kocham pana zonatego

Nie, rodowita góralka.

No wlasnie moj chlopak zerwal ze mna. Oszukiwalam go rok...w sumie byl jak maz. Zostal mi tylko kochanek, ale za to wolna chata i wolny czas, bo moj K. mial zawsze czas, ja nie..

zerwał, bo się dowiedział? ciekawe jak to się teraz potoczy u Ciebie... byle role się nie odwróciły w tym układzie, który Ci pozostał co tak wszystkie dziewczyny zamilkły? ja tradycyjnie w weekend piję i myślę:(

ja tez spotykalam sie kiedys z zonatym.nie wiedzialam o jego stanie, oszukiwal mnie przez prawie 2 lata.zawsze tak kombinowal ze mial czas w weekendy, czas na wyjazdy.po prostu w zyciu bym sie nie spodziewala.a co sie okazalo?facet zarabia, zona nie pracuje i zajmuje sie dzieckiem.on wyjazdy, duperele i zero tlumaczenia przed nia co robi i gdzie jest.ona ma dom, samochod, kase na koncie i przymyka oko bo nie odejdzie od niego, bo skonczy sie dostatnie i lajtowe zycie...niestety kobiety tez sa wyrafinowane.tylko ze ja odpuscilam kiedy sie o tym dowiedzialam, nie mialam serca rozwalac moze nie zwiazku ale tego sztucznego zycia, z reszta mial dziecko...nie potrafilam.on sobie znalazl po jakims czasie nastepna mimo tego ze tak zapewnial ze kocha , ze odzyl, ze chyba sie rozwiedzie. i tu apeluje do autorki, oni sie nie rozwodza i ten facet wczesniej czy pozniej kopnie Cie w tylek.a pisze to dla Twojego dobra.bo ja czulam sie jak nie wiem kto, jak darmowa dziwka kiedy sie o tym dowiedzialam.nie zycze Ci tego.z drugiejk nstrony nie rozumiem ze wqiedzac o tym brnelas w cos takiego.ale to juz Twoj wybor

wrócilam z urlopu, trochę postprzątalam..piję i myślę znowu o nim ...a tak już bylo dobrze..ale niestety wspomnienia wróciły..czy nie da się tego padalca zapomnieć?????

czytalam wasz topik.mialam podobne mysli wtedy i nawet powiem szczerze ze gdyby nie dziecko to bym dalej sie z nim spotykala...to bylo cos naprawde innego, wlasnie taki zakazany owoc ktory smakuje najlepiej.zona zona-wyrafinowana , beznamietna kobitka-sypial z nia bo musial, przeciez musialo wszystko grac ale to jaki byl dla mnie tego nie zapomne do konca zycia.

i oczywiście znowu zaczęłam buszować po Naszej klasie...kompletna idiotka...

kurde znalazlam taki aforyzm...Jęczeć nad minionym nieszczęściem to najlepszy sposób, by przyciągnąć inne. chyba to prawda...

moze i prawda, bo w sumie to zawsze sa gorki i dolki, jeczysz na czyms co minelo ale potem czeka Cie cos lepszego...

wiesz o;e razy juz myslalam ,ze teraz moze byc tylko lepierj..i co???? Nadal przezywam tego padalca...i to w jaki sposób to sie skończylo..tak po dziadowsku..

ale faceta prawdziwego wlasnie sie po tym poznaje - nie jak zaczyna ale ja konczy.na poczatku zawsze jest ach i ech i w ogole super .gorzej z zakonczeniem i "pokojowym: rozejsciem sie ...niestety chyba zaden facet tego nie potrafi

Teraz to juz wiem...zreszta pisalam to już wczesniej...i wiesz co miałam ochotę w sposbób zlośliwy mu to napisać...ale po co....Kazdy wie jak zacząć znajomośc..tylko to zakończenie tak jakby ulatuje gdzies tam...

ale co sie u Ciebie wydarzylo?szukam ale nie moge znalezc...

o dawno juz o tym pisalam...byłam ponad rok w tkim chorym układzie, potem sie urwalo..tak jakby bez zakończenia..a potem dół z moje strony....I WIESZ NIGDY BYM SIĘ TEGO PO NIM NIE SPODZIEWAŁA...nic sobie nie obiecywalismy ,nie snulam planów..ale chodzi wląsnie o ten koniec...zapewnil mi niezła hustawkę emocjonalną ...

zawsze wiedziałam z,e kiedys to się skończy...hhahahaha zaczęło się od ksiązki...Coelho..a tak na marginesie..nie oddał mi jej....pewnie wylądowała w śmietniku..a szkoda, bo to moja ulubiona tego autora..w poniedzialek kupuje sobie drugą

to chyba nie wazne czy zonaty czy po prostu facet z ktorym sie jest-kazdy z nich potrafi zalezc za skore, zachowac sie jak nagorszy cham i zniknac...oni tak maja.uczucia chowaja w kieszen i nie dowiesz sie niczego.a my cierpimy niestety. ja tez troche w zyciu przeszlam ale zawsze powtarzam sobie ze co nie zabije to wzocni, wspomnienia te mile sa zarabiste, zawsze jest jakis sentyment ale widocznie nie byl wart...glowa do gory

kochankiem stale, czy tak z doskoku

pani w kropce..co u Ciebie?

