Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fajowskooooo

Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?

Polecane posty

"...chcę wierzyć ,że wszystko się jeszcze jakoś poukłada...i że będzie dobrze!" bo suma summarum bedzie, ale zapewne juz nie z tym facetem z ktorym jestes - to życie :) usmiechnij sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kootek
Dam Ci dobrą radę...zastanów się nad tym wszystkim na spokojnie.Przemyśl swoje uczucia...daj sobie trochę czasu. Takie rzeczy szybko mijają, też tak kiedyś miałam. Potem pozostał tylko żal i niesmak i pytanie dlaczego nie można cofnąć czasu?! Taki długi zwiazek jest chyba ważniejszy od chwilowego zauroczenia prawda? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
Tak jak radziła Klaudka postanowiłam pogadać z moim przyjacielem.Przyznaję, że ta rozmowa nie była dla mnie łatwa. Na koniec on powiedział, że nie chciał namieszać w moim związku, że przeprasza,a kiedy odchodził pocałował mnie tak, że zakręciło mi się w głowie. Co mam robić? Chyba wpadłam na całego, nie wiem co dalej. Tęsknię strasznie - czuję się emocjonalnie rozbita strasznie mi źle! Mam nadzieję, że to minie w końcu! Podjęłam jednak decyzję mój związek jest ważniejszy! Poradzę sobie jakoś! MUSZĘ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
kootek - masz rację mój związek jest ważniejszy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbita...
fajowskooooo chciałabym podająć taką decyzję jak Ty, ale nie mam w sobie chyba tyle sił, nie potrafię zrezygnować z mojego faceta, ani z tego "drugiego"... jestem z moim chłopakiem od 2,5 roku, mieszkamy ze sobą i jeszcze miesiąc temu z pełnym przekonaniem powiedziałabym, że chcę spędzić z nim resztę życia; zawsze wszędzie chodziliśmy razem, wszystko robiliśmy razem, oddałam się bez reszty temu związkowi; aż w końcu kolega ze studiów namówił mnie na imprezę, poszłam sama i tam kogoś poznałam... to było takie niesamowite, takie nowe... w dodatku okazało sie, że on jest 4 lata młodszy, mieszka w Warszawie i jest synem jednego z doktorów, z którymi miałam zajęcia na studiach.... myślałam, że to będzie tylko przelotna znajomość, ale oboje wpadliśmy po uszy; ja studiuje we Wrocławiu, on teraz bardzo często przyjeżdza z Warszawy; odkąd go znam czuje, ze zyje, nie przeszkadza mi jego wiek, w ogole tego sie nie da odczuc, czuje sie cudownie, ale wiem, ze jestem potworem wobec swojego chlopaka... nie wiem co mam robić... jest mi bardzo ciezko... nie umiem podjac zadnej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
rozbita - wiem co czujesz ale musisz podjąć jakąś decyzję i na coś się zdecydować (wiem jakie to trudne). Osobiście nigdy nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji w jakiej się znalazłam. Byłam pewna ,że mój partner to ten na całe życie ,nie szukałam nikogo poprostu tak się stało...Jeśli mam Ci dać jakąś radę to przemyśl sobie to wszystko na spokojnie ,zastanów się czego tak naprawdę chcesz...To Twoje życie i Ty musisz czuć, że jesteś szczęśliwa...czy z tym czy z innym partnerem. Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbita...
fajowskooooo - ja mam swiadomosc, ze musze podjac decyzje, ale to jest wyjatkowo trudne, boje sie, ze w jednej chwili moge stracic wszystko... :(... chciałabym odpoczac troche od mezczyzny, z ktorym jestem, zeby moc nabrac do tego dystansu, ale nie mam w tej chwili zadnej mozliwosci... On mi tak bezgranicznie ufa, a ja jestem taka okropna... kocham Go, ale ten "drugi" daje mi cos, czego nigdy nie zaznałam, wie jaka jest sytuacja, nie naciska, jest bardzo wyrozumialy... dwoch wspanialych facetow... a co ja robie... :( jestem okrutna, czuje, ze mysle tylko o sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
rozbita...doskonale Cię rozumiem...moja sytuacja jest niemal identyczna...czuję tak samo! Mój obecny partner nie wie o tym "drugim", i modlę się żeby się nie dowiedział bo to będzie koniec! a ja czuję sie jak oszustka, kiedy go przytulam, całuję a myślę o "tamtym". Z moim partnerem spędziłam kawał życia sprawdził sie w różnych trudnych sytuacjach, miłość może trochę przygasła ale pomyślałam, że może czas ją rozpailć na nowo...boję się tego co czuję jest mi z tym cholernie źle...teraz to właściwie staram się zapomnieć o tym drugim ale na razie z marnym skutkiem...ech życie!!!...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
a właściwie kiedy czytam twoja historię... to tak jakbym czytała własną...dwóch wspaniałych facetów...i pytanie co ja właściwie wyprawiam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbita...
