Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zeruje licznik

mam męża ale kocham innego

Polecane posty

Gość w podobnej sytuacji
Hej dziewczyny. Jest jeszcze jedno forum o tej samej tematyce, ale widze, ze tu lepiej się rozmowa kręci. Może przeniesiecie się kochane koleżanki do forum "mam męża kocham innego " ale w zakładce "Życie po 30-tce (życie dojrzałe). Opisałąm już tam swoją sytuację i nie chciałąbym opisywać ponownie. Tu jest Was więcej i znacie już swoje historie. Choć zerknijcie na tamto forum. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że nie tylko ja mam taki problem. Tylko, że ja byłam głupia bo chciałam się na byłym zemścić i wzięłam ślub.. bardzo go kochałam, ale on nie mógł się zdecydować czy tak czy nie, więc związałam się z jego przyjacielem i powiedziałam, że chcę mieć dziecko... jak pojawiło się dziecko wzięłam ślub... to był błąd bo były nie zniknął z mojej pamięci... pisaliśmy ze sobą, raz się spotkaliśmy. Nadal go kocham... nie odzywał się przez pół roku, ale przed wczoraj znowu się odezwał, że chce się zemścić na moim mężu... całą noc przepłakałam... kocham go jak nigdy nikogo... on jest moim ideałem... bez niego usycham, a nie mogę go mieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja znam jedna dziewcyzne , ktora ma chlopaka i 2-letnie dziecko , zyja bez slubu , zapraszala mnie na piwko itp , wiem ,ze jej sie podobalem bardzo , ale bez przesady. Pisala mi ,ze zaluje swojego zwiazku , ze zawsze ja sie jej podobalem . Bylismy tylko kolegami, nie przyjaciolmi a znamy sie kilka lat. Odmowilem spotkania z nia. Jej chlopak pracuje za granica , robi na nia , dziecko a ona mu takie cos ... dla mnie to porazka , czemu wy kobiety nie mozecie jednego zakonczyc a pozniej zaczac drugie ? ja powiedzialem,ze nie przyloze reki do zdrady i kontakt sie urwal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ieuycbhvgf
a ja wam powiem, ze takie milostki, zauroczenia w innych sa zludne... O malzenstwo sie dba, a nie w razie problemow jedna lub druga strona szuka uciechy na boku. I wiecie dlaczego wasi kochankowie sa tacy super? Bo nie zyjecie z nimi na codzien. A ile z Was i Waszych kochankow decyduje sie na zakonczenie swych malzenstw? Nie decydujecie sie, bo to, bo tamto. Zyjecie zludnym zauroczeniem, bo co to za problem widywac sie od czasu do czasu, ponarzekac, kochanek powie kilka milych slow, wskoczycie do lozeczka i sielanka... Zludna oczywiscie. To zamieszkajcie z kochankiem, a zobaczycie ze pewnego dnia tez pojawi sie proza zycia i ten Wasz super lowelasik okaze sie juz nie taki naj. Po co sluby bralyscie? Pewnie czas narzeczenstwa, chodzenia tez byl cudny. A przyszlo dorosle, odpowiedzialne zycie i juz jest zle. Bo mezus taki, sraki i owaki, nie nosi ksiezniczki na rekach, nie obsypuje kwiatami, komplementami. To jest zycie, ale w malzenstwie problemy sie rozwiazuje. A nie do kochanka sie leci-bo to gowno warte, na chwile, bez zobowiazan. Zwiazcie sie ze swoimi kochankami, to zobaczymy na jak dlugo starczy Wam entuzjazmu. A nie oszukiwac meza. Tchorzliwe cipy. Zostawcie meza i dawaj rzuccie sie w ramiona swych nowych milosci, zamieszkajcie z nimi, wezcie dzieci-zobaczymy, czy Wasz obecny ideal bedzie zadowolony :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnula121
