Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
Zielonaa, jak dobrze, że jesteś. Co u Było- Minęło? Jak sobie radzisz? Odezwij się w wolnej chwili i napisz jak przebiegają Twoje dni. Zielonaa- to co piszesz o Twoim rozczarowaniu i zdystansowaniu się świadczy o tym, że proces przebiegł prawidłowo. Może jeszcze zaboli, ukłuje czasem, ale za jakiś czas na pewno sobie to wszystko tak ułożysz w sercu i głowie, że zostanie to co warto zachować- co jest ważne dla Ciebie. A on cóż- słusznie, że milczysz i tak to zachowaj. Nie wyobrażam sobie jak takie spotkanie kuzynostwa w gronie rodzinnym może wyglądać, ale może za jakiś czas? Choć ja zrobiłabym wiele aby do tego nie dopuścić, chyba, że po to aby mu zagrać na nosie i ostentacyjnie pokazywać mu jak mi dobrze bez niego :D Co do Artysty- to tak, tak... On nie ukrywał przede mną że ma problem z piciem. Jak wielki? Teraz do mnie dotarło. Dokładnie teraz kiedy przysłał te 35 esmesów ;) w ciągu paru godzin- choć pisał składnie i na temat, ale widać było, że po prostu pisze do mnie i z rozpaczy i miłości. Powiedziałam mu, że ma problem i że sam sobie nie poradzi. Że nie zmuszam go, nie krytykuję, nie oceniam- poczekam aż zobaczy ten problem i poprosi mnie o ew. pomoc. Powiedziałam mu jeszcze parę rzeczy, bo wiem jak choroba alkoholowa wygląda- o szuka teraz pretekstu do picia. Nawet ta kobieta z którą zamieszkał i miłość do mnie to chyba preteksty do picia, choć nie wątpię, że mnie kocha, bo to czuję, wiem, widziałam w jego oczach, w spłoszonym spojrzeniu. Do tego - jego smętna praca, mało dochodowa, jego dzieła- które kiedyś były pełne iskry bożej a teraz są jakby przyćmione, rozkojarzone. Ja mu o tym powiedziałam. Może zabolało, ale nie chcę z nim żyć, nie chcę być współuzależniona, mam za dużo swoich zmartwień. Kiedyś, dawno kiedy mnie zobaczył pierwszy raz w oknie, w sukience, którą potrafi do dziś opisać, kiedy zakochał się, był miłym, smutnym i nieśmiałym chłopcem z pasją. Podobny do cherubinka, z nieśmiałym spojrzeniem, skupiony, mądry, nieporadny, wrażliwy, niewinny. Po latach wygląda źle- przytył, oczy straciły blask, posiwiał, ciężko się porusza. Ja przy nim wyglądam jak młoda dziewczyna, pełna energii mimo smutku w życiu. To też go dołuje, nie dowierza, że ktoś taki jak ja go chce, rozumie. Jest bardzo szlachetny, dobry i czuły, ale los go skrzywdził ( nie chcę pisać jak, ale naprawdę miał straszne przejścia) No więc - zaczął pić. Ta kobieta z którą mieszka, chyba się nim zaopiekuje, choć mi tak jej żal. bo wiem że on jej nie pokocha. Ona uczepiła się go żeby nie być samotną, bo nie jest już taka młoda a szans na znalezienie faceta chyba nie ma zbyt dużych.( pracuje w sfeminizowanym zakładzie pracy) . On po ten naszej rozmowie unika mnie, bo wie że mu już nic nie dam a jedyne co mogę dać to .... kopa w tyłek aby przejrzał na oczy. Nawet nasz wspólny projekt podupadł, choć naprawdę byłoby to COŚ wielkiego. Zerwałam z nim przecież już raz ale jak sobie zdałam sprawę, że go tylko wpędzę w dalsze doły i przeanalizowałam sprawę z alkoholem w jego życiu, to pojęłam, że miałabym go na sumieniu. Co robić? Czy mam prawo zażądać aby się leczył? Jak mu o tym powiedzieć? Kurcze, ale kanał, dziewczyny- jak zwykle wdałam się w koszmarne kłopoty. To chyba moja specjalność - najpierw chciałam rozmrozić serce kogoś bez serca ;) a teraz mam na głowie popapranego faceta, który mieszka 300 km dalej. Na tyle jest jednak uczciwy, że zdaje sobie sprawę, że z tego co z nim jest i stara się mnie nie wciągać w to, milczy kiedy mu źle, nie marudzi już, stara się przeżywać swoje stany bez angażowania mnie. Tak odbieram jego zniknięcia- wstydzi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- nie, nie zamierzam "zagrać mu na nosie". Takie powody miałyby osoby którym jeszcze zależy na "utrzymaniu" ... czego? jak to nazwać?. Karty zostały rozdane..... "takie