Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NoweOrangeGo

Umarła moja ostatnia nadzieja - wpadłam w czarną dziurę

Polecane posty

Gość NoweOrangeGo

Ostatnie 3 miesiące miałam niczym z piekła rodem. Straciłam 2 osoby - mama umarła, faceta wywaliłam za zdradę. Jestem zupełnie sama (reszta życia nie układa się jeszcze tak jak powinna). Trzymałam się kurczowo nadziei na randkowanie ze świetnym kolesiem (wiem, wiem, jak na ostatnią nadzieję, to beznadziejnie wybrałam - ale tonący brzytwy się chwyta). Dziś już mam absolutną jasność, że kolejnego spotkania nie będzie. Nie ma szans na cokolwiek z jego strony - zasłania się totalnym brakiem czasu. Rozwaliło mnie to. Dostałam po mordzie i mam wrażenie, że już się nie podniosę. Za dużo bólu. Patrzę w lustro i widzę fajną laskę, ale ta fajna laska najwyraźniej nie jest wcale taka fajna, skoro jest odrzucana. I w dodatku nie poznaje nikogo sensownego, a jak już poznaje, to i tak nic z tego. DLACZEGO??? Chciałabym, żeby ten koleś choćby kłamał, żebym chociaż miała ze dwa miesiące, żeby się jakoś pozbierać do kupy po tym wszystkim... a tak... wyję do księżyca i już nie chcę żyć. Totalna depresja. Czarna dziura. Zmuście go jakoś... Mnie jakoś podnieście... Jak już stanę na nogach, to będę umiała być sama. Tylko jak się pozbierać, kiedy czuję się tak ch****o, że aż się nie czuję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to na to no.
misia, spójrz w siebie, znajdź to co w tobie piękne i pielęgnuj, choćby sama. oczywiście niezupełnie. wychodź do ludzi, spotykaj się z przyjaciółmi. może wraz z optmizmem ukoisz nieco ból. a uśmiechem zaelektryzujesz jakiegoś wartościowego faceta. trzymaj się:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maly ksiaze
jest taka jedna lekturka w liceum z ktorej mozna odczytac bardzo prawdziwy choć smutny wniosek - w najważniejszych momentach swojego życia człowiek jest zawsze sam. Znajdź cos co cie interesuje i zajmuje, zacznij uprawiać jakis sport a najlepiej - polub siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwierz w to, że wszystko się może ułożyć. może potrzeba czasu, ale razem z nim będzie lepiej i lepiej. wyjdź do ludzi. uśmiechaj się- nawet na siłę. pozwalaj sobie na przjemności,. rób co lubisz. i jeszcze jedno- nie szukaj mężczyzny na siłę. sam się znajdzie. odpowiedni i wart Ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
Wychodzę do ludzi, uśmiecham się (czasem na siłę, bo jakoś nie jest mi ostatnio do śmiechu) i nic. Chyba konkurencja na imprezach w postaci 20-letnich dziuń jest silniejsza, tracę swój blask... (ja mam 27, prawie 28). Ten koleś mnie ostro zauroczył. Imponuje mi właśnie tym, że nie jest leniwym imprezowiczem.Tym, że wyznacza sobie cele, realizuje je, ciężko pracuje i ma z tego świetne pieniądze. I wiem, że tylko zasłania się brakiem czasu, bo gdybym była Angeliną Jolie, to znalazłby czas... i mimo wszystko... Może to dlatego, że facet, którego wywaliłam był wielkim nierobem (a po pracy był zawsze zbyt zmęczony, żeby coś zrobić konstruktywnego, ale nie żeby iść na piwko)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muminkaabc
Poboli i przestanie. Przerobiłam podobną historię. Wywaliłam faceta po latach, drugi mnie zauroczył i d..a. Wrócił do ex... Też ryczałam, tłukłam głową w ścianę, serducho bolało z żalu i rozpaczy... Ale po mału okrzepłam, nie jest super, ale jest lepiej niż było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele...