witam...chce krótko opowiedzieć o swoim przypadku...wiele lat temu poznałam wspaniałego faceta...byłam juz w tym czasie ze swoim obecnym mężem. Ten mężczyzna ciągle przewijał sie w moim życiu...czasem widywaliśmy się by pogadać, poznać się lepiej...jednak ja ciągle tkwiłam w związku z obecnym mężem z którym bywało różnie...schodziliśmy się i rozstawaliśmy....Po pewnym czasie znajomość z Tym facetem ucichła i zaniechaliśmy spotkań. ale nadal ciągle przewijał sie w moim życiu i co raz bardziej się w sobie zakochiliśmy...Jednak cos poszło nie tak...teraz mam meza...nie kocham go i myśle ze nie kochałam a bylam nim zauroczona. Mój dawny przyjaciel ciągle powraca, teraz juz to poważna sprawa...wyszłam za tego którego nie kocham... planuje odejśc od męza by go nie oszukiwać, nie potrafie mu w oczy spojrzeć, ciagle mnie denerwuje a seks? zmuszam sie do seksu...i okropmnie sie z tym czuje. Już kilka razy maiłam taką sytuacje, ze moje malżeństwo wiasiało na włosku-przez tego wlaśnie mężczyzne...jestem skołowana. Naprawde go kocham...Maz to nie jest złym czlowiek a wrecz przeciwnie...ale ja nie potrafie z nim zyc...cóż robić? nie mam na razie dzieci, jestem jedynaczką, ktora potwornie boi się opinii swoich rodziców z którymi zresztaa mieszkam. Maż obecnie wyjechal za granice....i moj kochanek pracuje na obczyżnie nieługo wyjedża....a ja chce jechac za nim...tylko boję się co powie moja matka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amonyxia
ja przez to popadłam w depresję.. 6 lat po ślubie, ostatnie 4 lata męczarni. Nie mam odwagi aby po prostu wziźć rozwód. To jest okropne być dotykaną przez kogos do kogo nic nie czuje się już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mąszszszszszsz
Hipokryzja .Strach czytać wasze wpisy .Włos się jeży .Kim jesteście że potraficie wyjść za mąż za kogoś kogo nie kochacie .Co czynicie drugiej osobie wikłając ją w związek ,unieszczęśliwiając tą osobę w takim związku .Uniemożliwiając takiej osobie odnalezienia prawdziwej miłości . To wszystko dla własnej wygody ,bo nie znalazł się nikt lepszy, bon ten co ci się podobał nie zwracał na ciebie uwagi .Bo chciałam zrobić na złość byłemu. Usprawiedliwiacie swoje poczynania ,chęcią bycia szczęśliwą. Życie jest za krótkie, zauroczenie . Piekło się cieszy waszymi argumentami .Obyście nie zaznały tego czym obdarowujecie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokladnie ale to jest zenada
""mam meza rok czasu i juz kocham innego"", ludzie malzenstwo jest dla ludzi DOROSŁYCH....bez komentarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co ja mam napisac w kazdym razie mam męża ktorego krzywdze wyszłam za mąż bo myślalam żw tak bedzie najlepiej dla mojego syna ze bedzie miał pełna rodzine było nam dobrze ale ja nie potrafie udawac moje serce należy do kogo innego..nie iwem c zrobir ale nie chce sie kiedys obudzic i stwierdzic ze juz za pozno..a ponadto uslyszałam juz ze jestem niesprawiedliwa ze krzywdze i meza i syna tym co czuje i po co był ten slub..ale juz za pozno tak sie stalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idziek
A co ci w mezu nie pasuje , diaanaaaaa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
Ja też jestem jedną z Was. Chciałam napisać swoją historię, ale nie potrafię, za dużo mnie to kosztuje. Kocham chorą miłością, kocham kogoś, kto przypomina sobie o mnie, kiedy mu tak wygodnie. Mąż chyba mnie kocha na jakiś tylko sobie znany sposób, ale moją miłość zabił wyzwiskami. Ciężko mi tak żyć. Wiem, że mąż sobie beze mnie nie poradzi, to zawsze ja byłam motorem wszystkiego w naszym małżeństwie. Postawiłam mężowi ultimatum: albo się zmieni, albo ja się wyprowadzę i założę sprawę o rozwód. Dałam mu miesiąc. Stara się bardzo, ale na jak długo wystarczą te jego starania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś wyżej dobrze napisał, że małżeństwo jest dla DOROSŁYCH :-) Ciągle czytam komentarze w stylu: coś się wypaliło, pojawił się inny, mijamy się, nie rozmawiamy, itd.... Jak ma być dobrze, jeśli jest kochanek czy kochanka? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do 38kp - ty chyba bardzo chcesz, żeby to małżeństwo się skończyło, bo masz kochanka :-( Udajesz wierną żonę, a za progiem inny facet :-( Co za hipopkryzja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On_normal
