Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PustaWSrodku

KOMPLEKSY - ŁĄCZMY SIĘ

Polecane posty

Gość PustaWSrodku

U mnie kompleksy pojawiły się jeszcze we wczesnym dziecinstwie, duzo było powodów, byłam cicha, miałam swój kąt i nie znosiłam być w centrum uwagi, za to zawsze analizowałam, przyglądałam się... rodzina po kątach mawiałą, że jestem chyba lekko upośledzona i że będzie mi ciężko. Dziś odnoszę sukcesy, jednak nie potrafię wyleczyć się z kompleksów. Od dzieciństwa aż do dziś moja mama, z którą jeszcze mieszkam pogarsza sytuację. Dla niej nigdy nie będę doskonała, chyba, że będę jej odbiciem. Jestem dosyć wrażliwa i biorę słowa i gesty do siebie, na dzień dzisiejszy nie potrafię zaakceptować swojego wyglądu, mimo, że mam kochającego chłopaka, na okrągło porównuję się z dziewczynami typu 'plastik', karnacja z solarium, piękne platynowe włosy, doskonała figura i ta niezłamana pewność siebie na twarzy. Mimo, że nie chciałabym tak wyglądać, przegrałam z mediami, teledyskami pełnymi nagości, pogonią za sztucznym pięknem i pustką, Nieświadomie dąrzę do wyglądu, który nie reprezentowałby mojego wnętrza i mnie, po to aby ludzie na mnie patrzyli, oglądali się, tak jak ja patrzę i oglądam się za nimi. Szukałam pomocy u psychologów, w poradnikach itd, ponieważ kompleksy zatruwają prawie każdy aspekt mojego życia, kontakty, samopoczucie, szkołe, związek... Piszcie, chcę poznać Wasze historie, sposoby myślenia i to czy udało Wam się z tego wyjść. I jak pozdrawiam wszystkie i wszystkich zakompleksionych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amelkaaaa_
kompleksy... czasami mam wrazenie ze je mam..tj mam je ale raczej staram sie nie zwracac uwagi,mysle ze zawsze moglo byc gorzej :o moglam....no nie wiem ... być np kaleką,takze to ze wygladam tak a nie inaczej jest błogoslawienstem :) moze tak do tego podejdz. faktycznie mass media przygniatają nadmiarem pseudopiękna ,ale coz poradzic -tak musi byc zeby cos sie dobrze sprzedalo [plyta,nawet baton]i zeby nic nie naruszylo tej calej..."rownowagi wszechswiata" nic na to nie poradzimy. "zycie jest krótkie,i przez wiekszosc czasu parszywe" ciesz sie z tego jakie jest, pomysl jak duzo osiagnelas i ile jeszcze mozesz osiagnac ;) nie musisz byc doskonala dla swojej mamy KOCHAJ siebie dla siebie, ciesz sie miloscia chlopaka i do nikogo sie nie przyrównuj ...wiem ze ciezko bo ja tez przez to czasem przechodze....ale tak musi byc-raz lepiej raz gorzej z tym samopoczuciem .. nie pękaj - ściskam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
nie lubię pisać o sobie, napiszę Ci tylko w skrócie że wygrałam kilkuletnią walkę z anoreksją, że codziennie krytycznie spoglądam na swoje odbicie w lustrze i mimo zapewnień ze strony najbliższych że jestem ładną osobą i tak widzę w sobie poczwarkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kompleksy, mh, któż ich nie ma. Mój narzeczony zawsze powtarzał, że moim atutem są ładne piersi. Mówił tak on, mówia koleżanki, i jeszcze inni. Tylko, że moje zdanie jest inne, dla mnie sa one za duże. Zamiast wypiąć pierś idąc przez miasto, to ja sie garbie, żeby ukryć, to co inni uważaja za ładne. Jestem ładna dziewczyna, tak mówią, i moje piersi dla innych tez są ładne, ale wierzcie mi dla mnie to problem. Nawet czasem w rodzinie potrafią skomentować, że mam wielkie cyce, ciekawe po kim, może po babci. Ja wtedy buraczeje. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PustaWSrodku nie podszywacz
Do amelkaaa - tez staram sie kierowac idea 'moglo byc gorzej', szczegolnie gdy mam kontakt z ludzmi niepelnosprawnymi odczuwam mase wspolczucia i sympatii, gubie gdzies ten egoizm i przestaje myslec o czyms tak blahym jak kompleksy. Gdy rozmawiam z kims kogo bardzo cenie,np z tata, ktory bywa bardzo pomocny, tez mam wrazenie jakbym unosila sie 5 cm nad ziemia, zapominam o tym co uwazam w sobie za nieciekawe, brzydkie, nudne, beznadziejne i przypominam sobie wartosci, ktore cenilam zanim jeszcze zorientowalam sie, ze jestem 'nieciekawa/nudna/gorsza'. Jednak sa to efekty krotkotrwale. Po jakims czasie wracam do normalnosci i obserwuje ludzi, a raczej kobiety, moje samopoczucie pogarsza sie i swiat staje sie wtedy taki ogromny, a ja w tym wszystkim taka mala. Czytalam kiedys wiersze sp. ks. Twardowskiego, to bylo jak terapia, on pisal o byciu 'malutkim' jako o czyms pieknym, o Bogu, o pieknie, o malych drobnostkach, z ktorych mozna sie cieszyc. Dzis kiedy chce siegnac po tom wierszy, cofam sie, nie moge, splycilam sie. Czasem zastanawiam sie co musi sie stac zebym zmienila nastawienie do siebie i sposob w jaki patrze na zycie i boje sie, ze zostanie tak jak jest, ze nigdy nie bede do konca szczesliwa i spokojna w zwiazku (bylam raz zdradzona), nie bede przykladem sily dla moich dzieci, i ze bede musiala zyc 'pod przykrywka'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PustaWSrodku
Dodam, ze zdradzona bylam w poprzednim zwiazku i teraz nieufnosc, w polaczeniu z ekstremalnymi kompleksami sprawiaja, ze zwiazek nie wyglada 'rozowo'... Mimo, ze facet jest naprawde rewelacyjny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalaniunia
kompleksy?? a co to jest???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×