jest życie" . Ja chcę .... On KUZYNEM...ja ... KUZYNKĄ. Jestem silna- jak zawsze i dam sobie radę ( teraz już tak) tylko powoli kończą mi się koncepcje "wymówek" dla męża, dlaczego się "rodzina" nie spotkała jeszcze. Elewacja- "potęga miłości", ot, co, ... potrafi wszystko wytłumaczyć. Człowiek jest ułomny " z natury" a co dopiero ( jak piszesz) dotykają go rzeczy , na które nie miał wpływu. Tamta kobieta to...jakieś "koło ratunkowe" ( zawsze rzuca ktoś obcy)... ale jak się nie ma NIC, to i to jest "dobre". Podajesz Mu rękę (wirtualnie) ale nie masz pewności, czy to odniesie pozytywny skutek! On musi sam to wiedzieć. Myślę, że jeszcze nie jest gotowy. Kochana, jeśli chcesz być z Nim ( uczuciowo) to jeszcze DALEKA DROGA! To On musi CHCIEĆ, a żeby chciał, to musi mieć CEL! Trudne..... NO, CÓŻ ........ ŻYCIE Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Miłego dnia. Październik! Już wolę zdecydowaną jesień od niezdecydowanego września - który ni to latem ni jesienią. Zielonaa- jesteś w trudnej sytuacji, ale na pewno wywiniesz się jakoś. Gdybyś nagle zadzwoniła z zaproszeniem na kolację, to kuzyn odebrałby to jako pretekst, ale miejmy nadzieję, że rozejdzie się po kościach. Wczoraj myślałam o sytuacji z Artystą. Tak jak mówiłam- przeszłam już fazy rozstania z nim, myślę, że on ze mną rozstaje się od początku. Czy ja go jakoś usprawiedliwiam? Raczej nie, choć doceniam jakim jest człowiekiem - rzadko spotykanej wrażliwości. Trudno mi go zostawić samego. Na razie milczenie z obu stron. Jak go znam, to sądzę, że zatracił się znów w twórczej pracy. Wówczas jest jakby na innym poziomie. Dobrze, że daleko mieszka. Czy mogę mu pomóc? Otóż - będę szczera- wątpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czrownice, witam was ;) Mialam ochote na codzienne wyplakiwanie sie tutaj, ale niestety natlok pracy w biurze nie dal mi tej mozliwosci. I musze wam powiedziec ze super bo ten tydzien przelecial bardzo szybko do tego stopnia ze nagle przychodzila godzina 'wolnosci' (koniec pracy) a ja nawet nie mialam czasu zeby spojrzec na telefon!!! Od wtorku wiem ze za 4 tygodnie bede widziec jego na imprezie halloweeno'wej. Jestem pewn ze bedzie sie staral dowiedziec czy ciagle jestem na niego zla. Poblem polega na tym ze on nie widzi roznicy pomiedzy zloscia a rozczarowaniem?! A ja jestem zwyczajnie rozczarowana tym ze nie potrafil sprostac mojemu zyczeniu. Jestem osoba z ktora jak mnie poznasz blizej to mozna konie krasc. Jestem przyjacielska, mila, uprzejma i grzeczna. Potrfie smiac sie ze swoich wad z innymi. Nie obgaduje ludzi, nie szukam w nich wad. Nie wysmiewam sie z innych. Przyjmuje ze kazda nowo poznana osoba nie ma wad:) Pozwalam kazdemu z moich znajomych na popelnienie kilku bledow w stosunku do mnie. Ale jak ktos to robi za czesto, to zwyczajnie odcinam sie w 100% od takiej osoby i nie mam z nia wiecej kontaktu. Moj ex. jest wlasnie na granicy, jako ze w gre wchodzi moja urazona duma wiec facet ma problem!!! Text ktory w te i wew te wertuje w mojej glowie brzmi w sylu ze 'wszystkie jego przywileje zostaly odwolane, bo na nie zwyczajnie nie zasluguje, a co za tym idzie nie zasluguje na mnie'. Pozostaje tylko malutki problem z moim ciaglym pociagiem fizycznym do tego pana :( Mam nadzieje ze z czasem to przejdzie. Zielona, nie dzwon do niego, ja tez do mojego nie dzwonie, mimo ze wiem ze ON CZEKA na moj telefon. Ale jak napisalas 'karty zostaly rzucone' i z kazdnym dniem mi coraz lepiej. Tez przechodze metamorfoze ... w pierwszym tygodniu, mimo ze wiedzialam ze on na pewno nie bedzie mi sie narzucal, tak na wszelki wypadek, mialam przyszykowany zartobliwy text w razie gdyby on jednak dzwonil ?!?!?! W drugim tygodniu text byl mniej zartobliwy. A teraz nie mam juz nic bo wiem ze on bedzie czekal na ta idelna okazje pod koniec tego miesiaca zeby mnie zobaczyc i co najwazniejsze