wiesz... ja sie chyba nawet nie staram zapomniec, caly czas o Nim mysle, potrafie godzine wpatrywac sie w jego zdjecie i sie usmiechac... poza ty On przyjedzie juz w piatek i znowu bedzie cudownie; bardzo pomaga nam Jego ojciec, jest bardzo wyrozumialy, wspanialy czlowiek, udostepnia nam swoje mieszkanie, zebysmy mogli sie soba nacieszyc, to sa nasze chwile... potem pozostaja cudowne wspomniania, dzieki ktorym trwam do Jego nastepnego przyjazdu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" chciałabym odpoczac troche od mezczyzny, z ktorym jestem, zeby moc nabrac do tego dystansu" nie, Ty byś chciała odpocząć od swojego faceta po to, żeby móc być z Tamtym i w razie czego zostawić sobie alternatywę powrotu (zapewne z tekstem na ustach: "już odpoczęłam, może być zatem jak dawniej") Twoje sytuacja jest diametralnie inna od "fajowskooooo" (no może poza uczuciami), bo ona wciąż ze sobą walczy i broni się przed zdradą (w klasycznym rozumieniu), Ty już zdradzasz i podejrzwam, że niewiele z siebie dałaś, żeby nie pójść w dugą z tamtym (przynjamniej tak zrozumiałam, czytając o tym, jak to w mieszkaniu jego ojca cieszycie sie sobą)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbita...
mozliwe, ze to tak zabrzmialo, ale caly czas sie powstrzymuje i walcze z ta cala sytuacja, to nie jest latwe, wiem, ze robie potworne rzeczy, ale nie potrafie zrezygnowac ani z jednego ani z drugiego... mam potworne wyrzuty sumienia, jest mi zle ze sama soba, ale nie potrafie tego przerwac... a o odpoczynku niestety pierwszy powiedzial moj facet, ktory chce wyjechac za granice do pracy i to bylaby mozliwosc, zeby na spokojnie wszystko przemysle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a o odpoczynku niestety pierwszy powiedzial moj facet, ktory chce wyjechac za granice do pracy" może i powiedział, ale nie wzięłaś pod uwagę jednego "małego" szczegółu - on nie wie, że masz innego na boku, w związku z tym zapewne nieco inaczej rozumie słowo "odpoczynek od siebie" (przynajmniej w chwili obecnej, bo jak wyjedzie, to nie wiadomo czy równiez sobie kogoś nie znajdzie) poza tym z Twoich wypowiedzi na temat tego, jak sie uśmiechasz, patrząc na jego zdjęcia, jak cudownie znowu będzie, kiedy on w piątek przyjedzie, emanuje raczej entuzjazm, niż rozgoryczenie nie chodzi o to, że chcę Cię dobić, ale wydaje mi sie, że Ty walczysz nie dlatego, że naprawdę kochasz swojego faceta i wpadłaś w to mimo woli, ale dlatego, że tak wypada. Nieco inaczej na przykład postrzegam postawę "fajowskoooo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozbita...
