Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monitta

Co robią wasi mężowie w domu? Ich stosunek do Was i dzieci?

Polecane posty

Monitto widze ze działasz rozsadnie,to dobrze.A Twoj synek jest jak z cudnej bajki.......przesliczny!Tym bardziej musisz zawalczyc o was jak najszybciej.Zreszta tez nie jestes całkiem bez winy,bo troche to dziwne ze \"zrobił ci dziecko,próbował az do skutku\"...no ale za Twoim chyba przyzwoleniem?;-) Ehh,ale takie cudo wyszło,ze widac warto było:) zycze powodzenia i zdaj relacje,ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet fajna Mamuska
Monnita witaj w klubie, też mam 10-cio miesięcznego szkraba i jestem rok po ślubie, wczesniej byliśmy i mieszkaliśmy razem 3 lata, teraz jest koszmar, hasło, :Widzialy gały co brały" nie zupełnie sie sprawdza http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0ac97503b2e336d9.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet fajna Mamuska
tyle że moj mnie nie bije, dziecko traktuje bardzo dobrze i nie pije, ale co z tego jak na 30 dni w miesiącu 5 dni to kłotnie a 15 ciche dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet fajna Mamuska
przestał mnie szanować, tak to odczuwam, uważa,że za duzo wydaje, co jest nie prawdą, jestem oszczedna, i o każdą pierdołę robi awanture.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O ja pierniczę! Ja też jestem rok po ślubie, mamy wspaniałego Synka. Wstaje rano o 5 do pracy, wraca o 14, zajmuje się Dzieciaczkiem, spędza z nim czas, kąpie go, karmi, bawi się. Idzie spać ok. 22, ale gdy mam ochotę porozmawiać i go obudzę to potrafi siedzieć ze mną do nocy. Oczywiście, że są również gorsze dni, ale w życiu nie podniósł na mnie ręki, nie ubliżył mi. Szanuje mnie, a ja Jego. Mój gdyby raz podniósł na mnie rękę to by ledwo to przeżył, a ty dajesz się tak poniżać? Nie dość, że cierpisz ty to jeszcze twoje dziecko. Nie rozumiem jak można sobie na takie coś pozwolić. Chcesz zniszczyć życie swojemu dziecku to bądź z tym prostakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj no podpisuje sie pod kolezanką wyzej,tylko ja nie umiem tak z \"grubej rury\" napisac,ale tak trzeba! Monitto on nie jest was godzien!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Czasem tylko potrząśnięcie kimś pozostaje. Autorko, pamiętaj, że wychowujesz syna, nie córkę. Jak Synek będzie świadkiem tego typu zachowań, tego jak on Cię nie szanuje, jak Cię zamyka w czterech ścianach i każe na siebie czekać, po czym wraca najebany to wiedz, że to się na nim odbije. I nie zdziw się jak kiedyś, gdy mu zabronisz wyjść, walnie Cię z piąchy w twarz, a Ty się zalejesz krwią. Jeśli nie masz szacunku do samej siebie to nikt nie będzie miał. Jeśli człowiek dorasta w rodzinie z jakimś patałachem to może jego zachowanie przejąć. Bądź tego świadoma i uciekaj póki możesz. Psycholog może pomóc, ale na jak długo? Będziecie do końca życia łazić do psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet fajna mamuska My tez mieszkalismy razem 3 lata a ze soba bylismy w sumie 5. Niby tyle czasu a okazuje sie ze ludzie wcale sie nie znaja. U nas nie ma cichych dni. sa tylko kłótnie. a 5 dni w mies to moze jestsmy w zgodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamitta
Mam potrzebe zeby sie komus wygadac. Kiedys moim przyjacielem byl moj chlopak- a obecnie moj maz. Mial dzisiaj do mnie pretensje ze chce zostawic mu dziecko a sama ide do kuchni. Mialam robic ogorki a potem poszlam na dzialke troche poplewic. Pretensja byla bo on jest zmeczony a rano w pracy musi byc wypoczety bo bedzie o czyms tam rozmawial z szefem. To poprostu wymowka. On moze pobyc z malym ale tylko chwile i tylko sie pobawic a nie zajmowac. Skupienia to ja potrzbowalam jek sie do obrony uczylam. On mi zrobil prawdziwe pieklo! codziennie awantury o wszystko. Ja uczylam sie po nocach, zajmowalam sie dzieckiem, jak spalo to zajmowalam sie domem. W nocy on golagal tv a ja na zmiany dziecko i komputer. On jeszcze zadal zebym mu jedzenie przynosila bo jest glodny. co z tego ze sie ledwie wyrabialam a juz po północy bylo. On zawsze najwazniejszy. DO obrony pojechalam nie przygotowana, zdenerwowana, skurwiana i mi grozil co mi zrobi jak wróce. Taka byla moja obrona z informatyki. Dostalam za to 3, ale nigdy mu tego nie wybacze bo wiem ze stac mnie bylo na wiecej. Tylko gdyby czasem zajal sie dzieckiem. Ale nie, on jest zmeczony. A jak nie to to musi isc do warsztatu bo tam cos jest do zrobienia. To nie moze czekac bo go sumienie bedzie gryzlo. Mąż lubi sobie dlubac i na to zawsze ma czas i sile. tyle ze nie zrezygnuje ze swoich silnikow jak ja go prosze. A jak czasem powiedzial ze przyjdzie do malego to tak na niego czekalam i czekalam. w koncu znowu do rana siedzialam a potem caly dzien sie dzieckiem zajmowalam. Nie rozumie ze ja tez moge byc zmeczona, bo to on pracuje i o on jest zmeczony. Jak mialam obrone z pedagogiki to nie dalam sie wciagnac w awantury. Uczylam sie tez po nocach i bez jego pomocy ale przynajmniej nie bylam w nerwach. Z tego zdalam na 5. Maz buntuje sie nawet jak wraca z pracy a ja w tym czasie karmie malego zamiast rzucic wszystko i jemu dac jesc! Wkurzony idzie jesc do swojego domu albo na miasto. Jest zly ze zajmuje sie calym domem a nie tylko naszym pokojem. Mamy jeden pokój i lazienke dla siebie, a kuchnia jest wspólna. Z ta kuchnia jest katorga bo mam do niej 2 pietra w dół. I tak latam w kółko. Nogi w d...pe wchodza. On jeszcze robil mi na zlosc zebym specjalnie do kuchni pare razy latala. wie ze to jest niewygodne. przez ten rok malzenstwa zrobil mi tyle zlosliwosci ze nie potrafie mu tego wybaczyc. Jest strasznym gburem, z nikim nie rozmawia. Przed slubem lubil sie z moja rodzina a teraz jest ze wszystkimi poklocony. W swieta B.Ż. sklocil sie ze wszystkimi i nachlal sie. z jego str doszlo do reoczynow z moja siostra i bratem. Na tate tez sie unosil. Gdyby nie to ze byly chrzciny naszego synka i mielismy gosci to wyrzucilabym go z domu. jak kiedys mnie bil to twierdzil to to bylo tylko glaskanie. co prawda od ostatniej obrony duzo sie zmienil, zwlaszcza ze powiedzialam ze tokoniec naszego malzenstwa. Jednak charakteru nie da sie zmienic. mam siedziec w pokoju ina niego czekac, w domu nic nie robic tylko nim sie zajmowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miaaaaa
witam. rozumiem Cię bardzo dobrze bo moj rpobi to samo... wychodzi z domu po pracy i nawet mi nie mówi potem wraca i ma pretensje że chce pogadac-paranoja!!!! pewna bardzo mądra osoba poradziła mi żebyzacząc robic podobnie a jeszcze do tego stric się i dawac powod do zazdrosci-tylko, że ja już się tak wciągnęłam, że mój mąż już wcale m,nie nie pociąga i nie wiem co z tym zrobic-w ogole o siebie nie dba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miaaaaa
