Dramat

Moj bliski przyjaciel zostal zgwalcony:( Oboje mieszkamy za granica i tydzien temu, kiedy wieczorem wracal z imprezy napadla go grupa wyrostkow i go zgwacili. Kiedy sie o tym dowiedzialam wzielam tydzien urlopu, aby go wspierac i nie pozwolic aby byl sam. Od tygodnia biegam z nim od szpitala do szpitala, badania, policja. Przenioslam sie do niego na te kilka dni aby nie musial sam byc w domu. Nikt o tym nie wie, tylko ja. On jest w strasznym stanie psychicznym, zaczal miec mysli samobojcze (wyobrazam sobie co to musi znaczyc dla faceta, ktory byl zgwalcony). On ciagle placze, boi sie ze moze zostal zarazony HIV. W szpitalu dostal specjalne tabletki, ktore daja (az) 5% szansz, ze wirus przetrwa jesli doszlo do zakazenia. On mimo tego jest zalamany, boi sie...Nawet do pobliskiego sklepu boi sie isc...Ja ciagle nie spie...Nie wiem jak ja mam mu pomoc. W szpitalu poradzili terapie u psychologa...

"Nikt o tym nie wie, tylko ja." No teraz to i my o tym wiemy :-)

daja (az) 5% szansz, ze wirus przetrwa jesli doszlo do zakazenia ?????????????????????

Te 5% oznacza, ze On ma 95% szans, ze wirus zostanie zwalczony przez te tabletki a 5%, ze nie. Czyli rozumiejac to pod wzgledem matematycznym u 5 osob na 100 wirus nie zostaje zwalczomy i On sie boi, ze moze nalezec do tych 5ciu nieszczesliwych osob