Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AgnieSZSZka

Jestem zaborcza w stosunku do mojego faceta

Polecane posty

Gość Fiatek1986
Witam, wiem, ze watek jest dosc starej daty;), ale mimo wszystko moze ktos mi odpowie:) Jestem bardzo zaborcza w stosunku do mojego chlopaka, bardzo tego nie chce, staram sie ze wszystkich sil, ale czasem po prostu sie gubie i nie wiem co jest zaborczascia a co nie... Chcialam Was zapytac co myslicie o takiej sytuacji. Moj chlopak wyjezdzal na tygodniowy "urlop" z pracy (ja nie moglam jechac), dla mnie bylo to dosyc trudne bo ogolnie ciezko przechodze wszelkiego rodzaju rozstania, nawet na tak krotko. Wiec mialam ogromna nadzieje, ze chociaz dzien przed jego wyjazdem spedzimy razem. Niestety okazalo sie, ze rano musial isc do pracy na praktycznie caly dzien.... Jak sie pozniej dowiedzialam, nie poszedl do pracy tylko pojechal na pokaz psow, za ktorymi szaleje... Ciagle nie chce sie do tego przyznac, ale ja wiem, ze byl tam na 100%... Przejechal mnostwo kilometrow tylko po to,zeby zobaczyc psy. Bardzo mnie to zranilo, bo wybral psy a nie mnie... Sklamal, bo wiedzial, ze bede na niego zla, bo ten pokaz byl bardzo daleko wiec wlasciwie spedzil tam calutki dzien... A potem nastepnego dnia z samego rana wyjechal... Nie mam pojecia co o tym myslec. Z jednej strony rozumiem, ze nie moge mu niczego zabronic i nie chce tego. Poza tym teraz jak to czytam to mam wrazenie, ze robie problem z niczego... Ale z drugiej strony mam wrazenie, ze jestem mniej wazna niz jego pasja, tym bardziej, ze odczuwam to na co dzien, bo moj chlopak praktycznie caly swoj czas i energie poswieca psom. A kiedy ja chce z nim porozmawiac, spedzic czas, posmiac sie, wiecznie jest zbyt zmeczony lub zajety czyms innym. Nie wiem juz sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik1212
Gdyby facet chodzil gdzies do kolegow beze mnie to wywalilabym go za drzwi.... Ale ja mam 33 wiec facet ma ze mna siedziec a nie lazic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz widzę że i mnie czeka mnóstwo pracy nad sobą. Choziaż staram się jak mogę, mam również wewnętrzne poczucie krzywdy kiedy tylko on spędza czas z innymi nie koniecznie nawet kolegami z pracy znajomymi, mi wystarczy nawet jego rodzina. Mam wewnętrzne poczucie że jest woli ich o de mnie, że woli ten czas spędzić z innymi a nie ze mną. Chciałabym byc najwazniejsza zawsze na pierwszym miejscu i w sumie powinnam sie tak czuć bo często słyszę że jestem najważniejsza, że kocha. Skąd w takim razie te głupie myśli?? Że może jednak mu nie wystarczam?? Przecież ja też mam swoich znajomych, z którymi sie widuję jak tylko mogę teraz to i tak jest bardzo rzadko ( wszyscy znajomi powyjeżdzali do innych miast). On nigdy nie robi mi problemów jak chce sie spotkać ze znajomymi, mamą a ja zawsze w odwrotnej sytuacji jestem zła, zawiedziona, robię się złośliwa. Wsciekam sie i wybucham jak mała dziewczynka, później jest mi głupio i denerwuje sie sama na siebie a jednak w danej chwili nie potrafię sie powstrzymać. Wiem nie jestem dzieckiem a jednak cos we mnie pęka i nie potrafię powstrzymać wybuchu tych negatywnych emocji ( kóre również są niezasadne). Może ktoś zna jakieś ciekaw techniki, sposób w jaki mogę sie wyciszyć?? Staram sie z tym walczyć dużo rozmawiamy i staram sie z całych sił zwalczać te złe nawyki i chociaż dziewczyny rozumiem was doskonale, to chyba jedyne dobre rozwiązanie, więc walczmy z tym razem :) i nie poddawajmy się zwłaszcza jeśli to są dobrzy i ciepli faceci jak mój :), oni chcą tylko trochę oddechu od codzienności... Może i nam też sie by trochę przydało. Trzymam kciuki za siebie i za was dam znać za jakiś czas jak mi idzie walka ze swoimi słabościami, chętnie posłucham też jak wy sobie z tym radzicie :). Pozdrawiam i Powodzenia !