wziac mnie w ramiona przez zaproszenie mnie do tanca. Jak chodzi o pytania twojego Zielona meza co z kuzynem i wspolnym obiadkiem, mysle ze powinnas ich/jego zaprosic ale z data w grudniu :) To uspokoi pytania twojego meza i da tobie czas na przechodzenie nastepnych metamorfoz i uciszenia emocji. A kto wie co sie w miedzyczasie wydarzy Elewacja ... twoj Artysta, no coz dobrze podejrzewasz ze nie bedziesz w stanie mu pomoc :( Mialam do czynienia z alkoholikami i dopoki oni nie beda chetni do zmian to nikt nie bedzie im w stanie pomoc. Twoje umartwianie sie nic jemu nie pomoze, ale zaszkodzi tobie. Pozwol mu do siebie pisac, ale nie czekaj na te wiadomosci. Wiem ze to trudno zrobic bo czlowiek sie przywiazuje i pewne reakcje sa automatyczne i naturalne. Moglabys go zupelnie uciac ze swojego zycia. Pamietaj nie jestes za niego odpowiedzialna! Odpowiedzialna jestes tylko i wylacznie za siebie!!! Dla ciebie TWOJE szczescie musi byc najwazniejsze. Jak jestes szczesliwa wszyscy na okolo z tego korzystaja!!! Jak nie wszyscy traca :( To na razie dziewczyny, milego weekendu wam zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
cześć dziewczyny Obudziłam się w nocy i nie mogłam już spać, tak samo jak parę miesięcy temu gdy on mnie znalazł. Tylko, że teraz nie ma już euforii i bicia serca, tylko bezbrzeżny smutek- życie ukazało mi się w całej swojej urodzie i brzydocie jednocześnie. Najgorsze jest to, że to, co do niego czuję to nie motylki i zauroczenie, ale jakiś rodzaj trudnej i koniecznej bliskości. Czy to miłość? Nie wiem. Nie wiem Nie mam znaku od tygodnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Napisał że podjął kroki. Nie pije od dwóch tygodni. Może to ten dobry powód dla którego mnie odnalazł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
cześć dziewczyny, to jaaaa.... niestety nie mam zbyt dobrych wiadomości o sobie i jak widzę u Was ... też różnie. Stało się to czego zawsze się bałam. No, może nie zawsze ale przez dwa lata. Mój M. zmienił się ....na chwilę. Od końca wakacji (czyli wytrzymał rok z kawałkiem) coraz gorzej.... a na koniec pojawił się wróg numer 1, czyli alkohol. No, cóż Elewacja, mamy coś wspólnego, tylko ja mam to na co dzień. Jest coraz gorzej, mam wrażenie, że zapadam się w coraz większy dół, spadam.... tylko ile jest mojej winy w tym wszystkim? Wydaje mi się, że to wszystko, teraz, że On odpłaca mi za to, że prosił i błaga%B

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
To dzięki Niemu i Jego staraniom zostaliśmy razem. Byłam wdzięczna, że nie pozwolił., żeby się skończyło, żeby tyle lat przepadło.... I co Kur.... z tego? Wszystko wróciło.. wszystko co najgorsze. Miałam nadzieję, że rozpoczęliśmy coś nowego.... kolejny etap małżeństwa. Niestety zmiany nastąpiły na rok z kawałkiem. I to ja zostałam obwiniona o wszystko. Wydaje mi się, że On żałuje, że płakał, błagał, że się poniżał....i teraz się odbija. Nienawidzi mnie, tak powiedział.... nie wiem czy to Jego słowa, czy %? Ale takie słowa podły, teraz jest cisza.... On sobie... ja sobie.... I jak długo jeszcze? Nie wiem, ile jeszcze zniosę?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
eeee1, witaj Wczoraj myślałam o Tobie i Bibi, właśnie- że was nie ma i że uczuciowo chyba tylko Tobie ułożyło się tak jak powinno być. A tu masz! Przeczytałam to co piszesz i w pierwszej chwili to mnie nieco zdołowało, ale potem zobaczyłam coś innego- jeśli pojawił się alkohol to nie z twojego powodu, nie daj sobie tego wmówić, bo wtedy mu łatwiej pić - ma powód. Szukanie powodu do picia, do uciekania od smutku i swoich nierozwiązanych problemów -to typowe. Właśnie coś takiego przerabiam. Myślę, że Twoja rola to uświadomienie mu tego. Z tego co pamiętam Twój M, jest człowiekiem skomplikowanym, trudnym- tym bardziej świadczy to o tym, że problemy jego mają jakieś drugie dno. Było - Minęło- dzięki za super radę, myślę, że tak będę starała się nastawić. Chodzi mi o to żeby nie czekać na niego, ale też nie zrywać kontaktu, bo to byłoby sztuczne i raniące dla nas obojga. Dziś napisał mail- jedno zdanie - o tym, że kocha. Nie mogę mu zabronić ale nie wiem czy to go osłabia czy wzmacnia. Mnie to wzmacnia. Ja mogę z dala od niego żyć, nie muszę z nim mieszkać, wystarczy mi, że czuję coś dobrego. Zielonaa - rozwiń nieco myśl o tym że jeśli uczuciowo chcę z nim być to jeszcze "długa droga" Jak się czujesz? Czy przeszło ci już rozżalenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Elewacja, masz 100% racji i ja doskonale wiem, co jest przyczyną, bo zaczęło się dokładnie od pewnego dnia. Niestety na to nie mam wpływu i miałam nadzieję, że ten problem przejdzie bez odbicia się na naszym związku.Teraz nie pije i jest ok. Cały czas mam nadzieję, że to jednak krótkotrwały "odpał" z Jego strony, bo po za tym wszystko było bardzo dobrze. A jak nie to pierd... h..... Chyba nie pisałam Wam o tym, ale kilka miesięcy temu odezwał się mój "były". Bardzo "były", ale bardzo fajny chłopak, poznany na wakacjach, przez kilkanaście miesięcy był najważniejszy, jednak odległość i czas zrobiły swoje. Ter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
coś mi urwało... teraz piszemy sobie miłe maile, sms i .... to wszystko. Ale daje mi to pewną odskocznię, dzięki temu nie daję się zdołować. Znam swoją wartość i On i Jego słowa podnoszą mnie na duchu. Ale to tylko miłe słowa, wolałabym jednak żeby mój M. bał taki jak powinien. Nie zamierzam wiązać się w esemesowo - mailową miłość. całuski, a ja jakoś dam sobie radę.pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was (kobiety, kochanki, ex-kochanki etc)... Mialam przyjemny ale rowniez pracowity weekend. W koncu po dwoch miesiacach doczekalam sie panow majstrow ktorzy pracowali nad projektem w mojej lazience. Ale teraz moge luksusowo brac rysznic, mowie wam jaki bajer. Chata byla cala w kurzu, z ktorego mozna bylo zbudowac prywata wyspe, gdybym miala wlasny kawalek oceanu ale nawet jakies jeziorko :) W sobote goscilismy na obiedzie u nas naszych znajomych, podowalam zeberka ktore jak zwykle znikly bez sladu (mam super przepis) Do lozka zladowalam o 2:30 nad ranem i nawet nie moglam sobie pospac bo mielismy z mezem szukac po miescie lamp lazienkowych. Weekend przelecial mi zbyt szybko :( W zeszlym tygodniu bylam zdziwiona tym ze tak dobrze radze sobie emocjonalnie :) A dzisiaj mam scisk w piersiach! Musze sie przeleciec po swiezym powietrzu to mi pomoze. Glebokie oddechy powinny wystarczyc. eeee1 ... witam ciebie (znowu) w tym gronie. Znam twoja historie gdyz czytam ten i podobne jemu topiki od kilku lat. Ja rowniez mialam nadzieje ze wam, tobie i twojemu mezowi, udalo sie przezyc i przetrwac zdrade. Kazdy facet wczesniej czy pozniej 'zareaguje' na wiadomosc o zdradzie partneki. Faceci to zaborcy, dla nich jestesmy 'ich' nalezymy do nich a kiedy przyjdzie jakis inny samiec i zagrozi odebraniem zabawki to walcza bo to ich wlasnosc. A realizacja i zrozumienie tego co tak naprawde mialo miejsce przychodzi pozniej! Wowczas niektorzy zaczynaj pic, inni biora narkotyki, inni staja sie prawdziwa ostoja i przystania dla pary ale jeszcze inni odchodza bo bol w niech jest zbyt wielki i nie moga sobie z tym poradzic. Mysle ze twoje malzenstwo przetrwa pod warkunkiem ze bedziesz 'bezobjawowo' przyjmowala slowne ataki meza. To moze jednak potrwac i nie kazda kobieta da sobie rade z takim ponizaniem o:( Czy twoj m. robie tobie wymowki w obecnosci dzieci??!! Elewacja no patrz facet od dwoch tygdni nie pije, prawdopodobnie, dzieki tobie, to ty niedlugo swita zostaniesz :D A jak nie swieta to na pewno twoj rachunek dobrych uczynkow przewazy szale grzechow :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- cóż, może się mylę ale uważam, że