Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość BIAŁALINIA

Padłam ofiarą trzymania pod kloszem !! Rodzice nie róbcie tego dzieciom....

Polecane posty

Gość BIAŁALINIA

Od zawsze rodzice trzymali mnie pod kloszem. Gdy dorastałam było coraz gorzej.Ciągle byłam pod kontrolą, ciągle mieli mnie na oku. Szczególnie mama. Nie mogłam mieć chłopaka, dopóki nie ukończę 18 lat. Kiedyś zobaczyła w komórce sms-a od jakiegoś chłopaka to zagroziła że mi zabierze komórkę jak będę sie spotykać z chłopakami. Na 1 impreze poszłam w wieku 18 lat i musiałam wrócić o22. Poza tym mama wszędzie ze mną chodziła, jakmiałam 19 lat to jechała ze mną zawieźc dokumenty na studia, szła za mną krok w krok. Do lekarza ze mną chodziła, jak miałam 17-18 lat to jeszcze wchodziła ze mna do gabinetu, wszystko za mnie załatwiała, nawet zakupów nigdy nierobiłam. W końcu się ztego wyrwałam, gdy w wieku 20 lat poznałam chłopaka (a dziś narzeczonego) O dziwo mama go zaakceptowała. On mi prawdę mówiąc pomógł... dziś mieszkamy razem itd. ale dziś czuję się jakaś upośledzona w społeczeństwie :o Dla innych zwykłe, prozaiczne sprawy dla mnie sa problemem.Rodzice nie róbcie tego dzieciom !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ztztztztzt
mama miała prawo tak robić Ty miałaś prawo się buntować ale nie korzystałaś z tego prawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BIAŁALINIA
Wiesz... ja próbowałam rozmawiać z mamą, ale ona nie słuchała. Rodzice nie mają prawa tak ograniczać dziecka, muszą rozumieć że dziecko jest człowiekiem który musi i chce mieć swoje życie prywatne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kufer
Weź tu nie pierdol, ze dziecko ma naprawiac błędy wychowawcze rodziców. Dla dziecka rodzice to punkt odniesienia. Jak sie zachowują dziwnie, ale z konsekwencja, to dziecko to uznaje za normalne. Niby jakim cudem miałoby sie dziac inaczej ? Białalinio, na pewno ci tu utrudniło dorosly start, ale jak nad sobą popracujesz, to na pewno zniwelujesz choc w jakims stopniu to swoje uposledzenie. Chciec to móc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BIAŁALINIA
kufer próbuję cały czas przełamywać się i pracować nad sobą... dzięki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgoda ale .........
> DOKŁĄDNIE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kufer
Myślę, że oprócz tego, ze twoi rodzice cie trzymali pod kloszem i ze twoje problemy są tego wynikiem - trafiło tez na podatny grunt. Wychowanie to jedno, ale charakter tez ma cos do rzeczy. Jesteś pewnie z natury osobą wrażliwą, przejmującą się. Jakbys koniecznie chciała sie wyrwać i robic po swojemu, to nic by cie nie powstrzymało. Więc nie pogrążaj sie w żalu do rodziców, że ci zniszczyli życie, bo mysle, że jakby cie inaczej wychowywali, to tez byś jakims rekinem nie zostala. Pewnie byłabyś sporo śmielsza, ale w granicach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kufer
do przodu i siac siac siać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BIAŁALINIA
Masz rację, jestem wrażliwa...jest trochę racji w tym co piszesz.Ale to też nie tak, że byłam bierna. Próbowałam się buntować dorastając, ale potem mama robiła różne akcje, płakała, mówiła mi, że ją lekceważe itd. Próbowałam z nią też rozmawiać, kiedy np. szłam do lekarza chciałam iśc sama i mowiłam że sobie poradzę, ale ona miała w nosieto, co mowilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastka30
