Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słonko wstało

czy ktos zawsze trzymał sie na uboczu

Polecane posty

Gość nie wiem__
warto byloby tez aby kazdy wymienil jeszcze jakies swoje dodatkowe cechy, tak aby widziec jakie cechy nas jeszcze lacza :) ja od siebie moge dodac np. ze nie lubie byc w centrum uwagi, czyli jestem niesmiala, nie mam zbyt duzego poczucia humoru, a szkoda, no i jako ze jestem spokojna mam wrazenie, ze ludzie nie biora mnie zbyt powaznie :(, no olewaja po czesci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
no właśnie... takich jak my olewają i dlatego pewnie nawet pisanie tutaj nie ma sensu :( to ja pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia w znalezieniu jakiegoś złotego srodka między życiem na uboczu a z ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonko wstało
ja tez nie lubie byc w centrum uwagi chodze własnymi sciezkami mam duze poczucie humoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej! (sorki, że tak nieładnie) - jak to olewają?! Tak jest na przeróżnych tematach, że raz jest ruch a raz mniejszy lub nie ma. Więc nie wmawiać sobie żadnego olewania. Zresztą to nie konkurs na popularność topików, bo wówczas było by to bez sensu (zresztą i tak wygrały by wiadomo jakie :P). Nie powtarzać sobie, że Was olewają, bo będziecie w to co raz bardziej wierzyć. Trzymajcie się. Ja zaciągam się wołami do dalszego zakuwania - grrr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgła tonie we własnej mgle
A czy przed przeczytaniem własnego epitafium w linku do nicka błysnęło wcześniej jego choćby zdawkowe zrozumienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ja, ponieważ nie chcę dostosowywać się do małowartościowych ludzi.\" A jacy to są małowartościowi ludzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonko wstało
co u was słychać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petrarka
ja jestem na uboczu i dobrze mi z tym,choć i towarzystwo ludzikie czasem mi odpowiada,ale coraz rzadziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonko wstało
wzajemnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjfhjjfkjh
a ja sie nuuudze normalnie nie wiem co bede robić przez te wakacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
hej! u mnie słychać tylko muzykę... poza tym bez zmian, nie ma o czym pisać. pozdrawiam zaglądających tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest chyba tak, że strach przed negatywną oceną odsuwa nas od ludzi i wpędza w samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
w dużym stopniu na pewno, i to nie tyle strach przed negatywną oceną, ale chyba w ogóle przed zranieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu się niestety muszę zgodzić. I to chyba wynika przede wszystkim, albo wyłącznie z niskiego poczucia wartości. Więc to też rzeczywiście nie kwestia wyłącznie introwertyzmu - bo introwertyk, który siebie zupełnie akceptuje \"dozuje\" sobie kontakt z ludźmi - nie stanowi to dla niego problemu. Ale czy też fakt introwertyzmu nie wpływa na to poczucie wartości? Jednak tak jak było mówione - jesteśmy \"inni\" - i chociaż nie ma w tym nic złego, to jakoś to jest nam \"przekazywane\" przez otoczenie i na nas oddziaływuje. Nasiąkamy tym, że nie jesteśmy \"wspaniałymi\" duszami towarzystwa, bez których inni żyć nie potrafią - czujemy, że właściwie to nawet nie dla nas. Czyli co raz bardziej pogłębia się poczucie - \"coś jest ze mną nie tak\". A później leci jak z małej kulki śniegu - co raz większa i co raz większa - aż może zrobić się lawina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