jeśli to ma być "zdrowy związek"- nawet na odległość- to picie, go wyklucza. Widzisz te Jego huśtawki nastrojów, to jak pisanie z kimś z innej planety.. raz JEST, raz go NIE MA w naszej rzeczywistości. Alkoholikowi, nikt nie pomoże, nawet ktoś, kto darzy, go uczuciem ( tym bardziej, zawsze będzie chciał liczyć na wyrozumiałość), on musi sam CHCIEĆ, sam dla siebie a nie dla kogoś. Jeśli powie, że dla Ciebie przestaje pić, to KŁAMIE! Musi, to zrobić sam dla siebie! eeee1- ty "przebrzydła" Czarownico, w końcu "przyleciałaś", przecież tu możemy rozmawiać o wszystkim, nie tylko o bólach albo weselach serca targanego namiętnościami! Nie wierz, że Ty jesteś powodem popijania Twojego męża. Zawsze łatwo zwalić winę na kogoś...a,że powód znalazł się z przeszłości....tacy już ONI są. Sami są ideałami tylko my jesteśmy UŁOMNE!!! Powiedział, że Cię nienawidzi..... mój też mi to czasami mówi.... Powód może być taki, jak w moim przypadku- śmieszny. Powiedział mi kiedyś ( już to pisałam), że wolałby abym była mała, gruba i brzydka, to miałby święty spokój i nie musiałby o nic się starać. To też kochanie, aczkolwiek DZIWNE!!! Pewnie bolą Go jakieś "rzeczy" dotyczące Ciebie ( cierpi) ale za nic nie oddałby Cię- to jest silniejsze od Niego.... może sobie trochę z tym nie radzi!!!! Ale nie On jeden.....a MY wtedy jak kochamy i cierpimy- znamy TO!!! Było- minęło tak, ten ścisk żołądka, to jak "powracająca fala". Ty jednak jesteś w dobrej sytuacji.... u Ciebie jeszcze karty "są w grze". Masz rację na nasze "niepokoje" najlepszy jest wysiłek fizyczny i praca... A ja chyba teraz muszę sobie podać rękę z BIBI..... Niby wszystko ok.... jakaś trauma.... 3-go każdego miesiąca dopada mnie chandra ....czytam te ponad 200 sms-ów i ryczę i krzyczę jak On mógł, jak mógł mi powiedzieć TAKIE SŁOWA ze stoickim spokojem, z takim chłodem, bezwzględnością!!! I co z tego, że dzwoni do mnie moja "pierwsza miłość", że POWRÓCIŁ, że codziennie sms-uje ( z grzeczności) z moim adoratorem....jak nie ma tej ISKRY, która tylko jest/ byłaby przy "Adamie"???!!! Nazywam GO "Adamem" , bo ADAM , znaczy PIERWSZY. Dla 8-10-cio letniej dziewczynki ( wtedy) zawsze będzie "pierwszy". Ciągle ta huśtawka! HUŚTAWKA- chyba będzie mi się śniła ciągle... to On powiedział, że nie może znieść tej mojej huśtawki nastrojów....... Wiem, że poradzę sobie, ale chciałabym JUŻ!!!! Najgorzej jest rano.... w wolne dni....praca jest moim wybawieniem. Dziewczyny, gdyby nie ta rutyna w małżeństwie, to dzień po dniu, określone czynności...te rachunki, spotkania rodzinne, zobowiązania...tu wypada pójść, to musimy zrobić, tak będzie dobrze wyglądać. Dziś jak co roku .....itp. czy to nie powala nawet największego uczucia??? Kocham mojego męża BARDZO...więc dlaczego, to wszystko? Dlaczego???- bo ŻYJEMY-ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytaczka
Bylo Minelo ..podaj jesli to nie problem przepis na te zeberka:) PS.Czytam Was , jestem jedna z Was ,ale nie mam jeszcze odwagi opisac swojej hiistori.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytaczka, moze powinnam wstrzymac sie z podawaniem przepisu do czasu ukazania sie twojej historii? :) Ale co mi tam, prosze bardzo oto przepis na zeberka :) yummmmm Kilogram (do 1,5) zeberek zalac mala iloscia wody w garnku, dodac wloszczyzne, lisc bobkowy, ziele angielski, pieprz i sol. Gotowac 30 min. Odlac, usunac, powstale w czasie gotowania 'burzowiny' Odstawic, odlac, wystudzic i pokroic na porcje. (powstaly rosol mozna uzyc do sosow albo zup) Sos: 1 szklanka ketchup'u; 1/3 szklanki soji, starty czosnek (ja daje 2 lyzeczki) i 2 lyzki brozowego cukru. Wymieszac. Poporcjowane zebra zanuzyc w sosie i ukladac na dnie brytfanny (albo jakims garku o szerokim dnie). Podlac troche woda i wstawic do nagrzanego piekarnia na 350 F (180C) na 1,5 godziny. Zebra beda odpadaly od kosci i beda sie rozplywalay w ustach. Przyjemnego babrania sie :) PS. Ja zawsze robie podwojna porcje i tak wszystko znika!