. I jest w tym troche prawdy. On wie o tym że ja już tak nie mogę dalej. Powiedzialam mu ze przestaje sie angazować w ten zwiazek bo on nie traktuje zycia powaznie, ze obiecuje ze go nie zdradzę, nie opuszcze dla innego ale byc moze kiedys go zostawie bo nie mogę życ z kims na kim nie mogę polegać. Co mam zrobić ? Pomożcie ! Zyjecie w podobnej sytuacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje ci bo facet
powinien byc oparciem dla kobiety.jak mozna szanowac goscia,ktory nie ma zadnych ambicji i nie poczuwa sie nawet do odpowiedzialnosci,zeby na siebie zarobic? Ja bym chyba takiego zostawiła, licząc oczywiscie skrycie,ze to nim potrząsnie i faktycznie facet wezmie się dzięki temu w garść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vink
Ja zylam w takim zwiazku, ale na szczescie to juz koniec...Ja mialam wowczas 24 lata on 30. Niby pracowal, ale jakos nigdy kasy nie mial. Mieszkalismy razem, ale to ja w zasadzie musialam wszystko oplacac. Kiedy ja dazylam do przodu, chcialam cos osiagnac, on...no coz...Wowczas bylam jeszcze studentka, on tylko ze mnie ciagnal. Przez te problemy finansowe musialam wziasc urlop dziekanski bo nie bylo mnie stac na studia. Kochalam go, ale on mnie ciagnal na dol. Skonczylam ten zwiazek i sie ciesze. Skonczylam w koncu studia, znalazlam zajebista prace, a on? No coz, siedzi na bezrobotnym bo mu sie nie chce pracowac. Od kad zakonczylam ten zwiazek w koncu zaczelam sie realizowac. Chodze na kurs tanca i kurs jezykowy. Kiedy bylismy razem te pieniadze ktore teraz wydaje na fajna ksiazke albo na kino ,musialam odkladac na czynsz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w łechtaczkę sie kliknij
streść bo ochuujeć można od czytania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weroniczekmmmmm
kurde, kobieto moja rada rzuc go moja matka jest glowa rodziny, ona pracuje w domu i na etacie, tzn teraz na emeryturze jest i znowu zapierdalanam sie nigdy nie przelewalo "ojciec" taki sam jak opis twojego faceta... po 24 latach zycia w takiej rodzinie moge ci powiedziec: on sie raczej nie zmieni.. odejdz dopoki ni zabrnelas za daleko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje ci bo facet
no tak , a pozniej scenariusz rodem z Kiepskich... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamparampara
ooo zyje w identycznej sytuacji! tyle ze jestesmy mlodsi, tzn ja 22 on 23 lata. zero ambicji, siedzenie non stop w domu, musialam mu pod nos podsunac ogloszenia z praca bo nie umial sam znalezc. tez jak Twoj od 7 miesiecy nie robi za wiele w tym kierunku, siedzi na garnuszku rodzicow, nie stac go zeby za siebie zaplacic choc moglby, ale trzeba ruszyc dupsko i isc do pracy. 3 lata studiow przebimbal i tak sie nimi zmeczyl ze teraz zrobil od nich rok przerwy, wiec dalej nie uczy sie. co gorsza nawet planow nie robi, wystarcza mu jak jest, tak mu dobrze, cos tam mowi ze cos by chcial, no ale gadac to sobie mozna. ile ja nerwow zzarlam! i czuje sie jak Ty, coraz mniej szacunku do niego, on nie jest dla mnie 100% facetem tylko jakas za przeproszeniem cipa, drazni mnie, seks mnie przestal pociagac bo brakuje mu przez to meskosci. moze i surowo sie wypowiadam ale ja naprawde mam dosc. i powiem Ci, jestem ze swoim ponad 4 lata, nie zmieni sie, nie ma szans. to kwestia wychowania, charakteru, wiec nie masz na co liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe, jak ja swietnie rozumiem cie z tym seksem... Mam tak samo... on skarży się że stałam się taka nietykalna, że nie można pocałować, przytulić a seks mechaniczny aby dojść tylko do orgazmu jak najszybciej i móc sie odprężyc... bo po prostu czuję do niego odrazę... a z drugiej strony uważam że jest świetnym facetem i żaden z moich eks nie traktował mnie jak \"księżniczkę\" tak jak on to robi... Mysle że poczekam jeszcze, zobaczę co będzie przez najbliższe tygodnie, jeśli nic...to chociaż będę miała poważny argument zrywając z nim...przecież postawilam warunek albo zacznie coś robić ze swoim życiem albo go zostawie...tylko żeby się k..rwa nie rozpłakał bo ja zbyt litościwa jestem i pewnie znowu dam mu szansę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostaw go...
porażka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostaw go...