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasik1212 Gdyby facet chodzil gdzies do kolegow beze mnie to wywalilabym go za drzwi.... Ale ja mam 33 wiec facet ma ze mna siedziec a nie lazic. ale chore myslenie masz:) to Ty kolezanek swoich nie masz?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zauważyłam, że najbardziej zaborcze są kobiety, które już kiedyś skrzywdzono i boją się, że zostaną skrzywdzone ponownie lub te, które mają faktycznie powody, żeby coś podejrzewać. Jeśli Twój związek jest szczery i zdrowy, a mimo to wykazujesz się dużą zaborczością, powinnas się zwrócić do psychologa. w związku czy partnerskim czy małżeńskim ludzie potrzebują własnej przestrzeni. Nie jest zdrowo żyć w związku z kimś, kto jest bluszczem - kto nie chce pozwolić drugiej połowie na odrobinę swobody. Kochający się ludzie przeważnie chcą spędzać czas razem, ale nie oznacza to, że chcą rezygnować ze swoich znajomych czy zainteresowań "solo". I nie powinni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dramat w 3 aktach
Zdaje się, że i mnie ten problem dotyczy. Poprzednio byłam w dwóch związkach i każdego faceta zamęczyłam swoim działaniem. Jeden rzucił mnie, drugi mnie bardzo kochał więc męczył się ze mną tak 4 lata z tym jak robiłam mu jazdy, że idzie codziennie z kolegami na piwo aż w końcu rozstaliśmy się, chociaż z innych powodów to pół roku po rozstaniu powiedział, że teraz czuje, że żyje. Mój obecny chłopak ma swoje hobby, któremu poświęca 1 dzień w tygodniu, a ja chociaż się przyzwyczaiłam wciąż mam z tym jakiś problem. Ciągle słyszę od niego, że za często się spotykamy, do tego dochodzą jego rodzice, którzy też uważają, że powinniśmy spotykać się 2 razy w tygodniu i generalnie jest średnio. Problem urósł już d takiej rangi, że mam wrażenie, że każdy się w tym związku męczy, łącznie z otoczeniem. I w sumie nie wiem po co to pisze bo mam wrażenie, że ani ja sobie pomóc nie umiem ani nikt inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wyżej co rodzice mogą mieć do Waszego spotykania się? to mieszkać razem w ogóle Wam nie pozwolą chyba;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a niestety miałam podobnie. Myślę, że to głównie przeze mnie rozpadł się nasz związek :( Byłam zazdrosna i zaborcza, mimo że on nie dawał mi żadnych powodów do tak przesadnych emocji. Szalał za mną, kochał i mówił to bardzo często, planował ze mną przyszłość a ja byłam zazdrosna, że spotyka się z kolegami lub wyjeżdża na koncerty, które były jego pasją. Teraz już za późno, zabiłam w nim miłość do mnie. Z czasem stał się obojętny i chyba przekornie co raz częściej chciał się z kimś widywać. Bardziej niż ze mną... Teraz mogę tylko płakać, że byłam taka ślepa. On był zapatrzony we mnie jak w obrazek, zrobiłby dla mnie wszystko. Był bardzo cierpliwy, ale do czasu. W końcu coś w nim pękło. Łatwo można powiedzieć, że jest to dla mnie nauczka, ale niestety to nie pierwszy raz. Zaboroczość i zazdrość to moje drugie imię, z którymi nie potrafię sobie poradzić. Wydaje mi się, że wszystko bierze się z powodu poczucia niskiej wartości. W sumie sama nie wiem dlaczego tak się dzieje. Na co dzień bywam pogodna i uśmiechnięta a czasem bywam taka zgryźliwa, że aż strach. Nie potrafię wytłumaczyć skąd to moje zaniżone poczucie własnej wartości. Może dlatego, że będąc nastolatką byłam bardziej pulchna i czułam się gorsza przy moich siostrach. Z czasem schudłam i się zmieniłam, ale to odczucie pozostało. Bardzo podobałam się mojemu chłopakowi, czułam się dla niego ważna i piękna. Mówił mi wiele dobrych słów, czułam się doceniana i kochana. Mimo wszystko schrzaniłam wszystko przesadnymi pretensjami. Nie mam już siły na kolejny związek. Czuję, że zamiast uszczęśliwiać - unieszczęśliwiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×