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona, dobrze ze wrocilas, zaczalem sie o ciebie martwic (no zobacz nie znamy sie a ja sie o ciebie martwie) Dziewczyno, przestan czytac stare emaile i smsy od niego, tylko siobie niepotrzebnie sprawiasz bol!! Wymaz je wszystkie jak najszybciej. Mysle o tym co mowilas na temat ze mozliwe jest ze ty kochasz Twoje o nim wyobrazenie. To chyba jest prawda w kazdym naszym przypadku. Oni sprawiaja ze my czujemy sie w ten czy inny sposob ALE na codzien oni nie sa tacy idealni. Te wyszystkie och'y i ach'y stwarzamy sobie w naszych mozgach i mazymy o tym zeby oni byli tacy zawsze :( A potem przychodzi pierwsze czy drugie rozczarowanie i nagle oni zaczynaja nas wkurzac. Pytam sie czemu. Bo mysmy zupenie swiadomie stworzyly sobie przyjemy 'swiat' w ktorym nam tak dobrze ale to jest tylko zludzenie. Oni na codzien sa z krwi i kosci, i maja wady jak kazdy czlowiek. Ja wspomnieniami, o kazdej poze dnia czy nocy, moge przywolac pozodanie do mojego ex k., i rownie latwo jest mi przywolac smutek, bol, scisk w piersiach i zal zwiazany z nim, czy brakiem jego???!!! I sie zastanawiam dlaczego wlasnie on ma taki na mnie wplyw???? Dlatego mowie, czarodziejko usun prosze te wiadomosci od niego i wiecej sie nie torturuj czytajac jego texty 🌻 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej czarownice!:) Dziś mam dobry humor mimo wszystko. Eeee1- mam nadzieję, że ten kryzys to przemijająca sprawa, może to przemęczenie i frustracja ?( pisałaś, że budujecie dom, to wykończyć może każdego- co rusz jakieś nowe decyzje i komplikacje) Nie bierz tego do siebie. A jeśli mówisz, że nie chcesz romansu mailowo- smsowego to hi hi- ja też tak twierdziłam i wpadłam, choć powiem wam jedno- to jednak bezpieczniejsza forma romansu, choć Było- Minęło ma rację, że czy tak czy owak- rzecz dzieje się chyba bardziej w głowie niż w rzeczywistości. Ale dodam tez, że w drugą stronę to też działa- ONI też nas idealizują i źle znoszą sytuację, gdy okazuje się, że jednak nie do końca spełniamy ich marzenia, mamy jakieś wymagania, fochy albo chcemy ich zmieniać. Faceci nie znoszą gdy wymagamy od nich zmian. Każdy marzy o jednym ( MY też)- o totalnej akceptacji i miłości. Zielonaa- wywal te smsy. To są pamiątki po facecie, którego nie ma. On nie jest taki jak te słowa. Dobrze wiesz o tym, ale ja w pełni rozumiem Twój ból i nawroty- to zbrukanie marzenia, czegoś co czyste i słodkie przetrwało w Twoim przypadku aż z dzieciństwa. Postanowiłam że ja nigdy nie okażę się rozczarowaniem dla Artysty, bo ja dla niego właśnie kimś takim jestem. Nie dorastam do pięt temu marzeniu, ale nie jestem w stanie być zła czy skrzywdzić go cynizmem. Nie, on nie robi niczego dla mnie, bo dobrze wie, że z nim nie będę, więc znajomość ze mną potraktował jako bodziec do podjęcia jakiś kroków, jak napisał " przebudzenia". Oby to okazało się przebudzeniem prawdziwym a nie pijackim ocknięciem się z letargu. Na razie jest tak: ograniczamy się do krótkich wiadomości co parę dni. Celowo. Napisałam mu- hamujemy, jeśli rzeczywiście nasze spotkanie po latach coś ma znaczyć i coś zmienić to niech to się dzieje wolno, żadnego motywowania się nawzajem. Jeśli to miłość to przetrwa lata i upadki. I miesiące ciszy. Każde z nas jest osobno, czasem znak, że druga strona żyje i że pamięta. Nie wiem czy można tak hamować, czy można mieć kogoś w sercu i żyć osobno, ale zaryzykuję. Może tak trzeba. Powoli, dać " czasowi czas" żeby emocje i pragnienia nie spaliły tego co ważne. W jego przypadku to ważna rozgrywka. W moim- tylko wypełnienie pustki po tragedii która mnie dotknęła. Może tylko to sobie możemy dać. Nie ma seksu :) hi hi - i dobrze. Tak ma być jak najdłużej a może i zawsze. Było- Minęło- dzięki za przepis, fajny