Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zona taka jednaaaa

nie kocham -odchodze - jak to powiedziec?????

Polecane posty

Gość zona taka jednaaaa
skreslony...- tak na rawde nie wiem co napisać bo zabraklo mi slow... czytając to czulam się okropnie, majac nadzieje ze tak naprawde to mnie nie dotyczy. zyje taka nadzieją ze moze snie na jawie i przebudze sie z tego koszmaru... obudze siem, usmiechnę i znow będzie pieknie... jednak to praawda. z jednej strony te wszystkie uczucia o ktorych napisales... - absolutnie nie chcę mu tego serwowac, nie chce mu tego robic... "Zrozumie, że jego miłość nie może Ciebie krzywdzić, nie może być dla Ciebie ciężarem, udręką" - czuje się jak potwor po tym zdaniu... nie dopuszczam w ogole takiej mysli ... powiedz mi stracony czy na prawde nie ma zlotego srodka? jak to zrobic by wyrzadzic mu jak najmniej krzywdy....? pomyslec o sobie? moze tak naprawde caly czas to robię... jestem egoistka nie zaslugującą na takiego czlowieka... :( ech zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna czasowo na forum
po przeczytaniu Twich wypowiedzi, autorko, nie jestem pewna, czy to co mówisz , to rzeczywiście brak związku, czy może chwilowy kryzys i znudzenie. Czego oczekujesz od mężczyzny i od siebie? Jak wg. Ciebie ma wyglądać związek i czego w Twoim brakuje? Nim podejmiesz jakiekolwiek kroki, postaraj się uczciwie rozważyć w duchu, sama przed sobą, o co własciwie chodzi.Bo z tego co piszesz, to za mało się wgłebiłaś moim zdaniem w swoje uczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona taka jednaaaa
dziób dziób... bo ja go kocham... ale nie tak jakby tego pragnął. czuje potrzebe bliskosci, czuje potrzebe tulenia sie do niego, czuje potrzebe przebywania z nim, lubie z nim spedzac czas... ale... rownie dobrze mozna cos odobnego czuc do przyjaciolki prawda? nie wiem moze sie mylę... on wie ze nie jest dobrze w naszym zwiazku i jedyne co moge mu zarzucic to ze nie stara się by bylo lepiej... tzn staralam się. organizowalam wieczory wino, probowalam wprowadzic cos do naszego zycia erotycznego nowego, chwytalam się wszystkiego nawet najbardziej "zboczonych" wg niego rzeczy by jakos to wszystko ogranac. on natomiast jest zupelnie inny... nie owinnam tego pisac ale... jego milosc jest po czesci wielbieniem tylko... dotknac mnie ale tak by nie "zepsuc" ... seks oralny w moim wydaniu byl dla niego do pewnego momentu czyms co mnie postawi na rowni z dziwką... nie uwazam tak ale kazdy ma swoje wlasne poglądy. wyperswadowalam mu ale z niekorymi rzeczami wciaz walczę. juz mi się odechcialo. on pragnie mnie - kobiety ktora postawi na piedestale i będzie wielbil a nie prawdziwej z krwi i kosci... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytajacy ale nie rozumiejacy
zona taka jednaaaa należę do ludzi, którzy umieją czytać - tak mi sie wydaje, ale litery które są widoczne w Twoich postach wcale mi nie pomagają na wytworzenie sobie obrazu Twego problemu. Dlatego mam usilną prośbę : napisz wszystko jeszcze raz - tak abyśmy mogli zrozumieć o co Ci idzie. Po wygląda mi to wszytko na Twoją chorobę psychiczną. Sorry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona taka jednaaaa
czytajacy ale nie rozumiejacy ... wybacz jesli nie rozumiesz... mam metlik w glowie :) sama niczego nie rozumiem... i chyba nawet chcialabym by okazalo sie ze moje odczucia to wynik choroby - uwierz mi :) zawsze to jakies wytlumaczenie obecnej sytuacji i wydaniu takiego tchorza argument ktorego nie mozna podwazyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona taka jednaaaa