myślę, że życie z kimś takim nie da Ci satysfakcji-ja mam swoje motto życiowe - zdrada i podniesienie ręki----koniec związku!! wolę cierpiec nawet 5 lat bez niego niż z nim!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego ja nie wierze w instytucje malzenstwa i nigdy sie w to nie wkrece, nie ma mowy:) swoja droga moja kolezanka juz na tydzien po slubie ostrzegla mnie zebym nie wychodzila za maz ze to nie jest takie cudowne jak to przedstawiaja w filmach... ehh no i tego sie bede trzymac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On jest prawdziwym wariatem!!! wczoraj zostawilam malego mojej babci bo musialam isc na dzialke. Ona ma juz 85 lat i zajmuje sie nim czesciej niz moj maz! mialam nadzieje ze chociaz raz zostawie dziecko i maz sie nim chociaz raz po pracy zajmie. jak wróciłam z działki to nic sie nie odzywal ale ale ciagle stroil miny mowiace ze jest niezadowolony. Jak sie umylam od razu poszlam zrobic sobie cos do jedzenia bo tego dnia jadlam tylko sniadanie. Maz mial wielka preteche ze zrobilam tylko sobie. No nigdy bym sie nie domyslila ze jak wrocil z pracy to nawet nie raczyl wziac sobie gotowego jedzenia. Zawsze ja mu podawalam. potem byl obrazony ze zaczelam schody odkurzac. doslownie piec schodkow!!! nie mam prawa nic robic w domu bo to do mnie nie nalezy. przeciez to jest chore. zrobil mi taka awanture ze mnie uszy bolaly. chce od niego odejsc ale on mi ciagle grozi. Zaczynam sie go naprewde bac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miuma
kobieto, co Ty jeszcze z tym chamem robisz????? nie pozwol zniszczyc zycia sobie i swojemu dziecku taka agresja bedzie narastac, jesli on sie tak zachowuje rok po slubie, to co bedzie za kilka lat????bil Ciebie z dzieckiem na reku?????? po prostu czytam i wlasnym oczom nie wierz, ze cos takiego tak Twoj maz (przepraszam za grube slowa) chodzi po swiecie :O zal mi Ciebie i Twojego dziecka, i powiem jedno: dgybym byla na Twoim miejscu to po pierwsze bym sie natychmiast rozwiodla, po drugie wyciagnelabym od niego maksymalne alimenty i to szybko, zanim sobie drugie dziecko z jakas lafirynda zrobi, co to bedzie na niego zamiast wiecznie umordowanej zony rozkraczona i zawsze usmiechnieta czekać. przepraszam za brutalnosc, ale po prostu az mnie telepie jak to czytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem ze jestem naiwna i w glebi nie wierzez zeby sie zmienil. Mimo ze i tak widze duza poprawe. On zawsze robi sie taki dobry ze do rany przyluz ale dopiero jak mu zagroze ze odejde. Ostatnio to nawet mnie przytulil. kobieto puknij się w czoło- i to im szybciej tym epiej nie wierz , że on się zmieni- jesteś młoda spotkasz jeszcze swoje szczescie nie rób dziecku z życia piekła wywal dupka za drzwi i zapomnij ja na dupka zmarnowałam 7 lat zmieniał się owszem- na gorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i nastapil koniec. miarka sie przebrala. od tygodnia z nami nie mieszka ale codziennie przychodzi w odwiedziny. teraz mam nastepny problem. dzisiaj chcial sie powiesic. jedynym ratunkiem dla niego bylo to ze dalam mu nadzieje ze jak zacznie sie leczyc i zobacze poprawe to do niego wróce. Powiedzialam to tylko dlatego ze on tego potrzebowal. on ma depresje i jest mu naprawde ciezko. wiem ze moze zrobic sobie krzywde bo juz nie raz próbowal jak chcialam odejsc. nie wiem czy dobrze zrobilam ze dalam mu ta nadzieje. moze jak poczekam to beda rezultaty jego leczenia- obiecal ze bedzie sie leczyc. zreszta nawet jak naprawde sie poprawi to i tak nie chce z nim byc. ale musialam dac mu ta nadzieje bo zrobilby sobie krzywde. czy dobrze zrobilam??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×