nie prawda jest ze dziecko moze ot tak sobie zbuntowac sie przeciwko rodzicom. wiadomo jezeli by wykraczli poza prawo to pewnie ze musiaalby sie zbuntowac. ale jak rodzic jest nadopiekunczy i tak naprawde nie wyrzadza nam jakiejsc fizycznej kwrzywdy, to co dziecko moze zdziałac?? rodzice daja kase mieszkanie jedzenie, dziecko jest od nich uzaleznione, a jakiekolwiek proby wyrwania sie koncza sie klutnia, ze sie ich nie docenia, nie szanuje,ze oni robia wsyztko dla naszego dobra ,a my jak sie im odwdizieczamy. tez tak miałam. wszyscy mogli wszystko tylko ja jak ułomna zewsze miałam zabronione. ciagle wnikanie i chec pomocy i wyreczania. ja nie bede taka dla sowich dzieci. bede je wspierac pomagac, ale w granicach zdrowego rozsadku, by nie miało poczucia zachiwania własnej wartosci, ze nic samo ie potrafi zrobic. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie bylo podobnie
nigdzie nie moglam chodzic, na zadne imprezy do kolezanek, nawet czesto sptykac sie z nikim nie moglam, tylko siedziec w domu i sie uczyc. teraz tez jestem przez to bardzo uposledzona spolecznie i boje sie ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twój problem
byłaś, jesteś i zawsze będziesz sierotą taki charakter... ja miałam b.opiekuńczą mamę. i co? i nicooo. bo nikt mnie nie będzie pod rączkę prowadził ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większa paranoja
to ty jeszcze masz dobrze, że chociaż do 18 roku życia nikogo nie mogłaś mieć. Ja miałam to zakazane aż do czasu jak skończę studia (czyli do mniej więcej 24/25 - go), bo studia skończyć trzeba, abym się mogła sama utrzymać, a chłopak w tym przeszkadza. I znajomi też, więc miałam zakazane prowadzenie życia towarzyskiego. No i też uprawiania sportu, bo ten czas lepiej przeznaczyć na naukę. Oprócz tego jak miałam iść na studia to matka przeprowadziła sie do tego miasta, gdzie studiuję, by mieć mnie na oku, czy tych zasad nie łamię. To dopiero paranoja :o. Ale jeszcze tylko rok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twój problem
większa paranoja - pozwalasz jej na to, sama jesteś sobie winna. powinnaś kazać jej się "odpieprzyć". ona wtedy ci zagrozi pewnie odcięciem funduszy. ty powiesz: super, tak ci zależy na moim wykształceniu. ale z ciebie matka. proszę bardzo nie dawaj mi kasy" coś w tym stylu. Odpuściłaby na pewno. Trzeba umieć sobie radzić... Ale wy sieroty wszystko zwalacie na rodziców. :o:o:o Współczuje ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większa paranoja
twój problem - nie udzielaj się, jak nie masz o tym pojęcia. nie byłaś nigdy w mojej sytuacji. Raz taka odzywka jak ta któą poleciłaś o mało nie skończyła się wyrzuceniem z domu. O.K. mogę nie skończyć szkoły, ale za co się utrzymam? Mam zostać dziwką i mieszkać pod mostem? U mnie jest tak, że albo się bezwzględnie podporządkujesz, albo nie masz życia. Nie ma ale. Nie ma kompromisów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większa paranoja
no dobra to była prowokejszyn :d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do twój problem