chyba potrzebne mi byly te slowa... czego ja tak w zasadzie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iloczyna
Tak mozna. Wieksza ilosc jest zawsze bardziej podniecajaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
rozbita - i co tam u Ciebie?...Ja pomalutku dochodzę do siebie..i z "przyjacielem" narazie nie utrzymuję kontaktu, powiedziałam mu, że potrzebuję czasu...zrozumiał oczywiście, ale i tak strasznie mi ciężko... i tęsknię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XtolaX
OMG! Nie byłam świadoma, że jest więcej kobiet o takim problemie jak mój :/ Nie dziwię się moim przedmówczyniom, trudno byłoby mi znieść sytuację, kiedy \"ten drugi\" w żaden sposób nie nie zniechęca do siebie zajętej przyjaciółki, koleżanki... ja mam taka sytuację: jestem ja, mój facet [prawie 3 lata związku] i on - przyjaciel [tak uznał]. Znam go ok 8 miesięcy, stał się dobrym kumplem mojego faceta. I tak już od dość długiego czasu jeśli szykuje się jakiś wypad, to z reguły jest tak, że idziemy we trójkę, uwielbiamy swoje towarzystwo. Tylko, że ja uwielbiam za bardzo mojego przyjaciela... :( Powiedziałam mu o swoich uczuciach, nie mogłam już się z tym męczyć, on i tak już podejrzewał, nie raz dał mi do zrozumienia, że wie o co chodzi...nic dziwnego, nie raz rozumieliśmy się bez słów, znalazłam w nim, to, czego nie potrafiłam znaleźć u swojego mężczyzny, to było jak wypełnienie luk... Wydaje mi się, ze kocham mojego obecnego faceta, w nim z kolei znalazłam to, czego szukałam - stabilizacja, bezpieczeństwo. Ale ja wiem, ze oszukuję go, mając takie emocje w stosunku do innego mężczyzny... w dodatku go jego najlepszego kumpla. Moja sytuacja jest jasna... przyjaciel dał mi do zrozumienia, zę nigdy nie traktował mnie inaczej jak tylko świetną kumpelkę i przyjaciółkę, ta świadomość mnie boli... a ja naiwna byłam, że może nie chce tylko ze względu na to, że jestem w związku.... żyłam beznadziejną ułudą! Czuję się jak totalna idiotka! Sama dla siebie jestem największym problemem i zagładą, moje myśli mnie zabijają, moje urojenia sprawiają, że cierpię najbardziej na świecie... Nie potrafię sobie poradzić z własnymi emocjami, czy mam z nimi porozmawiać? Przyjacielowi powiedzieć, ze nie umiem się z nim przyjaźnić, a facetowi, że jestem egoistką i patrzałam tylko na swoje potrzeby, chcąc \"uzupełnić braki\"?? Sytuacja jest że tak powiem, bez wyjścia... :( ja nie potrafię pozbyć sie uczucia do przyjaciela, on nigdy mnie nie pokocha, mój facet nigdy się nie zmieni i prędzej czy później znów będzie taki \"przyjaciel\" a ja tak bardzo nie chcę zerwać z moim obecnym partnerem... Wszystko w mojej głowie jest poprzewracane, już dłużej z tym nie mogę... Pewnie znajdzie się jakiś sposób na to żeby zabić swoje emocje, znam tylko jeden taki sposób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
XtolaX - uwierz, że z takim problemem nie jesteś sama ...nigdy nie jest łatwo w sytuacji gdy zależy nam na dwóch "facetach". Ja też czasami mam już wszystkiego serdecznie dość...jest mi strasznie ciężko ...choć nasza "sytuacja" jest nieco różna doskonale Cię rozumiem . Trzymaj się cieplutko. Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, tylko musimy go poszukać.Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupup
Mój problem jest podobny, tylko że ja mam męża i "przyjaciela". Pokręcone to wszystko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to witam w klubie
tak...przeczytalam wszystko dokladnie i moge dolaczyc do tego grona. Slub za kilka miesiecy, znamy sie lata cale...no i z przyjacielem tez lata cale...wszyscy sie znamy dlugoo Problem w tym,ze z tym drugim zawsze bylo " cos " dziwnego w powietrzu, ale nigdy nigdy nie chcielismy do niczego dopuscic, oprocz jakis niewinnych gestow, dotykow.. no i stalo sie po tylu latach kiedy ja jestem na krok przed slubem, po imprezie mocno zakrapianej.,.,.calowalismy sie. nie wiem nawet kto zaczal..ale byl to taki pocalunek ktorego sie nie zapomina, chociaz ja mocno udawalm pozniej ze nie pamietam stwierdzilismy oboje,ze nie bedziemy o tym rozmawiac..tak jest wygodniej on obiecalze bedzie sie dobrze bawil na weselu.. od tego czasu nie mielismy ze soba zadnego kontaktu i mysle,ze tak to trzeba zostawic, boje sie tylko ze jak go znowu spotkam.. myslalam,ze ten calus zakonczy ta nasza afere...ale czasami mam wrazenie ze to dopiero poczatek.. ech szkoda gadac...najgorsze jest ze za nic w swiecie nie potrafie powiedziec co mnie tak naptrwde do niego ciagnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czarodziejka262
