Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość madonna12345

On nie chce slubu i dziecka,a czas leci.

Polecane posty

Gość almaxeela
nie-ja, cóz współczuję... A nie chcesz adoptować dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mother Syna
a czy wiesz że na początku XX wieku chyba jedyną znaną metodą antykoncepcji był stosunek przerywany? Bo chyba mierzenie temperatury i kalendarzyk małżeński to odkrycia następnych lat (przedwojennych bodajże)? Teraz te metody uważane są za prawie nieskuteczne. Niewłaściwie odebrałaś moje słowa , nigdzie nie krytykowałam decyzje o nieposiadaniu dzieci. Żyj jak chcesz Kinky, ja twoich wyborów nie potepiam, skoro są świadome, to czemu nie. Dla mnie mieć dzieci to nie poświęcanie się i umartwianie ale rozszerzenie obszaru i intensywności miłości, no ale to ja, a każdy ma prawo być innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinky, nie, nic na siłę. Jeśli ktoś widzi siebie w różnych rolach, spoko. Ale ja widziałam siebie przede wszystkim jako żonę i matkę. Tego CHCIAŁAM, o tym MARZYŁAM. Bo tak i już. To był mój WYBÓR. Po prostu. I tylko o to chodzi, że ugięłam się pod presją otoczenia, rodziny, ludzi, którzy wiedzieli lepiej czego mi trzeba. I to było złe, i za to teraz płacę :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Almaxeela, bardzo chcę, ale nawet na to nie mogę liczyć. Adopcja jest tylko teoretycznie dostępna osobom "samotnym". W praktyce nie przeprowadza się jej od ok 4-5 lat, gdyż zbyt dużo jest chętnych par :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość almaxeela
nie-ja życze ci powodzenia! Moze poznasz męzczyznę z którym wspólnie adoptujecie dziecko. uściski serdeczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
peace and love Mother Syna ;) Nie-Ja - ja o dziwo rozumiem. I powiem jeszcze raz, że bardzo współczuję. Z drugiej strony takie nieszczęście czasami pcha do jeszcze innych działań. Nie zastępczych, po prostu innych. Ja wychodziłam z depresji udzielając się charytatywnie. Może Twoją energię da się też tak spożytkować? Ciężko mi opisać, jak to czasem pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madonna12345
hmmmmmmmmmmmm... może dlatego, on nie chce, że przypominam wyglądem stolik pod telewizor..? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mother Syna
Kinky, ja nigdy nie odniosę się niewłasciwie do ludzi którzy nie chcą miec dzieci, uważam nawet że jeśli nie mają w sobie takiego pragnienia to nie powinni ich mieć. Ale tu rozmawiamy o sytuacji gdy jeden z partnerów zmienia zdanie i już chce mieć dziecko, i jest to przemyslana decyzja, świadoma i chciana. A drugi z partnerów nie chce i nie zamierza, do czego ma święte prawo, i za co go nie potepiam (jak sugerujesz) ale powstaje sytuacja patowa i co zrobić? właśnie o tym dyskutowaliśmy. Nie można zmuszać nikogo z nich do zaniechania swojego wyboru, a wybory te są wewnętrznie sprzeczne. Z punktu widzenia kobiety pragnącej dziecka, należy zrealizować marzenie lub pogodzić się z decyzją partnera, zależy co jest ważniejsze. A przecież jeśli nie można liczyć że facet zmieni zdanie , a jednocześnie nie chce się zrezygnować z własnych dzieci, to chyba tylko pozostaje zmiana partnera na takiego który już też pragnie dzieci, bo potem może byc za późno. I eliminowac tych którzy dzieci nie chcą. To chyba logiczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinky, ja robiłam już wszystko, łącznie z założeniem organizacji pozarządowej, studiami za granicą, romansowaniem z młodszymi facetami, wszystko, co tylko przyszło mi do głowy. Ale to wszystko nie zaspokaja tamtego pragnienia. Zwłaszcza, kiedy wokół, w rodzinie, u znajomych, rodzą się dzieci... Almaxeela, mężczyzna jest, pierwsza i największa miłość mojego życia, ktoś, kogo znam niemal całe swoje życie, największy przyjaciel jakiego miałam. Chętnie starałby się