Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ...wyjątki ze wściekłości...

mentalne dno

Polecane posty

Gość ...wyjątki ze wściekłości...

mógłbym dziś albo jutro pójść na kolejną randkę. Nawet nie spina mnie to jakoś wybitnie,trochę tak,ale to tyle...nic nadzwyczajnego czyli dobrze bo mogę w miarę normalnie się zachowywać a z drugiej strony nijakie to jest może i to jest miłe spędzanie czasu, ale nie czuję tego nie chcę być gburem i tak bez słowa olać znajomość...poza tym są inne względy że nie mogę tak zrobić dla mnie to tylko zysk...bo nabieram obycia...bo może i mógłbym sobie zaruchać ale do tego też się nie nadaję i nie umiem wykorzystywać ludzi dla własnej przyjemności...ale nie czuję żadnej więzi emocjonalnej...a nie chcę się okazać zwykłym chujem właściwie to nie wiem o co mi chodzi nie potrafiez zdecydowac czy chcę się z kimś spotykać czy nie powinno wystarczyć że ona chce się ze mną spotykać...bo jak nie będę z nią to nie będę z nikim...bo nie posiadam umiejętności poznawania kobiet a taki powód to dno...robienie krzywdy sobie i jej tylko że ona sobie pomyśli że mi się nie podoba czy coś...a tak trudno zrozumieć że jestem nienormalny przez cztery dni prawie nic nie jadłem...bo doszedłem do wniosku że te codziennie kupowanie chlebka serka i innych pierdół...to strata czasu i pieniędzy...a potem robienie tych śnadanek i kolacyjek...życie to dno...pierdolona nieciekawa rutyna...tysiące narzuconych czynności jeździłem trochę samochodem...większość samochodów jest nijaka...jest zbędna...ruch drogowy jest nijaki ten samochód którym jeździłem też jest nijaki...alre kurwa nadal czegoś nie rozumiem...ma to jakieś 60 KM w okolicach 15 sekund do setki...czyli niby strasznie wolne wozidło...a tu się kurwa ciągle w coś wbijasz...nie jadą...trzylitrowe drezyny nawet te nowobogackie...ludzie wy walicie konia czy biegi zmieniacie...i tu nie o to chodzi że jeżdzę jak wariat bo wszystko da się rozpędzić do sporej prędkości...nie jeżdżę w mieście szybciej jak 80 km/h...ale nie ruszam wieki za skrzyżowania...nie zapominam o światłach i dawaniu kierunkowskazów...nie wpierdalma się w parkingi i zakręty jak na jutro...jak to jest że w jednym z najwolniejszych samochodów na świecie ciągle muszę zwalniać...ciągle się w coś prawie wbijam...mimo że jest przelot...tylko żeby jeszcze ktoś to widział...pierdolę to...żadna to radość i wolność skąd bierzecie energię do życia? czy czujecie że żyjecie? w czym widzicie jakąś niesamowitość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 300 miles
czaesem mam takie przemyslenie w sumie podobne do twoich takie mysli - myslenie swiadza i tym ze chyba cos nie jest w porzadku np lece na zkupy kupuje cos ciesze sie wracam do domu i coz po co mi to czy daje mi to szczes cie jesli daje to na jak dlugo wlasciwie po co mi to szczescie jak czuje szczescie inni i czy ja wogule potrafie odczuwac cos takiego jak radosc ........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...wyjątki ze wściekłości...
jeździłem sobie swoim zdezelowanym rowerkiem i zauważyłem ża najgorszymi kierwcami są zawsze wymoczki w białych czpeczkach...już znacznie lepiej jeżdżą łyse karki...i przeważnie mają fajniesze samochody nic nie zrozumieliście z tego co wyżej ale chociaż na te pytania moglibyście odpowiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy jest na sali tłumacz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajt
ile razy jeszcze załozysz taki sam temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"wlasciwie to nie wiem o co mi chodzi\" - mysle, ze w tym zdaniu zawiera sie kwintesencja tego topiku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wnuk smirnofa
dosc lubie to czytac choc mam mieszane uczucia. czuje zazenowanie za autora ze sili sie na oryginalnosc i jednoczesnie sympatie ze nie jest jednym z tych idiotow zadowolonych nie wiadomo z czego. energie do zycia -moim zdnaiem glownie z pasozytnictwa roznej natury na innych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tako ja wam rzekne
mnie tez dobijaja takie ciuliki wiecznie zadowolone z zycia z jebanym harcerskim dziarskim usmieszkiem na ryju (nie obrazajac harcerzy ). czy jest dobrze, czy zle to oni zawsze , kurwa, usmiech i mnostwo energii do niewiadomo czego. nie wiem, pewnie to oni sa normalni a ja nie bo ja nie mam sily wiecznie sie cieszyc, nie to ze ciagle sie smuce, ale tez nie szczerze sie 24 godziny na dobe. zycie ogolnie jest nieciekawe. szczegolnie jesli sie od niego oczekuje wiecej niz to co moze zaoferowac, a wiec: rutyne, prokreacje bez prawdziwej milosci, falsz i oblude zewszad i tak dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×