Jezdzi duzym samochodem i jak ma trase blisko mnie, to sie bzykamy

:D

Pomocy !!! Całowałam się z żonatym mężczyzną, on mnie uwiódł i sam zaczął całować, nie wiem co mam myśleć o nim... o mnie, przecież wiedziałam, że on ... czuje się nie fair wobec żony, pomóżcie proszę co mam robić , mam go przeprosić,że to tak wyszło, żeby się mną nie przejmował żeby był dalej takim jakim był, ale właściwie on sam to zrobił, dlaczego ?? Liczy na coś, pomocy prosze głupieje, nic nie rozumiem ;(

ja jestem kochanka od roku...jego zona wiedzial o mnie bo powiedzial jej ze mnie kocha jakos w listopadzie(ona sama mi to powiedziala)..potem w grudniu probowaliśmy sie rozstac i ona do mnie zadzwonila...potwierdzilam ze sie rozstalismy...ale on robil wszystko zeby sie ze mna spotkac co nie bylo trudne bo razem pracujemy...i on spedzal ze mna kazda wolna chwile po pracy od 18 byl u mnie do 24 lub nocował weekendy tez byl ze mna sylwester itp. teraz trzy tygodnie temu wyprowadzil sie z domu do rodzicow narazie...dzwoni do swego domu co dwa dni bo teskni za dziecmi i widuje sie z nimi jezdzi tam...ale miedzy nami zaczelo sie psuc bo mnie oszukal dwa razy odnosnie wizyt u dzieci...rozstalismy sie zeby nie zniszczyc naszej milosci..on ma troszke spraw do przemyslenia...jak powiedziec córeczce 6 letniej ktora zabrał na tydzien do swoich rodziców, jak sobie to wszystko ułozyc ...także nie wszyscy faceci sa tacy sami...

Widocznie to prawda ,że wyjątki potwierdzają regułę... Dziś tego padalca widziałam.....wszedł prawie mi na maske samochodu na przejściu dla pieszych..nawet chyba się do mnie usmiechnął i pomachał mi reką..nie wiem dokladnie..bo zamarlam na moment..dół powrócił... Dlaczego tak bywa, że kochają nas ludzie, na których miłości nam nie zależy, a my kochamy tych, którym nasza miłość jest niepotrzebna?

u mnie za duzo sie dzialo ostatnio..stanowczo za duzo..zeszlismy sie ..rozstalismy..i tak bledne kolo..wczoraj jeszcze rozmawial z zona przez tel przy mnie i powiedzial jej ze sie zakochal i ze chce byc ze mna..to ona uzyla najdotkliwszej broni-dzieciaka..i tak dzisiaj mnie zostawil..a na dodatek tego wystkiego wszyscy w pracy juz wiedza..i jest glosno, za glosno..bo to nie na moje nerwy..i jego zona tez juz wie kim jestem.. zycze mu szczescia ale jego malzenstwu nie wroze przyszlosci..

no to się porobiło :( u mnie też było zamieszanie wybrnęłam jakoś liżę rany, trzymam się tylko myśli, że zdołałam zachować twarz najważniejsze to zapomnieć pani w kropce myślę, że w Twoim przypadku to jeszcze nie koniec

Pani w kropce....dokladnie ....u Ciebie to nie koniec sprawy....jesteś bardzo hojna..życzysz mu jak najlepiej....a on Tobie? Masz bardzo trudną sytuację....Jak sobie z tym radzisz???? Teraz widzisz ,że to Padalce....żona musiała mu przypomnieć,że ma dziecko...przedtem tego nie wiedział??????????/

wczoraj napisal mi smsa zebym mu wybaczyla;/dzisiaj dzwonil kilka razy..nieodebralam.. nie wiem co mam zrobic;(dzisiaj wzielam urlop..jest wykonczona psych..ale nie wiem jak to bedzie jutro i najgorsze ze mam swiadomosc ze to nie jest koniec..

On wiedzial..mowil mi ze tylko ono jest powodem jego rozterek..ze zawsze marzyl o takiej kobiecie jak ja..nawet z dzieckiem juz o tym rozmawial..niby coreczka to rozumiala...ale tamta ja wyraznie przekrecila.. nie rozumie jak mozna tak perfidnie wyreczac sie iu wykorzystywac to tej rozgrywki dziecko..

pani w kropce: juz daaaawno nie wchodzilam na twoj topic ale sie porobilo w twoim zyciu. nawet bym nigdy nie pomyslala ze tak potocza sie wasze lasy . a jestes szczesliwa? z nim?

przepraszam za blad ...wasze LOSY