Za robot się weźcie a nie kochanków szukacie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
AFRODYTA... Nie znasz szczegółów, bo ja sama o nich tutaj napisać nie potrafię. Nie jest łatwo. Moje małżeństwo przez ładnych kilka lat należało do normalnych, może nawet do takich bardziej niż inne szczęśliwych, aż pewnego dnia zaczęło się dziać źle. I było to na długo przed poznaniem tego drugiego mężczyzny. Nie, nie chcę odejść od męża, żeby być z kimś innym, ja po prostu próbuję odważyć się odejść, żeby żyć w pojedynkę. Dziwne? Cóż, życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
AFRODYTA... Nie znasz szczegółów, bo ja sama o nich tutaj napisać nie potrafię. Nie jest łatwo. Moje małżeństwo przez ładnych kilka lat należało do normalnych, może nawet do takich bardziej niż inne szczęśliwych, aż pewnego dnia zaczęło się dziać źle. I było to na długo przed poznaniem tego drugiego mężczyzny. Nie, nie chcę odejść od męża, żeby być z kimś innym, ja po prostu próbuję odważyć się odejść, żeby żyć w pojedynkę. Dziwne? Cóż, życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
AFRODYTA... Nie znasz szczegółów, bo ja sama o nich tutaj napisać nie potrafię. Nie jest łatwo. Moje małżeństwo przez ładnych kilka lat należało do normalnych, może nawet do takich bardziej niż inne szczęśliwych, aż pewnego dnia zaczęło się dziać źle. I było to na długo przed poznaniem tego drugiego mężczyzny. Nie, nie chcę odejść od męża, żeby być z kimś innym, ja po prostu próbuję odważyć się odejść, żeby żyć w pojedynkę. Dziwne? Cóż, życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
AFRODYTA... Nie znasz szczegółów, bo ja sama o nich tutaj napisać nie potrafię. Nie jest łatwo. Moje małżeństwo przez ładnych kilka lat należało do normalnych, może nawet do takich bardziej niż inne szczęśliwych, aż pewnego dnia zaczęło się dziać źle. I było to na długo przed poznaniem tego drugiego mężczyzny. Nie, nie chcę odejść od męża, żeby być z kimś innym, ja po prostu próbuję odważyć się odejść, żeby żyć w pojedynkę. Dziwne? Cóż, życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę, że będziesz żyć w pojedynkę, bo napisałaś: "KOCHAM KOGOŚ" ;-) Chyba, że TEN KTOŚ ma rodzinę i nigdy jej nie zostawi... Nie znam szczegółów, to prawda, ale wiem, że małżeństwo nie jest łatwe i należy starać się cały czas, a nie odpuszczać. Twój mąż się stara, prawda? Tylko, że Ciebie już to raczej nie inetersuje.... Według mnie - podjęłaś decyzję o rozstaniu.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę, że będziesz żyć w pojedynkę, bo napisałaś: "KOCHAM KOGOŚ" ;-) Chyba, że TEN KTOŚ ma rodzinę i nigdy jej nie zostawi... Nie znam szczegółów, to prawda, ale wiem, że małżeństwo nie jest łatwe i należy starać się cały czas, a nie odpuszczać. Twój mąż się stara, prawda? Tylko, że Ciebie już to raczej nie inetersuje.... Według mnie - podjęłaś decyzję o rozstaniu.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
AFRODYTA... Nie, on nie ma rodziny, jest kawalerem. Tak, kocham go, ale nie chcę z nim być. To szalenie trudny człowiek i choć zrobiłam naprawdę wiele, żeby go zmienić, wszystkie moje starania spełzły na niczym. Być może nie starałam się wystarczająco. A mąż? Dzisiaj właśnie zrobił aferę o nic. Łatwo jest oceniać, stojąc z boku, nie wiedząc zbyt wiele. Ja też kiedyś myślałam podobnie. Teraz już wiem, że nie ma tylko czerni i bieli, jest mnóstwo innych kolorów. Już nigdy nie będę szczęśliwa, ja to wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula34