przerywnik w tym naszym życiu i pisaninie tutaj:) Ja ty dajesz radę? Może fakt, że jesteś już 3 lata z nim, masz wprawę w milczeniu, w niewidzeniu się, w powściągliwości. Ja uczę się tego. Myślę, że on się odezwie, czeka i zbiera siły a może sam się ze sobą mierzy, siłuje? Pozdrawiam was serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było- Minęło... no widzisz, o to właśnie chodzi, że tu, możemy być szczere i szczerze radzić, tu możemy być koleżankami, na które można liczyć. Dlatego martwimy się o siebie i....lubimy się!!! Skopiowałam sobie Twój przepis na żeberka i na pewno go wypróbuję. Niedługo już Boże Narodzenie- zrewanżuję się przepisem na makowiec, trochę inny niż tradycyjny, bo nie zwijany i z polewą czekoladową- pyszny! Wiecie co, jestem wredna jak mój pies, który łasi się, przymila ale potrafi szczerzyć zęby i nawet ugryźć! Dziś rano, chwilę przed dzwonieniem budzika, mąż mnie objął i powiedział " przytul się do mnie mój skarbie jedyny ". Jest kochany, kocham go.... czasami czuję się podle!!!! Elewacja- nie jestem gotowa jeszcze aby wywalić wszystkie sms-y "Adama". Porafiłam wyrzucić do śmietnika kilka drobiazgów od Niego ... a jego słów jeszcze NIE MOGĘ, NIE POTRAFIĘ!!! To tak jakbym pozbyła się marzeń z dzieciństwa.... nie porafię nienawidzieć , choć mam żal, przykro mi, tęsknię za Jego głosem... A do tego wszystkiego jest podobny do mojego ojca, którego straciłam, gdy miałam 20 lat...te same,czarne oczy Czas wszystko załatwi wszystko, tylko....trzeba to WSZYSTKO przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytaczka
Bardzo dziekuje za przepis. ja chyba najwiecej mam wspolnego z Zielona wiec tez czarownica ze mnie,chetnie pogadalabym na priv jak ktoras by miala ochote. moje gg 15844403

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytaczka, my wszystkie jestesmy w podobnej sytuacji, wszystkie sa zonami, matkami i maja albo mialy kochanka Opowiadaj,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytaczka- Było- Minęło , ma rację, mów otwarcie, tu wszystkie jesteśmy wyrozumiałe i nikt Cię nie OCENI, raczej doradzi, poradzi, wesprze, pomoże! Tu się nie wyzywamy, tutaj JESTEŚMY RAZEM! Twój wybór! I ODWAGI! Zaintrygowałaś mnie, że masz dużo ze mną wspólnego...no dalej, bo ciekawość mnie zżera! Dziś u mnie ok, znów rozsądek górą! Jutro dam Wam przepis na makowiec ....jeśli chcecie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Makowiec Oli- świętokrzyski. Składniki- - 3 szklanki maki tortowej - 2 dkg masła - 10 jaj - 35 dkg maku - 1 szklanka cukru - zapach migdałowy - 2 łyżeczki proszku do pieczenia ( tylko nie Gelwe!) - rodzynki ( mała paczka)- namoczone we wrzątku - 3 łyżki wody - 6 łyżek śmietany 18% słodkiej Ciasto: -3 szkl. mąki, 20 dkg masła, 2 żółtka + proszek do pieczenia+woda i śmietana wyrobić - posiekać szerokim nożem lub tasakiem,( gdy ciasto jest za gęste można dodać jeszcze nieco śmietany- na koniec ręką wyrobić ciasto i włożyć do lodówki na 2 godz. Mak-- dzień wcześniej namoczyć- zalać wrzącą wodą i podgotować mieszając 2-3 minuty. Na drugi dzień odsączyć i przemielić 2 razy . 10 żółtek utrzeć z 1 szkl. cukru ( mikserem) dodawać stopniowo przemielony mak, rodzynki, zapach migdałowy, na koniec ubitą na sztywno pianę z 10 białek. Wymieszać wszystko łyżką. Wykonanie. Ciasto rozwałkować, położyć na blachę wyłożoną pergaminem, smarowaną olejem i posypaną bułką tartą. Wylać mak na ciasto. - Piec w piekarniku 180 stopni C około 50 min ( wykałaczką należy sprawdzić konsystencję maku- nie może się "rozłazić") - wyjąć do ostygnięcia. Polewa. -1/2 kostki margaryny ( Kasia)+ 1/4 masła - 1całe jajko - 1 szklanka cukru pudru - 2 łyżki kakao Wykonanie- margaryna + masło rozpuścić -1 jajko utrzeć ( mikserem) z 1 szkl. cukru pudru dodać rozpuszczoną gorącą margarynę z masłem ( ucierać) dodać kakao- ucierać mikserem. Polewę wylać na makowiec, gdy będzie zimna--- wyjąć makowiec z blachy . Mówię Wam, to prosty przepis, gdy przeczytacie i ułożycie sobie wszystko.... to "pestka" czytanka- podałaś nr gg- nie mam takiego i raczej nie chcę tak rozmawiać- tak jak MY tu wszystkie. Gdyby się jednak coś zdarzyło NIEPRZEWIDZIANEGO - podam meila....może inne Czarownice też skorzystają ...a może podadzą i swoje Moje konto: oleczka89-66@.o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było-Minęło widzę, że jesteś tu teraz napisz coś, choćby, że..... jesteśmy teraz we dwie on-line