taka jedna czasowo na forum - ciezko stwierdzic czego oczekuje on mezczyzny... chyba tego co kazdy to sie po prostu czuje prawda? pragne by mnie kochal oczywiste to jest ... ale poza miloscią wazne sa inne sprawy dopasowanie w lozku, wspolne cechy, chociaz parę... komunikacja jakakolwiek :) chcialabym aby mezczyzna poza KOCHANIEM MNIE akceptowal mnie taka jaka jestem. kochal za radosc zycia, za moze za duzo eergii heh ktorej maz nie bardzo lubi on lubi posiedziec w domku a ja zywiolowy czlowiek jestem ciagle w biegu :), za upodobania seksualne... nie mam wyjątgkowych wymagan nie oto tu chodzi - raczej o dopasowanie prawda? przeciez wszystko na tym sie opiera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zona>>ja też mam takiego męża, ze on woli siedzieć w domu itp. ja również jestem osobą żywiołową... też czasami mało czasu mi poświęca też miałam kiedyś takie uczucie, ze mnie nie kocha itp.lecz się myliłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Złoty środek ?...też chciałbym go znać, ale to pewnie tylko w bajkach można go znaleźć. Wiesz, pisząc swój post, nie chciałem Ci niczego doradzać i tak naprawdę, to napisałem o sobie, o tym, co sam musiałem przeżyć i z czym się w życiu zmierzyłem. Ja nie znajduję szczęśliwego, bezbolesnego rozwiązania w takich sytuacjach. Możesz spróbować czegoś, jakiejś terapii małżeńskiej, pracy nad sobą. Chyba nie jest tak, że już teraz podejmujesz jakąś decyzję. Ale też ten topik nie jest chyba tylko efektem złego porannego nastroju, a pokazuje Twoje uczuciowe życie przez ostatnie lata. To poważna sprawa. Może dobrą radą będzie to, byś z mężem porozmawiała o swoich uczuciach ? Tak szczerze, bez ukrywania czegokolwiek. Powiedziała mu o wszystkim. Czasami takie naprawdę szczere rozmowy pomogą zrozumieć drugiego człowieka. I pomogą spojrzeć na samego siebie, na swoje uczucia. Może też pod wpływem takich rozmów coś się w Was zmieni, stanie sie coś dobrego ? Czasami nie mamy z nimi, uczuciami. tzw. \"dobrego kontaktu\". Zdaje nam się, że coś czujemy, albo nie czujemy, ale może być inaczej, nie do końca rozumiemy swoje uczucia. I dobrze jest przez jakiś czas poprzygladać się im, poanalizować je, nawet z pomocą terapeuty. Pomyśl też o tym. Spróbuj, uczucia nie są \"konstans\", zmieniają się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w swojej złosliwości zastanawiam się nad zdrowiem tych, którzy mnie wysyłają do lekarza. Bo wiedza o tym, że lekarz pomaga nie z książek chyba się bierze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona taka jednaaaa
skreslony - jestem po rozmowie... bylo tak jak mysllam.. ja mowilam on sluchal... nastepnie powiedzial ze kocha, ze nie wyobraza sobie zycia, ze przez 8 lat nigdy nie przestał, ze nic go nie denerwuje i zmieni wszystko co tylko moze.... poczulam sie jak potwor... poplakalam... i znow jest tak samo... kolo sie zamyka. szkoda mi sie i jego. bo jest w stanie zagluszyc wlasne uczuciam emocje byle bym zostala.. na tym pewnie prawdziwa milosc polega... czlowiek robi wszystko co tylko moze... i godzi sie na wszystko.. prawda? ... chociaz pozniej zmienil taktykę i stwierdzil ze onr obi wszystko, ze nie ma sobie nic do zarzucenia, ze to ze ma zly humor czy ze krzyczy jest wynikiem ilosci pracy... a racuje na prawde duzo. nie wiem... peklam znowu... i sama nie wem juz co mam myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×