Po co ,co nie którzy wchodzą na to forum? żeby ubliżać? nie rozumiem.mieszkacie z nami? wiecie co z naszym zyciem? nie! no własnie.życie jest skomplikowane i obyście wy nigdy nie przezywały takiej wielkiej nie wiadomej.Dokładnie w zyciu nie ma czerni i bieli jest cos po środku co takim "idealnym" kobietą które sie tu wypowiadają i ubliżają jest nie zrozumiałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 38kp
Asiula34 Dwa lata temu myślałam ciut podobnie do tych ludzi, którzy nas tutaj krytykują. Rozumiałam, że mężatka może zakochać się w jakimś innym mężczyźnie, ale zawsze uważałam, że powinna odejść od męża, że w żadnym wypadku nie może go zdradzać. Życie zweryfikowało moje poglądy. DWA LATA TEMU. Teraz miotam się, rozpaczam, nie potrafię jednym cięciem skończyć trzynastoletniego związku. I nie, nie chodzi mi o to, że mąż mnie utrzymuje i nie dam sobie rady bez niego - ja też pracuję i potrafię się utrzymać. Pewnie jest we mnie strach przed samotnością, ale przede wszystkim boję się, co będzie z moim mężem. Teraz ma dobrą pracę (dzięki mnie), mamy dom. Ale on ma problem alkoholowy i wiem, że ja i praca trzymamy go na powierzchni. Kilka miesięcy temu mieliśmy potężną awanturę. Po niej pił przez 4 dni z rzędu. Piątego dnia obudził się i dotarło do niego, ze nie jest dobrze, bo zaczęły mu się trząść ręce. Co będzie, jeśli od niego odejdę? Rozpije się. Jeśli się rozpije, straci pracę. Jeśli straci pracę, nie będzie miał już nic. Już 3 razy pakowałam się i próbowałam odejść. Zatrzymuje mnie, mówi, że mnie kocha i nie wyobraża sobie życia po moim odejściu. A w awanturze potrafi mi grozić, że nie da mi żyć, że zabije mnie i mojego ewentualnego nowego mężczyznę. Nie chce mi się żyć, codziennie płaczę. Chodze jak w amoku. A ten drugi? Jest piekielnie inteligentny i to najbardziej mnie do niego przyciąga. W seksie też jest mi z nim dobrze, ale najbardziej liczą się dla mnie nasze rozmowy. Przegadujemy całe godziny, a mnie ciągle jest mało. Kocham go, uświadomiłam to sobie po prawie dwóch latach. Życie jest okrutne, dlaczego nie spotkałam go, zanim wyszłam za mąż, dlaczego poznałam go tak późno? Często zastanawiam się, czy byłoby coś między nami, gdybyśmy poznali się 15 lat temu. Może nie byłoby nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, a ja mam w ogóle sytuację jak z taniej telenoweli...kilka miesięcy przed ślubem na wyjeździe z pracy mój najlepszy kumpel przyznał się, że od 3 lat mnie kocha...zapytacie co ja na to? dla mnie zawsze był nieosiągalny, po pierwsze rozwodnik, po drugie podrywacz, sypiał z kim chciał i gdzie chciał, problemy z alkoholem, oj wyszumiał się, jak sam przyznaje. a tu masz, zakochał się we mnie...najgorsze, że przed poznaniem męża on nie był mi obojętny, ale po prostu był z innej bajki...no i miesiąc temu wyszłam za mąż...i klapa kompletna,zrozumiałam, kretynka, że to małżeństwo to nieporozumienie, wiem,że mąż się stara,rozpieszcza mnie, ale ja nie mogę się przełamać.dzisiaj dotarło do mnie, że zakochuję się w moim kumplu, z którym dogaduję się jak z nikim innym, śmiejemy się,nie możemy się nacieszyć swoim towarzystwem nawet w pracy...powiedział,że odkąd mi o swoim uczuciu odważył się powiedzieć,żyje tylko dla mnie, nie pije, nawet nie pali.... chyba liczyłam na to,że po ślubie zakocham się we własnym mężu,ale teraz czuję, że jestem bezradna...czy można zaufać komuś, kto miał taką przeszłość jak ten mój kolega?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jakby nie miało być, lepiej stracić niż nigdy nie mieć nic. Nawet gdyby przez chwilę mogło trwać, to niech się stanie... Jakby nie miało być, to lepiej stracić coś, niż nigdy nie mieć nic. Nawet gdyby przez chwilę mogło trwać, niech stanie się." /R.Przemyk "Jakby Nie Miało Być"/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Merille