moim zdaniem - najpierw jest introwertyzm, a później z tego może się narodzić niskie poczucie wartości, ja swego czasu tak byłam zmęczona i zdołowana tą samotnością czy nawet powiedziałabym izolacją, że próbowałam przezwyciężyć wszystkie te strachy i naprawdę się starałam odnowić kontakty, bywać trochę wśród ludzi. było to dla mnie niesamowicie trudne, gdyż nie należę do tych osób, co pierwsze zagadają, co lubią bywać w zatłoczonych miejscach, nawet zwykłych pubach itd., zatem próbowałam naprawdę, co mnie sporo kosztowało... no a skoro i tak przez wszystkich zostałam odrzucona i ponownie zapomniana, to trudno myśleć o sobie inaczej w takiej sytuacji niż że jest się zbędnym, nielubianym itd i w ogóle niedostrzeganym człowiekiem, bo nieobecności nawet nikt nie zauważa, jakby nigdy sie nie było... można zniknąć i dla nikogo nie ma to różnicy, bo jest się człowiekiem-cieniem, którego jakby nie było, bo przecież nie ma wśród ludzi. a przy okazji nieźle ujęte: "Nasiąkamy tym, że nie jesteśmy "wspaniałymi" duszami towarzystwa, bez których inni żyć nie potrafią - czujemy, że właściwie to nawet nie dla nas. Czyli co raz bardziej pogłębia się poczucie - "coś jest ze mną nie tak". A później leci jak z małej kulki śniegu - co raz większa i co raz większa - aż może zrobić się lawina. " dokładnie! zgadzam się w 100%. najpierw była ta kulka zwątpienia, niewiary, a po latach zarówno prób i klęsk, jak i życia właściwie wegetatywnego w takim stanie to już lawina, a lawinę powstrzymać to niemal niewykonalne, skoro wszystko po kolei zawodzi. to tyle, wyżaliłam się trochę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"to tyle, wyżaliłam się trochę...\" I bardzo dobrze, skoro tego potrzebowałaś. \"no a skoro i tak przez wszystkich zostałam odrzucona i ponownie zapomniana, to trudno myśleć o sobie inaczej w takiej sytuacji niż że jest się zbędnym, nielubianym itd i w ogóle niedostrzeganym człowiekiem, bo nieobecności nawet nikt nie zauważa, jakby nigdy sie nie było... można zniknąć i dla nikogo nie ma to różnicy, bo jest się człowiekiem-cieniem, którego jakby nie było, bo przecież nie ma wśród ludzi.\" Ale nasza wartość nie zależy od innych ludzi, nie zależy od postrzegania nas przez innych. Ale tu chyba jest też kwestia tego, że my chyba z tych powodów wynikających z poczucia wartości jej poszukujemy jakoś. Bo chyba każdy z nas potrzebuje nadać swojemu życiu jakiś sens - no i raczej trudno robić to w oderwaniu od innych ludzi. Ale sądzę, że są introwertycy, którzy po prostu mają innych gdzieś (nie w senie, że nie liczą się z innymi, ale w sensie postrzegania siebie), mają \"swój świat\" (jakkolwiek to brzmi) i dobrze im z tym. Ale może się mylę. Może nawet jeśli są tacy, którzy sprawiają takie wrażenie, to tylko skutecznie grają przed innymi. Ale generalnie - wydaje mi się, że ekstrawertycy mają jakieś swoje analogiczne - pewnie przeciwstawne problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja, chociaż ja nie jestem dda, ale moi rodzice tak. I rzeczywiście myślę, że to ma duży wpływ właśnie na to poczucie wartości, nawet w takim układzie. Ale chyba też nie ma co przyklejać sobie w myślach naklejki na czoło "jestem dda" - żeby nie wpaść w taki schemat "wytłumaczę sobie wszystko byciem dda". Tak mi się przynajmniej wydaje. A tak ogólnie - kurde - jak to się pokoleniami plecie - przecież alkoholizm poprzednich pokoleń też nie bierze się z "widzi mi się" tamtych osób, takiej fanaberii (często niestety też z bycia dda :/) Tylko jak tu wyjść z tego łańcucha pokoleniowego, żeby następni mieli lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