Widać nie tak za dobrze Cie ta opeikuńcza mama wychowała, skoro ludzi którzy mają problem nazywasz sierotami. To nie ich wina, że znaleźli się w takiej sytuacji a rodziców się nie wybiera. A to że terazsobienie umieją z pewnymi rzeczami poradzić to wina tego jak byli wychowani. Widocznie Twoja mama nie była aż tak nadopiekuńcza więc się nie wypowiadaj,bo nie masz pojęcia . Może Ty miałaś swoja matkę w dupie i robiłas co chciałaś, ale nie wszyscy tacy są. Jeśli mama od małego tak dziecko trzyma pod kloszem, to jest bardzocięzko się buntować. Zwłaszcza, jeżeli potrafi stosowac szantaż emocjonalny, moja tak robiła. Dziś jestem osobą wykształconą, mamswoje zycie,rodzinę i nie uważam bym była sierotą więc ogarnij się dziewczyno i licz się z tym co piszesz bo w zyciu sa rózni ludzie i rózne sytuacje. A Ty mierzysz wszystkich swoją miarą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do twój problem
zwalamy wszystko na rodziców ? No sorry to chyba właśnie ich sprawa w jaki sposób mnie wychowywali. A poza tym to nic na nich nie zwalam, bo sobiew zyciuporadziłam idziś jestem szczęsliwa. Ale początki dorosłego życia napewno miałam trudniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda bo jak miala
sie usamodzielnic gdy rodzice jej po prostu na to nie pozwolili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teleskopppp
a mnie też rodzice trzymali pod kloszem a jak poznałam faceta to się szybko z nim ożeniłam bo chciałam się wyrwać z domu dziś tego bardzo żałuje bo mąż to nie ten nie kocham go i męczę się w tym związku bardzoooooooooooooooooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twój problem
"do twój problem" - dziwne są te twoje wywody :o Charakter nie zależy od wychowania - albo sie potrafi rozmawiać, albo nie. A ty i większość tutaj udzielających się tutaj wygląda na jakąś "patologię". W normalnych rodzinach takie sytuacje są nie do pomyśleniach. Mądrzy rodzice w pewnym wieku nie poprzestają tylko na zakazach, zaczynają rozmawiać z dziećmi, dyskutować. I szanują ich zadnie. Wasi rodzice tacy nie są i wydaje mi sie że przez to dużo tu tracicie. Widać że ty np. jesteś osobą przewrażliwioną i przeczuloną na swoim punkcie. Tak... Kto normalny, zaczyna tak atakować drugą osobę, gdy po prostu powiedziałam jak jest. I tu pokazałaś brak klasy, swoje prostactwo i brak obiektywnej oceny. Od kiedy skończyłam 17 lat nie pozwalam sobie decydować o swoim życiu. Myślisz że to nigdy się nie kończyło "awanturami"?! Miałam bardzo wymagających rodziców. Ale po tygodniach rozmów inicjowanych z mojej strony doszliśmy do porozumienia. Sieroty, nigdy się tego nie nauczą - że trzeba rozmawiać... :o I wiesz dlaczego ci i innym współczuje??? Dlatego że jak napisałaś uważasz że oni mają decydujący wpływ na to jaka się stałaś. A to nie prawda, każdy sam jest odpowiedzialny za to jakim jest człowiekiem. Rodzice w pewnym momencie stają się przyjaciółmi a nie wrogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandra plamista
jakbym czytala o mojej matce. tez zepsula mi mnostwo nerwow w mlodosci, ale teraz jestem juz dorosla i jakos musze sobie sama radzic ze swymi problemami. choc mieszkam zagranica, mamuska ciagle przez telefon stara sie troszke kontrolowac. jednak ja poslucham, przytakne, a i tak swoje zrobie. po prostu musisz zostawic przeszlosc za soba i zyc swoim zyciem, a o matce stwierdzic' no coz, ona taka juz jest i sie nie zmieni. ale jest moja mama'. ja tak zrobilam, a bledow matki postaram sie nie popelniac we wlasnym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z autorka
