Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

panna_kapryśna

kończę się...? POMOCY!

Polecane posty

Nie daję rady. Czuję, że lada dzień mogę podjąć kolejną decyzję w moim życiu, która ma być tą ostatnią... Nikt nie potrafi mi pomóc. Dlatego postanowiłam się anonimowo zwrócić do osób obcych. Nawet nie wiem, od czego zacząć. Za dużo łez i tragedii w moim życiu... Zanim skończyłam 15 lat, brat cioteczny zaczął mnie gwałcić. Po półtora roku zaszłam w ciążę. Od początku kochałam moje Dziecko. Było moim światem. Dzięki Niemu rodzina dowiedziała się, co sie stało. Wszyscy byli przeciwni temu, żebym urodziła. Pewnego dnia się załamałam i stwierdziłam, że skoro to Maleństwo ma umrzeć, to ja razem z nim. Wzięłam sporo lekarstw nasennych i nie tylko. Moja próba samobójcza zakończyła się śmiercią, ale nie moją. Nie potrafię się po tym wszystkim pozbierać. Chciałabym wreszcie umrzeć. Mimo roku, jaki minął od śmierci Aniołka, w dalszym ciągu Jego śmierć boli tak samo... Próbowałam zabijać ból w najróżniejszy sposób. Ćpałam, cięłam się, piłam do upadłego... Moja rodzina po śmierci Aniołka uznała, że kłamię.Że nie zostałam zgwałcona... Zaczęli nawet wątpić w istnienie mojego Dziecka... Nikt mi nie wierzy, poza matką... Wozi mnie po psychiatrach, psychologach.... Wszystko na nic. Moja droga do śmierci wydaje mi się coraz krótsza... I tak umrę wcześnie - zaraził mnie HIV. Boję się tego, co będzie jutro. Boję się śmierci, mimo, że bardzo jej pragnę... BŁAGAM!!! POMÓŻCIE MI!!!! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdź SENS
a wszystko będzie inaczej. Nie wiem, czy dla Ciebie to będzie wiara, czy szuka, czy pomoc ludziom - ale szukaj poza własnym wnętrzem, a z pewnością natrafisz na coś wartego, by dla tego żyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie wiara. Nie wierzę w \"boga\". Wolę nie wierzyć, niż nienawidzić kogoś, kto patrzy a nie widzi... Mam prawo \"go\" nienawidzić. O ile w ogóle istnieje, w co wątpię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to tak
trudno zmajstrować sobie kolejnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przerażająca i smutna ta historia. Trochę i głupio, bo uświadamia mi, że mój \"ból istnienia\" jest właściwie bezpodstawny, jest błahostką. Trudno radzić cokolwiek:( Dobrze,że masz oparcie w mamie. Może postaraj się dla niej, nie wolno odchodzić tak po prostu. Za jakiś czas może być zupełnie inaczej🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbcbn
tez tak czasami mam , zycie bez rodziców, brak kasy, młosci od strony rodziny badz faceta... wszystko wydaje sie bez sensu, coprawda nie przeszłam tyle co ty ale wiem jak sie czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To co przeżyłaś, z pewnością załamałaby niejednego:(. Trudno przejść z takim wstrząsem do porządku dziennego . Ale..............To co się stało już sie nie odstanie. Nie masz wpływu na przeszłość. Nie mam tak ciężkich doswiadczeń jak ty, więc .....na mysl przychodzi tylko,żebyś nie starała się nie wracać do tego co było, a skupiła się bardziej na chwili obecnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latorośla
Myślę, że nikły odzew na Twoje wołanie o pomoc, wiąże sie z tym, że Twoja sytuacja faktycznie nie jest godna pozazdroszczenia....tym bardziej, nie można racjonalnie dac Ci jednej konkretnej rady.Bardzo chciałabym Ci pomóc ale nie wiem jak.Nie jestem psychologiem, ale jedną powiem.Za wszelką cenę próbuj się pozbierac!!!Jestes jeszcze młoda i mimo HiV, z którym zresztą można życ, jesteś w stanie korzystac z życia i nawet miec dzieci.Spotkac wspaniałego mężczyzne.Którego pokochasz całą sobą.Twój aniołek zawsze będzie w Twoim sercu, ale widocznie los tak chcial i tak musiało byc.Te okropne wydarzenia napewno uczynia Cię silniejsza osobą.Musisz życ dalej i tylko to się liczy.Zobaczysz, że z czasem wszystko się ułozy tylko daj sobie szanse. Psycholog, czy psychiatra tez może pomóc chcociazby przepisując Ci odpowiednie leki, po których poczujesz się lepiej, jesli to ma Ci pomóc to czemu nie.