Przeżyłam podobny stres...wiem jak się teraz czujesz.... Przyjmij jednak do wiadomości, że skoro nie powaliło Cię śmiertelnie te cholerne 200 punktów w skali najbardziej stresujących wydarzeń w życiu-NIC CIĘ JUŻ NIE ZŁAMIE!!! Każdą stratę trzeba przeżyc, jedni potrzebują miesiąca, inni roku; ja potrzebowałam trzech lat. Nareszcie jestem szczęśliwa. I Ty też będzesz, daj sobie tylko szansę. Pozdrawiam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
mam psa, którego z tamtym zdrajcą wzięłam ze schroniska. i królika -prezent od zdrajcy. i kotkę - po zmarłej mamie w spadku :/ grrrr!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawa mocno śmierdzi
gdy zmarła mi babcia, dziadek wywalił mnie z domu - byłam wtedy na piątym roku - szybko musiałam szukać pracy i mieszkania zamieszkałam z chłopakiem - po ośmiu miesiącach dowiedziałam się że przez pierwsze sześć mnie zdradzał - szukałam mieszkania i wyprowadziłam się poznałam następnego chłopaka - jego starzy przyjechali do Krakowa ze Stalowej Woli (tak!) tylko po to, żeby mi nawrzucać, że mam się odczepić od ich syna - po sześciu miesiącach rzucił mnie dla starszej rozwódki z dwójką dzieci - potem się zeszliśmy, żeby rok później się rozejść, bo ha horyzoncie zdarzeń pojawiła się koleżanka od rolek - w międzyczasie straciłam pracę - adoptowałam kota - robiłam remont w mieszkaniu dziś: jestem sama, z zadłużonym mieszkaniem i kotem na głowie oraz 100 ostatnimi złotymi bez pracy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
czy Twoja opowieść ma być dowodem na to, że zawsze może być gorzej? czy też chodzi o słynne "co nas nie zabije, to nas wzmocni"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawa mocno śmierdzi
"człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać" znasz to na pewno:-) oszczędzę opowieści o swoim dziecinstwie, probach samobojczych, poronieniu i depresji :-) wiesz... z każdego gowna mozna wyjsc z kazdego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
chciałabym móc w to uwierzyć. z jednej strony staram się być silna i nie zapominać, że mam to, na co sama się zgadzam - dlatego spakowałam narzeczonego. z drugiej strony - bagaż w postaci dzieciństwa etc. i czuję się zbita do parteru, bo jestem totalnie sama. a jeszcze jak czytam te wątki tutaj o tym jak ciężko jest znaleźć poukładanego faceta mając 28 lat, to chce mi się wyć. zauroczył mnie ostatnio jeden - i co - nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam bardzo podobną sytuację:o Moja babcia jest umierająca,chciała umrzeć w domu,więc szanujemy jej wolę,nie oddając jej do szpitala.I dokładnie teraz porzucił mnie facet,z którym byłam rok.Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego,że mnie skrzywdził :o Napisałam mi dzisiaj,że ceni kasę i pracę ponad wszystko i dlatego nam nie wyszło!Wiesz Autorko,odnosze wrażenie,że lepiej być jakiś czas samemu niż ciągnąć znajomość z kimś takim.Życzę Ci,żebyś znalazła w sobie siłę i przetrwała najgorszy okres.Czas złagodzi ból.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olejzpierwszego
taa zmusic kogos... sama wyskocz i znajdz jakas ofiare zyciowa zeby se chlopak mogl na nogi stanąć.... hmm na to juz nie masz ochoty nie ?? postawa roszczeniowa i wezcie mi pomozcie... - sorx nie zaslugujesz i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
kokosowy cynamon - moja mama umarła w szpitalu i raczej się tego nie spodziewałam, miała tylko 62 lata. chorowała na marskość od wielu lat, aż tu nagle wątroba przestała działać. ciężko jest patrzeć na umieranie bliskiej osoby. a Twój chłopak - jaki argument podał? skoro byliście razem rok, to wydawałoby się, że powinien mieć trochę wyczucia, no nie? choć co ja gadam, mój zdradzając mnie dzień po pogrzebie dopiero pokazał wyczucie, buhahaha. olejzpierwszego - wiesz co, nikt nie prosił Cię o zdanie. i masz nietrafionego nicka - jest raczej uzurpatorstwem, powinieneś nazywać się 'olejrafinowany' co najwyżej. swoje