Też jestem w podobnej sytuacji. Mam chłopaka z którym jestem prawie 2 lata i nie moge tego zrozumieć dlaczego bedąc z nim codziennie myśle również o kimś innym...koledze. Chłopaku, którego poznałam nie wiele później niz mojego obenego faceta. Usmiechnął się do mnie w autobusie raz , drugi, potem zagaił rozmowe i tak od czasu do czasu jak się przypadkiem spotkamy to rozmawiamy. Czuje, ze mu się podobam...to się chyba czuje, widze jak się czasem na mnie patrzy( może to tylko złudzenie...nie wiem). Jestem bezrdna, moje mysli mnie męczą, bywam przez to oziębła dla swojego chłopaka. Nigdy nie pomyslałabym, ze spotka mnie coś takiego...mnie co tak się zawsze zapierała, że jak kocha to na zabój, że nie patrzy wtedy na innych...bo tak było z pierwszą miłością, a ta jest druga i jużcałkiem inna. Ech bronie się przed tym, nawet nie wiem jak to nazwać., bo jeśli to fascynacja to co za róznica i tak dziła destrukcyjnie. Boje się cokolwiek robić, ale równiez tego, że moge zniszczyć sobie życie źle dokonijac wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam was i jakbym widziała siebie... powiedzcie mi, czy jest możliwe odbudowanie związku gdy jedna ze stron zdradziła? do tej pory wydawało mi się, że nie... nie wiem czy umiałabym żyć u boku mojego mężczyzny, spojrzeć mu prosto w oczy mając świadomość, że zdradziłam go. jedynie pocieszenie to takie, ze od dłuższego czasu, nie z mojej winy, nic sie nie układało tak jak być powinno w normalnym, kochającym się związku, które naprawdę myśli poważnie o wspólnej przyszłości....a dalszy ciąg historii mniej więcej podobny jak u was... nie wiem kompletnie co robić, jaką drogę wybrać. zastanawiam się w ogóle, czy jest możliwym bycie z kimś, gdy fizycznie i psychicznie było się z kimś innym (pomijam już fakt myślenia o tej drugiej osobie aktualnie, bo tak właśnie jest tez w moim przypadku) ? nie wiem, czy moje sumienie poradziłoby sobie z czymś takim... ale z drugiej strony, bardzo ciężko mi wyobrazić sobie życie bez mężczyzny z którym jestem już tyle lat.. czemu? nie mam pojęcia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
pomiędzy - nie wiem czy można odbudować związek jeśli jedna ze stron zdradziła. To chyba strasznie trudne, ja nie potrafiłabym już zaufać dlatego wiem ,że nie mogę zdradzić mojego partnera - chyba nie poradziłabym sobie z wyrzutami sumienia!Ale myśl ,że zdradzam go "psychicznie" jest równie okropna! Strasznie mi z tym źle! Tylko co mam zrobić ? Próbowałam nie myśleć, nie tęsknić ale tak się nie da!Wiem jednak jedno nie chcę nikogo skrzywdzić...muszę sobie z tym poradzić...jeszcze nie wiem jak ale MUSZĘ dać radę!...Cały czas się zastanawiam jak do tego doszło... tyle lat byłam taka szczęśliwa i pewna ,że mój partner to ten na całe życie...więc dlaczego mój "przyjaciel" stał mi się nagle taki bliski...nie chciałam tego, nie szukałam "miłości"...i teraz sobie kompletnie nie radzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie jak u mnie. Też nie wiem kompletnie co robić, myślałam nawet aby odejść od tego wszystkiego... spróbować ułożyć sobie życie na nowo.. sama, a może kiedyś z kimś. Ale to jest takie trudne.Najgorsze są właśnie te wyrzuty sumienia, serce mi rozrywają. Kiedyś ono pękało z powodu bólu jaki mój partner mi sprawiał, a teraz z tego, że chyba już nie możliwym jest bycie razem. Gdyby można było cofnąć czas, o jakiś rok, gdy wydawało mi się, że on jest tym jedynym, wyśnionym, na całe życie... Nie mogę sobie z tym poradzić, że sprawie ból.. albo mojemu mężczyźnie, albo przyjacielowi, a już na pewno w tym wszystkim ja cierpię najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajowskooooo
Dziewczyny jak sobie radzicie?...Ja kiepsko...tęsknię bardzo...myślałam, że z czasem będzie lepiej - ale nie jest!Kurcze.... ile jeszcze mam go unikać ?...to wszystko wydaje mi się coraz bardziej bez sensu...Jak się odkochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez kompletnie nie umiem poradzić sobie z całą sytuacją, czuje sie tak bezradna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajowskooooo - a może warto iść za głosem serca? tylko, co wtedy gdy ono samo nie może zdecydować się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×