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sówka pisze bardzo mądrze. Ale to też nie jest wcale takie proste. Łapię się na tym, że podczas nawet najbardziej błahej czynności kompletnie się wyłączam i wracam do przeszłości. Nie potrafię tego kontrolować.... Mama też już ma mnie dość. Kiedy mówię, że to co się stało nadal boli, zaczyna krzyczeć, że rozdrapuję rany i mam przestać o tym gadać. Jak się potnę, ma pretensje o to, że nie przyszłam pogadać... Eh, błędne koło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś mnie kiedyś powiedział, że podobno każde pokolenie musi przeżyć swoją wojnę nawet w czasie pokoju i należy się cieszyć z tego, że jest pokój :) należy docenić to co się ma i z tego się cieszyć oraz każdą chwilą życia bo tylko jedno je mamy :) są lata bessy , są lata hossy .... podobno się zmieniamy niezauważalnie co siedem lat i tak sobie myślę, że skoro zaliczyłaś już lata bessy i masz za sobą wojnę to teraz już za moment nadejdzie dla Ciebie czas hossy i pomyślności oraz radości z życia , krok za krokiem, już najgorsze masz za sobą a teraz hossa i czas pokoju nadchodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
latorośla, Nie chcę mieć innych dzieci. To byłoby nieuczciwe wobec Aniołka... Poza tym nie wyobrażam sobie, żebym od tak poszła do łóżka z jakimś samcem. Brzydzę się dotyku, nie mówiąc już o pocałunku... Po prostu mam wstręt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszy-lepszy, Lata bessy, hosyy.... Niewiele z tego zrozumiałam. No cóż - jestem jeszcze osiemnastoletnią gówniarą... Ale nie dość, że części nie rozumiem, to w tę druga nie potrafię uwierzyć. Przykro mi. Mamy inne poglądy na świat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezbledny wyszukiwacz
Marna prowokacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak... kiedy człowiek potrzebuje pomocy, to od razu oskarżają go o prowokację? No cóż - przykre, ale jak widać prawdziwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powiedzieć że przegrałaś życie
to w tej sytuacji niedopowiedzenie :-O Jedyny plus całej sytuacji: Ty już nie żyjesz. W zasadzie jesteś chodzącym trupem, bo HIV zabije Cię na 100%. Podczas gdy ma to wiele minusów, ma to również i plusy. Możesz robić co chcesz, nikt już Cię z tego nie rozliczy. Nic już Cię nie ogranicza, nic już Ci nie zagraża. Nie ma sensu przybliżać śmierci, skoro i tak nie żyjesz. Raczej zastanów się, jak możesz wykorzystać ten krótki czas, który Ci pozostał tylko dla Siebie. Nie myśl o nikim innym, w Twojej sytuacji to bez sensu. Wykorzystaj pozostały czas do maksimum, jak tylko chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vfdzhd
Też myślę że powinnaś pomyśleć o pomocy dla kogoś z Twojego otoczena. Można np. zaisać się do czerwonego krzyża, jako wolontariusz i na prawdę, znaleźć w ten sposób sens życia.. Są też np. domy gdzie przebywają starsi.. Można tam iść i pomagać poprzez rozmowę z nimi.. Nawiązać też w ten sposób przyjaźnie, poznać b. ciekawych ludzi, bo ci starzy często są bardzo rezolutni, o barwnych oobowościach i pięknych opowieściach. Trzymam za Ciebie kciuki.. I bardzo podziwiam, b tak dzielnej osoby jak Ty, dawno nie spotkałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O pomocy już myślałam. Uczyłam angielskiego dzieciaki z ośrodka kuratorskiego. Bardzo fajnie mi się z nimi pracowało, złapaliśmy niezły kontakt. Ostrzegano mnie, że to trudna młodzież, że z nikim nie chcą współpracować. Mi się udało:) Byłam z tego strasznie zadowolona. Zawsze chciałam być nauczycielem (francuskiego) i skoro z dzieciakami, o których mówi się \"trudne\" udało mi się złapać kontakt, to chyba się do tego nadaję...? Niestety ośrodek został zlikwidowany, bo urząd miasta nie udostępnił lokalu :/ Polska piękna mentalność :/ Teraz znowu pozostało siedzenie w domu i gapienie się w ściany.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agataaaa
Spotkał Cię naprawdę dramat... Aż nie wiem, co powiedzieć.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też...
nie chciaabym czegoś takiego przeżyć... naprawde bym nie chciła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamba1
Trafiłam na ten topik przypadkiem. Boże... To straszne... Nie wiem, jak Ci pomóc. Pamiętaj - musisz się trzymać, żeby nie wiem co.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×