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było- Minęło tak sobie myślę ( nie musisz potwierdzać) Ty jesteś chyba w Kanadzie ( ta różnica czasu)... tak jak nasza "spring"- wiosenny kurczak, która od dość dawna się nie odzywa. U Ciebie teraz gdzieś 14.30 a u nas 20.30. Przed Tobą całe popołudnie a ja za góra 2 godz. "aaaaa". Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20dkg masła a nie 2 dkg...pamiętajcie 20 dkg masła do mojego makowca. Idę pod prysznic. Chyba jednak,-bez chyba ...pomyślę o "Adamie" z UŚMIECHEM.! Piękne chwile i....marzenie jakoś tam się spełniło. MIAŁAM GO.....BYŁ MÓJ! DOBREJ nocy -pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, przepis wygląda zachęcająco, ale chyba nie upiekę tego makowca :P hi hi, bo nie znoszę piec ciast. Może raz w roku mnie napada jakaś chętka i wówczas cała rodzina jest w szoku. Kiedy będę w nastroju, wrócę na 49 stronę topiku. Dziewczyny! Rok temu zdaje się 8 października obiecałyśmy sobie, że jeśli on przetrwa to opiszemy co się wydarzyło przez ten rok a nawet padła propozycja spotkania! Nie wiem czy to możliwe, ale krótkie streszczenie tego się wydarzyło to niezły pomysł. Postaram się jutro albo w najbliższych dniach podsumować moje przeżycia. Jedno wiem na pewno; w życiu nie spodziewałam się, że po roku będę w takim stanie jak dziś i to z powodu innego pana. Ha ha! Ale nosi mnie od rana. Telefon mnie korci, choć nie tak jak dawniej, nie mam nie dających się powstrzymać napadów aby napisać do niego, zaczepić, wyznać coś, nawiązać kontakt. Powtarzam sobie: to on ma zdecydować, to jego decyzja, to on jest na pozycji kogoś kto " wykrada" mnie, komu trudniej bo wie że mam męża. Kto musi, albo nie musi pogodzić się z realiami. Jeśli to za trudne dla niego, to ja nie mam prawa aby naciskać na niego. Nie powinnam nawet chcieć z nim być:( . Wiem, że to boli mnie- wyrzec się jego, ale nie mogę zachowywać się jak dziecko, które chce, chce, chce i nasyca się jego emocjami, pragnieniami, słowami, które mnie tak słodko kołyszą albo pobudzają. Więc milczę i nic nie robię, bo nie mam prawa i nie mam żalu do niego. Napisał mi ostatnio, że po prostu mnie kocha i że to nie wina mojego męża. Trzymajcie się czarownice :) Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona, dobra z ciebie pani detektyw. Dokladnie tak jak piszesz, na codzien z tej strony duzej wody jestem, ale w sercu ciagle poznanianka :) Niestety na razie jeszcznie nie skorzystam z adresow emailowych gdyz moje obydwa ktore mam, firmowe i prywatne, maja moje imie i nazwisko wyliterowane w calosci :( Na domowym komupterze moj m. czasami niechcacy mnie loguje jako sibie, bo mamy skroty na 'ulubionych'. Tak jak kiedys pisalam, ja zawsze bylam otwarta ze wszystkim w stosunku do meza i teraz nie moge sobie nie stad ni z owad zmienic adress emailowy ... jeszcze nie teraz. Po za tym on jest prawie ze 'geniusz' w sprawach techniki, wiec nie moge sobie nawet na kafe wskoczyc z domowego kompa, bo boje sie ze linka znajdzie i bedzie sie zastanawial po co mi to? Co do twojego przepisu, mam pytanie bo ja jak elewacja ciasta robie tylko kolo swiat, ale czy moge zastapic suchy mak tym z puszki, juz zmielonym? Nawet rodzinki w nim sa. :) Uzylam juz ten mak 3 razy na kruchym spodzie ... i bylo dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×