G****O NIE MIłOSC!!!!!!!!!!

Czytam sobie te wszystkie posty, patrzę na swoje życie i nikt mi nie powie, że miłość ISTNIEJE. Nikt mi nie powie, że dwoje ludzi, którym się wydaje, że są związani pseudouczuciem nie krzywdzi się wzajemnie lub jednostronnie, że małżeństwa czy niemałżeństwa trwają niewzruszone pięknem młodszych, szarą codziennością i problemami przez lata. Poznawanie kogoś, kto "rusza" naszymi hormonami na pewno ma w sobie coś uskrzydaljącego, ale to tylko chemia. Gdy chemiczna fascynacja przestaje działać, widzimy tylko przed sobą człowieka z wielką ilością wad, które nagle zaczynają nam wadzić, patrzymy na niego i nie ma już nic z kiedysiejszego pragnienia zatopienia się w nim i trwania. Jezu, jaka ja byłam "zakochana"... Latami to trwało. Wszystko tylko on, on, on... Chciałam być z nim ciągle i zawsze - "do śmierci i jeden dzień dłużej". I nie ma nic z tego, bo nigdy nie było. Bo gdyby było, to powinno trwać, mimo wszystko, powinno dodawać siły w szukaniu tej miłości w każdej chwili życia. Zdawanie sobie sprawy z tego przykrego faktu bolało i to bardzo, ale już nie boli. Szukanie odpowiedzi na pytanie, że skoro kocha, to dlaczego itd...? Do dziś słyszę, że kocha i pytam CO MI Z TEGO???? skoro poza tymi słowami nie ma nic... Myślę, że z tą wiarą łatwiej będzie mi i żyć i umierać.

tuli tuli

"Szukanie odpowiedzi na pytanie, że skoro kocha, to dlaczego..." ... jest szukaniem dziury w całym. Chemia, zauroczenie, seks. Miłość, akceptacja wad, szanowanie zalet. Albo jedno i drugie razem. Czego więcej się doszukiwać?

Bo miłość to coś, czego nie ma...

poza słowami nie ma nic.. ojj tak :o

pusty człowiek - puste słowa. Żałujcie, że nie byłyście w związku ze mną:P Ale jak ja potrafię to inni też:)

milosc trwa 4 lata, ale jesli ktos nie potrafi potrzymac tego dluzeszj to juz jego problem.

4 lata? a kto tak wyliczył?

up

ereg