o adopcję ze mną, ale... Ma żonę, która nie zgadza się na rozwód oraz własne dzieci. Więc nic z tego. A poznanie kogoś innego... mało prawdopodobne. Musiałby być kimś absolutnie wyjątkowym żeby przekonać mnie do siebie na tyle, żebym w ciągu 3 najbliższych lat tak mu zaufała żeby wyjść za niego za mąż.Mój były skutecznie wyleczył mnie z zaufania do mężczyzn :-o Poza tym mężczyźni jeśli mogą, wolą mieć własne dzieci. Brutalna prawda. Wolą młodsze, mniej problematyczne kobiety. Ja jestem zbyt mocno pokiereszowana. Generalnie temat dzieci jest dla mnie zamknięty. Ale dziękuję za ciepłe myśli. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuup
Nie-ja - romansujesz z żonatym facetem???? Dobrze ci tak ze nie mozesz mieć dzieci, widać to kara dla ciebie zdziro!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe, wiedziałam, że odezwie się "głos sprawiedliwego" :D nie, nie ROMANSUJĘ, ja z nim JESTEM :P to nie jest żadna kara, jestem z nim kilka miesięcy, a dzieci nie mogę mieć kilka lat i przez to rozpierdolił się mój legalny, ba, uświęcony przez KK związek, bo facet stwierdził, że jednak chce mieć dziecko biologiczne... i sobie je zrobił z kim innym :-o więc przestań pierdolić ale spoko, reakcja do przewidzenia ;) żegnam serdecznym spierdalaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uuuup - a weź mi stąd spierdalaj w radosnych podskokach. Ejakulację słowną uprawiaj gdzie indziej. Nie-Ja - faceci są niestety inni. Przeważnie albo nie chca dzieci, albo, jak juz im sie odwidzi, to tylko te z własnej spermy. Ja też kiedyś walczyłam o związek "po latach" ;) Ale żadne z nas nie było w związku małżeńskim, więc powiedzmy, że skończyło się dobrze (gróźb smierci ze strony jego byłej nie liczę. Podobno teraz leczy sie psychiatrycznie, co mniej więcej odzwierciedla piekło w jakim mój facet przez pewien, na szczęście niedługi czas, tkwił). Jesteście razem i to jest najważniejsze. Facet kocha Cię ze wszystkimi pokiereszowaniami, brakami, wadami i bliznami. Smutne jest tylko to, że na razie ( a wierzę, że w przyszłości będzie to możliwe), nie możecie zamknąć spraw nieudanych małżeństw i być ze sobą tak po prostu, postarac się o adopcję. Im człowiek jest starszy, tym każda decyzja więcej kosztuje. I nie chodzi mi o wysiłek psychiczny, który także jest wiekszy, ale o układy w jakich tkwi. Jak zwykle najbardziej żal... dzieci właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiney, powiem ci, że ja zaczynam się coraz mocniej przywiązywać do jego dzieci... Czasem nawet myślę, że byłabym w stanie je pokochać :) Może to będzie właśnie to? Wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że ich matką nie będę nigdy, one matkę mają. Ale spędzam z nimi ostatnio sporo czasu, coraz więcej i coraz bardziej to lubię :) A sprawy formalne... cóż... kwestia czasu. On wierzy, że jeszcze nam się uda być rodzicami wspólnego dziecka. Ja już tej wiary nie mam. No nic. Dziękuję za miłe słowa 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
se napisałam, nicka :-o Kinky miało być oczywiście, przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie-Ja - pomyśl o tym z innej strony :) Biologiczne już ma, więc nie będzie miał ciśnienia na "krew z krwi, kość z kości" i tym podobne motta siewców. Za to może adoptować z Tobą dziecko dla Waszego szczęścia. Oby się ułożyło. Zdrowia życzę przede wszystkim :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasza szkapa
...oj, głupie baby...takich chłopów kopie się w d u p ę....:D....póki czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech mi ktoś do cięzkiej cholery wytłumaczy: JAK MOżNA BAC SIę ZAPYTAć WłASNEGO FACETA, CZY MA W PLANACH MAłżEńSTWO I RODZINę?! Ja zapytałam w 1 miesiącu. I ok. Teraz nie desperuję a czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musztarda
