Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

laptopowiczka

trudno podjąć decyzję - nie dam rady się poświęcić

Polecane posty

Trudno mi podjąć decyzję: zostać czy odejść. A może po prostu boję się konsekwencji i odpowiedzialności za samą siebie. A jest tak: od ponad 8 lat spotykam się z moim lubym. Od 2 lat mieszkamy razem. Ja rzuciłam wszystko dla niego: zmieniłam pracę i przeniosłam się do innego miasta. Teraz okazuje się, że z pracą kiepsko i proszę go, żeby przeniósł się ze mną do stolicy. Po prostu w obecnym mieście nic nie da sie znaleść za w miarę normalne pieniądze. On oczywiście nie chce, no bo to w Wawie drogie życie, a pozatym teraz ma dobrą pracę i nie zamierza jej rzucać. Ja już nie wiem jak do tego pacana trafić, że muszę się przenieść, bo nie mam zamiaru uwstecznić się w zawodzie i pracować robiąc byle co za byle jakie pieniądze. Po prostu nie mogę. Zresztą jego tzw dobra praca nie jest żadną luksusową posadką, w zasadzie zarabia ok.300 zł więcej ode mnie. Co mam robić? Czy da się takiemu wbić do głowy, że potrzebuję tej zmiany. Dlaczego to kobieta zawsze musi się poświęcać dla związku. Czemu tak trudno przychodzi to facetowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato w pelni
taki dlugi staż macie a nie umiecie sie porozumiec. dziwne :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama mówisz że dla niego
rzuciłaś wszystko. Widocznie myśli, że tak będzie zawsze :-) Ponadto 8 letni związek chyba powinien już zaowocować jakimś innym etapem. Chyba, że przyszłości to nie ma wcale i czas na ogólne zmiany :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś dodam: czuję, że chciałabym mieć już dzieci. On twierdzi, że dzieci to po ślubie, żeby miały normalną rodzinę. A nasza sytuacja jest taka, że od jakiś 4 lat jesteśmy narzeczeństwem. No i nie ma ślubu, bo chyba żadne z nas nie było za bardzo pewne, no i odwieczny problem to pieniądze. Zaproponowałam, że przecież możemy wziąć cywilny, nie musimy bulić na wesele i inne takie. Ale przecież mój luby musi po Bożemu, dla niego liczy się tylko ślub kościelny. Więc nadal nie staramy się o dziecko, i nie planujemy wesela bo przecież kasy nie mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama mówisz że dla niego
ślu ma być po bożemu, ale bez ślubu mieszkać może? Jeśli po bożemu ten ślub, to raczej nic z tego nie wyjdzie, bo jeśli taki śwątobliwy to musi się na spowiedzi przyznać co cudzołóstwa i rozgrzeszenia nie będzie :) To zwykła ściema i wygodnictwo. Po co coś zmieniac ja mu jest ok tak jak teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato w pelni
on po prostu nie chce ciebie za zonę, obudź sie. masz klapki na oczach :D 4 lata narzeczenstwa, az dziw, ze jeszcze z nim jestes...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że zależy mu na mnie. Tylko chyba ma jakieś klapki na oczach, dobrze mu tak jak jest i nie zamierza chyba już nic zmieniać. Pieniędzy nie mamy, ale przecież udało nam się kupić własne mieszkanie i to bez dużego zapożyczenia się. Ostatnio mam go coraz bardziej dosyć i przyznaję ... staję się nieznośna. Po prostu jest mi już wszystko jedno. Czuję się jakbym osiem lat spędziła z dzieciakiem, a nie facetem. Czy ja naprawdę za dużo chcę? Doszłam do wniosku, że albo staramy sie o dziecko, a więc ciąża i macierzyński, albo przenosimy się, sprzedajemy mieszkanie i dobieramy kredyt. Powiedzcie mi, jeśli to ja jestem egoistką. Ostatnio stwierdził, że na małżeństwo to muszę się postarać... Ręce opadają... Durna jakaś jestem ... nie ma co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama mówisz że dla niego
po ile lat macie? Może faktycznie za wczesnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato w pelni
Durna jestes i to bardzo. jak mozna byc z gosciem, ktory ci mowi, ze 'na malzenstwo to musisz sie postarac' :o to jest chore. tyle lat z nim jestes, poswiecasz sie dla niego a on tak ci mowi. ja bym takiego z miejsca kopnela w tylek :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie o wiek chodzi. Mamy oboje po 29 , więc czekać to chyba już naprawdę nie ma po co. Zwłaszcza, że ja już mam dosyć godzenia sie na to, bardzo chcę mieć rodzinę, dzieci. Nie zamierzam udawać i robić dobrej miny. A on nadal nie rozumie o co mi chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato w pelni
postaw mu ultimatum, albo slub i rodzina albo odchodzisz. juz dosc czasu z nim zmarnowalas. szkoda, ze tak pozno sie obudzilas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czas na zmiany kobieto.... najpierw zmiana miejsca zamieszkania, potem pracy... a potem faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"postaw mu ultimatum, albo slub i rodzina albo odchodzisz" po co go zmuszac? on nie chce, ona chce... czas sie rozstac... nie dogaduja sie juz teraz... po co formalizowac taki związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona Eltona Dżona
Wyprowadzcie się z tej Łodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato w pelni
w sumie masz racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staraj sie staraj kobieto