poza tym czemu ty go utzrymujesz i placisz za niego? OSZALALAS????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiety są żenujące
a jak facet utrzymuje takiego pasożyta kobietę niepracującą to jest dobrze ? żenujące jesteście :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kto powiedział że jest wporządku ? ja chcę związku opartego na partnerswie, poczucia bezpieczenstwa że koleś jest w stanie mi pomóc jeśli będe w potrzebie. Nie chcę być utrzymywana ! Ale fakt jest taki że kobiety wolą silnych i zaradnych mężczyzn, którzy mogliby je utrzymywać. My się takich facetów nie boimy, w przeciwienstwie do was...widać to chociażby po tych pnący się i niezależnych kobietach, które mimo sukcesów zawodowych w życiu prywantym są wciaż same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo kobiety to idiotki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedawno taki film widzialam - gosc postrzelony w lesie, sam sobie kule wyciagnal, opatrzyl rane i kurowal sie wszystkm co bylo dostepne - jednoczesnie ukrywajac sie przed przesladowcami. Przez te dni w lesie upolowal sobie cos, rozpalil ogien itp. Przezyl i z pewnoscia gdyby byl realny nie robilby z tego wielkiego bohaterstwa. Pewnie ze baja jak sto piecdziesiat - ale pokazuje zaradnosc. I nie chodzi przeciez o pieniadze ale wlasnie o to - zeby mezczyzna umial poradzic sobie, umial wybrnac z trudnych sytuacji, umial znalezc wyjscie bez biadolenia i jeczenia, bez wolania na pomoc kobiety. I bez umierania jak ma grype (albo co gorsza kaca). Zastanawiam sie na ile to my, kobiety, jestesmy odpowiedzialne za takich mezczyzn jakich mamy... Czy nie pokazujemy ich na ile nas stac, jakie to nie jestesmy zaradne i sprytne biorac na siebie ogrom obowiazkow od ktorych krzywi nam sie kregoslup? A pan idzie do roboty i to wszystko co ma do zaoferowania - albo, jak w powyzszych przypadkach, nie idzie. Moze czas zmienic nasze podejscie do mezczyzn i zaczac wymagac? Dziwne, ze jak ktoras z nas mowi o zaradnosci to Panowie od razu huzia ze materialistka - a gdzie tu zwiazek? Posredni co najwyzej. Chodzi wlasnie o te zaradnosc, umiejetnosc przetrwania - wtedy kobieta sie nie boi przyszlosci ani tego ze znow ciezar odpowiedzialnosci spadnie na jej barki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapłon
bo ja z kolei dawno temu widziałem film na którym facet latał, patrzył przez ściany i kule się od niego odbijały. kłopot z takimi facetami jest jeden - nie istnieją. może wam przyjdzie teraz do głowy, że o ile ekonomicznie na równouprawnieniu skorzystali wszyscy, o tyle "społecznie" wszyscy stracili. bo tak naprawdę to mało kto owo równouprawnienie w sferze społecznej zaakceptował. czy ktoś miałby za złe kobiecie gdyby wybrała siedzenie w domu zamiast kariery? gdyby nie chciała studiować i pracować a oczekiwała że facet ją utrzyma w przyszłości? no chyba większość uznałą by że to "jej wybór", ja też. a facet jeżeli chce pozostać "mężczyzną" niestety takiego wyboru nie ma. moją dziewczynę poznałem w pracy i co tu dużo ukrywać ona jest w tej pracy lepsza ode mnie. ma wyższe stanowisko, zarabia więcej. no i co teraz? jesteśmy niby ze sobą jakiś czas, w sumie dobrze nam razem, oboje już koło trzydziestki, czas by na ślub i dzieci. tylko że nic z tego nie będzie. bo ja niestety nie jestem w tym układzie mężczyzną. mężczyzna powinien przecież być silny a kobieta słaba. to wydaje mi się normalne i u kobiet i u mężczyzn. tylko wtedy można stworzyć normalną rodzinę. gdy kobieta podziwia faceta a ten opromieniony i zmotywowany tym podziwem krąży wokół niej jak satelita i nie pozwala się nikomu do niej zbliżyć (czy to w złych czy w "dobrych" zamiarach). to jest jedyny możliwy zdrowy układ. jeżeli tak nie jest to na bank skończy się rozwodem. i nie tylko dlatego że tak chcą faceci bo lubą podziw jaki otrzymują. kobiety też tego chcą. bo one z kolei lubią podziwiać. lubią potężnych facetów, "samców" którzy dominują i którymi 'baba nie będzie rządzić". przy takich dobrze się czują i takich kochają. i dlatego często inteligente nawet kobiety zakochują i wiążą się z facetami którzy je biją i zdradzają. bo oni są tak naprawdę ostatnimi "mężczyznami". tych "porządnych" wykastrowało równouprawnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupu
upppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam takie obawy
co do mojego chłopaka. Ma ponad 26 lat. Nie pracuje i w ogóle w swoim życiu przepracował 2 miesiące + ze 3 na czarno u swojego szwagra. Teraz studiuje zaocznie. Mieszka z mamą, z którą mu najwygodniej, bo ma posprzątane, uprasowane, ugotowane. On może spać do 12, a potem siedzieć w necie. Jesteśmy ze sobą 4 lata. Oboje niby chcemy ze sobą zamieszkać, ale wychodzi na to, ze jemu najwygodniej by było, gdybym to ja się do niego wprowadziła. Plany na przyszłość? Owszem - wygrana w lotto :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech mi ktos powie
"bo ja niestety nie jestem w tym układzie mężczyzną. mężczyzna powinien przecież być silny a kobieta słaba." czy ktoś może mi w końcu coś wytłumaczyć,bo ja nie rozumiem:( czy mężczyzna aby być "męski" potrzebuje istoty ograniczonej,upośledzonej??? czy tylko wtedy jest mężczyzną kiedy ma obok siebie kogoś słabego i gorszego? to ile w takim razie jest warta ta męskość skoro widać ją tylko wtedy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×