Ale zapytałaś w pierwszym miesiącu, czy ma w planach małżeństwo z Tobą, czy tak ogólnie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie to sam się przyznał że chce w przyszłości żony i dzieci. Ja po 2 tyg go zapytałam, czy mnie traktuje w tych kategoriach. (W domyśle - jak nie - to przykro mi, nie będę marnować czasu.) Złoty środek to to, że nie boję się zostawić chłopa, który nie myśli o mnie poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pocieszyłaś mnie Kuraiko
Dzieki wielkie, bo juz myslalam ze to ze mna i moimi znajomymi jest cos nie tak. Mam prawie 24 lata, jeszcze rok studiow (koncze 6-letnie) i wlasnie rozpadl mi sie 3 letni zwiazek. Taki, o ktorym myslalam bardzo na powaznie. Wiec raczej w tym momencie nie uda sie sie po studiach wyjsc za maz ani tym bardziej urodzic dziecka ;)) Wsrod moich znajomych mam i takich co sa juz po slubie, ale mam tez takie kolezanki ktore chca nie wczesniej niz ok 28-30 rok zycia. Smieszy mnie wypowiedz autorki ze 23 lata to juz tak duuuuzo i och to straszne, ale czas mi tyka. Taka wypowiedz jest po prostu glupia, przeciez te23,24 i nawet wiecej lat to wspanialy okres na to zeby sie jeszcze zabawic, pozwiedzac swait, wiele nauczyc. Na poczatku troche mnie to zdolowalo ze ona mi tu pisze o slubach i dzieciach, ale potem przyszlo opamietanie. I mam nadzieje ze w przyszlosci poznam kogos z kim bede snuc takie plany, ale pierwsze dziecko nie wczesniej niz w okolicy 30 ;)) Pozdrawiam wszystkie rozsadne dziewczyny ktore nie maja chcicy na zlapanie biednego faceta i zaciagniecie go do oltarza, hehe ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuraiko bardzo dojrzale piszesz. Ja mam niespełna 27 lat, męża od ponad roku i nie pali mi sie do macierzyństwa - najrposciej w świecie nie jestm na to gotowa. Nie jestem dojrzała, sama jestem jeszcze dzieckiem:P takie gadanie ze lepiej od razu na studiach bo potem moze byc za późno jest bezsensownym komplikowaniem sobie zycia. Ja na przykład przeszłam dosyc powazna operację w wieku 23 lat i lekarz powiedział mi ze najlepiej bedzie jak zaczne sie starac o dziekco jak najszybciej bo póxniej to nie wiadomo czy bede mogła mieć :P I co? miałam na IV roku studiów zajśc w ciaże bez pracy, bo póxniej jest ryzyko ze mogę nie miec? Bez sensu takie myslenie! Mojej mamie powiedziano po cięzkiej operacji ciązy pozmacicznej kiedy straciła jajowód ze nigdy nie bezdie miała juz dziecka bo nie ma jednego jajowodu a drugi jest cały w zrostach pooperacyjnych. I co? w wieku 33 lat urodziła silnego zdrowego syna! co ma byc to bedzie, kazdy ma swoje przeznaczenie. Bez sensu ubiegac los, bo za późno, bo nie zdążę.... spokojnie.... Wiekszosc moich znajomych nie ma jeszce dzieci. Ludzie wyszktałceni póxniej sie ne nie decydują, mają wiekszą świadomość, widzą ze życie na dzieciach sie nie kończy. Kobiety - dajcie życ swoim facetom!! Nie pakujcie ich w kierat w wieku 23, 24, 25 lat nie wymagajcie by w tym wieku był dojrzały do bycia ojcem! Rozumcie ich, ze chcą przygody, ze mają ducha zdobywcy, ze nie chcą stac sie niewolnikami banków i harować na was bo takie jest ich zadanie jako meżczyzn. Jesli tego nie zrozumiecie - wymuszone ojcostwo to najgorsze co moze byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet który spotyka kobietę swojego życia ..nie znajduje żadnych przeciwności odnośnie ślubu i dzieci..wręcz przeciwnie.. niedawno przeczytałam że tu chodzi o to że widocznie NIE jesteś kobietą jego życia.. i nigdy nie będzie gotowy na ślub.. on ciągle czeka na swoją miłość.. a może związek z Tobą to wygoda? Mam to samo.. I jestem na etapie zakończenia tego związku.. Chyba nic innego nie da się tu zrobić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