nigdy nie bylam trzymana pod kloszem, moich dzieci tez nie trzymalam (mimo wielkiej miłosci , nawet rozpieszczania) W moim domu nie bylo zadnych zakazow, tylko tlumaczenie . Dzieci nie sa glupie i od malenkosci powinny rozumiec , co jest dobre, a co zle, rodzice powinni pomóc to okreslic. No i sami dawac dobry przyklad, byc autorytetem. Obie strony powinny sobie ufac. Nie szpiegowac , podejrzewac , czy starac sie przechytrzyc. Dziecko ma umiec myslec samo i wybierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u r
a eraz ile masz lat|? ja mam to samo no moze nie az tak bardzo ze za mna lazila ale teaz miala mnie ciale na oku tu nie chodz tam teznie.mam chlopaka i chcialabym z nim zamieszkac aqle co bez slubu lipa:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salamandra plamista
twoj problem- niestety zgadzam sie z 'do twoj problem'. nie przezylas- nie wypowiadaj sie. moja matka nie raz szantazowala mnie psychicznie i nie bylo latwo powiedziec jej tak po prostu 'odpierdol sie kobieto'. nawet nie wiesz, jakie katusze przezywalam widzac zachowanie jej zachowanie jako mloda dziewczyna. dlatego doskonale rozumiem autorke. a odejsc mozesz dopiero wtedy, gdy sie usamodzielnisz i zaczniesz na siebie zarabiac. i w tej chwili mozesz dopiero zauwazyc, ze matke, mimo tylu wad darzysz miloscia, nie nienawiscia. u mnie tak bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uho
u mnie bylo bardzo podobnie - na szczescie w ostatnim momencie (mialem ok 16 lat) postawilem sie i wszystko sie zmienilo. Ale skutki 'klosza' odczuwam do dzis i ciezko bedzie to naprawic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do twój problem
twój problem -> Przepraszam ale to Ty nas tu zaatakowałaś, jeszcze wyzwiskami rzucasz. Według Twojej teorii dziecko alkoholika które sobie z życiem nie radzi tez jest temu winne. Widać, że nie byłaś w takiej sytuacji jak my tu opisujemy. Teraz jestem szczęsliwa, okres dzieciństwa jakoś przetrzymałam i dziś jako dorosła osoba jestem szczęsliwa. I tak jak pisze Salamndra plamista odciąc się można dopiero wtedy gdy sie można samemu utrzymywać. Na mnie tez mama stosowała szantaż emocjonalny i tez mi nie było łatwo. Myślisz, że nie rozmawiałam z mamą? z niektórymi się nie da rozmawiac i zycie z nimi jest b. trudne.Widać że nie żyłas takim człowiekiem a się wypowiadasz, jakbyś pozjadała wszystkie rozumy. I nie chodzi o to jakim jestem człowiekiem . Tylko o to, że miałam problem ze startem w dorosłość. Jesteś straszną ignorantką i mierzysz wszystkich swoją miarą. I nie atakuję Cie , złego słowa nie użyłam nawet na Ciebie więc wyluzuj, tylko Twoja ignorancja strasznie razi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z niektorymi rodzicami z grupy nadopiekunczych (kontrolujacych - bo to nic innego tylko kontrola dla wlasnej wygody, dobra dziecka w tym nie ma) cos takiego jak rzeczowa rozmowa NIE ISTNIEJE. Dyskusja jest wtedy gdy obie strony chca wysluchac wzajemnych argumentow i sie do nich ustosunkowac z SZACUNKIEM dla wspoldyskutanta. A rodzice kontrolujacy uwazaja ze ich dziecko stoi w hierarchii duzo nizej od nich (dlatego ma sie sluchac) bo chocby dlatego ze je utrzymuja. Czy kilku albo kilkunastoletnie dziecko moze ot, tak postawic sie rodzicom straszacych je wyrzuceniem z domu, odcieciem funduszy - podkreslajacych zreszta na kazdym kroku to MY cie utrzymujemy, to