Doświadczyłam tego samego. Mąż od dawna mnie ignorował i jedyne co zwracało jego uwagę to moje ciało. Seks, seks i tylko seks. Przez lata próbowałam ratować ten związek - były setki prób spokojnej rozmowy, była terapia małżeńska. I nic. Nie pije, nie bije, nie zdradza, ale jest totalnym egocentrykiem. Starał się na początku, potem traktował mnie jak przedmiot do zaspokajania swojej chuci. I gdzieś pomiędzy jednym a drugim kryzysem spotkałam kogoś, kto pokazał mi inny męski świat - wrażliwy, dobry, opiekuńczy itd. Miłość zastrzeliła nas nagle. Ani on ani ja jej nie chcieliśmy. Stała się. Zerwałam z nim kontakt. Wyszukałam pierwszy lepszy powód i na odchodne strasznie go zraniłam. Potem myślałam, że sama umrę, a serce mi zwyczajnie pękło. Minęły lata. Wciąż go kocham. Czego ja nie robiłam, by zapomnieć, ech. Nie da się. Żyję z tym, mąż raz mnie zgwałcił - od tego momentu brzydzę się i nie sypiam z nim. Ignoruję go tak samo, jak on mnie, bo nie raz mi pokazał, że szkoda słów, nie ma żadnego partnera do dojrzałej rozmowy. Czuję się jak w klatce. Moja miłość nie chce mnie na pewno znać po tym, co mu zrobiłam. I ja wiem, że nie ma odwrotu. Muszę być konsekwentna. Tylko nie potrafię. Każdego dnia się męczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suzi2637
ja rowniez uwazam ze kazdy ma prawo do szczescia i jesli nie jestesmy szczesliwe w zwiazku to po co dalej to ciagnac i meczyc siebie i partnera ja wlasnie tak mam zakochalam sie w koledze z pracy on rowniez sie we mnie zakochal powtaza mi to kazdego dnia ja tez teraz wiem ze to on jest wlasnie tym jedynym na ktorego czekalam tyle czasu zapewniam ze to nie jest zadne zauroczenie i nie podjelam decyzji pod wplywem chwili wiele tygodni myslam i wiem ze musze odejsc od meza bo naprawde kocham do szalenstwa innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też kocham kolegę z pracy i on kocha mnie,jest nam cudownie razem,ale ja mam męża i córeczkę.Z mężem już od dwóch lat sypiam kilka razy w roku ot tak bez orgazmu.A tu ON ,po pierwszym wspólnym seksie wiem że to jest moja miłość i on mnie o niej zapewnia.Kocham go nad życie ,mąż jest dla mnie obcą osobą mimo że jest bardzo dobry dla mnie.Jesteśmy 11 lat po ślubie ,nie potrafię mu nic powiedzieć,męczę się z nim cały czas myślę o tamtym.Nasze rozmowy są tak cudne,każdy jego gest ,jego ruch,każde nasze zbliżenie...nasza miłość a czemu tak trudna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia31
Wy p***y...nie mowcie ze my kobiety do tego doprowadzlysy. Bo jezeli mezowie by nas szanowali to bysmy byly jak te psy , do rany przyloz!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kicia31
Ja mam męza ktory mnie leje, szantazuje, wyzywa, wysmiewa, drwi i inne naprawde rzecy ktore sie nawet filozofom nie snia!!!!!!! K***a moj maz jest psychopata, a wy k***a macie smialosc pisac ze to nasza wina, ze nas nie szanuje? Jakim prawem. Moj maz mnie nie szanuje, on 1 zaczal, wiec ja ....Ja sobie to oddbijam i szukam pocieszenia na jedna noc. Tylko to mi zostalo...bo boje sie odejsc. Nie wiem czemu, bo boje sie zaczac nowego zwiazku, wydaje mi si ze jak maz to do konca zycia az po grub. Nie umiem sobie poradzic z tym, zdardzam meza,bo on mnie wyzywa, obraza przy rodzinie i znajomych i mnie bije!!!!!!!!!!!!!!!! K***a a ja mialam tysiac powodow by odejsc ale sie boje jak cholera....jak cholera..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dorazcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×