kompleksy, ofiaro życiowa, zostaw dla siebie. choć właściwie, jeśli Ci to pomaga - mieszaj z błotem wszystkich na tym forum, jeśli to sprawi, że na chwilkę poczujesz się normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój nie podał żadnego argumentu! Nawet w tych ostatnich argumentach tak motał,że to ja musiałam pisać wprost :o W dodatku teraz zagaduje mnie na gg,mimo że wielokrotnie mówiłam mu,kiedy byliśmy razem,że w razie rozstania nie chcę utrzymywać z nim jakichkolwiek kontaktów:o Stwierdził,że nie wyrządził mi krzywdy i nie zasługuje na to bym go znienawidziała i nie chciała się do niego odzywać! A jego ostatnie słowa skierowane do mnie to: ,,cenię pracę i kasę ponad wszystko i pewnie dlatego wszystko się tak układa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche to
glupie pisac ze wiem jak sie czujesz, ale rzeczywiscie tak jest, jedyne co moge napisac zeby tu nie zalac klawiatury to ze bedzie dobrze, taj jak ktos to wczesniej ujal potrzeba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
to bardzo chwalebne, że ceni pracę, ale w wieku 40 lat może się obudzić z ręką w nocniku zupełnie sam. jest o tym artykuł w sierpniowych charakterach - single, którzy są wspaniale samowystarczalni pod każdym względem i koszmarne przebudzenie po latach. tak samo pewnie będzie miał facet, który mnie zauroczył. za kasę nie kupi przyjaciół i miłości, a ze wspólnikiem, który teraz jest "jak brat" najpewniej się strasznie skłóci (podobno większość spółek tak się kończy). wiecie co? zawsze mi się wydaje jak jest źle, że gorzej już nie może być. i jest gorzej. teraz mi się wydawało, że skoro walczę o siebie i próbuję wyjść ze złych sytuacji silna, to że w końcu się coś odmieni, np. że moja brzytwa, której się chwyciłam, zacznie się ze mną umawiać... że nawet jeśli to potrwa tylko 3 miesiące, że stanę na nogach twardo... wierzycie w klątwy? jak odmienić swój los? działam, żeby go odmienić i ciągle coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie możesz sobie wmawiać,że masz pecha! Trzeba mieć nadzieję,że wkońcu się uda i będziesz szczęśliwa. Czekaj aż to szczęście się do Ciebie uśmiechnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
mam nadzieje, że się uśmiechnie, zanim padnę na twarz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spróbuj spojrzeć na to z innej strony-uwolniłaś się z toksycznego związku.Tyle ostatnio przeszłaś,może musiało tak być.Ale to wszystko będzie tylko odległym koszmarem,kiedy poznasz kogoś wspaniałego,na kogo zasługujesz.Nie musisz się zadowalać bylekim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też przeżywam teraz koszmar,czasem mam takiego doła,że nie mogę wstać z łóżka,ale staram się nie tracić nadziei,nie myśleć za często o tym koszmarze i znaleźć w sobie choć odrobinkę optymizmu.Powiedz sobie:jedne drzwi się zamknęły,otworzą się inne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
a jak nie, to wejdę oknem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
:) no, nie ma jak solidna autosugestia. czuje się jak główny bohater "dnia świra" - jeśli chodzi o skalę niespełnienia i frustracji. a przecież (niby) wszystko przede mną. kokosku cynamonowy, jak Ty sobie tak dobrze radzisz? skąd bierzesz siłę? i ile właściwie masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NoweOrangeGo
Ja byłam optymistką w liceum. Teraz nie potrafię... Rozwala mnie to, że zdrajca bardzo szybko znajduje pocieszenie... Ma już kilka świeżych opcji... i sporo desperatek z przeszłości... mnóstwo mnóstwo napalonych lasek. A to kawał gnoja jest, kawał pasożyta. A ja jestem normalną dziewczyną... a facetów jak na lekarstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh,rozumiem Cię :o 3 lata temu zostawił mnie narzeczony,ja do tej pory nie ułożyłam sobie życia,znowu nie mam nikogo,a on jest już po ślubię z tą panienką dla której mnie rzucił :o I gdzie tu sprawiedliwość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×