dzieki NAM masz dach nad glowa, ubranie, jedzenie i mozliwosc nauki - a dzieci w Afryce to by dziesiata czesc z tego chcialy miec i bylyby szczesliwe oraz wdzieczne do konca zycia! I kazda niesubordynacja owocuje (po uprzednim wieloletnim praniu mozgu) lekiem ze to co jest PODSTAWA EGZYSTENCJI i nalezy sie dziecku jak ku*wa psu buda - zostanie mu odebrane. Gdzie wtedy pojdzie? Czy zdajecie sobie sprawe jak daleko posuwa sie manipulacja w takich rodzinach ze dotyka podstawowych potrzeb czlowieka? Dziecko sie na swiat nie prosilo a w takich dysfunkcyjnych rodzinach dziecko czuje sie jakby to ono bylo winne swojemu przyjsciu na swiat i dolozeniu rodzicom ciezaru jego utrzymania oraz wychowania. Ale powiem tez i slowo w obronie tych rodzicow - to ludzie pelni leku, sami nie wierzacy w siebie, traktujacy dziecko czesto jak swoja wlasnosc albo kochajacy takim \"zwierzecym\" slepym instynktem. Oni nie znaja i nie znali innego zycia. Boja sie wyjrzec poza swoje ciasne ramy. Ale tez nie chca by dziecko spotkala jakas krzywda a nie umiejac samym zyc - jak je maja tego nauczyc? Wiec wola zamknac w czterech scianach i kontrolowac. Niektorzy z nich sa zaburzeni psychicznie... A jedyne co mozemy zrobic jako dorosli - walczyc z tym zeby samemu nie zostac dysfunkcyjna osoba. Pracowac nad soba, powoli zostawiajac przeszlosc tam gdzie jej miejsce - w przeszlosci. I wybaczyc rodzicom choc to bardzo trudne, sama mam to za soba jako DDD i czasami jeszcze wraca. Ale nadzieja dla nas na szczesliwe zycie wsrod ludzi, w spoleczenstwie jest w nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do twój problem
oneill--> no dokładnie, nic dodac nic ująć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do twój problem
moi rodzice byli nadopiekuńczy, nie pozwalali mi nigdzie wychodzić po 22, nie mogłam wychodzić na noc do koleżanek, "facet - nie do pomyślenia w tym wieku". Spódnice - mogłam nosić ale do kostek. Pieniądze - "nie potrzebuje, po co - w domu mam wszystko". Na co dzień było czytanie mojego pamiętnika (nie wiedziałam o tym ;/) Wiec naprawdę wiem co to "trzymanie pod kloszem" W końcu ciotka wybłagała żeby mogła na wakacje do niej przyjechać... I potem już sie nie dałam. Były krzyki, nic do nich nie docierało. Nie mogli uwierzyć gdzie podziała się "ich" córka. Mówili że mi tam "odbiło"... I co? Całe noce przeryczałam. Nic do nich nie docierało. Ale miałam już dosyć "bycia totalną życiową sierotą". Uprałam się. Nie wyobrażałam sobie dłużej takiego życia... pewnej chwili się ocknęli. powoli wszystko się zmieniło. Może jestem wyjątkiem. Mam "zjebany" charakter i jestem do granic możliwości uparta. Tak i do tegooo zaczęłam -jak jakaś pustaczka :P- przeklinać (specjalnie) przy rodzicach. Powtarzałam że jak chcą to mogą mnie wyrzucić z domu w każdej chwili - ba, byłam tak obrażona , że nie wycofałabym się z tego choć nie wiem co. Wiec jeszcze raz. Może jestem jakimś wyjątkiem, który swoim uporem zmienił zachowanie rodziców. I teraz ZACZĘLI MNIE TRAKTOWAĆ jak dorosłą osobę. Nie ma już awantur, sprawdzania i histerii. Ale nigdy nie zmienię zdania. Mogę współczuć osobom które nie potrafią poradzić sobie z rodzicami, ale nie potrafię - po prostu nie potrafię ich darzyć szacunkiem (tak jak siebie kiedyś nie szanowałam, że pozwalałam sobie z życia robić cyrk)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×