a moze facet sie do ciebie w koncu przekona :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeny gdzie takich dziwolągow
wynajdujecie :O 8 lat i trzeba sie starac zeby jasnie pan sie zadeklarował :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeny gdzie takich dziwolągow
zeby sobie szybko nie przypomial z inną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ukrywam, że ta sytuacja mnie już dobija. I koło się nakręca, bo staję się złośliwa. To właśnie ten moment, że trzeba podjąć właśnie decyzję. Jestem sfrustrowana, zła i zaczynam używać ostrych słów, nie potrafię już inaczej, bo czuję że walę głową w mur. A w takim atmosferze to raczej trudno o normalną rozmowę, no i koło się nakręca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona Eltona Dżona
1. zgadłam z tą Łodzią? ;) 2. Porozmawiaj z nim na spokojnie poważnie. może jakas wspolna niedziela za miastem ale uprzedz go wczesniej ze potrzebujesz tam powaznie porozmawiac w spokoju. twoje argumenty sa rzeczowe - może pora przedstawić je właśnie jemu? :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma sensu z nim rozmawiac, bo takich rozmow bylo juz wiele... rozmową w zwiazku niczego sie nie zalatwi.... albo ludzie maja podobne plany, cele i pragnienia i dogaduja sie praktycznie bez slow, albo powinni sie rozstac.... rozmową to mozna ustalic harmonogram zmywania naczyn a nie przekonac kogos do zmiany zyciowych planow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś już wiem, że najważniejsze w związku to właśnie wspólne cele - patrzenie w jednym kierunku. A u nas to chyba każdy patrzy tylko w sobie wiadomym. Moja wina :(( wiem że macie rację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie Twoja wina... tak juz jest w zyciu... zreszta takie dlugoletnie zwiazki zawarte w okresie wczesnej mlodosci rzadko maja szanse na preztrwanie... ja z perspektywy czasu widze, ze partnera na powaznie mozna szukac tak kolo 30 - tzn taki zwiazek ma szanse na przetrwanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciągnąć faceta do ołtarza to żenujące Dotej pory tak właśnie myślałam, nigdy nie nalegałam, bo uważałam że to głupie - jak można namawiać kogoś do małżeństwa. Chciałam żebyśmy pragnęli tego oboje. Widocznie rzeczywiście nie nadaję się na żonę :)) nie umiem postępować z facetami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czemu przyjmujesz postawe samooskarżycielską? nie Ty masz motywowac faceta do pracy,do lepszego życia do dbania o zwiazek.... powinniscie oboje dbac o to, a motywacja powinna byc sama tylko chęć bycia z drugą osobą... TO NIE TWOJA WINA... pewnie nadajesz sie na żone ale nie jego żone... On sie zatrzymał... Ty chcesz isc dalej... Wasze drogi sie rozchodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeny gdzie takich dziwolągow
to w takim razie co cie przy nim trzyma? dlaczego z nim nie skonczysz i nie poszukasz innego przy ktorym nie bedziesz sie musiala tak starac zeby zostac jego zoną :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj mam prawie identyczną...
... sytuację tylko my jesteśmy ze sobą 5.5 roku, ponad 2 lata razem mieszkamy, nie było zaręczyn ani żadnej gadki o ślubie, takiej oficjalnej... jeszcze jedna różnica - staramy sie o dziecko, on chce tego dzidziusia, ja chcę baaardzo - jak w najbliższym czasie nie urodzę, mogę nigdy nie mieć dzieci...on o tym wie...ale o ślubie cisza...w planach mówi, że to czy tamto razem zrobimy, pojedziemy za kilka lat itp ale tylko tyle... a ja na kocią łapę nie chcę, tym bardziej jak pojawi sie dziecko... nie chce go też naciskać na ślub ale kurde... nie jesteśmy juz dziećmi i ja MUSZĘ wiedzieć na czym stoję... coraz częściej wszystkiego mi sie odechciewa, jestem dla niego złośliwa, opryskliwa, zaczyna mnie draznić... nie wiem, może to przez hormony, które biorę, leczę sie własnie po to aby zaciążyć... może to one tak mnie nastawiają... czasami sobie myślę, żeby pierdyknąć tym wszystkim, on w ogóle nie potrafi rozmawiać na poważne tematy, ja coś do niego mówię a on buzia w ciup, słucha (albo i nie) ale od siebie nic nie powie...nie zdeklaruje się... nie pociągnie tematu, chyba tak mu wygodznie jak jest a jak juz pojawi sie ciąża to będzie miał ułatwione zadanie bo będzie "pretekst" do wzięcia ślubu... nie wiem, głupia może jestem, naiwna, ja tak jak on jestem raczej zamknięta w sobie i wole czasem zamknąć dziób, przemilczeć pewne kwestie, choć wiem, że tak nie powionnam robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto rozumie o czym tutaj piszę Nie wiem czemu to takie trudne, wokół jest tyle par które pobierają się szybko. Czasami czuję taką złość .. trudno to opisać ... coś kumuluje się w środku I dalej nie wiem co mam robić, jak sprawić żeby również chciał ... nie mam zamiaru nikogo zmuszać ... chcę zmiany Jeżeli chodzi o dziecko to baaardzo go pragnę ... czuję jak mnie coś ściska gdy widzę dzidziusia ... i jestem jeszcze większą zołzą, to silniejsze ode mnie. Wydaje się, że najlepiej byłoby gdyby zdarzyła się poprostu wpadka. Widzisz tu akurat się różnimy, bo mi byłoby wszystko jedno czy jest moim mężem czy nie. Trzymam kciuki za twojego bobasa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×