adios- Moze i nie ma przeciwnosci, ale nie ma parcia - w stylu teraz, natychmiast chcę mieć z nią dzieci. wie ze to bedize matka jego dzieci, ale obsesyjnie nie dązy do tego by ją zapładniać;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuraiko tekst o 3 roku jest mój, jest to konkluzja rozmów z koleżankami ze studiów, które stwierdziły chóralnie, że jak się zaczyna pracę zawodową, nigdy nie ma "odpowiedniego" momentu na ciążę, chyba, że ma się szczęście, ze facet jest w stanie utrzymać rodzinę, a to się przytrafiło u nas chyba trzem dziewczynom z roku. "wujkowie" i "ciocie" to oczywiście nie rodzina, tylko znajomi. tak się składa, że znam kilka takich studenckich małżeństw. mieli akademik, mieli stypendium socjalne, mieli stypendia naukowe, mieli w cholerę pomocników do opieki nad dziećmi. moją logiką NIE JEST robienie sobie dziecka tylko dlatego, że KIEDYŚ chce się je mieć, ale dlatego, że chce się je mieć w danym momencie. i oczywiście kretynizmem jest robić to w momencie, kiedy nie ma się nawet odpowiedniego partnera, ale odkładanie "na potem" różnych rzeczy, nie tylko posiadania dziecka, ale realizacji marzeń w ogóle, jest głupie zwyczajnie. życie jest bardzo kruche. bardzo. a pragnienie posiadania dzieci, jeśli jest, nigdy nie mija i nie można z tym zrobić nic. nie pomaga żadna terapia, nie pomaga rzucanie się w inne sprawy, bo niestety, posiadanie dzieci jest w pewien sposób postrzegane jako naturalne, więc nie uchronisz się przed pytaniami, "dobrymi radami", "sugestiami" ani przed tym, że otaczają cię ludzie z dziećmi, że w pracy są rozmowy o dzieciach, że w rodzinie rodzą się dzieci, że widzisz je WSZĘDZIE. różne jest w różnych ludziach nasilenie tego pragnienia. ja miałam ogromne. i dlatego jest mi z tym tak ciężko. można to w sobie tłamsić, można udawać, że nic się nie dzieje. moje otoczenie nie ma bladego pojęcia jak wielki jest to dla mnie ból. nie wiedzą nawet rodzice, wie to tylko mój facet. cała reszta widzi mnie uśmiechniętą, energiczna, zadowoloną z życia. ale tu nie muszę udawać, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corra
Mam 2 dzieci , jedno urodziłam na studiach na piątym roku (nie była to wpadka w pełnym tego słowa znaczeniu) , a drugie w wieku 32 lat. Wg mnie łatwiej mi się wychowywało dziecko urodzone na studiach. Mimo braku pieniędzy, mieszkania w jednym pokoju bez kuchni człowiek miał duużo sił , chęci i optymizmu do pokonywania przeszkud. Chowaliśmy go po partnersku. Przy młodszym (teraz ma 10) już tych sił na wspólne szaleństwo jest trochę mniej. Częściej czas po pracy spędzamy na odpoczynku. Pieniędzy mamy sporo więcej, a czasu wolnego mniej. Oglądałam program gdzie się wypowiadały dzieci rodziców starszych. 90 procent z nich stwierdziło , że wolałoby mieć młodszych rodziców. Mniejsza jest wtedy różnica pokoleń, łatwiejszy kontakt itp Oczywiście , nie chcę napisać , że późne macierzyństwo jest beee. Każdy wybiera to co jest dla niego dobre, a 23 lata jeśli osoba jest dojrzała jest normalnym wiekiem do rodzenia dzieci. Całkowicie zgadzam się z Nie-ja , znam to z autopsji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuraiko jasne, że trzeba mierzyć siły na zamiary. ale jest jedna rzecz, o której zazwyczaj się nie myśli, mnie samą nauczyło myślenia o tym życie, w sposób niezwykle brutalny :-o kiedy mamy lat naście, dwadzieścia kilka, wydaje nam się, ze nasza przyszłość jest świetlana, mamy marzenia i plany, które wydają nam się realne. kiedy człowiek jest młody, zdrowy, masz życie przed sobą, wydaje mu się, że złe rzeczy przytrafiają się INNYM. czyta w gazetach, w necie, ogląda w telewizji historie o chorobach, wypadkach, utracie pracy, partnera, itd. i nie odnosi tego do siebie. NIC w życiu nie jest pewne. obecni nastolatkowie czy studenci nie mają żadnej gwarancji, że w przyszłości będzie ich stać na takie życie, jakie sobie wymyślili. bo wystarczy choroba czy wypadek. i jest pozamiatane. wystarczy, że w wieku lat trzydziestu okaże się, że parter inaczej wyobraża sobie życie, a w zasadzie w kimś innym. i po sprawie, bo