"I bardzo dobrze, skoro tego potrzebowałaś." ale żeby to jeszcze coś pomogło... "Ale nasza wartość nie zależy od innych ludzi, nie zależy od postrzegania nas przez innych. " tak, zgadzam się, to oczywiste. ale nie oszukujmy się, życie w samotności nie ma sensu, człowiek jest istotą stadną i jeśli nie czuje się ani kochany ani w ogóle lubiany, to jak ma mieć wysokie mniemanie o sobie? a inna sprawa, już kwestia jakie kto ma zdanie, ale wiele razy się nasłuchałam złośliwości, że skoro tak jestem odbierana przez ludzi (nijak, źle itd) i jeśli to nie jest sporadyczny lecz odwieczny problem, to wina nie tkwi w tych ludziach, ale jednak we mnie, czyli jednak muszę mieć charakter nic nie warty czy coś w tym stylu. "Ale sądzę, że są introwertycy, którzy po prostu mają innych gdzieś (nie w senie, że nie liczą się z innymi, ale w sensie postrzegania siebie), mają "swój świat" (jakkolwiek to brzmi) i dobrze im z tym." tak, ale jedynie pod warunkiem, że jednak w tym świecie są jacyś inni ludzie, nie dziesiątki czy setki znajomych, ale powiedzmy jeden/dwoje przyjaciół. bo nikt mi nie wmówi, że sam jak palec jest szczęśliwy, bo to nie jest możliwe, nie mówię to o partnerze, ale w ogóle znajomych. aż skrajnie takich ludzi pewnie jest bardzo niewielu, dlatego tak nienormalnie się czuję :O "wydaje mi się, że ekstrawertycy mają jakieś swoje analogiczne - pewnie przeciwstawne problemy. " akurat nadmiar znajomych to chyba dla nikogo nie jest problemem... zawsze można się odciąć, wyłączyć telefon, nie wychodzić, jak potrzeba chwili spokoju, a co ma zrobić ktoś, kto żyje sam i nawet nie ma z kim pogadać, do kogo zadzwonić, gdzie wyjść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś mi kiedyś powiedział, że samotność, taka prawdziwa, zaczyna sie w momencie, gdy nie ma już nikogo do kogo można by powiedzieć: a pamiętasz... myślę, że sami budujemy sobie samotność. usposobienie człowieka jest jego losem niestety. i jeszcze jedno: w osamotnieniu nie można zachować wiary w samego siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"ale żeby to jeszcze coś pomogło...\" Szkoda, że nie pomogło. :( To prawda, jesteśmy istotami stadnymi i to bardzo mocno jednak. \"a inna sprawa, już kwestia jakie kto ma zdanie, ale wiele razy się nasłuchałam złośliwości, że skoro tak jestem odbierana przez ludzi (nijak, źle itd) i jeśli to nie jest sporadyczny lecz odwieczny problem, to wina nie tkwi w tych ludziach, ale jednak we mnie, czyli jednak muszę mieć charakter nic nie warty czy coś w tym stylu.\" Guzik prawda - a czy ci ludzie zadali sobie trud, żeby Cię rzeczywiście poznać? Więc jeśli nie, skoro nie wiedzą co w Twojej duszy gra - to guzik warta jest rzeczywiście ich ocena. To tak samo jakbym ja określił ekstrawertycznych imprezowiczów jako ludzi pustych, którym tylko szaleństwo w głowach i nic sobą nie reprezentują. Tak samo bym się mylił - bo na pewno są wśród nich ludzie bardzo różni. Tak mi przychodzą na pierwszą myśl \"różowe panienki\" i \"dresy\" (określając po wyglądzie) - tak, niestety kojarzą mi się stereotypowo raczej z niezbyt ciekawymi, niezbyt lotnymi osobami - ale kurcze, jeśli tak pomyślę o mijanej gdzieś na ulicy \"różowej\", która może być tak naprawdę dużo inteligentniejsza, wrażliwsza, ciekawsza duchowo ode mnie - to jednak zachowam się dokładnie tak samo - ocenię głupio po pozorach i taka ocena będzie nic nie warta. Rzeczywiście chyba ekstrawertykom \"nadmiar\" znajomych nie dokucza - ale myślę, że nie jedno i tak mają \"na głowie\", co nam nawet do niej nie przychodzi. A dla introwertyka (przynajmniej mnie) - nadmiar znajomych może być problemem. Przynajmniej w znajomościach internetowych się przekonałem - zawarłem ich dużo, fajnych, bardzo wartościowych. Ale w pewnym momencie - kiedy przychodzi do tego, że każdemu chcę rzeczywiście rzetelnie odpisywać na maile - to okazuje się, że jest ich już tyle, że nie daję rady - długo było mi z tym źle. Teraz już co raz lepiej się z tym czuję, że jak nie mam czasu to po prostu nie piszę - odkładam na kiedy indziej (akurat czasami nawet za długo) - na początku chciałem stale, na bieżąco kontaktować się z tymi osobami, ale przy pewnej ich ilości to już mnie przerosło. Chociaż to też specyfika \"klikania\" - ale myślę, że podobnie może być (przynajmniej dla introwertyka) ze znajomościami takimi zwykłymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna taka
Maga ma rację: "w osamotnieniu nie można zachować wiary w samego siebie." "myślę, że sami budujemy sobie samotność." tylko że ja próbowałam ją przełamać, ale widać mnie nic się nie udaje. Dreamer "A dla introwertyka (przynajmniej mnie) - nadmiar znajomych może być problemem." na pewno racja, ale pomyśl, lepszy już nadmiar niż jedno wielkie zero. bo jednak piszesz, że chcesz odpisywać, czyli naturalna potrzeba kontaktu. jak bys się czuł z wiecznie pustą skrzynką, milczącym telefonem itd? zresztą szybciej nadmiar się wykruszy niż takiej osobie jak mnie przybędzie... to już nie pesymizm, ale realizm. dzisiaj mam niestety jeszcze większego doła, więc na dzisiaj kończę smęcenie. Miłego sobotniego wieczoru, ja pewnie spędzę z książką lub przed TV, bo niby jak inaczej? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie też było jedno wielkie zero. Zacząłem łazić po różnych forach, stronach (to aż chorobliwe momentami było - chyba właśnie z samotności ciężkiej) - brać udział w różnych dyskusjach - głównie ciekawych (chociaż i w głupich mi się zdarzało) - i tak z czasem, powoli poznaje się ludzi. \"zresztą szybciej nadmiar się wykruszy niż takiej osobie jak mnie przybędzie... \" Uprasza się o skreślenie powyższego. Co oznacza \"takiej osobie jak mnie\"? Ja wcale nie jestem inny - też nie miałem zupełnie nikogo - skrzynka była pusta nie licząc śmieci uczelnianych i spamu. Akurat miłośnikiem telefonu nie jestem - więc dzwonić nie musi - już wolę smsy. Pocieszę Cię do do wieczoru - ja powinienem go spędzić na nauce :P Więc chętnie bym się zamienił. A i tak pewnie jeszcze trochę powkuwam i dam sobie luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonko wstało
kazy z nas chce miec kogoś kogoś kogo moze obdarzycv zaufanie przyjaznia z kim moze sobie gawedzic miło w deszczowe dni ktos napisał ze próbował wyjsc do ludzi ale czuł sie odtracony nie wiem jak to jest u was ale ja nie pamietam dobrych chwil w swoim zyciu sa wyparte przez inne chwile te bardziej dla mnie bolesne w podstawowce nie pamietam ich w liceum tez nie zrozumiałam ze dla tych ludzi nie byłam kims waznym gdyby tak było ktos chciałaby odnowic ze mna kontak pamietam jak kilka razy dzwoniłam do kogos to był bład bo i tak ci ludzie mieli mnie w dupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coś mi się jeszcze przypomnialo, bo ja też długo szukałam przyjazni, otóż każdy chce mieć przyjaciela ale kto chce być czyimś przyjacielem? kiedy probowałam się zwierzać i być sobą byłam odpychana. a może nie umialam tego własciwie zrobic? w każdym razie zawsze odpisywałam i oddzwaniałam, to o mnie zapominano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×