człowiek zostaje sam z nieufnością i bólem na dobrych kilka lat, co w przypadku kobiety często równa się końcowi marzeń o rodzinie... pamiętam własne słowa i własne teorie na temat mojego życia. bo ja w wieku obecnym miałam mieć wszystko. codziennie patrzę na kruchość ludzkiego zdrowia i życia. codziennie słyszę o kalectwie i śmierci ludzi dwudziesto- trzydziestoparoletnich. mam kilka koleżanek, które systemem odkładanie wszystkiego na później dorobiły się tylko zmarszczek i tęsknoty za miłością i rodziną... bo pieniądze, bo kariera, bo... i teraz mają po czterdzieści lat, wyjebane w kosmos domy, które budowały \"żeby dzieci miały warunki\", a które stoją puste. i przeraża mnie to, że ja też mogę tak żyć. mam znajomą, właścicielka sporej firmy zatrudniającej ok 100 osób. jest piękna, ma sportowy amerykański samochód, dom nad morzem, drugi w mieście, w którym pracuje, jak idzie na zakupy, potrafi na ciuchy wydać 10 tys za jednym zamachem. obraca kwotami dla mnie niewyobrażalnymi. ma 35 lat i męża, który jest niepłodny (co okazało się w dwa lata temu, bo przecież nie spieszyło im się do dzieci, bo był czas!) i nie zgadza się na adopcję. wydawałoby się, ze kasa, wyjazdy, i ten cały high life powinien jej zapełnić pustkę. wczoraj wrócili z wakacji na Mauritiusie (gdzie to w ogóle kurwa jest!) i pierwsze słowa - \"jezu, wiesz jakie piękne dzieci tam widziałam!\" natury się nie oszuka. wszystko w pewnym momencie wychodzi na wierzch. i dzieje się to zazwyczaj wtedy, kiedy nie ma się już wyboru. cóż, przekonanie o własnej nieomylności jest naturalne dla bardzo młodych ludzi. albo dla idiotów. pozdrawiam deszczowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corra
czytam co wczoraj w nocy nasmarowałam , tylko jedno zmienię. PRZESZKÓD nie przeszkud ale się sypnęłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Nie-ja --------> to co napisałaś to akurat nie skojarzyło mi się z posiadaniem dzieci, ale pewną przyjaciółką.... 21 lat - pierwszy facet. jej własne słowa \"nic nie planuję, bo nie wiadomo co się zdarzy, w życiu różnie bywa\" etc. niestety jej facet miał podobne podejście i po 9 miesiącach ją rzucił dla innej. a ona przez 2 lata nie mogła o nim zapomnieć, a i teraz nie można NIC o nim powiedzieć. sama uważa, że lekarstwem będzie inna miłość. tylko.... no właśnie. ona uważa, że facet sam się pojawi, że ona ma czas na faceta, na związek (wzoruje się na siostrze która w wieku 33 lat jeszcze nie ma ustabilizowanego związku, ślubu, dziecka :/). Tymczasem mam przyjaciółkę 29-letnią która miała podobne podejście i uważa teraz że to bzdura, że dopóki się nie weźmie spraw w swoje ręce, to na faceta i związek można sobie czekać i czekać..... i ja właśnie widzę moją przyjaciółkę - lat prawie 24, właściwie do tej pory bez poważnego pełnego związku, która uważa że ma nie wiadomo jakie powodzenie, ale nie będzie się zniżać do tego aby flirtować z facetami, mająca wymagania nie do spełnienia, widzę ją jako osobę samotną jeszcze za 10 lat :/ hmmmm a to co piszesz o wypasionym domu dla dzieci. wiesz - ja właśnie chcę mieć wielki dom w miarę możliwości... a dlaczego? otóż moja rodzina mieszkała w 5 osób na 47 m przez 17 lat... dwa pokoje - ja w pokoju z rodzicami, mój brat z babcią chorą na schizofrenię (mówiła do siebie w nocy i nie mógł spać), do czasu aż ja poszłam do 2 klasy liceum a on do klasy maturalnej. moi rodzice budowali dom 10 lat... a dało się go skończyć wcześniej :/ planuję mieszkać \"na swoim\" na początku właśnie w tamtym starym mieszkaniu, ale nie mam zamiaru zgotować takiego losu własnym dzieciom :/ myślę, że wiele osób ma podobne doświadczenia i chcą aby dzieciństwo ich dzieci wyglądało inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prefka
dziwna sprawa. moze trzeba pogadac z facetem o tym czego chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×